[47]ROZŁĄCZENIE
Jakież, droga, pamiątki rozłąkę ukoją — ? —
ciebie jedynie pragnę, lecz tyś już nie moją;
cóż mi z róży, co w włosach twoich pąsowiała — ? —
jedną mam dzisiaj prośbę — byś mnie zapomniała.
Czyż ta pewność, że było szczęście i kochanie
miałaby mieć w pamięci wiekuiste trwanie — ? —
W rzece — chociaż tejsamej — wciąż nowe rwą fale,
pocóż więc te ustawne, nieodmienne żale —
skoro i tak żywotów naszych przeznaczeniem
być zaledwie snem cienia lub raczej snu cieniem.
Pocóż więc szept twej troski nademną ulata — ? —
pocóż dawno zmarłemu zmarłe liczyć lata — ? —
Czyli dziś czyli jutro umrę — wszystko jedno —
obym się w bezpamięci zanurzył bezedno,
obyś ty zapomniała o szczęściu prześnionem
i o mnie w śnie głębokim na zawsze zgubionym;
niechaj istnienie moje czarny cień nakryje
jakobym nigdy nie żył; niech myśli niczyje
nie spoczną na mnie — nawet twoje! — Wielkim szałem
— o, wybacz, droga, ciebie jedną miłowałem.
Ze zwróconą do muru pozostanę twarzą —
niechaj zamarzną ognie co w oczach się żarzą;
a gdy wpośrodku iłu sam stanę się iłem
któż odgadnie skąd byłem, kim wogóle byłem — ? —
[48]
Czyliż zdoła klasztorne i żałobne pienie
wymodlić dla mnie spokój, wieczne odpocznienie — ? —
— Jednak pragnę, by — nim się trumny zawrze wieko —
ktoś twe imię wyszeptał nad zmarłą powieką.
A potem za płot rzućcie zewłok mój, o mili —
spokojniej mi tam będzie niżeli w tej chwili!
Tedy na widnokręgu wstanie kruków stado
i zasłoni firmament krakającą zwadą —
z krańców ziemi zerwie się burza — w zawierusze
zwieje proch mój po polach, w wichry rzuci duszę...
A ty pozostań — kwiatów otulona dechem —
ze łzą w ogromnych oczach ,oczach, z dziecięcym uśmiechem;
dziewczęciem trwaj — w dziewczyńskiej, wieczystej młodości...
— nie wspominaj — gdy będę sam bez świadomości.