Salon baronowej Wiery/Zakończenie
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Salon baronowej Wiery |
Rozdział | Zakończenie |
Wydawca | Tow. Wyd. „Prasa Współczesna“ s. o. o. |
Data wyd. | 1932 |
Druk | Zakłady Drukarskie W. Piekarniaka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Śmierć Lili Ordeckiej została całkowicie pomszczona, ale sprawa, dzięki nieprzewidzianym wypadkom, jakie zaszły, nie nabrała rozgłosu, ku wielkiemu zadowoleniu wplątanych w nią osób. O‘Brien bowiem, przeciwko któremu napływały coraz bardziej obciążające dowody, pojmując, że nie wykręci się z dłoni surowej sprawiedliwości, odebrał sobie życie w więzieniu, zażywszy trucizny, którą zdołał w czasie aresztowania ukryć w zręczny sposób. „Baronowa“ von Wenden, niezwykle do awanturnika przywiązana, na tę wieść dostała pomieszania zmysłów i do dziś przebywa w zakładzie dla obłąkanych, gdzie w siwowłosej i budzącej grozę furjatce, nie rozpoznałby nikt pięknej ongi i wytwornej kobiety.
Uniknęli oni tedy kary ludzkiej — lecz nie uniknęli kary losu.
Co zaś tyczy się rodziny Grążów, to zastosowaćby się dało tu powiedzenie Seneki: często z klęsk rośnie pożytek, a upadek toruje drogę do odrodzenia.
Stary Grąż, choć dla oka ludzkiego nadal, na czas jakiś pozostał dyrektorem „Atobudu“, znalazł się w całkowitej zależności od Ordeckiego. Rzadko odwiedza on nawet biuro — z którego Matakiewicz dostał dymisję — natomiast pracuje w domu, kreśląc kosztorysy i starając się stać użyteczny ma swój sposób. „Atobudem“ zarządza całkowicie Kolbas z Ordeckim, ku wielkiemu zadowoleniu udziałowców i przedsiębiorstwo rozwija się doskonale.
Dżordżo, pardon, obecnie pan Jerzy, zajmuje w „Atobudzie“ skromną posadę i pracuje z niezwykłą gorliwością. Co miesiąc przynosi on należną ratę długu Peggy i z radością otrzymuje od niej odpowiednie pokwitowanie. Podobno, Peggy, zważając na tę istotną zmianę, jąka zaszła w kuzynie, gotowa jest nawet skrócić czas próby...
Jedna pani Małgorzata, nie podejrzewa nawet tragedji, jaka się rozegrała. Ale cieszy się bardzo z tego, że mąż i syn, poza zajęciami obowiązkowemi, cały czas przepędza w domu.
A Rena?
Rena powoli przyszła do siebie po straszliwych wypadkach. Szczególniej pocieszyła ją wiadomość, iż nie stoczyła się tak nisko, jak to w nią wmawiano i że wstrętne odbitki były tylko sprytnym fotomontażem.
Jednak potężny moralny wstrząs i na niej wywarł wielką zmianę. Przerodziła się kompletnie, a ze znudzonej i rozkapryszonej żądnej wrażeń niezwykłych, światowej panny stała się miłą i szlachetną dziewczyną.
Ku ogólnemu zdumieniu, odwiedza ją często Ordecki, a stary Grąż zachodzi w głowę, jaka to tajemnicza nić może łączyć stale poważnego inżyniera z jego córką.
Co dziwniejsze jeszcze, że gdy znajomi zapytują Ordeckiego, czy nie zamierza się żenić — ten sensat czerwieni się i bąka coś niezrozumiałego...