Prawa Platona (Limanowski)
Dane tekstu | ||
Autor | ||
Tytuł | Prawa Platona | |
Podtytuł | Studjum Bolesława Limanowskiego | |
Pochodzenie | Sobótka: księga zbiorowa na uczczenie pięćdziesięcioletniego jubileuszu Seweryna Goszczyńskiego, 1875, str. 492-500. | |
Wydawca | Przdpłaciciele, w komisie księgarni Gubrynowicza i Schmidta | |
Data wyd. | 1875 | |
Miejsce wyd. | Lwów | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI | |
| ||
Indeks stron |
Poznań, 1871).
Na bujnej niwie greckiej wysoka myśl etyczna Sokratesa zapłodniła trzy wielkie genjusze świata starożytnego; Platona, Ksenofonta i Arystotelesa.
Plato dla socjologii jest tem, czem Pytagoras dla matematyki. Badał objawy życia społecznego pod względem statycznym, i pierwszy je rozpoczął badać pod względem dynamicznym. Właśnie w jego Prawach (w trzeciej księdze) znajdujemy pierwszą próbę historjozofii. Stara się on tam wyrozumieć, w jaki sposób powstawały, rozwijały się i kształtowały społeczeństwa.
Badaniem życia społecznego w całości zajmował się Plato w dwóch swoich dziełach: Rzeczypospolitej i Prawach.
Rzeczpospolitą i Prawa przekłada na język polski p. Antoni Bronikowski. Rzeczypospolitej przełożył trzy pierwsze księgi („Rzeczpospolita, czyli co jest sprawiedliwość.“ Ostrów 1862, 1865, 1866), a Praw cztery pierwsze księgi (Poznań 1871). Szkoda, iż szanowny tłumacz nie skończył pierwszego przekładu, zanim się wziął do drugiego. Ukończony przekład niezawodnie zachęciłby więcej publiczność do oznajomienia się z pomysłami społecznemi znakomitego mistrza starożytności.
O Rzeczypospolitej pisałem obszernie w zbiorowem piśmie krakowskiem: Na dziś (1872 r., tomy II. III.)
Rzeczpospolita pod względem artystycznym jest jednem ze znakomitszych dzieł Platona.
Idealne państwo w niej przedstawione, było pierwszą próbą połączenia usiłowań wyobraźni i rozumu dla nadania kształtu pewnym społecznym i państwowym przekonaniom. Jest to pierwszy romans polityczny czyli państwowy (Staatsroman), jak nazwał tego rodzaju utwory Robert Mohl.
Podstawa, na której Plato stara się zbudować swoję rzeczpospolitą jest sprawiedliwość. Jest ona, podług niego, cnotą i mądrością, — porównać ją można do zdrowia. Sprawiedliwe tylko państwo może być szczęśliwem i może zapewnić jednostkom szczęście.
Rzeczpospolita ta jednak w ustroju swoim posiada cztery kardynalne wady tak potężne, iż wszelkie inne społeczeństwo wydaje się być znośniejszem i odpowiedniejszem dla przyrody człowieka aniżeli to idealne państwo. Wadami temi są: 1) rozdział społeczeństwa na dwie części, z których jedna mniejsza jest uprzywilejowaną, druga zaś większa jest praw obywatelskich pozbawioną, 2) zniweczenie pierwotnej komórki ustrojowej w społecznym organizmie rodziny, 3) rozciągnięcie opieki nad wszelkiemi objawami życia ludzkiego, — co pod piórem Campanelli następnie wytworzyło się w systemat najpotworniejszego absolutyzmu, — i 4) jako prosty wynik poprzedniego, pozbawienie człowieka swobody indywidualnej. Wprawdzie, trzy ostatnie punkty dotyczą tylko uprzywilejowanej części społeczeństwa; ale właściwie ta tylko część skupia w sobie całe życie społeczno-państwowe, resztę zaś możnaby ochrzcić wyrazem tak chętnie używanym dawniej przez szlachtę: bydło, któremu wolno się kierować instynktami przyrodzonemi.
Wady te kardynalne albo wcale nie istnieją, albo mniejszą doniosłość posiadają w ustroju społeczno-państwowym, nakreślonym przez Platona w Prawach. I z tego chociażby już tylko względu musimy przyznać temu ustrojowi większą doskonałość, aniżeli owemu, jaki panuje w idealnej Rzeczypospolitej. Dwa powody głównie przyczyniły się do tego: 1) najprzód, że Plato w Prawach pierwszy raz staje na pozytywnym gruncie w poglądzie swym na początek i rozwój społeczeństw, a 2) że myśl jego ustawicznie, chociaż rzekłbym, mimowolnie, — zwraca się ku społeczeństwu ateńskiemu, gdy tymczasem w Rzeczypospolitej lacedemońskie było dla niego modłą.
W trzeciej księdze Praw Plato zastanawiając się nad początkiem i rozwojem społeczeństw, przychodzi do tego przekonania, że państwo nie jest sztucznym jakim wytworem, ale jest przyrodzonym i organicznym rozrostem rodziny. Arystoteles potwierdza najzupełniej ten wywód na drodze indukcyjnej i orzeka stanowczo, że rodzina jest wcześniejszą i potrzebniejszą dla całego życia, aniżeli państwo.
Nie darmo też nazwał Plato w Prawach sam siebie Ateńczykiem. Nie tylko bowiem opiera nowe swe państwo na głównych podstawach społeczeństwa ateńskiego, ale nawet szczegóły ustroju przypominają ojczyste jego miasto. Wykazał to dokładnie komentator Platona Karol Steinhart.[1] Państwo zarysowane w Prawach jest państwem ateńskiem udoskonalonem, jak to zaraz zobaczymy.
Całe państwo platońskie podzielone jest na 12 gmin fil (φυλή), z których każda zawiera 420 rodzin, a więc wszystkich rodzin jest 5040. Jest to liczba dowolna, która podobała się filozofowi greckiemu z powodu swej ogromnej podzielności, ponieważ może się dzielić bez reszty przez 60 różnych liczb. Ile jest rodzin, tyle jest równych co do wartości cząstek ziemi. Każda fila dzieli się na drobniejsze jeszcze grupy, na 8 włości albo miasteczek (ϰῶμαι) na demosy (δήμοι) i bractwa (φρατρίαι), które to ostatnie działy nasz prawodawca nie zdaje się rozróżniać. Jest to podział niejako odwzorowany z państwa ateńskiego, w którem nie 12, ale 10 fil istniało.
Posiadłość ziemska nie może być ani dzieloną, ani powiększaną, ma zawsze pozostawać w tym zakresie, jaki jej pierwotnie wyznaczono. W tym celu majątek nieruchomy odziedzicza tylko jeden z synów, podług wyboru ojca. W razie braku męzkiego pokolenia, posiadłość ziemska przechodzi do jednej z córek czyli raczej do jej męża, którego ojciec sam wybiera. Jeżeli małżonkowie nie mają potomstwa, wówczas ziemski majątek odziedziczają najbliżsi krewni, i to w ten sposób, że najbliższy krewny płci męzkiej żeni się z najbliższą krewną zmarłego i staje się właścicielem. Majątek ruchomy wolno naczelnikowi rodziny dzielić podług swego upodobania pomiędzy swe potomstwo. W szczegółach swych prawo dziedziczenia i prawo określające stosunki familijne, przypomina podobne prawa obowiązujące w społeczeństwie ateńskiem, z tą wszakże różnicą, że ojciec nie ma prawa dowolnie wydziedziczać swych synów.
Ustanawia się podział ziemi i niezmienność cząstek w tym celu, ażeby zaprowadzić pewną równość majątków. Wprawdzie najlepszy ustrój, podług Platona, jest ten, przy którym panuje zupełna wspólność; atoli wspólna własność i wspólna uprawa roli wymagają czegoś więcej aniżeli to, co przedstawia obecny rodzaj ludzki, jego uobyczajenie i oświata. (Ks. V. cap. 10.) Każdy, któremu los wyznaczy posiadłość ziemską, powinien ją uważać jako wspólne dobro całego państwa, a że stanowi jego ojczyznę, powinien czcić ją więcej, aniżeli matka swoje dzieci. (Ks. V. cap. 10).
Z wyjątkiem niewolników i cudzoziemców, prawodawca usiłuje zachować o ile można większą równość pomiędzy obywatelami państwa. W tym celu stawia rozmaite tamy wzbogacaniu się pojedyńczych osób. Uważając każdą posiadłość ziemską jako własność całego państwa, prawodawca stanowi, ażeby cały plon dzielono na 12 części t. j. stosownie do liczby gmin czyli fil. Następnie każda z tych części ma uledz potrójnemu działowi: dwie trzecie części przeznaczają się na wspólne obiady i na utrzymanie niewolników i bydła, pozostała zaś trzecia część sprzedaje się zamieszkałym w kraju cudzoziemcom. Nikomu nie wolno posiadać ruchomego majątku więcej nad poczwórną wartość cząstka ziemskiego, wszelka nadwyżka staje się własnością państwa. Majątek każdego powinien być wykazany właściwym władzom. Ktoby zataił część jaką, ponosi karę, tracąc przytem część pewną mienia; a kto przyczyni się do wykrycia ukrytego majątku, otrzymuje wynagrodzenie. Żebraków wypędza się z kraju. Mierność mienia jest zasadą, ponieważ „gdzie z osadą nie mieszka społem ani bogactwo ani ubóstwo, tam pono najzacniejsze płużą obyczaje; ani bo rozpusta ani nieprawość toż zazdroście i zawiście nie krzewią się.“ (Ks. III. rozd. 2, str. 81 tłumacz. Bronikowskiego.)
Plato z przekonań był arystokratą; nie był on wprawdzie za arystokracją rodową, a tem mniej pieniężną, ale był za arystokracją w tem znaczeniu, jakie posiada grecki wyraz, t. j. za rządem ludzi lepszych, którzy cnotę z mądrością połączyli. „Nie powinno być w Mieście, — powiada w Prawach, — czci odznaczających tego, który zamożnością drugich przewyższa, albowiem nie powinno być tychże tak samo dla chyżego, nadobnego, silnego ciałem, jeżeli cnoty z temi przymioty nie połączają, ani dla samejże cnoty, od której daleką jest roztropność.“ (Przekład Bronikowskiego, str. 106, ks. III.)
Przewroty społeczno-polityczne, które rozszerzając prawa obywatelstwa na tłumy ciemne i bezwiedne, otwierały z tego powodu drogę ambitnym i przewrotnym jednostkom do owładnięcia rządów i przewodzenia nad pospólstwem, — tak w świecie starożytnym jak i nowoczesnym zniechęciły niektóre głębsze umysły do zasad demokratycznych. O ile przekonania arystokratyczne są szczeremi a nie udanemi, co ostatnie jednak najczęściej się zdarza, o tyle zniewalają do rozpatrzenia się w nich dokładniejszego. W ostatnich czasach dwa znakomitsze umysły objawiły pewną niechęć do prądu demokratycznego, a mianowicie Renan i słynny pozytywista Littré, nie mówiąc już o mistrzu tego ostatniego, Auguście Comte’cie. Zwłaszcza pierwszy w swej niechęci zaszedł za daleko, idealizując feodalny porządek i uważając, że demokratyczne pragnienia nie mogą się pogodzić ani z cnotą ani z rozległym poglądem na rozwój ludzkości.
Arystokracja wszakże, przyjmując ją w najlepszem znaczeniu t. j. jako przewodnictwo w społeczeństwie zacniejszych i światlejszych jego obywateli, — ustanawia już przez to samo podział ludzi na lepszych i gorszych, istnienie którego staje się jej podstawą. Demokracja tymczasem, jakiekolwiek byłyby jej wady, stawiąc jako jednę z ważniejszych swych zasad — równość, dąży do zniesienia wszelkiego przedziału pomiędzy ludźmi; — a dla zapobieżenia nadużyciom płynącym z ciemnoty i zepsucia, we własnym interesie wszelkich usiłowań dokładać musi, aby w massach podnieść poziom oświaty i moralności. To zapewnia zwycięztwo demokratycznej zasadzie, i jej to obecnemu upowszechnieniu winna Europa wołanie głośne a natarczywe o światło zarówno dla wszystkich.
W Rzeczypospolitej Plato oświadcza się stanowczo za arystokracją, gdy tymczasem w Prawach, jak widzimy, skłania się już więcej do demokratycznych przekonań, a jeszcze bardziej to zobaczymy przy ustępie o wychowaniu dzieci.
Idźmy dalej w porównaniu społeczeństwa platońskiego z ateńskiem.
Wszyscy obywatele, ze względu na mienie, podzieleni są na cztery klasy, podług wzoru ustawy Solona. Skoro nie można było zachować zupełnej równości majątkowej, stara się prawodawca przez rozkład podatków przynajmniej zbliżyć do takowej: najbogatsza klassa opłaca największe też podatki i największą część posług wykonywać winna.
Pole służby publicznej w państwie platońskiem jest rozległe i wymaga wielu pracowników. Demokracje starożytne, w których szybka i częsta zmiana urzędników otwierała każdemu drogę do współudziału w rządach państwowych, nie obfitowały w taką liczbę urzędów jak to małe państewko Platona. Naród w niem wybierał sam urzędników.
Na czele państwa ustanawia się instytucja, złożona z 37 mężów w wieku od 50 do 70 lat wybranych. Wybór tych osób powinien być staranniejszy, aniżeli innych urzędników. Z zakresu władzy przypominają oni archontów i areopag.
Obok tej najwyższej władzy stoi Rada czyli senat, złożony z 360 ludzi, wybierany w równej ilości z każdej filii i z każdej klassy. Rada ta odpowiada ateńskiej Bule. Tak samo jak i w ateńskiej sprawami bieżącemi zajmował się wydział (prytanja).
Władzę policyjną sprawują trojakiego rodzaju urzędnicy: astonomy nad porządkiem i bezpieczeństwem miasta czuwający, agoranomy do dozorowania handlu przeznaczeni i agronomy rozciągający swą czynność na sprawy wiejskie. Astonomy i agoranomy nietylko byli w Atenach, ale i w innych greckich państwach.
Mając na oku logistów i eutynów ateńskich, ponad urzędnikami wszystkimi postawił Plato pewnego rodzaju izbę nadzorczą, która w niejakim względzie przypomina nasze izby obrachunkowe. Izba ta miała się składać z najszlachetniejszych i najzacniejszych obywateli.
To znaczenie, jakie posiadał Areopag w Atenach, przed reformą przeprowadzoną w konstytucji przez Periklesa i Efialtesa, posiada w państwie platońskiem Rada zachowawcza czyli nocne zgromadzenie. Podług konstytucji Solona, Areopag czuwał nad ustawami i obyczajami w społeczeństwie. Rada zachowawcza platońska jest to kotwica państwa, jest to instytucja zapewniająca trwałość i zdrowie społeczeństwu. Jednoczy ona w sobie rozum i cnotę, najjaśniej zapatruje się na cel państwa i najdokładniej zna środki ku niemu prowadzące, — powiada znakomity nasz ustawodawca.
Władze, czuwające nad życiem oddzielnych obywateli, noszą na sobie również widoczną cechę pierwowzoru ateńskiego.
Oddzielenie władzy sądowej od wykonawczej, przeprowadzone już w znacznym stopniu w społeczeństwie ateńskiem za czasów Periklesa, posuwa Plato w swojem państwie do jeszcze dalszych granic. Dobrze urządzone sądy, podług przekonania naszego myśliciela, stanowią niezbędny warunek istnienia państwa. W szukaniu sprawiedliwości każdy ma przed sobą trzy instancje. Pierwszą instancją przedstawia sąd polubowny wybrany przez obie strony z pomiędzy sąsiadów i przyjaciół, — odpowiada ta instytucja ateńskim dietetom. Od tego sądu, tak samo jak i w Atenach, odwołać się można było do drugiej instancji, sądu gminnego albo wiejskiego. Trzecia instancja rozstrzyga stanowczo sprawy. Składa się ona z najdzielniejszych ludzi wybranych z pomiędzy urzędników i przez urzędników. Posiedzenia tego sądu są publiczne, a głosowanie jawne. Plato, idąc za duchem społeczeństwa ateńskiego, ustanawia różnicę pomiędzy procesem cywilnym a państwowym; w tym ostatnim sąd i wyrok należał do ludu. Kryminalny proces w głównej swej osnowie podobny jest do ateńskiego.
W rozprawie o karach, którym Plato poświęca całą księgę dziewiątą, pokazuje się grecki filozof w nowem świetle, a mianowicie jako znakomity kryminalista, który pod względem pojmowania jakiem powinno być zadanie karnych ustaw, daleko wyprzedził swój wiek. Kodeks jego karny spisany jest przeważnie z ateńskiego.
Tak samo jak w Atenach, tak samo i w państwie platońskim urządzone jest wojsko. Piechotą dowodzą strategowie i taksiarchowie, jazdą hiparchowie i filarchowie. Strategowie, tak samo jak i u Ateńczyków, nie tylko są dowódcami podczas wojny, ale i w czasie pokoju sprawy dotyczące wojskowości do ich zakresu czynności należą.
Ustrój stanu kapłańskiego, przez naszego myśliciela nakreślony w jego Prawach, pod wielu względami przypomina społeczność kapłańską w Atenach.
Miasta greckie wyrabiały w wysokim stopniu poczucie życia społecznego. Wybujałość życia publicznego zagłuszyła rozwój indywidualnej swobody i wytknęła rodzinie podrzędne stanowisko. W tym względzie Plato jest dzieckiem swej społeczności i swego wieku. Ze wszystkich jednak miast greckich Ateny najbardziej łączyły wspólność z wolnością osobistą. Tam prócz ogólnego poczucia wspólności, jakie panowało w całem społeczeństwie, powstawały pomiędzy oddzielnemi obywatelami stowarzyszenia, podobne w pewnym względzie do naszych stowarzyszeń wzajemnej pomocy (ἔρανοι).
W państwie platońskiem życie społeczne stoi na wysokim stopniu. Liczne urzędy i częsta zmiana przez wybory urzędników — zmuszają niemal każdego obywatela do przyjmowania udziału w sprawach publicznych. „Wzajemna znajomość obywateli jest wielkiem dla nich dobrem, albowiem jeżeli nie znają siebie dobrze, to może się wydarzyć, iż niesłusznie ominie kogoś zasłużona cześć, albo wyższa dostojność, albo należne prawo“. (Ks. V. rozdz. 9.) Dla podtrzymywania bliższych stosunków urządzone zostały wspólne obiady, w których obiedwie płcie zarówno biorą udział, do tego też celu służą urządzone uroczystości religijne.
Rodzina w państwie platońskiem nie ma znaczenia ogniska domowego, w którem człowiek znajduje największą swobodę i największe uwzględnienie swych potrzeb fizycznych i moralnych. Rodzina platońska ma przeznaczenie tylko dostarczać społeczeństwu zdrowych i dobrze zbudowanych ludzi. W tym względzie istnieje mnóstwo prawnych przepisów.
„Żenić się mają, kiedy mężczyzna lat trzydzieści liczy aż do trzydziestu pięciu; jeżeli żony w tym czasie nie pojmie, ma być karany pieniądzmi i niesławą“. (Ks. IV. roz. 11. tłum. Bronik.) Dla dziewczyny naznacza się czas do zamążpójścia, pora od lat 17 do 20. Ważną jest rzeczą, ażeby przy wyborze nie doznawano zawodu. W tym celu należy zręcznie ułatwiać chłopcom i dziewczętom możność obejrzenia siebie nago, o ile to wstyd i obyczajność dozwala. (Ks. VI. roz. 15.) Co do majątku, to nie trzeba unikać zawarcia małżeństw z biedniejszemi, ani ubiegać się o bogatsze, ale przy podobnych warunkach dawać pierwszeństwo uboższym, ponieważ związki takie są korzystniejsze i dla państwa, i dla samych rodzin. Mierne bowiem mienie usposabia bardziej do cnoty aniżeli zbytek. (Ks. VI. roz. 16.) W użyciu zmysłowej rozkoszy nie wypada przekraczać granicy. Miłośne stosunki z chłopcami stanowczo zostały potępione, co spowodowało nawet Zellera znakomitego platonistę powątpiewać o tem, iż Prawa są utworem autora: Biesiady.
Wszelkie stosunki nieślubne z kobietami uważane są za zgubne i wymaga się, aby zachowywano je w tajemnicy; jawność takich stosunków karze się niesławą. W stosunku małżeńskim miłość namiętna, pożądliwa, nie powinna mieć miejsca; jedynie uprawnioną jest miłość łagodna, umiarkowana, która dwie podobne natury z sobą łączy. (Ks. VIII. roz. 6.) Nad pożyciem małżeńskiem nowożeńców czuwają osobne kobiety przez władzę wyznaczone. Mają one prawo wstępować do ich domu, napominać ich, aby dopilnowywali obowiązków małżeńskich, karać wszelkie ich przekroczenia, a w razie potrzeby zawiadamiać o tem stróżów prawa i nazwiska niepoprawnych na widok publiczny wystawiać. W pierwszym roku po ślubie wyznacza się nawet nowożeńcom odrębny, przepisami określony sposób życia. W ciągu tylko dziesięciu lat pierwszych małżeństwa wolno rodzić dzieci; następnie dozwalają się pozaślubne stosunki, byle tylko nie przekroczyły miary. Rozwód dopuszcza się, ale o potrzebie rozwodu wyrokuje dziesięciu stróżów prawa i dziesięć kobiet nad stosunkami małżeńskiemi przełożonych.
Indywidualizm w państwie zarysowanem w Prawach nie jest tak ograniczony jak w Rzeczypospolitej, jakkolwiek licznym ulega ścieśnieniom. Pomijając już to, iż wszelka jednostka, przystępując do związku społecznego, przyjmuje na siebie pewne zobowiązania, które zakreślają granice jej indywidualizmowi, przypomnieć wypada, iż dopiero w ostatnich czasach otworzyło się dla niego szersze pole, przez długi czas zamknięte przesądami, przywilejami, prawodawstwem. W państwie platońskiem obywatelom nie wolno zajmować się handlem, ale wiemy przecież, że jeszcze nie tak dawno niemal w całej Europie mierzenie łokciem prowadziło za sobą utratę szlachectwa. Nawet przypatrując się ustrojowi społeczeństwa platońskiego, które nie daje nikomu żadnych przywilejów a wszystkim daje warsztat do pracy niezależnej, wyznać musimy, iż indywidualizm większości swobodniej i samodzielniej objawiać się tam może, aniżeli w wielu dzisiejszych państwach europejskich. I dzisiaj spostrzegamy to samo tam, gdzie przewrot ekonomiczny nie zniweczył jeszcze resztek wspólnej właśności gminnej, np. w Allmendach (Allmenden) szwajcarskich. (Doskonały w tym przedmiocie artykuł Emile’a de Laveleye’a p. t. Les Allmends en Suisse w Revue des deux mondes — zeszyt 1. czerwca 1873 r.)
Co państwu platońskiemu wysoką wartość nadaje, to stanowisko kobiet, jakie tam wyznacza im prawodawstwo, i troskliwość wielka o wychowanie dzieci.
Jest to błąd wielki, że prawodawstwo omija kobiety; dla szczęścia państwa całego należy ułatwiać i im drogę do cnoty, — mniej więcej w te słowa rozumuje nasz myśliciel. (Ks. VI. roz. 21.) W innym ustępie jeszcze wyraźniej i bardziej stanowczo wypowiada swą myśl.
Ateńczyk. Powiedz, czy jeżeli kobiety mają przyjmować wspólny udział z mężczyznami we wszystkich stosunkach życia społecznego, nie jest niezbędnem przepisać im inny rodzaj życia?
Kleinias. Bezwątpienia.
Ateńczyk. Więc jakiemuż rodzajowi przy wspólności życia oddamy pierwszeństwo przed zobowiązującym obecnie? Może temu, który panuje u Traków i wielu innych ludów, gdzie kobiet używają do rolnictwa, do czuwania nad bydłem i do posług nie bardzo różniących się od tych, jakie wykonywane bywają przez niewolników? czy mamy może przyjąć nasz zwyczaj, ateński, i okolicznych miast? U nas panuje obecnie zwyczaj taki, iż zgromadzamy całe mienie do domu i oddajemy cały zarząd nad niem kobietom, jak również nad żywnością, przędzeniem i przygotowaniem wełny. Czy też może oświadczymy się, kochany Megilosie, za obyczajem lacedemońskim, który pomiędzy poprzedniemi pośrednie miejsce zajmuje? Dziewczęta więc przyjmowały udział w ćwiczeniach cielesnych i sztuce muzycznej; kobiety zaś, nie przepędzając całego życia w podrzędnej czynności przędzenia i przygotowywania wełny, wytknęłyby sobie pośrednią drogę: zarządu domem i wychowywania dzieci. Nie przyjmowałyby jednak żadnego udziału w wojnie, nawet w wypadku, jeżeliby zaszła konieczność stoczyć stanowczy bój za ojczyznę i dzieci, nie wzięłyby się do łuku wzorem Amazonek lub do innego rodzaju pocisku, nie pochwyciłyby, naśladując boginię swą (Atenę), za tarczę i dzidę, ażeby wielkodusznie bronić ojczystego kraju od spustoszenia; i postawione w szeregu, jeżeliby nie dokonały nic wielkiego, to przyczyniłyby się przynajmniej do wzbudzenia przestrachu we wrogach. (To jest wróg sądziłby, iż wojsko jest liczniejsze, aniżeli takowe byłoby w istocie co do żołnierzy mężczyzn.) Jeżeli będą prowadzić tryb życia lacedemoński, to wprawdzie nie odważą się uczynić tego na wzór Sarmatek, ale wobec kobiet poprzednich mężczyznami się okażą. Kto przeto chciałby wysławiać w tym względzie waszych lakońskich prawodawców, niech ich wysławia; ale co do mnie jednak, to należałoby, ażeby prawodawca był nim w całości, nie zaś w połowie, dozwalając rodzajowi niewieściemu miękkość i zbytkowanie w nieuregulowanym trybie życia, a rodzaj tylko męski otaczając w całości troskliwością. Postępując bowiem w taki sposób, wytwarzałby dla społeczeństwa połowę tylko zupełnie szczęśliwego życia, zamiast podwójnej jego ilości“. (Ks. VII. rozdz. 12).
„Wiem, — powiada Plato w innem miejscu, — że nad Pontem mieszka niezmierna ilość kobiet, które nazywają Sarmatkami, a które nietylko zarówno z mężczyznami jeżdżą konno, ale również zarówno z niemi używają łuku i innej broni, i którym nakazane są te same ćwiczenia, co i mężczyznom. A ponieważ to zgadza się prawie z mojem zapatrywaniem, przeto twierdzę, iż byłoby nierozsądnie, ażeby u nas rozporządzenie nie dotyczyło jednakowo mężczyzn i kobiet; w takim razie albowiem, przy jednakowej prawie ilości podatków i posług, państwo byłoby tylko połową tego, czem jest w istocie, a to stanowiłoby rażący błąd ze strony prawodawcy“. (Ks. VII. rozdz. 11.)
Prawodawca, podług Platona, nie powinien dopuścić, aby wychowanie dzieci uważano jako rzecz powtórnej wagi, jako sprawę podrzędną. We wszystkich bowiem tworach wzrastających pierwszy zawiązek rozwijający się pięknie, najskuteczniej wpływa na doskonałość późniejszą. Spostrzegamy to w roślinach, zwierzętach i ludziach. Człowieka nazywają łagodnem stworzeniem, wychowanie atoli stanowi o jego przyszłości. „Jeżeli człowiek szczęśliwie uposażony od przyrody, otrzyma należyte wychowanie, wówczas staje się boskiem i najłagodniejszem stworzeniem; jeżeli zaś wychowanie jego jest niedostateczne lub niewłaściwe, natenczas robi się z niego najdziksze stworzenie, jakie tylko ziemia wydać może“. I z tego powodu urząd kierownika wychowaniem dzieci jest najważniejszym pomiędzy najwyższemi urzędami państwa. (Ks. VI. rozdz. 12.)
Wychowanie i nauka udziela się publicznie i jednakowo dla wszystkich klas, a także jednakowo dla chłopców i dziewcząt. Do należytego wychowania prowadzą: gimnastyka, muzyka i wykształcenie umysłowe. Dziewczęta, jakkolwiek w oddzielnych zabudowaniach, uczą się rozmaitych ćwiczeń cielesnych jak i chłopcy; uczą się więc jeździć konno, robić bronią itd. Ze wszystkich nauk największe ma uznanie u Platona matematyka. „Ze względu na byt domowy, powiada wielki ten myśliciel, ze względu na zarząd państwem, a również i na sztuki, żadna z umiejętności kształcących nie wywiera tak wielkiego wpływu jak nauka rachunków. Najważniejsze zaś to, że umiejętność ta rozbudza umysł od przyrody ospały i niechciwy wiedzy, czyniąc go spragnionym nauki, wzmacniając pamięć, rozwijając w nim bystrość, i umysł przy pomocy tej boskiej sztuki wbrew nawet swej przyrodzie czyni postępy“. (Ks. V. rozdz. 16.)
Wreszcie całe państwo Platona jest niejako szkołą, która winna wychować, usposobić obywateli do cnoty. Zadaniem i podstawą społeczeństwa odwzorowanego w „Prawach“ przez Platona — jest cnota. Cel ten mieć powinny przedewszystkiem przed sobą prawa. Cokolwiekbądź stanowi Plato, zawsze zwraca na nią główną swą uwagę. Roztropne umiarkowanie jest miarą cnotliwego życia. I z tego powodu to państwo, w którem niema ani zbytku ani nędzy, ani przesadnego bogactwa ani dotkliwego ubóstwa, jest najcnotliwszem i najszczęśliwszem. Mierność w mieniu i żywot pracowity najbardziej usposabiają do cnoty. Nie zabawa i nie wojna powinny być zadaniem życia ludzkiego, ale pracowity i piękny żywot w cnocie, z którego wypływają spokój i szczęście. To są zdania wielkiego mistrza starożytności.
Prawa, prócz teoretycznego przeznaczenia, zdaje się, miały i praktyczne, przynajmniej tak wnosić można ze słów Kliniasza wyrzeczonych na końcu księgi trzeciej (str. 115. tłum. Bron. Ks. III. rozdz. 16.) „Największa część Krety, powiada Kliniasz, zamierza uczynić pewne przesiedlenie i poleca Knossyjczykom zająć się tym dziełem, a znowu miasto Knossyjan na czele jego stawia mnie i dziesięciu innych. Oraz nakazuje nam, już to z praw obowiązujących na miejscu osady, jeżeli nam się spodobają które, te przyjąć do nowego naszego ustawodawstwa, już też z postronnych jeżeli nam się tak samo podadzą, bynajmniej nie zważając na ich cudzoziemskość, skoro lepszemi się przedstawią. Otóż teraz wzajem sobie tę oddajmy podziękę; z orzeczeń naszych uczyniwszy wybór, słowami zbudujemy miasto, jakoby od samego początku je zakładając“.
- ↑ Platon’s sämmtliche Werke übersetzt von Hieronimus Müller, mit Einleitungen begleitet von Karl Steinhart. T. 7, część I. Lipsk, 1859.