<<< Dane tekstu >>>
Autor Klemens Junosza
Tytuł Posag bez panny
Podtytuł Humoreska
Pochodzenie „Przegląd Tygodniowy Życia Społecznego, Literatury i Sztuk Pięknych“, 1876, nr 22-24
Redaktor Adam Wiślicki
Wydawca Adam Wiślicki
Data wyd. 1876
Druk Drukarnia Przeglądu Tygodniowego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


VI.

Gdyby cała scena w restauracyi hotelu George’a, najpryncypalniejszej we Lwowie, odbyła się według ułożonego programu, nie mielibyśmy potrzeby jej opisywać, ale że zaszły pewne urozmaicenia, więc opis staje się niezbędnym.
Pójdziemy jednak w ślad Michasza i będziemy wspaniałomyślni, wszelkie zbyteczne szczegóły bonifikujemy czytelnikom, ktoby więc pragnął wiedzieć naprzykład co jedzono i z jakim apetytem, musi szperać po innych źródłach historycznych.
Hr. Antoś dał dowód wysokiej inteligencyi, okazał, że nie potrzebuje zadanej lekcyi uczyć się na pamięć, ale, że ją bierze na rozum.
Nie powiedział, że panna Ida Szczurlatówna jest brzydka jak cygański djabeł, ale rzekł z przyzwoitą powagą, że mógłby swojem słowem zaręczyć, że cygański djabeł nie jest z pewnością brzydszy od panny Idy.
Na to zerwał się Michasz i z doskonale odegranem oburzeniem zawołał:
— Ty, hrabio Antosz, zaraz odwołaj coś powiedział i przeproś mnie, bo ja nie dam nic mówić na pannę Idę... to jest szlachetna i piękna osoba, zaraz odwołaj!
— Ani myślę — odparł hr. Modzicki z angielską flegmą.
— Ani myślisz? — zapienił się Michasz — ani myślisz?... no, to ja tobie powiem, hrabio Antoszu, że ty jesteś... z przeproszeniem... wielka szwinia!
Angielska flegma opuściła w tej chwili hr. Antosia. Zerwał się i uderzył Michasza w twarz całą siłą muskułów swojej arystokratycznej prawicy.
Michasz wydał charakterystyczny wykrzyknik, po usłyszeniu którego, każdyby przysiągł, że jest on prawym synem Izraela a nie cywilizowanym Konfessionslosem i upadłszy na krzesło zakrył sobie obydwiema dłońmi oblicze.
Mało kto jednak słyszał ten wykrzyknik, bo wszyscy obecni wybiegli z sali, wiedząc, że takie sprawy w naszych czasach w Galicyi kończą się najczęściej przed kratkami sądowemi, i nie mając ochoty figurować na liście świadków.
Dwaj antagoniści zostali sami.
— Hrabio Antosz — rzekł wówczas Michasz — co ty zrobił?... das war über das Programm.
— To nic, to nic — odpowiedział złoty młodzieniec, przygryzając sobie wargi — to tylko dla większego prawdopodobieństwa.
— No, to ty mógł uderzyć, ale po co tak z całej siły?... Mnie twarz napuchnie...
— Przemywaj wodą gulardową... tymczasem do widzenia... Przyprowadź z sobą sekundantów, ja wezmę moich... umawiać się z sobą nie potrzebują, chyba dla formy...
To powiedziawszy hrabia wyszedł, Michasz zadzwonił i zażądał papieru i atramentu.
W chwilę potem garson z restauracyi niósł do panny Idy następujący, pierwszy w jej życiu billet doux:

Pani! Madame! Mademoiselle!

Wybacz mi pani śmiałość, ale umarłym to wszystko wolno... tout est permis à ceux qui n’existent plus und ich bin todt!...
Ja ciebie kochałem, panno Ido, ja ciebie kocham!... I love you, je vous aime, ich liebe Sie!... Za życia mojego jabym się nigdy nie ośmielił zadeklarować moją miłość, ani tobie pani, ani twojemu ojcu... weil Sie, mein Fraulein, tor, mon îdole, pani byś mnie nigdy nie chciała, bo panią wychowano w przesądach, a ja jestem Konfessionslos... ale po śmierci, to ja pani mogę powiedzieć... je vous aime, my dear lady, ich liebe Sie!... Ja nie mogłem żyć dla pani, mais je meurs avec plaisir pour vous, ich sterbe mit Vergungen, ma parole d’honneur!...
Niech panią nie dziwi l’ineshérence de cette lettre... ja stoję vis-à-vis śmierci, kiedy to piszę, ale ja nie chcę umrzeć, żeby pani nie wiedziała, że ja umarł na pani conto. Dziś u George’a hrabia Antoś pozwolił sobie insultować panią, więc ja jego insultowałem, a on znów mnie insultował i jutro... Żegnam cię, süsser Engel, ich bin todt... westchnij za mną... essuyez une larme... ale nie módl się pani za mnie, weil ich ein Konfessionsloser bin.

Ihr stiller Vercherer
Michał Goldfresser.

List ten był zapieczętowany czarnym lakiem, którego garson na poczekaniu z pobliskiego składu przynieść musiał.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Klemens Szaniawski.