<<< Dane tekstu >>>
Autor Andrzej Stopka Nazimek
Tytuł Sabała
Podtytuł Portret, życiorys, bajki, powiastki, piosnki, melodye
Wydawca L. Zwoliński i Spółka
Data wyd. 1897
Druk Drukarnia Narodowa
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XIV.

N

Niek ino słuhajom — prosem barz pięknie —
Drzewiéń to my do kościoła mieli straśnie daleko, to my sie do niego hodzić nie naucyli i hodziélimy ràz kielka càs.
Kie ci gdzie Bócko nagodził, toz to trza było ś nim iść do Càrnego Donajca, abo ka inyndyj, cýby go jako nie okrzcić — haj.
Toz to był na Buńdowkak taki hłop, co sićkie dzieci krzcił, ino se case kumoske zmiénił — haj.
Śniegi były straśne w zimie. Przýseł, wzion dziecko, wpakowàł do torby zarucił na ramię i przýpasał po pod rękę frombijami. Juźci jemu było ciepło — haj.
Jaze raz mu sie tak trafiéło, co go pote zruciéli z tego urzędu i nie on juz pote dzieci nosiéł i krzciéł.
Tak zrobiéł:
Kie juz przýseł na Donajec do kościoła, do babińca, wcion ciupage w słup, a dziecko z torbom zawiésił na niéj.
Jaze pośli sukać księdza, a naśli takiego z brzodom — haj. — Kie sie juz wrócili, kumoska zacnie macać, a tu juz dziecko było zimne — haj — zglewiało.
Toz to stało sie jej go luto, jak nie zacnie ręcý załymować i biadkać. »Miéły mocny kany. Skoda duse, skoda duse«.
A kumoter jej tak padà:
»Eć dusa, jako dusa, kie uciekła, to jako kciała, hytàł jej nie bedem, ale go szkoda, boby ś niego muzýka był setny, bo miał długie palce«.
I dobrze nie barzo — sprawili mu pote krzciny i pogrzéb — haj. — Ale tego hłopa zruciéli z kumoterstwa — haj.

separator poziomy


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Andrzej Stopka Nazimek.