Rok dziewięćdziesiąty trzeci/Część trzecia/Księga pierwsza/I

<<< Dane tekstu >>>
Autor Wiktor Hugo
Tytuł Rok dziewięćdziesiąty trzeci
Wydawca Bibljoteka Dzieł Wyborowych
Data wyd. 1898
Druk Granowski i Sikorski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Anonimowy
Tytuł orygin. Quatrevingt-treize
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


I.
Puszcze.

— W owym czasie było w Bretanii siedm pusze straszliwych. Wandea to bunt księży. Bunt ten mir puszczę za pomocnika. Ciemności wspierała się wzajem.
Te siedm czarnych puszcz Bretanii były: puszcza Fougeres, zagradzająca drogę pomiędzy Dol a Avranches; puszcza Prince, mająca ośm mil obwodu, puszcza Paimpont, pełna wąwozów i strumieni niedostępna prawie od strony Baignon, z łatwym odwrotem na Concornet, mieścinę rojalistowską; puszcza Rennes, w której słychać było dzwonienie na gwałt w parafiach republikańskich, licznych zawsze przy miastach; tam to Puysaye przyprawił o zgubę Focarda; puszcza Machecoul, której zwierzyną był Charette; puszcza Garnache, należąca do La Tremoille’ów, Gauvain’ow i Rohanów; puszcza Brocéliande, siedziba czarownic.
Jeden ze szlachty bretońskiej nosił tytuł „Pana Siedmiu Lasów.“ Był-to wicehrabia de Fontenay, książę bretoński. Istniał bowiem książę bretoński, oddzielnie od księcia francuskiego. Rohanowie byli książętami bretońskimi.
Możnaby napisać oddzielną historyę puszcz bretońskich od 1792 do 1800 roku, któraby do wielkiej sprawy wandejskiej przymieszała się jak legenda.
Historya ma swoją prawdę, a legenda swoją. Prawda legendowa jest innej natury, niż prawda historyczna. Prawda legendowa, to zmyślenie, którego wynikiem jest rzeczywistość. W reszcie historya i legenda mają cel jeden: przedstawić w człowieku chwilowym człowieka wiekuistego.
Wandea nie może być dokładnie wyjaśniona, jeżeli legenda nie uzupełni historyi; całość potrzebuje historyi, szczegóły legendy.
Powiedzmy, że Wandea warta tego zachodu. Wandea jest cudem.
Ta Wojna Prostaków, tak bezrozumna, a taka świetna, obmierzła a wspaniała, była utrapieniem, z którego Francya może się pysznić. Wandea, to rana, która jest chwałą.
Ludzkość miewa w pewnych chwilach swoje zagadki, zagadki, z których dla mędrców tryska światło, a które prostaczków pogrążają w ciemnościach, gwałtach i barbarzyństwie. Filozof waha się ich obwiniać. Bierze on w rachubę ów zamęt, jaki sprawiają zagadnienia. Zagadnienia nie przechodzą bez rozpostarcia, jak chmury, cienie pod sobą.
Chcąc zrozumieć Wandeę, należy wyobrazić sobie takie przeciwieństwa, jak rewolucya francuska i chłop bretoński. Wobec tych bezprzykładnych wypadków, wobec olbrzymiej groźby wszystkich naraz dobrodziejstw, wybuchu gniewu cywilizacyi, nadmiaru szalonego postępu, niezmiernego i niezrozumianego ulepszenia — trzeba postawić tego człowieka zdziczałego, surowego i dziwnego, o jasnych oczach i długich włosach, który żyje mlekiem i kasztanami, zadowala się swą chatą, swym płotem i rowem, rozróżnia każdą wieś sąsiednią po głosie jej dzwonu; pije tylko wodę, chodzi w skórzanym kaftanie, wyszywanym jedwabiem, grubym a haftowanym; centkuje swe suknie, jak przodkowie jego, Celtowie, tatuowali sobie twarze; szanuje swego pana, choćby cierpiał od niego; mówi językiem zamarłym, co myśl jego trzymało jakby w grobie zamkniętą; kłuje swe woły, by je zagnać, ostrzy swe kosy, piele tatarkę, miesi swój placek gryczany, szanuje przedewszystkiem swój pług, a potem swą babkę; wierzy w Najświętszą Pannę i w Białą damę; modli się przed ołtarzem i przy sterczącym na stepie głazie tajemniczym; rolnikiem jest na równinie, rybakiem na wybrzeżu, kłusownikiem w zaroślach; kocha swych królów, swych panów, swych księży i swoje wszy; słucha posępnie morza, stojąc całemi godzinami nieruchomie na bezludnym brzegu.
Czy ów ślepy mógł przyjąć ową jasność?



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Victor Hugo i tłumacza: anonimowy.