Pracownicy morza/Część pierwsza/Księga szósta/I

<<< Dane tekstu >>>
Autor Wiktor Hugo
Tytuł Pracownicy morza
Wydawca Bibljoteka Romansów i Powieści
Data wyd. 1929
Druk Grafia
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Felicjan Faleński
Tytuł orygin. Les Travailleurs de la mer
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


I.
Skały Douvres.

Na otwartem morzu o pięć mil na południe od Guernesey, naprzeciw Plainmont, między wyspami kanału i Saint-Malo znajduje się grupa skał, zwana Douvres. Straszne to miejsce.
Nazwę Douvres, Dover, nosi wiele skał i podwodnych kamieni. Tak naprzykład koło Północnego Wybrzeża znajduje się również skała Douvres, na której obecnie wznoszą właśnie latarnię morską; jest to skała niebezpieczna, nie należy jej jednak mieszać z tą o której mówimy.
Najbliżej skały Douvres od strony Francji jest z przylądka Bréhaut; leży ona nieco dalej od francuskiego brzegu aniżeli od pierwszej wyspy normandzkiego archipelagu. Odległość tej skały od wyspy Jersey równa się prawie najdłuższej przekątnej pomienionej wyspy, która gdyby się obróciła około Corbiére, jak na osi, cypel jej — Święta Katarzyna, dotknąłby prawie skał Douvres. To także wynosi przeszło cztery mile odległości.
Rzadko się zdarza, by na morzach obmywających brzegi krajów cywilizowanych, skały najdziksze nawet, były zupełnie bezludne. Na Hagot można spotkać przemytników, celników w Binio, na Cancal hodujących ostrygi, na Cesambre, wyspie Cezara, myśliwych polujących na króliki, na Brecqhou zbierających skorupiaki, na Miquieres rybaków łowiących ryby na podrywkę, a używających więcierza na Ecrèhou. Na skale Douvres niema nikogo.
To jest mieszkanie ptaków morskich.
Nad Douvres niemasz niebezpieczniejszego spotkania. Cosquets, gdzie jak utrzymują, zginął statek Biała Nawa, ławice Calvados, podwodne skały przy wyspie Wight; Ronesse, czyniąca tak niebezpiecznemi brzegi koło Beaulieu; mielizna Prèel, zacieśniająca przesmyk Merquel, na którym co dwadzieścia sążni musiano poustawiać czerwone żerdzie; zdradzieckie wybrzeże Etables i Plouha, dwóch granitowych druidów na południu Guerneseyu, Stary i Mały Anderlo, Corbière, Hanois, wyspa Ras, o której przysłowie mówi: „jeżeli opływając Ras nie umrzesz, to przynajmniej zadrżysz”, — Martwe kobiety, przeprawa przy Bone i Froinqie, wszystkie te i inne jeszcze miejsca nie mają tak złej sławy. Lepiej jest mieć do czynienia ze wszystkiemi temi skałami jedna po drugiej, aniżeli raz jeden ze skałą Douvres.
Na niebezpiecznem morzu kanałowem, tem morzu egejskiem Zachodu, jedna tylko skała Pater-Noster między Guernesey a Serk jest tak straszna jak skała Douvres.
Ale nawet z Pater-Noster można podać sygnał i otrzymać pomoc w razie niebezpieczeństwa. Widać stamtąd od północnej strony cypel Ikara, a od południa Wielki Nos. Ze skały Douvres nic nie widać.
Tam podwodne rafy, woda, chmury, przestwór bez granic, bezludny. Tylko ktoś zabłąkany otrze się o Douvres. Granit przedstawia tu kształty potworne i wstrętne; wszędzie nastrzępione urwiska. Nieużyta niegościnność otchłani.
Podczas przypływu morza jest tu bardzo głęboko. Taka skata jak Douvres zupełnie odosobniona, przywabia do siebie twory, potrzebujące żyć zdała od ludzi i daje im schronienie. Jest to rodzaj podwodnego porostu modrepor, zatopionego labiryntu. Tam w głębiach rzadko kiedy przez nurka dosięganych, u dołu znajdują się pieczary, jaskinie, krzyżują się z sobą ciemne ulice. Mrowią się tam potworne istoty — pożerając ryby i same pożerane; straszliwe żywe kształty, nie dla ludzkiego stworzone oka, błąkają się tam w ciemnościach. Niewydatne zarysy paszcz, ryjów, maćków, płetw, skrzelów, szczęk rozwartych, szponów, pazurów, czołgają się tam, drgają, rosnę, rozkładają się i nikną pośród złowróżbnej przejrzystości. Straszliwe wiją się roje pływających stworzeń pełniąc nakaz natury. To ul hydrami zaludniony.
Ideałem tych miejsc jest okropność.
Wystawcie sobie jeżeli możecie, mrowisko zoophytów z rodzaju holoturyd!
Widzieć wnętrze morza jest to samo, co widzieć wyobraźnię świata nieznanego i to ze strony przerażającej. Otchłań podobna do nocy, tam także pakuje sen, przynajmniej pozorny — twórczego sumienia; tam to w zupełnem bezpieczeństwie, spełniają się zbrodnie bez odpowiedzialności. Tam śród straszliwego pokoju, zarysy życia, prawie widma, prawdziwe szatany pracują nad ponurem dziełem ciemności.
Przed czterdziestu laty dwie szczególnego kształtu opoki zdaleka zapowiadały Douvres żeglarzom oceanu. Były to dwa prostopadłe szczyty, ostre i pochylone, prawie dotykające do siebie wierzchołkami; zdawało się jakby to sterczały z morza dwa kły utopionego słonia; tylko że były to kły wysokie jak wieże, słonia wielkiego jak góra. Między temi dwiema naturalnemi wieżami tajemniczego miasta potworów, znajdował się tylko wąski przesmyk, w który rzucała się fala. Przesmyk ten kręty i na swej długości wielokrotnie pozałamywany, podobny był do ułamka ulicy między dwoma murami. Skały te nazywano bliźniętami Douvres. Był Douvres Wielki i Mały, jeden miał sześćdziesiąt stóp wysokości, a drugi czterdzieści. Ciągły przepływ fal podpiłował te skały w samej linji wodnej, a gwałtowna burza około porównania dnia z nocą 26 października 1859 r. wywróciła jedną z nich; mniejsza, która pozostała, jest także uszkodzona.
Jedna z najszczególniejszych skał grupy Douvres nazywa się Człowiek, ta do dziś dnia istnieje. W ostatnim wieku rybacy zagnani na te nurty znaleźli na szczycie owej skały trupa; tuż koło niego leżało mnóstwo wypróżnionych muszel. Jakiś rozbitek schronił się na tę skałę, żył tam pewien czas skorupiakami i umarł. Stąd powstała nazwa Człowiek.
Ponurą jest samotność wód. Jest to zarazem gwar i milczenie; to, co się tam dzieje, nie dotyczy już ludzkiego rodzaju. Takiem jest osamotnienie skały Douvres. Dokoła, jak okiem zajrzeć — niezmierna przestrzeń fal.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Victor Hugo i tłumacza: Felicjan Medard.