Sabała/XIV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Sabała |
Podtytuł | Portret, życiorys, bajki, powiastki, piosnki, melodye |
Wydawca | L. Zwoliński i Spółka |
Data wyd. | 1897 |
Druk | Drukarnia Narodowa |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Niek ino słuhajom — prosem barz pięknie —
Drzewiéń to my do kościoła mieli straśnie daleko, to my sie do niego hodzić nie naucyli i hodziélimy ràz kielka càs.
Kie ci gdzie Bócko nagodził, toz to trza było ś nim iść do Càrnego Donajca, abo ka inyndyj, cýby go jako nie okrzcić — haj.
Toz to był na Buńdowkak taki hłop, co sićkie dzieci krzcił, ino se case kumoske zmiénił — haj.
Śniegi były straśne w zimie. Przýseł, wzion dziecko, wpakowàł do torby zarucił na ramię i przýpasał po pod rękę frombijami. Juźci jemu było ciepło — haj.
Jaze raz mu sie tak trafiéło, co go pote zruciéli z tego urzędu i nie on juz pote dzieci nosiéł i krzciéł.
Tak zrobiéł:
Kie juz przýseł na Donajec do kościoła, do babińca, wcion ciupage w słup, a dziecko z torbom zawiésił na niéj.
Jaze pośli sukać księdza, a naśli takiego z brzodom — haj. — Kie sie juz wrócili, kumoska zacnie macać, a tu juz dziecko było zimne — haj — zglewiało.
Toz to stało sie jej go luto, jak nie zacnie ręcý załymować i biadkać. »Miéły mocny kany. Skoda duse, skoda duse«.
A kumoter jej tak padà:
»Eć dusa, jako dusa, kie uciekła, to jako kciała, hytàł jej nie bedem, ale go szkoda, boby ś niego muzýka był setny, bo miał długie palce«.
I dobrze nie barzo — sprawili mu pote krzciny i pogrzéb — haj. — Ale tego hłopa zruciéli z kumoterstwa — haj.