<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Sędziwój |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1907 |
Druk | Piotr Laskauer i S-ka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom III Cały tekst |
Indeks stron |
„Bogu wiadomo, nie miałem wtedy“
Szekspir. Kr. Henryk Cz. II. ks. I.
Nazajutrz rano zajechała Krawarz czereda pachołków i dworzan, których Rogosz do swej pomocy przywiódł, aby zabrać silą Sędziwoja, przetrząsnąć jego mieszkanie i zaspokoić tym sposobem zemstę i chciwość. Na progu pracowni zastał jeszcze klęczącego Jana tak, jak go wczoraj pozostawił. Osłupiały sługa, nie mogąc się modlić, pogrążony w bezwładnej rozpaczy, z otwartemi oczyma noc całą przepędził.
Pracownia była zamknięta; kilka razy dawano znak, stukano, wołano przez wysokie okienko, lecz nikt się nie odzywał. Wreszcie po długiem dobijaniu się zniecierpliwiony Rogosz ciężkie drzwi wywalić rozkazał.
Lecz w pracowni nie było nikogo.
Jan nie chciał własnym oczom wierzyć, żegnał się i oglądał. Zdziwienie jego było niesłychane, ponieważ całą noc, nie oddalając się na chwilę, przebył przy drzwiach pracowni, z której drugiego wyjścia nie było.
Na stole leżała karta z napisem i kilkanaście sztab złota, znacznie przenoszących ilość długów alchemika. Reszta, zbywająca od ich zaspokojenia, i cała włość Krawarz zapisane były własną ręką Sędziwoja Janowi Bodowskiemu na własność.
Rogosz uważał cały ten wypadek za jakiś wybieg, wykonany razem w zmowie ze służącym, i gdyby nie to, że długi Sędziwoja były zaspokojone, chętnieby jego służącego przymuszał do wyznania prawdy.
Jan żył jeszcze lat kilka. Najmilszem, a prawie jedynem zatrudnieniem jego było opowiadanie życia swego pana. W tym celu wielu alchemików podróżujących umyślnie odwiedzało cichy Krawarz.
Z podobnego opowiadania Jana spisano żywot Sędziwoja, który później w Niemczech był drukowany.
O ostatnim tylko wypadku wierny sługa niechętnie mówił, a zmuszony, inny mu nadawał kierunek.
Rogosz, tegoż samego jeszcze roku za sprzeniewierzenie się odpędzony od dworu pana krakowskiego, z nędzy umarł na ulicy.