Nie wiem, z potrzeby, czy też dla igraszki, Ptasznik lusterkiem wabił małe ptaszki. W koło stały samotrzaski I czyhała sieć rozpięta Na ptaszęta. Znęcony jasnemi blaski Skowronek niebacznie leci, Tuż koło sieci,
Chyżem skrzydełkiem pomyka Koło Ptasznika, Nie widząc, że zgon już blizki. Wtem Jastrząb, łowów spragniony, Spada, i ostremi szpony Chwyta go w krwawe uściski. Lecz nim się zabrał do jadła, Sieć nań zapadła.
«Cóżem tobie zawinił? wypuść mię, człowiecze!» Jastrzębią mową Ptak rzecze.
«A za cóż, odparł Ptasznik, waść Skowronka gnębi? Wszak i on tobie nie zawinił przecie.»
Niestety! czemuż na świecie Tak mało siatek, tak wiele jastrzębi!