Przy poświęceniu gmachu dla ochrony 33-ej
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Przy poświęceniu gmachu dla ochrony 33-ej |
Pochodzenie | Z ciężkich lat (Mowy) |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1905 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
w maju 1898 roku.
Zebraliśmy się tutaj dla upamiętnienia chwili ważnej w życiu ochrony 33-ej, chwili zdobycia przez nią własnego siedliska, które po dopełnieniu formalności prawnych stanie się stałą jej siedzibą.
Rozglądając się po tym skromnym, a tak miłym dla oka domu, po jego salkach i w jego wewnętrznem urządzeniu, spostrzegamy wszędzie szczególną staranność i troskliwość, spostrzegamy rękę zapobiegliwego ogrodnika, co dba o każdy zagonek, o każdą grządkę, o każdą grudkę ziemi, o każdą roślinkę, o każdy jej kwiatek.
A cóż dopiero powiedzieć, gdy się doda, że wszystko to powstało z niczego! W istocie z niczego! bo trzeba było wszystko zdobyć, wszystko wyszukać, wszystko znaleźć.
Znalazł też czcigodny ks. proboszcz Seroczyński ludzi dobrej woli, którzy usiłowania jego poparli i w pomoc mu przyszli. Znalazł państwa Pohoreckich, którzy plac pod tę siedzibę darowali, znalazł innych, którzy ofiary w naturze i w pieniądzach przynieśli, znalazł pomoc w osobie inżyniera p. Rycerskiego, który swą pracą do ziszczenia dzieła się przykładał, znalazł przedsiębiorcę p. Czosnowskiego, który dla sprawy współdziałał.
To mówiąc, nie mogę pominąć milczeniem zasług głównego opiekuna tej ochrony, p. Jerzmanowskiego, dzięki ofiarności którego ochrona powstała, i dzięki ofiarności którego jest ona utrzymywaną, nie mogę też zapomnieć o tych paniach, krewnych jego, co tak dobrze umiały ustalić związek pomiędzy ochroną a szlachetnym ofiarodawcą, który aż w Ameryce zamieszkuje.
O p. Jerzmanowskim na ścianach tego domu napisano: Niechaj mu Pan Bóg błogosławi! O tak! niechaj Bóg błogosławi mu za jego dobrą wolę i pamięć o rodzinnej ziemi, niechaj Bóg błogosławi wszystkim, którzy do powstania ochrony i założenia tego domu przyczynili się, a przedewszystkiem — niechaj błogosławi szlachetnemu ks. Seroczyńskiemu w jego dalszej pracy dla dobra i rozwoju ochrony!
W historyi tej ochrony i w historyi tego domu uwydatniają się dwie stare prawdy, jedna, że szlachetne dążenia znajdują zawsze oddźwięk, a jeszcze i ta druga, że przy łącznem działaniu trwałe dzieła z niczego wznosić się mogą. Zakład dobroczynny, jak ta ochrona, to skromne ale ważne ognisko, które rozrzuca promienie światła i ciepła naokół, promienie, idące niekiedy daleko, sięgające do wnętrza dusz ludzkich, do ich umocnienia i zbudowania.
Oby zakład stale w ten sposób promieniował, oby promieniował jak najsilniej na pożytek społeczeństwa!