<<< Dane tekstu >>>
Autor Jerzy Bandrowski
Tytuł Rajski ptak
Wydawca Księgarnia św. Wojciecha
Data wyd. 1934
Druk Drukarnia św. Wojciecha
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


VI.

Starsi panowie siedzieli w milczeniu.
Nie potrzebowali mówić. Wiedzieli, co mają o tem wszystkiem myśleć. Różnica była tylko ta, że gdy pan Piekarski, jako człowiek światowy i bywały, widywał nieraz takie zjawiska i z pewnością miał o nich wyrobiony sąd, pan Brat nie myślał o niczem, jak tylko o niewysłowionem, przebogatem pięknie i uroku tej cudnej istotki — a na piękno był naprawdę czuły i wrażliwy. Czyż jeden z jego synów nie malował obrazów, choć nigdy się malować nie uczył?
— Chciałbym ją kiedy w życiu zobaczyć — mruknął napół do siebie.
— Może przyjedzie! — odezwał się emeryt — Ale szczęśliwy on z nią nie jest i nie będzie.
Słychać było, jak poeta chodził nerwowo po alkierzu. Prawdopodobnie czegoś szukał, bo raz i drugi trzasnęła jakaś szuflada, zaskrzypiała skórzana walizka.
— Jak się to ten wicher rozwył znowu! — narzekał pan Brat.
Pan Piekarski milczał.
Wreszcie rzekł:
— Ten młody człowiek ma trochę niesamowite oczy, uważał pan? Mówi niby — o tyle o ile — do rzeczy, przytomnie, ale — w oczach ma jakieś błyski, które mi się nie podobają. Wogóle — nie wie pan, z czego on żyje?
— Nie dowiadywałem się... Płaci. Córka mi coś mówiła... Coś tam zarabia, prócz tego podobno ma jakieś stypendjum...
— Ale majątku nie ma?
— Nic o tem nie wiem. Zdaje się, że nie.
— Więc jakżeż? Rajskie ptaki są dla ludzi bogatych, nie dla chudziny.
— E, z tego tam nic poważnego nie będzie! — pokiwał głową oberżysta — Romansują! Pokocha się, dostanie po nosie, popłacze, napisze parę wierszy i będzie dobrze. Oni tak wszyscy... Och, ten wiatr!
Wicher wył, wył w czarnej, ciemnej nocy, aż dom cały stękał i dygotał.
— Po nogach ciągnie! — zauważył pan Piekarski.
A po chwili zaczął mówić:
— Uważa pan, kochany panie Brat! Jednakże ten wicher — napewno jest, wyje i ma swoje znaczenie. I ta noc, ciemna i czarna — też jest. W porządku. A tamto, te światła, muzyka, ten blask i świetność, to całe piękno, błyszczące oczy i pióra i futra i oklaski i kwiaty — dziś jest, a jutro bankructwo, nędza — niema nic! Doprawdy — nic.
— To — niby — nie są wcale — żadne — nowiny! — stwierdził oberżysta.
— Masz pan rację! — potwierdził pan Piekarski — A zresztą — i to „nic“ jest i też ma swoje znaczenie. Ale — dla wielu, wielu ludzi istnieje tylko to „nic“, poza którem świata Bożego nie widzą, którem żyją... Jak mogą żyć?
— Jak mogą! — odpowiedział oberżysta — Każdy żyje, jak może.
— O, nie! zaprzeczył emeryt — Co do tego, to się pan grubo mylisz!
W alkierzu trzasnął strzał.
Dał się słyszeć głuchy stukot.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jerzy Bandrowski.