Potworna matka/Część druga/XII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Potworna matka |
Podtytuł | Tragiczne dzieje nieszczęśliwej córki |
Wydawca | "Prasa Powieściowa" |
Data wyd. | 1938 |
Druk | "Monolit" |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Tytuł orygin. | Bossue |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała powieść |
Indeks stron |
Gdyby trup doktora Reyniera nagle stanął przed Garbuską, gdyby się jej ukazało, raptownie rusztowanie śmierci i gdyby piorun upadł przed jej nogami, nic nie byłoby wywołało tak nagłego i strasznego skutku, jak te słowa Józefa Włoski.
Cofnęła się, jak przed otchłanią, nagle się otwierającą przed jej stopami.
Oczy jej stały się błędne.
Ręce zaczęły drżyć, a w ciągu kilku sekund całe jej bezkształtne ciało wstrząsał dreszcz konwulsyjny.
Były dependent patrzył na nią z miną zdziwioną, jakby chciał mówić:
— Jakto?
— Córkę miałabym dać Prosperowi! Córkę moją Prosperowi! — powtarzała. — Nie! nigdy! nigdy!
— Jest pani zazdrosną — podchwycił Włosko, — a zazdrość tak samo, jak złość, złą jest doradczynią i nie pozwała pani ocenić, jak dalece dobrą jest ta moja rada... Sposób, przeze mnie przypuszczony, zapewnia pani bardzo wielkie dobrodziejstwa. Postaram się to pani wykazać w kilku słowach...
— Wariat z pana! — zawołała Julia.
— Nie! to pani jest zaślepioną! — odparł Włosko.. — Ale ja pani otworzę oczy, pomimo nawet woli pani... Córka pani jest młoda i ładna...
— Zanadto! — przerwała Garbuska z westchnieniem.
— Jest wolna — ciągnął dalej dawny dependent od notariusza — i może, zanim miesiąc upłynie, zaślubić pana Prospera Rivet... Ten związek będzie jak najnaturalniejszy i nikt nie będzie miał prawa ani się tym oburzać, ani nawet dziwić... Co dalej będzie?... Panna Helena jest w tym wieku, kiedy serce ani zmysły jeszcze się nie zbudziły!... Wyjdzie za mąż z najzupełniejszą obojętnością... Ani się jej będzie marzyło, aby zażądać od męża miłości, której naturalnie on nie będzie miał dla niej, ponieważ on panią kocha!... Zięć zamieszka przy pani, i nikt już nie będzie podejrzewał, nikt nie będzie przypuszczał, jakie rzeczywiście stosunki istnieć będą między państwem. To, co pani proponuję, daje się w życiu napotykać na każdym kroku, kochana pani... Mógłbym pani z łatwością wskazać liczne przykłady.
— Słowa... Słowa... i tylko słowa — podchwyciła Julia gwałtownie. — Fakt tylko niezbity, że małżeństwo to zabrałoby mi Porspera, zamiast mi go dać, ponieważ należałby on do innej...
— Tylko z pozoru, a wie pani, że należy ratować tylko pozory.
— Nie!! Nie!! Tego nie chcę! Zresztą Prosper kocha mnie, on odmówi...
— Zgodzi się z pewnością, właśnie dlatego, że panią kocha i, że skoro panią kocha, nie ma najmniejszego niebezpieczeństwa, ażeby serce swe oddał żonie...
— Niebezpieczeństwo istnieje zawsze, może ono powstać z okazji. Nie! Nie! nie chcę!...
— Więc pani odtrąca mój pomysł?
— Odtrącam go...
— Zatem wyrzeka się pani Prospera Rivet?
— Nigdy!...
— Wyrzeka się go pani, ponieważ moja kombinacja dawała pani jedyny sposób zbliżenia się... Jedyny!... słyszy pani... jedyny!...
— Jedyny — powtórzyła Garbuska, rzucając się na fotel, zgnębiona.
Józef Włosko powstał.
— Mam zaszczyt pożegnać panią, kochana pani Tordier — rzekł. — Namyśl się pani!... kiedy się uspokoją pani nerwy, a uważam panią za zbyt inteligentną, ażeby nie skorzystała z mojej dobrej rady. Wierzaj mi pani, że lepszej pani nie znajdzie.
Skierował się ku drzwiom.
Garbuska pozwoliła mu się oddalić i nic mu nie odpowiedziała, nie podniosła nawet głowy.
Usta jej bełkotały luźne słowa, a najczęściej.
— Z moją córką! z moją córką! nigdy! Nie! nie!... Nie chcę.