<<< Dane tekstu >>>
Autor Edmund Jezierski
Tytuł Prawda o Sowietach
Wydawca Dom Książki Polskiej
Data wyd. 1927
Druk „Rola“ J. Buriana
Miejsce wyd. Warszawa
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


V.

Robotnik rosyjski w przeciągu ostatnich lat dziesięciu przedziwne przechodził koleje. Za czasów caratu był bezwzględnie wyzyskiwany, cierpiał ucisk, pracował dużo, lecz przynajmniej był syty i odziany. Dobrobyt jego zwiększył się w czasie wielkiej wojny, gdy cały przemysł rosyjski stanął pod hasłem: praca dla armji!...
Słuchał przytem podszeptów tajemniczych agitatorów o rozkosznym raju, jaki na świecie zapanuje, gdy proletarjat, zrzuciwszy odwieczne kajdany, sam władzę w ręce swoje ujmie, gdy pozbywszy się ucisku i wyzysku burżuazji, sam sobie wolnym panem będzie.
Upajały go te słowa i obietnice, zawracały mu w głowie, aż wreszcie, gdy chwila owa zrzucenia władzy burżuazji przyszła — oszalał poprostu... W upojeniu tą chwilą radosną nie wiedział sam co czyni... Rżnął, mordował, niszczył, niepomny na jutro, żyjąc tylko myślą o dniu dzisiejszym... Posłusznie wypełniał to, co mu kierownicy partji kazali, bezkrytycznie przyjmował wszystkie ich słowa i obietnice, wierząc w nie, jak w ewangelję.
Przez lat parę toczył zacięte boje z braćmi swymi, których mu kazano nazywać białogwardzistami i kontrrewolucjonistami; przez dwa lata toczył bój zacięty o zawładnięcie Polską, którą mu przedstawiono jako kraj pański, burżuazyjny, w którym robotnicy ucisk cierpią okrutny... Walczył, lecz i zdumiewał się coprawda, potrochu, że jednak ci uciskani, jak twierdzili komisarze, robotnicy polscy miast witać ich radośnie, bronią się zaciekle przed płynącą do nich ze wschodu nauką i dobrodziejstwami Lenina.
Poniektórzy krzywili się, że rządzą nimi przeważnie żydzi, lecz wnet im wytłumaczono, że wszyscy ludzie są równi, że jest to nacjonalizm kontrrewolucyjny, i że za to... można dostać się do czeki...
Nowa zmiana czekała robotników, gdy skończyły się wojny domowe i zaborcze. Teraz komisarze rzucili im hasła: chcesz zakosztować rozkoszy raju, to bierz się do pracy, odbuduj przemysł, bo inaczej bieda ci grozi...
I w pokorze ducha, gdy głód mu w oczy zajrzał, naszpikowany w pewnym już stopniu mądrościami Lenina, zabrał się do tej pracy, pocieszając się w trudnych chwilach życia samogonką, słuchając w klubach związkowych wykładów o tem, że komuniści lada dzień świat cały opanują, że Lenin jest największym mędrcem świata, że religja to opjum dla narodu i t. p.
Pracował więc, by doczekać się raju, a jednocześnie patrzał, żyjąc sam w nędzy, na zbytek jaki roztaczali wkoło komisarze i władcy sowieccy, nepmani i ci wszyscy, którzy żerowali na komunistycznej nędzy jego.
Oszołomiony stekiem frazesów, przytłoczony nadmiarem nędzy, pracował, ażeby zdobyć kęs chleba, ażeby zaspokoić głód swój i rodziny.
Budziło to w nim pewne refleksje, lecz czarna rzeczywistość życiowa głuszyła je w nim.
Ażeby do reszty zabić w nim zdolność myślenia, ażeby uczynić z niego powolną sobie kukłę, władze sowieckie zamiast drogiego a tajnie pędzonego samogonu wprowadziły tanią „monopolową“ wódkę, i coraz urządzały i urządzają uroczystości z masą czerwonych sztandarów i przemów. Jednocześnie coraz bardziej udoskonalony system policyjny i szpiegowski Czeki, grożący śmiercią za najmniejszy objaw niesubordynacji, trzyma ich w żelaznych karbach.
Aż wreszcie nadszedł dzień dzisiejszy...
Przemysł rosyjski, mimo forsownej pracy nad jego rozwojem, stanął nad przepaścią skutkiem braku... kapitału, tego kapitału, który tak zaciekle zwalczał komunizm.
I oto padło hasło racjonalizacji przemysłu...
Robotnik rosyjski w chwili obecnej należy do najbardziej wyzyskiwanych w świecie. Wedle urzędowych danych, pomieszczonych w pismach sowieckich, przeciętny zarobek robotnika wynosi 35 rb. miesięcznie.
Moskiewska urzędowa „Prawda“ podaje następujący budżet robotników Sowieckiej Ukrainy. Zarobek miesięczny górnika w kopalniach Donieckich wynosi 26 rb. 24 kop., drukarza zaś w Charkowie 37 rb. 72 kop. Z tego górnik wydaje na życie 12 rb. 40 kop., odzież i obuwie — 5 rb. 82 kop., na mieszkanie i opał — 2 rb. 64 kop., potrzeby kulturalne (według „Prawdy“ na mydło i pranie) — 24 kop., leczenie 2 kop., gazety i nauka dzieci 32 kop., na wódkę 62 kop.
Drukarz wydaje na życie 16 rb. 64 kop., ubranie i obuwie 4 rb. 31 kop., mieszkanie i opał 4 rb. 10 kop., kulturalne potrzeby (niestety, tylko mydło i pranie) 36 kop., leczenie 1 rb. 15 kop., gazety i kształcenie dzieci 77 kop., wódkę — 17 kop.
Jak dodaje dość cynicznie „Prawda“ budżet ten uzupełnia się... sprzedażą rzeczy i prywatnemi pożyczkami.
A ceny żywności w Rosji są bardzo wysokie. Tak np. w Moskwie, w m. lutym 1926 r. wynosiły one:
Chleb razowy 7 — 8 kop. za funt (67 — 75 gr. za klg.), chleb pytlowy 13 — 15 kop. za funt (zł. 1.25 — 1.43 za klg.), mąka krupczatka 15 — 16 kop. za funt (zł. 1.43 — 1.52 za klg.), półkrupczatka 13 — 14 kop. za funt (zł. 1.25 — 1.34 za klg.), żytnia 7 kop. za funt (67 gr. za klg.), kasza gryczana 8 — 9 kop. za funt (75 — 85 gr. klg.), pszenna 9 — 10 kop. za funt (85 — 95 gr. klg.), ryż 20 — 24 kop. za funt (zł. 1.90 — 2.28 za klg.), jajka 54 — 55 kop. za 10 szt. (zł. 2.05 — 2.10 za 10 szt.), kartofle 4 — 5 kop. za funt (38 — 50 gr. za klg.), cebula 10 kop. funt (95 gr. za klg.), kapusta świeża 5 — 6 kop. (19 — 23 gr.), marchew 7 — 8 kop. za funt (67 — 75 gr. za klg.), mięso: wołowina 34 — 32 kop. za funt (zł. 3.23 — 3.03 za klg.), baranina 38 — 35 kop. za funt (zł. 3.60 — 3.30 za klg.), cielęcina 35 — 30 kop. za funt (zł. 3.33 — 2.83 za klg.), wieprzowina 32 — 30 kop. za funt (zł. 3.03 — 2.83 za klg.), masło śmietankowe 100 — 110 kop. za funt (zł. 9.50 — 10.45 za klg.), topione 80 — 85 kop. za funt (zł. 8.60 — 9.10 za klg.), olej słonecznikowy 24 — 25 kop. za funt (zł. 2.28 — 2.38 klg.), mleko litr 28 — 30 kop. (zł. 1.16 — 1.24), cukier rafinada 31 — 32 kop. za funt (zł. 2.93 — 3.03 za klg.), kryształ 26 kop. za funt (zł. 2.45 za klg.), drzewo opałowe w Moskwie 25 rb. (92 zł.) sążeń, w innych miastach 35 — 40 rb. (128 — 146 zł.) za sążeń.
Warunki pracy robotników sowieckich również nie pozostają w zgodzie z warunkami, przyjętymi na zachodzie. Przedewszystkiem nie jest ściśle przestrzeganą zasada 8 godzinnego dnia pracy. Trwa ona zazwyczaj 10 i więcej godzin, i przeważnie prowadzona jest na akord. Tak jest w całym szeregu fabryk włókienniczych, metalowych i innych.
Praca akordowa ma wpływać niby na zwiększenie zarobków robotniczych. Niby — gdyż skutkiem braku surowców, częstego psucia maszyn i t. p. zarobek ten spada do minimum. Zyskuje tylko na tem zarząd fabryki, który za czas przerw nie płaci.
Płaca zarobkowa wypłacana jest w wielu zakładach z znacznem, sięgającem nieraz 3 — 4 miesięcy, opóźnieniem, o czem świadczą liczne skargi robotników, zamieszczane w pismach. Część zarobków przeważnie wypłacana jest kuponami na towary w kooperatywach fabrycznych, przyczem, ceny w tychże, według oświadczeń samych robotników, są bardzo wysokie.
Oprócz haniebnego wyzysku pracy robotnika, panuje tam zupełne lekceważenie życia i zdrowia tegoż. Ilość wypadków nieszczęśliwych w fabrykach, a zwłaszcza w kopalniach jest olbrzymia. Zwróciła na to uwagę prasa sowiecka i podniosła w ostatnich czasach z tego powodu alarm. Tak np. w kopalniach zagłębia Donieckiego w ciągu m. lipca r. 1925 na 10.000 robotników uległo nieszczęśliwym wypadkom 2.160.
Świadczeń socjalnych, choćby w rodzaju naszych Kas Chorych, robotnicy sowieccy nie znają. Istnieją przy wszystkich fabrykach ambulatorja lekarskie, lecz wobec małej liczby lekarzy pomoc ich jest więcej niż problematyczna. Prasa sowiecka wyśmiewa ją, pisząc, że chory zdąży wyzdrowieć zanim do lekarza się dostanie, a jako lekarstwa uznawane są tam przeważnie: jodyna, brom i aspiryna.
Urządziły Sowiety szereg wspaniałych, pokazowych zakładów leczniczych w dawnych pałacach carskich i magnackich na Krymie i w innych miejscowościach Rosji, lecz ze względu na szczupłą ilość miejsc dostępne są one tylko dla osób wybranych — komisarzy i ich rodzin, dygnitarzy partyjnych i członków partji komunistycznej. Przytem opłaty w nich są tak wysokie, że przewyższają o wiele normy podobnych zakładów zagranicą, a nawet i w Polsce, tak że nie każdy może sobie na to pozwolić.
Nawet na śmierci robotników władze sowieckie potrafią spekulować. Zapomogi pogrzebowe dla rodzin robotników wynosiły dotychczas 30 rb., obecnie, pod pretekstem, ażeby nie opłacano z nich popów przy pogrzebie religijnym, zniżono je na 15 rb., pozostałą sumę przeznaczając rzekomo na potrzeby klubów robotniczych.
Przyznać należy, że klubów tych władza sowiecka namnożyła bez liku. Odbywają się w nich wieczorami zebrania, na których przeróżni agitatorzy prowadzą wykłady t. zw. politgramoty, t. j. abecadła politycznego, polegającego na młóceniu w kółko jednej i tej samej nauki o podstawach leninowskiej nauki komunizmu.
Nauka ta stanowi wyłączny sposób walki z analfabetyzmem, tak rozpanoszonym na niezmierzonych obszarach Rosji.
Klub, a w nim wieczne dysputy o komunizmie, przeplatane kinem o filmach propagandowych, pijaństwem i rozpustą, oto jedyne rozrywki robotników sowieckich. Teatry, które początkowo stały otworem dla robotników, obecnie mają ceny miejsc tak wygórowane, że uczęszczać do nich mogą tylko komisarze i spekulanci.
Dla ich też właściwie rozrywki władze sowieckie sprowadzają z zagranicy, płacąc bajeczne sumy, przeróżne atrakcje sceniczne, śpiewaków, muzyków, szansonetki, a nawet całe operetki murzyńskie z jazz-bandem. Za te monarsze rozrywki władców swoich, robotnicy sowieccy płacą nędzą i potem swoim.
W ostatnich czasach władze sowieckie poczęły wprowadzać oszczędności kosztem świadczeń socjalnych robotniczych. Obcięto je znacznie i prawie cały ich ciężar przerzucono na robotników. Jednocześnie władze sowieckie wydały ponowny surowy zakaz strajków ekonomicznych, tej jedynej broni robotników w walce o polepszenie bytu, grożąc za nie surowemi karami, tak jak za kontrrewolucję.
Jednocześnie w Rosji Sowieckiej w zastraszający sposób szerzy się bezrobocie. Według obliczeń w pierwszych dniach kwietnia dochodziła ona do liczby 2.000.000 ludzi, z czego w samej Moskwie prawie 200.000. Liczby te zwiększają się coraz bardziej skutkiem wstrzymywania fabryk z powodu braku surowca lub kapitału. Głodowe zapomogi, w wysokości 6 rb. miesięcznie, wypłacane nieznacznej części bezrobotnych przez rząd, nie łagodzą tej klęski. Projektowane roboty publiczne nie mogą być uruchomione z powodu braku funduszów. Niezliczone rzesze bezrobotnych głodują, a wypadki zamieszek oraz napaści bandyckich skutkiem głodu należą do rzeczy zwykłych.
W tych warunkach wśród wynędzniałej rzeszy robotniczej coraz częściej słyszeć się daje głuchy pomruk niezadowolenia, coraz częściej prasa sowiecka pisze o starciach z „bandytami“ na ulicach miast... Dziwna rzecz tylko, że „bandyci“ ci nic nie rabują, gdyż tak władcy sowieccy tytułują tych, którzy ogarnięci rozpaczą z bronią w ręku dopominają się o podeptane prawa bytu i życia.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Edmund Krüger.