Spokój Boży/VI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Spokój Boży |
Wydawca | Przegląd Tygodniowy |
Data wyd. | 1903 |
Druk | Drukarnia Przeglądu Tygodniowego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | M. M. |
Tytuł orygin. | Guds Fred |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Naturalnie, młoda dziewczyna z pod młyna była córką młynarza a ja, głupiec skończony, zaraz tego nie pojąłem. Wszak już dawno jest dorosłą panną.
Ciągle o niej myślę. Dumna, rozmarzona, patrząca w dal ponad miasto i las, ponad wiatrakową górę nawet. Jakież pragnienia poruszały jej piersią, jakaż tęsknota ręce skrzyżować kazała. Patrzałaż z pogardą na przykute do ziemi działanie, lub też dążeniem jej było może zstąpić z wyżyn i czynny wziąć udział w życiu pracy.
Najchętniej przedstawiałem ją sobie, jako boginię wielkiego Spokoju — boginię, której hołduję. Góra wiatrakowa jest jej świątynią a ja z wiatraka stawiam jej ołtarz. Niech zwołuje do szczęśliwego Spokoju, w niesplamionem państwie natury, wszystkich zmęczonych, szukających wytchnienia, przybitych codziennym trudem. Łono jej ofiaruje zmęczonemu wędrowcowi woniejący trójlistek łąki, w jej oku przegląda się błękit nieba a głos jej śpiewa tajemniczą kołysankę wiatrów w konarach drzew.
Jaki ja głupi, piękna córko młynarza, że aureolą poezyi twe otoczyłem czoło i boginią swego uczyniłem szczęścia. Zapewne jesteś tylko mieszczanką, tęskniącą za narzeczonym, za zapowiedziami i małżeńskiem łożem. Może już swego znalazłaś młynarczyka? Czy tęskniłaś za nim, gdyś wtedy na wzniesieniu ołtarzowem stała? Wszystko jedno: zostawię cię na wyżynach, na których marzenia moje cię umieściły. Ciebie nie znam i poznać nie chcę. Niech brutalna prawda nie kala idealnego obrazu.