Przygody perskiego księcia Firuz-Szacha, czyli koń czarodziejski

<<< Dane tekstu >>>
Autor Bracia Grimm
Tytuł Przygody perskiego księcia Firuz-Szacha, czyli koń czarodziejski
Pochodzenie Powieści z 1001 nocy opracowane dla dzieci
Wydawca Księgarnia Popularna
Data wyd. 1928
Druk S. Sikora
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Przygody perskiego księcia Firuz-Szacha, czyli koń czarodziejski.

W stolicy Persji – Syrazie, odbywały się wielkie uroczystości z powodu święta noworocznego.
Był zwyczaj, że w dzień ten wszyscy przed sułtanem pokazywali sztuki i wynalazki. Już przedstawienie miało się ku końcowi, gdy wyszedł pewien Indjanin, prowadząc sztucznie podrobionego wspaniałego konia, bogato przybranego. Gdy ukazał go sułtanowi perskiemu, ten rzekł:
— Rzeczywiście koń jest świetnie podrobiony — i nigdy w życiu nie widziałem tak świetnie podrobionego konia sztucznego.
— Tak, prześwietny sułtanie — odparł Indjanin — lecz wygląd jego jest niczem jeszcze w porównaniu z zaletami ukrytemi.
Posiada on mianowicie zalety takie, iż w przeciągu kilku minut można na nim odbyć najodleglejszą drogę i powrócić.
— Nie może to być — odparł sułtan — zresztą zrobić musimy próbę. Oto widzisz tam w oddali ten szczyt górski. Będzie do niego jakieś 3 mile. Spróbujmy w jakim czasie tam dolecisz i wrócisz.
A na dowód, że tam będziesz, przynieś nam liście palmy na wierzchołku rosnącej.
Indjanin dosiadł konia; zakręcił u szyi znajdującą się śrubkę i wzniósł się w górę. Momentalnie znikł z oczu zebranych. Po kilku minutach, nim sułtan jeszcze ochłonął, był już z powrotem i położył liść palmy u stóp sułtana.
— Tak w istocie jest to drogocenny przedmiot — rzekł sułtan — ile też za niego żądasz, bym go mógł nabyć do skarbca swego.
Lecz Indjanin odparł, że wynalazca wziął od niego przysięgę, iż nigdy za pieniądze konia tego nie sprzeda. Natomiast musiał wynalazcy oddać córkę swoją za żonę i tylko na równoznaczną zamianę się zgodzić; to znaczy się o ile mu król perski, księżniczkę za żonę odda.
Zdumiał się szach za taką zuchwałość, lecz namyślał się, gdyż koń czarodziejski ogromnie mu się podobał.
Wtedy podszedł do niego syn książę Firuz-Szach i tłómaczył ojcu, iż niepodobna jest nigdy w życiu ofiarę taką popełnić dla jakiegoś awanturnika.
Więc król odpowiedział mu, iż zobaczy, jak się sprawy ułożą, a najpierw musi Indjanin oddać konia na wypróbowanie, czy on każdemu posłuszny będzie.
Indjanin zgodził się na to, a książę Firuz-Szach ofiarował się spróbować tego rumaka. Gdy wsiadał indjanin, chciał mu dać jeszcze pewno wskazówki, lecz książę zawołał:
— Wiem już, wiem, widziałem jakeś ty to robił.
Zakręcił śrubkę na szyi konia i wzbił się w przestworza.
Lecz indjanin pobladły podszedł do króla i rzekł:
— Panie prześwietny, wiedz, iż ja nie odpowiadam za nieszczęście, jakie się stać może, gdyż syn twój nie chciał słuchać moich rad, a tymczasem, nie będzie on wiedział, co czynić należy, by spuścić się z koniem na ziemię.
Do tego przekręcić trzeba inną śrubkę, którą nie tak łatwo dostrzedz.
Rozgniewał się wtedy sułtan bardzo i kazał indjanina wtrącić do więzienia.
Książę Firuz-Szach zaś wzbił się ogromnie wysoko w górę tak, że nic już na ziemi nie rozróżniał.
Po ciemnościach zalegających horyzont, domyślał się, że noc już nastać musiała.
Wreszcie zapragnął spuścić się na ziemię. Myślał, że wystarczy do tego przekręcić śrubkę w odwrotną stronę.
Lecz to nie pomogło!
Wtedy zaczął szukać na całym ciele konia jakiej innej śrubki i wreszcie znalazł u prawego ucha drugą mniejszą śrubkę.
Przekręcił ją i wnet zaczął opuszczać się na dół.
Opuściwszy się, spadł na jakiś dach pięknego, jak się zdawało pałacu.
Zeszedł na balkon i przez drzwi wszedł do pięknego niezwykle bogato urządzonego pokoju, w którym na bogatej otomanie leżała piękna królewna.
Firuz-Szach przedstawił się, a ta była niezmiernie zdziwiona, skąd on się tu wziąść mógł.
Wtedy Firuz-Szach wytłómaczył pięknej królewnie, jakim to sposobem dostał się do jej apartamentów.
Odrazu pokochali się tak ogromnie księżniczka i książę Firuz-Szach, iż bez siebie żyć nie potrafili.
Lecz książę Firuz-Szach obawiał się, iż gdy tak bez orszaku przed ojcem księżniczki, królem Bengalu stanie, to ten nie zgodzi się na ich ślub.
Chciał więc wrócić najprzód do siebie, by powrócić z orszakiem godnym i należycie przybranym.
Lecz wreszcie rzekł raz do księżniczki:
— Wiesz co księżniczko, w takim razie, ja uwiozę cię na swym koniu czarodziejskim.
— Ależ ojciec mój będzie zmartwiony ogromnie — odparła.
— Do ojca przyślemy z Persji posłów o błogosławieństwo dla nas.
— Wreszcie zgodzę się, ale pod tym warunkiem, że posłowie zaraz wysłani będą.
Tak się też stało, że wsiadł Firuz-Szach z księżniczką razem na konia i uwiózł ją do Persji.
Gdy książę Firuz-Szach przybył, sułtan tak się ucieszył, iż kazał uroczystość w mieście wielką poczynić.
Indjanina wypuszczono też na wolność.
Do ojca zaś księżniczki, króla Bengalu, wysłane było poselstwo o błogosławieństwo.
Miesiąc trwała podróż posłów tam i z powrotem.
Wreszcie powrócili posłowie i błogosławieństwo od króla bengalskiego przywieźli.
Firuz-Szach pojął za żonę księżniczkę i kochali się ogromnie.
Po bardzo długich latach życia starego sułtana perskiego, książę Firuz Szach, obrany został jego zastępcą i osiadł na tronie.
Młoda i piękna żona uprzyjemniała mu rządy i zawsze wspominali sobie swoją przypadkową, a tajemniczą znajomość.
Konia czarodziejskiego przechowywał Firuz-Szach w skarbcu królewskim, jako pamiątkę tej całej przygody.
Wreszcie po długich, długich latach rządzenia, zmarł Firuz Szach i żona jego zostawiając syna swego młodego Ali-Szacha na tronie, który w mądrości i sztuce rządzenia, nie ustępował swemu ojcu.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bracia Grimm.