Salon baronowej Wiery/Zakończenie

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Antoni Wotowski
Tytuł Salon baronowej Wiery
Rozdział Zakończenie
Wydawca Tow. Wyd. „Prasa Współczesna“ s. o. o.
Data wyd. 1932
Druk Zakłady Drukarskie W. Piekarniaka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Zakończenie.

Śmierć Lili Ordeckiej została całkowicie pomszczona, ale sprawa, dzięki nieprzewidzianym wypadkom, jakie zaszły, nie nabrała rozgłosu, ku wielkiemu zadowoleniu wplątanych w nią osób. O‘Brien bowiem, przeciwko któremu napływały coraz bardziej obciążające dowody, pojmując, że nie wykręci się z dłoni surowej sprawiedliwości, odebrał sobie życie w więzieniu, zażywszy trucizny, którą zdołał w czasie aresztowania ukryć w zręczny sposób. „Baronowa“ von Wenden, niezwykle do awanturnika przywiązana, na tę wieść dostała pomieszania zmysłów i do dziś przebywa w zakładzie dla obłąkanych, gdzie w siwowłosej i budzącej grozę furjatce, nie rozpoznałby nikt pięknej ongi i wytwornej kobiety.
Uniknęli oni tedy kary ludzkiej — lecz nie uniknęli kary losu.
Co zaś tyczy się rodziny Grążów, to zastosowaćby się dało tu powiedzenie Seneki: często z klęsk rośnie pożytek, a upadek toruje drogę do odrodzenia.
Stary Grąż, choć dla oka ludzkiego nadal, na czas jakiś pozostał dyrektorem „Atobudu“, znalazł się w całkowitej zależności od Ordeckiego. Rzadko odwiedza on nawet biuro — z którego Matakiewicz dostał dymisję — natomiast pracuje w domu, kreśląc kosztorysy i starając się stać użyteczny ma swój sposób. „Atobudem“ zarządza całkowicie Kolbas z Ordeckim, ku wielkiemu zadowoleniu udziałowców i przedsiębiorstwo rozwija się doskonale.
Dżordżo, pardon, obecnie pan Jerzy, zajmuje w „Atobudzie“ skromną posadę i pracuje z niezwykłą gorliwością. Co miesiąc przynosi on należną ratę długu Peggy i z radością otrzymuje od niej odpowiednie pokwitowanie. Podobno, Peggy, zważając na tę istotną zmianę, jąka zaszła w kuzynie, gotowa jest nawet skrócić czas próby...
Jedna pani Małgorzata, nie podejrzewa nawet tragedji, jaka się rozegrała. Ale cieszy się bardzo z tego, że mąż i syn, poza zajęciami obowiązkowemi, cały czas przepędza w domu.
A Rena?
Rena powoli przyszła do siebie po straszliwych wypadkach. Szczególniej pocieszyła ją wiadomość, iż nie stoczyła się tak nisko, jak to w nią wmawiano i że wstrętne odbitki były tylko sprytnym fotomontażem.
Jednak potężny moralny wstrząs i na niej wywarł wielką zmianę. Przerodziła się kompletnie, a ze znudzonej i rozkapryszonej żądnej wrażeń niezwykłych, światowej panny stała się miłą i szlachetną dziewczyną.
Ku ogólnemu zdumieniu, odwiedza ją często Ordecki, a stary Grąż zachodzi w głowę, jaka to tajemnicza nić może łączyć stale poważnego inżyniera z jego córką.
Co dziwniejsze jeszcze, że gdy znajomi zapytują Ordeckiego, czy nie zamierza się żenić — ten sensat czerwieni się i bąka coś niezrozumiałego...

KONIEC.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Antoni Wotowski.