Słownik rzeczy starożytnych/Podatki i ciężary
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Słownik rzeczy starożytnych |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1896 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały słownik |
Indeks stron |
Podatki i ciężary publiczne najdawniejsze. Piastowie, organizując swoje rządy nad krajem, naśladowali oczywiście w tej mierze książąt Zachodu. Wszystkie zatem nakładane przez nich na poddanych ciężary i służebności w Polsce, miały wprawdzie nazwy polskie, ale były naśladowaniem zagranicznych. Zagranicą, gdzie było więcej pieniędzy niż w Polsce, nastąpiła wcześniej przemiana na brzęczącą monetę wielu służb i danin, uiszczanych pierwej w naturze t. j. zbożem, bydłem i robotą. Uboższa w kruszec Polska zachowała dłużej stary zwyczaj. To też koloniści przybywający do nas z Zachodu w dobie Piastów, daniny składane w naturze nazywali „prawem polskiem“. Mnogość dzielnic książęcych i przywilejów wyjątkowych była powodem różnolitości praw i pewnego zawikłania w nazwach służebności krajowych. Choć według pojęć dawnych nie odróżniano obowiązków względem osoby księcia od państwowych, to jednak rozdzielić je można na dwie kategorye odrębne. Wśród ciężarów publicznych względem państwa pierwsze miejsce zajmuje obowiązek służby wojennej (expeditio). Wprawdzie jądro siły zbrojnej stanowiło rycerstwo na dzielnych rumakach i kosztownie uzbrojone, z którem Bolesławowie robili wyprawy na Pomorze, Ruś, do Węgier, Morawii i Czech — ale w obronie własnego kraju nie pogardzano tłumami gorzej uzbrojonych tarczowników z wiejskiego ludu, zamieszkującego w dobrach książęcych, kościelnych i prywatnych. W razie napadu nieprzyjacielskiego cała ludność zagrożonych okolic stawała pod bronią. Każda okolica posiadała swój „gród“ czyli miejsce obwarowane wysokim wałem, palisadami i wodą lub bagnem, gdzie zamykano kobiety, dzieci i dobytek. Najdzielniejsi ruszali w pole walczyć z nieprzyjacielem, robić zasadzki i zasieki po lasach. Każde zaś „opole“, jak się zdaje, dostarczało potrzebnej drużyny do naprawy i obrony grodu w swojej okolicy. W czasie pokoju załoga takich grodów, oprócz urzędników kasztelańskich lub książęcych, składała się przeważnie z chłopów, którzy kolejno ze swych opol i osad leśnych pełnili obowiązek straży grodowej. Ta kolejna służba grodowa wprawiała całą ludność do wojennego rzemiosła. Nie dziw też, iż chłopi kujawscy potrafili zwyciężać Krzyżaków, jak to np. miało miejsce pod wsią Dąbkami w r. 1431. Taka straż kolejna czyli t. z. „stróża zamkowa“ istniała w całych Niemczech i Węgrzech pod odpowiednią nazwą niemiecką. W Polsce mamy już o niej wzmiankę w dokumencie z r. 1125. Utrzymanie „grodu“ w należytym stanie było wszędzie obowiązkiem okolicznej ludności, która podczas wojny chroniła się do niego. Często więc naprawiano nasypy ziemne, częstokoły i drewniane wieżyce zamkowe. Do czasów bowiem Kazimierza Wielkiego zamków murowanych Polska posiadała bardzo mało. Nietylko w granicach własnej kasztelanii, gminy czyli opola, które takową składały, obowiązane były do budowy i naprawy swego grodu. Jeżeli księciu wypadło gdzieś w dalszych stronach, zwłaszcza na granicach kraju, wznosić nowy „gród“ lub stary odbudowywać, a siła okolicznej ludności na to nie wystarczała, przywoływano do pomocy lud z sąsiednich kasztelanii. „Stróża“ zamkowa, należąca pierwotnie do tej samej kategoryi ciężarów publicznych co służba wojskowa, zamienioną została z czasem na stałą daninę. Nastąpiło to zapewne w wieku XII, bo w XIII znajduje się ona już wszędzie zaliczona do kategoryi danin. Bliższe oznaczenie obowiązku służby wojskowej, znajdujemy po raz pierwszy w przywileju Bolesława Wstydliwego z r. 1270. Do ważnych obowiązków publicznych należało budowanie i naprawa mostów na rzekach, a zwłaszcza przy zamkach. Za Krzywoustego był to jeszcze obowiązek ogólny, ale z czasem rozmaite dobra zwalniano od powyższego ciężaru. Więc też w półtora wieku po Krzywoustym Leszek Czarny w wielkim był kłopocie, kiedy się zabrał do naprawy mostów swojej sieradzkiej dzielnicy, bo znaczną część jego księstwa zajmowała kasztelania wolborska, własność biskupów kujawskich, których ludzie byli już uwolnieni od robót przy mostach. Do bardzo ważnych robót chłopów polskich dla wspólnego dobra i obrony kraju, należały owe słynne zasieki leśne na granicach Polski, których sławę tak wymownie głosił sam cesarz Fryderyk Barbarossa. Dokument z roku 1235 zaświadcza, że w razie naglącej potrzeby do rąbania zasieków dla powstrzymania nieprzyjaciela, powoływano w owym czasie nie tylko ludność nadgraniczną, ale i z całego kraju. Do zakresu usług publicznych należał jeszcze t. z. „ślad“ (vestigia) czyli obowiązkowa pogoń za śladem uciekającego złoczyńcy. Jeżeli umykał złodziej lub jaki zbieg więzienny, chłopi obowiązani byli z „krzykiem“ gonić za jego „śladem“, dopóki nie dotarli do sąsiedniego opola i sąsiadom nie powierzyli dalszej pogoni (takie samo urządzenie istniało współcześnie w Anglii). Zaniedbanie pogoni pociągało za sobą płacenie kary za przestępcę a odwrotnie schwytanie go uwalniało ludność całego opola od odpowiedzialności (ob. Opola). Najdokuczliwszym ciężarem ogólnym względem panującego księcia były „podwody“. Podania francuskie o uciemiężaniu ludu częstemi przejazdami królewskiemi są prawie jednobrzmiące ze skargami na takież nadużycia za Mieszka Starego. Czy książę wysyłał jakiego posłańca z rozkazem do odległego „grodu“, czy z grodu jaki urzędnik kasztelański wybrał się w drogę, za przybyciem do jakiej osady natychmiast trzeba mu było dostarczyć podwodę lub dobrego konia pod siodło. W najgorszem też położeniu były osady odosobnione, odległe od zaludnionych opol. Za Krzywoustego skarżono się powszechnie na ucisk podwodowy. Później w dokumentach z XIII wieku rzadkie są stosunkowo wzmianki o „podwodach“, może dlatego, że zamiast właściwych podwód, częściej był w użyciu t. z. „powóz“. Niemniej utyskiwano na obowiązek transportu rzeczy książęcych, zwany „przewodem“ (conductus). Odróżniano dwa rodzaje przewodu: chłopski i rycerski. Do władyków czyli panów, szlachty i rycerzy należał transport wymagający pośpiechu szczególnego, zatem przewóz żywności łatwo ulegającej zepsuciu, np. świeżej zwierzyny, ryb i placków pszennych. Do przedmiotów powyższej kateryi należeli jeszcze jeńcy, złoto i wino. Natomiast chłopi końmi lub wołami przewozili zboże, skóry, wosk, żelazo i t. p. Każdemu „przewodowi“ towarzyszył „komornik“ książęcy czyli dworzanin, pokojowiec zostający w służbie panującego. Komornik pilnował własności pańskiej, czuwał nad przeładowywaniem i pośpiechem. Jeżeli „przewód“ przybył bez komornika, chłopi nie mieli obowiązku go przyjmować. Każda osada odpowiadała za całość transportu, dopóki go pod dozorem komornika nie oddała sąsiedniej osadzie. W dokumentach z w. XIII przechował się spór między dwoma wsiami: Kacice i Januszkowice, którym często wypadało stawać do przewodu. Ale Januszkowice umiały sobie radzić, bo odstawiały przewód do sąsiednich Kacic, od których tylko mostem na rzece Szreniawie oddzielone były, gdy Kacice do Iwanowic lub Przestańska, najbliższych osad na trakcie do Krakowa, miały kilkakroć dalszą drogę. Wyrazem „powóz“, zdaje się, że nazywano obowiązek dostarczania samych koni i woźniców do wozów książęcych. W dokumencie z roku 1258 znajduje się wzmianka o zamianie tego ostatniego ciężaru na stały podatek pieniężny. Ale najkosztowniejszym był podobno ciężar żywienia dworu książęcego, gdy ten w czasie podróży zatrzymał się na popas w jakiem opolu. Trzeba zaś wiedzieć, że system rządzenia krajem polegał wówczas na ciągłem objeżdżaniu „grodów“ przez panującego, sądzeniu spraw i sporów. Bolesław Chrobry więcej przesiadywał po grodach — jak zaświadcza Gallus — „więc każdy z radością wyglądał przybycia monarchy, bogaty i ubogi, i cały kraj z ochotą się zbiegał, by ujrzeć jego oblicze“. Inaczej było za czasów Krzywoustego, który spędzał życie w polu i namiotach. Później, pod koniec XIII wieku, ustanowili książęta raz na zawsze, czego im chłopi w czasie podróży na obiad mieli dostarczać. Tak Leszek Czarny domagał się latem tylko jednej krowy i dwóch owiec, w zimie zaś dwóch wieprzów, 30-tu kur, 100 jaj, po pół korca grochu i jęczmienia na każdy obiad. Ponieważ w „grodach“ czyli zamkach owoczesnych bywało zwykle ciasno dla dworu książęcego, służba przeto dworska a mianowicie kuchenna, złożona z piekarzy, piwowarów i miodosytników, łowiecka i rzemieślnicza, wychodziła do okolicznych opól, gdzie jej było wygodniej i lokowała się w tychże, dostarczając wszystko dla dworu swego pana. Towarzyszyli jej i łagiewnicy książęcy, którzy łągwie i beczki na miód, piwo i mięso solone sporządzali. Ponieważ prawie każda osada przypierała do lasów książęcych, służba zatem łowiecka zajmowała ludność wiejską do nagonki czyli gonienia za „psim śladem“ po lasach, pozostawiała jej pilnowanie zwierzyny, doglądanie jelenich legowisk i gniazd sokolich. Gdzie się sokoły gnieździły, tam ani barci nie wolno było zakładać ani drzewa rąbać. Daniny w naturze, wybierane przez poborców książęcych, sięgały bez wątpienia swym początkiem prastarych czasów rozwoju władzy książęcej, kiedyto ludność całego kraju, część swego dobytku i plonów swej ziemi składała na utrzymanie panującego. Do tej kategoryi należał przedewszystkiem „naraz“ lub „narzaz“, danina z wieprzów a może i owiec na rzeź do grodu książęcego pędzonych, niewielka cząstka corocznego przyrostu trzód wieśniaczych, wystarczająca do zaspokojenia codziennych potrzeb książęcego stołu. „Narzaz“ wybierano opolami, równie jak daninę z krów i wołów. Ludność całego opola składała corocznie po jednym wole i po jednej krowie do grodu. Stąd też powstała nazwa „dani opolnej“. Drugą była danina miodowa, składana przez chłopów za to, że mogli mieć barcie w borach książęcych. Jedni dawali garnek czyli garniec miodu (urna mellis). W kasztelanii chropskiej każda osada dawała 3 duże garnce (r. 1251), gdzieindziej całe opole dawało razem urna mellis provincialis, co znaczyło zapewne kadź miodu. Trzecią tego rodzaju daninę stanowił „sep“ składany z pszenicy, owsa i jęczmienia. Wybierano go opolami, tak jak wszystkie inne daniny, co wypływało z koniecznej wówczas łącznej odpowiedzialności każdego opola czyli gminy rolniczej. Terminem do poborów tego rodzaju był święty Marcin, jako czas głuchej jesieni, w którym już wszystkie zbiory były dokonane. Jeżeli używany w ówczesnych łacińskich dokumentach wyraz mensura oznaczał korzec, to w lubińskiem opolu „sep“ przynosił księciu rocznie 20 korcy zboża (r. 1242). Zboże to odwożono do grodów, czyli zamków książęcych po całym kraju rozsianych, gdzie zużywano go bądź dla dworu i wojska książęcego, bądź dla załogi miejscowej, bądź w razie napadu dla ludności okolicznej, która się do grodu chroniła. Wyraz „sep“ czyli zsep pochodzi od zsypywania do spichrza książęcego. Nie jest jednak dostatecznie wyjaśnionem, czy uważać go należy za odrębną daninę, czy też był to tylko sposób płacenia podatków w zbożu. Wiadomo bowiem, że w czasach dawnych przyjmowano powszechnie podatki w płodach surowych. I w Polsce, dopóki monety było w obiegu mało, daniny składano księciu przeważnie w skórach, futrach, zbożu, wosku, miodzie i żywem bydle. Gdy jednak wpływ cywilizacyi pomnożył i upowszechnił monetę (nazywaną „obrazem“ od wizerunku na niej wybitego), rozwój skarbowości polegał na zamianie pierwotnych danin na pieniądze. Najważniejszym podatkiem było poradlne czyli powołowe, pobierane od ilości radeł i wołów, których opodatkowany do uprawy swojej roli używał. Radło bowiem czyli pół-pług było pierwotnem narzędziem do orania. Podatek ten gruntowy przetrwał najdłużej jako wyraz uznania władzy książęcej nad ziemią całego kraju i kiedy wszystkie inne ciężary runęły, to jeszcze król Ludwik, następca Kazimierza Wielkiego, zastrzegł sobie w dyplomie koszyckim zachowanie poradlnego w wysokości dwóch groszy od łanu. Poradlne powstało, jak się zdaje, z zamiany pierwotnej stróży grodowej na pieniądze. Drugim podatkiem było podworowe (później nazwane podymnem) czyli opłata od dworów i chat chłopskich, jako jednostek osadniczych. Podworowe zwano inaczej kunne. W wieku XIII najpospoliciej jako podworowe dawano od chałupy po dwie skórki wiewiórcze co roku. W ziemi krakowskiej widzimy od XI wieku podatek zwany pomocne, zniesiony ostatecznie przez Henryka Brodatego. Był to zapewne, jak „pomoc“ w Czechach, podatek nadzwyczajny, dodatkowy, ze skarbowości czeskiej naśladowany. Odkąd t. z. „stróża“, czyli obowiązek kolejnej straży grodowej zamieniony został w stałą coroczną daninę, wybierali ją osobni poborcy, zwani „panami stróżnymi“. Obowiązek podejmowania dworu książęcego w czasie objazdu księcia po kraju, zwany „stanem“ (stationes), już od czasów Krzywoustego począł być zwolna zamieniany drogą wyjątkowych przywilejów lub dobrowolnego układu z księciem, na podatek pieniężny. Prócz danin stałych skarb książęcy miał jeszcze dochody z różnych opłat okolicznościowych. Niektóre z tych opłat wynikały z zasady, że gdy książę jest panem całego kraju, stąd żadna ważniejsza chwila w życiu jego poddanych nie może minąć bez podarku dla monarchy. Zatem dziewczęta i wdowy z osad chłopskich przy zamążpójściu opłacały się garncem miodu, co zwano wdowiem i dziewiczem. Musiał to być zwyczaj bardzo dawny, a zniesiony został razem z pomocnem przez Henryka Brodatego w ziemi krakowskiej i przez Konrada w r. 1232 na Mazowszu. Ważną rubrykę dochodów stanowiły opłaty sądowe. Ponieważ książę był najwyższym stróżem prawa i sędzią, kto więc przeciw prawu wykroczył i spokój lub bezpieczeństwo publiczne łamał, obok powetowania szkody pokrzywdzonemu, winien był zapłacić karę do skarbu książęcego, zastosowaną do wysokości przestępstwa. Pewna część z tych opłat spływała do skarbony sędziego, kasztelana lub jego urzędników, którzy w imieniu i zastępstwie księcia sądzili. Podług pojęć ówczesnych należał się księciu udział w zysku handlowym, osiąganym przez cudzoziemskiego kupca w jego państwie i pod opieką jego władzy. Udział ten pobierany był pod nazwą myta i targowego. Ceł granicznych nie znała ówczesna Polska, bo wśród puszcz wszystkie jej granice okalających, nie podobna było straży celnych rozciągać. Były więc tylko wskazane szlaki handlowe dla kupców, którzy przy grodach książęcych, wewnątrz kraju na to wyznaczonych, wielokrotne opłacali myta. Łodzie i korabie ładowne towarem, płynąc rzekami, opłacały myto przy zamkach nadbrzeżnych, np. w Poznaniu nad Wartą, w Lubiążu nad Odrą, w Korczynie i Włocławku nad Wisłą, w Wiźnie nad Narwią, w Drohiczynie nad Bugiem i t. d. Rycerstwo było wolne od opłaty myta, przynajmniej na Mazowszu już w r. 1237. Prócz myta (theloneum) opłacał kupiec jeszcze na targa przy sprzedaży towaru pewien procent od jego ceny zwany targowem. Wybierali tę opłatę celnicy i nadzorcy targu, bez których nie wolno było zawierać żadnego interesu kupieckiego, żeby skarb książęcy nie doznał przez to uszczerbku. Takie urządzenia panowały w całej ówczesnej Europie. Czasem książę, w dowód szczególnej szczodrobliwości, obdarzał prawem pobierania targowego jaki klasztor lub zasłużonego sobie rycerza. Najdawniejszym znanym przykładem uwalniania od targowego jest przywilej Kazimierza Sprawiedliwego dla Miechowitów. Częściej obdarzał książę dziewięciną czyli dziewiątą częścią z dochodów jakiegoś targu. Poborcami opłat targowych byli na znaczniejszych targach mincarze książęcy, jako biegli w znajomości kruszcu i obcych pieniędzy, w których od zagranicznych kupców „targowe“ wybierali. Wszystkie dochody z ceł i „targowego“ w obrębie kasztelanii, spływały do kasy grodowej, skąd je według potrzeby do skarbców książęcych odsyłano. Pewien tylko procent z tych opłat potrącali dla siebie poborcy, jako wynagrodzenie za czynności urzędowe, co było podnietą ich gorliwości o dobro skarbu. Wzmianki o „targowem“, w najstarszych dokumentach dość częste, później w wieku XIII wobec swobód prawa miejskiego ustają zupełnie. W dokumentach łacińskich, z doby Piastów, spotykamy następujące nazwy polskie rozmaitych podatków, opłat i powinności: „Dań“ (r. 1145) — „powołowe“ (r. 1155) — „poradlne“ (r. 1228) — „pługowe“ (r. 1228) — „stróża“ (r. 1125) — „podymowe“ (r. 1200) — „podymne“ (r. 1242) — „pomocne“ (r. 1105) — „poduszne“ (r. 1257) — „podwozowe“ (r. 1235) — „mostne“ (r. 1145) — „mostowe“ (r. 1252) — „kunne“ (r. 1145) — „podworowe“ (r. 1145) — „naraz“ i „narzaz“ (r. 1145) — „przewód“ (r. 1145) — „powóz“ (r. 1247) — „pobór“ (r. 1278) — „myto“ (r. 1255) — „pozewne“ (r. 1289) — „przysiężne“ (r. 1281) — „pieszy ślad“ (r. 1214) — „pogoń“ (r. 1255) — „targowe“ (r. 1065) — „łanowe“ (r. 1255) — „polowe“ (r. 1291) — „stan“ (r. 1228) — „rogowe“ (r. 1255) — „sep“ (r. 1242) — „przesieka“ (r. 1214) — „podwody“ (r. 1216) — „narębne“ (r. 1304). Długosz, mówiąc o roku 1162, wymienia ówczesne ciężary w księstwie krakowskiem: poradlne, stróżne, powóz, podwody i podleganie mincarzowi. Były jeszcze znane przed epoką jagiellońską: „obiedne“, „godne“, „opole“, „wojenne“, „kolenda“, „krowne“, „psarskie“, „przełaja“, „czynsz królewski“, „królewszczyzna“ (której zniesienia zażądała szlachta od Kazimierza Wielkiego). Sposób dawnego egzekwowania podatków nie musiał być przyjemny. Zwyczajny bowiem średniowieczny edykt podatkowy w zachodniej Europie brzmiał: „Pozwalamy wójtowi i ławnikom w razie potrzeby użyć przy poborze przymusu t. j. wyłamywać drzwi, rozbijać skrzynie, okna i zamki, imać ludzi na targu, po ulicach i domach“. W Polsce na kilka tygodni przed poborem wywoływano i otrąbiano po miasteczkach i wioskach, w czasie targów i nabożeństw, rozkaz poboru. Poborcy podatkowi, którzy potem objeżdżali wsie i miasta, otrzymywali w każdem miejscu od mieszkańców pewną nagrodę za swe trudy. Dziś owa mnogość tych rozmaitych danin przejmuje politowaniem nad dolą tych, których one obowiązywały. To jednak „prawo polskie“ nie było wcale tak straszne w rzeczywistości. Niezbyt bowiem wielkie musiały płynąć z niego korzyści, gdy książęta powszechnie z łatwością zrzekali się tych danin na rzecz narodu. Już od czasów Kazimierza Sprawiedliwego, nazwanego „oswobodzicielem z pęt służebnictwa“ widoczne jest stopniowe pozbywanie się książąt swego prawa do wymienionych danin. Uzyskują takowe od panujących naprzód duchowni dla dóbr swoich, potem panowie małopolscy. Nie mógł już książę wymagać od chłopów w dobrach szlacheckich ani podwód, ani obiadów, ani dostaw kuchennych. Pozostała mu ta moc tylko we własnych dobrach królewskich, owe „prawo włodzicze“ nad sołtysami i kmieciem książęcym. W wiekach późniejszych sama szlachta w razie nagłej potrzeby uchwalała na sejmach pewne pobory ze swych dóbr i dochodów. W ciężkich dla kraju okolicznościach naznaczano „pogłówne“ czyli jednorazową opłatę od wszystkich osób z gminu, wyjąwszy poświęconych naukom. W roku 1669 podskarbi Morsztyn podał wniosek zasilenia skarbu Rzplitej wprowadzeniem akcyzy od warzenia napitków. Akcyzę taką, od której szlachta i duchowieństwo było pierwej wolne, postanowiono na sejmie w roku 1673. Tytuń, który w ogrodach Anny Jagielonki uprawiany był jako rzadkość, a za Władysława IV i Jana Kazimierza upowszechnił się jako tabaka do zażywania i fajka do palenia, opodatkowany został za Jana III w r. 1677. O innych ciężarach publicznych i opłatach prywatnych, obacz pod wyrazami: Czopowe, Dziesięciny, Exofficya, Hiberna, Kozubalec, Kwarta, Litkup, Porękawiczne, Świętopietrze. Najbardziej wyczerpująco o daninach z doby Piastów pisał profesor St. Smolka, o karach zaś sądowych (winach) Helcel i Hube.