<<< Dane tekstu >>>
Autor Klemens Junosza
Tytuł Posag bez panny
Podtytuł Humoreska
Pochodzenie „Przegląd Tygodniowy Życia Społecznego, Literatury i Sztuk Pięknych“, 1876, nr 22-24
Redaktor Adam Wiślicki
Wydawca Adam Wiślicki
Data wyd. 1876
Druk Drukarnia Przeglądu Tygodniowego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


VII.

Panna Ida Szczurlatówna była w niesłychanej rozpaczy. Otrzymała list będący najlepszym dowodem, że ci którzy kochają, w chwili przedśmiertnej wzlatują na szczyt wieży Babel i tam mięszają się im języki... Dowiedziała się, że jest przedmiotem miłości, na którą serce jej byłoby chyba kamieniem, gdyby nie odpowiedziała natychmiast ale dowiedziała się zarazem, że ten, który ją wybrał pomiędzy wszystkiemi, już jest wykreślony z listy żyjących.
Rozpaczy panny Idy nie potrzebujemy opisywać. Małą jej próbkę da ta okoliczność, że po odczytaniu dziesięciokrotnem listu, co jej zajęło zaledwo godzinę, natychmiast przywdziała wdowie szaty. Wzrok najbystrzejszy nie zdołałby na niej dostrzedz najmniejszego białego ani kolorowego strzępka.
Czytelnik wyobrazi sobie łatwo jej przyjemne zdziwienie, gdy nazajutrz odwiedził ją człowiek młody, o wschodnich rysach twarzy, charakterystycznym nosie i jeszcze charakterystyczniejszych czarnych włosach, blady bardzo, z nabrzmiałym cokolwiek prawym policzkiem i prawą ręką na temblaku, i gdy ten młodzieniec odezwał się do niej:
— Mademoiselle, madame, pani, jestem Michał Goldfresser.
— Pan żyjesz! — zawołała panna Ida, padając w jego objęcia.
— Żyję i przyszedłem przeprosić panią, żem jej tyle strachu narobił. Ten hrabia Antosz, on umie insultować kobiety, ale on nie umie zabijać tych, co w ich obronie śmiało występują... Przestrzelił mi tylko rękę na wylot mit zwei Kugeln... aber... dla pani to mi zawsze przyjemnie, że moja ręka jest teraz jak sito...
— Ach! panie Goldfresser — zawołała panna Ida — i dla mnie jest to rozkosz, że pańska ręka podziurawiona dla mnie!...
Od tej chwili Michasz rozgospodarował się na seryo w sercu panny Idy. Kochał ją strasznie, a ona przebaczyła mu że był Konfessionslos, bo po takiem bohaterstwie byłaby chyba tygrysicą, gdyby mu to jeszcze miała za złe.
W tydzień oświadczył się ojcu, ojciec zaśpiewał mu zwykłą piosnkę, którą wszystkich konkurentów córki odstraszał.
— To szkoda — rzekł na to Michasz — mój majątek dzisiejszy nie wystarcza na przyzwoite utrzymanie żony... lecz będę czekał i będę się dorabiał... proszę tylko o pozwolenie bywania i...
— I o co jeszcze?...
— Żeby mi pan dobrodziej pokazał, że pan ma rzeczywiście pieniądze, bo zdarza się czasami...
Pan Cypryan nie uraził się tą ciekawością, zastrzegł sobie tylko, że gdy otworzy kasę będzie trzymał rewolwer w ręku, czem znowu nie uraził się Michasz.
W takich warunkach ukazało się jego pożądliwym spojrzeniom wnętrze kasy ogniotrwałej pana Cypryana i przekonał się, że tam są rzeczywiście listy zastawne i rulony złota, skazane na długie więzienie.
Ilość listów zastawnych mógł nawet przelotnie obliczyć.
Po obejrzeniu i zamknięciu kasy, poszedł do panny Idy.
— Cóż? — zapytała, tłumiąc rączkami serce, żeby nie biło zbyt gwałtownie.
— Ha, cóż! votre père est cruel... ale to nic... będę czekał... lecz pod warunkiem...
— Pod jakim?...
— Musisz się pani zręcznie dowiedzieć numerów tych listów zastawnych, które tam są w kasie.
— Dlaczego?
— Bo ojciec umierając, mógłby w ziemi zakopać i wtedy daremnie byśmy czekali...
— A czemuż pan tego nie mówiłeś odrazu?... ja przecież mam te numera!...
To mówiąc panna Ida wyjęła z za gorsu szkaplerz, rozpruła go z gwałtownym pośpiechem i wręczyła kochankowi karteczkę.
Michasz śpiesznie pochwycił ją prawą ręką, władając nią tak śmiało, jakby nigdy nie była podziurawioną.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Klemens Szaniawski.