[25]I. Wstęp. — Chaos. — Cztery żywioły. — Ukształtowanie
i zaludnienie ziemi.
Przemiany pragnę śpiewać ciał w odmienne ciała.
Bogi! wasza wszechmocność tych zmian dokonała:
Wy mój zamiar wesprzyjcie, od początku świata
Snując wiersz nieprzerwany aż po moje lata.
Nim było morze, ziemia i niebios sklepienie,
Jedyny miało wyraz całe przyrodzenie.
Zwano go zamęt[1], ogrom bezkształtny, nieskładny,
Ciężar tylko na świecie martwy i bezwładny;
Widać, że się ze sprzecznych żywiołów źle sklecił.
Jeszcze też światu Tytan[2] z rydwanu nie świecił,
Jeszcze Feby nie rosło ni nikło poroże,
Ziemia się nie ważyła w powietrznem przestworze,
Własnem ciężka brzemieniem, ni ramiony swemi
Amfitryte rozległej nie ściskała ziemi.
Morze, ziemia, powietrze — nie są różne ciała.
[26]
Woda jeszcze nie płynna i ziemia nie stała
I powietrze bez światła; w ciągłym z sobą sporze
Swej postaci nie mają, w jednym bowiem zbiorze
Zimno z gorącem, suchość z wilgocią walczyła,
Miękką tłoczyła twarda, lekką ciężka bryła.
Bóg, to jest, siła wyższa rozstrzygła te spory,
Od ziemi, nieba i wód odciąwszy przestwory;
Od gęstego powietrza odszedł eter płynny.
Tak z ślepego nawału gdy bóg dobroczynny
Rozdzielone żywioły zgodą spoił ścisłą,
Lekkie i wklęsłe niebo siłą ognia trysło
I obrało w przestworzach siedlisko najwyższe.
Powietrze jest lekkością i miejscem najbliższe,
A gęstsza ziemia, własnym ciężarem tłoczona,
Tęższe ściągnęła części do głębin swych łona,
Oblał ją płyn, ostatnie zajmujący łoże.
Gdy tak twórca, ktokolwiek z bogów nim być może
Urządził i na części rozdzielił to brzemię,
Natychmiast w postać kuli zaokrąglił ziemię,
Kazał rozlać się morzu, wiatrom wzdymać wały
I okręgu ziemskiego opasać brzeg cały.
Dał rozległe jeziora, stawy, zdroje żywe,
Rzeki z gór spadające wziął w koryta krzywe;
Jedne z nich topi w ziemi, drugie w morze ciska,
Gdzie wolno płyną, wąskie rzuciwszy łożyska;
Zniżył doliny, rozpiął pól rozłóg szeroki,
Las okrył zielonością, wzniósł w górę opoki.
Jak niebo krają pasy, dwa po prawej stronie,
Dwa po lewej, a piąty żywszem ogniem płonie:
Tak też niebem objęte rozdziela bóg brzemię
I pod tyleż odmiennych stref poddaje ziemię;
[27]
Średnią z nich skwar wyludnił, na dwóch śnieg się ściele,
A dwie zimno i ciepło dostały w podziele.
Nad ziemię wzniósł powietrze, tak od ognia cięższe,
Jak są od cząstek wody cząstki ziemi tęższe.
Tam obłoki, tam dżdżyste chmury naprowadził,
Tam i grzmoty na postrach śmiertelnym osadził,
Tam i wichry, co jasne błyskawice krzeszą,
Lecz nie całego świata rządami się cieszą.
Dziś trudno im się oprzeć tylko, kiedy w strony,
Ściśle im wyznaczone, lecą na przegony;
Wtedy ledwie na poły nie rozszarpią świata,
Tak niezgodni są bracia. Eur w państwie Nabata,
W krajach Zorzy i w Persji swe rządzy rozszerza;
Zefir zachodnim słońcem rozgrzane wybrzeża
Wziął pod swe panowanie, a Boreasz groźny
Otrzymał zimną północ i kraj Scytów mroźny;
Oddalone zaś brzegi przeciwległej ziemi
Dzierży Auster i skrapia deszczami ciągłemi.
W górze nad nimi niebo rozciągnął wiszące,
Lekkie, płynne, ziemnego mułu nie mające.
Ledwie tak bóg rozłączył pomieszane bryły,
Gdy gwiazdy, które długo w nawale się kryły,
Roziskrzać się zaczęły na pogodnem niebie,
Twórca, chcąc, aby wszystko wzięło życie w siebie,
Chcąc mieszkańcem zaludnić tych światów przestrzenie,
Obrazy bogów[3] sieje na niebios sklepienie,
Skrzelistemi rybami wód przestwór zaplemia,
W ptastwo powietrze, w zwierza zaludnia się ziemia.
Ale świętszej istoty brakło jeszcze ziemi,
[28]
Zdolnej myśl wzniosłą pojąć i władać innemi.
Powstał człowiek. Czy boskiem dał mu życie tchnieniem
Twórca lepszego świata, pan nad przyrodzeniem,
Czy ziemia, od powietrza świeżo oddzielona,
Pokrewnych sobie niebios ukryła nasiona;
Te syn Japeta wody rzecznemi roztwarza
I podobieństwem bogów człowieka obdarza.
A gdy każde ze zwierząt wzrok w ziemię spuszczało,
Postawę człowiekowi nadaje wspaniałą
I w niebo patrzeć każe i do gwiazd sklepienia
Pozwala mu wyniosłe obracać wejrzenia.
Tak ziemia, dawniej gruba i bezkształtna bryła,
Przemieniła się w ludzi i ludźmi pokryła.
|