<<< Dane tekstu >>>
Autor Peter Nansen
Tytuł Spokój Boży
Wydawca Przegląd Tygodniowy
Data wyd. 1903
Druk Drukarnia Przeglądu Tygodniowego
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz M. M.
Tytuł orygin. Guds Fred
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


X.
2 lipca.

Czy jest ładną? Jak właściwie wygląda? Chciałbym określić wrażenie przez nią na mnie wywarte. Wnosi ze sobą atmosferę czystą i wzniosłą. Jest świeżą — w dojrzałości. Jaśnieje pięknością i nieuświadomioną dobrocią. Oczy jej mają głębię i słodycz a zarazem jasność i otwartość dziecka, nic nie ukrywają, wypowiadają szczerze swe przekonania. Piersi krągłe, kibić giętka a biodra toczone. Wszystko w niej jest tak naturalne i proste, że porównać ją można do piękności drzewa w bogactwie ozdób letnich. Gdyby przeszła przez obóz pijanych żołnierzy — sami utorowaliby nieświadomie drogę. Wydaje się niedostępną a jednak pociąga. Począwszy od ciemnobronzowych jej włosów zczesanych na czoło, aż do stóp, unoszących ją lekko i miarowo po ziemi — tworzy wrażenie człowieka, pewnego swych dróg i celów. U jej boku czułbym się spokojnym. Jest bez fałszu, obłudy, przynosi tchnienie lasów i gór. Pociąga, jak ołtarz. Na klęczkach ku niej zbliżać się trzeba. Jest kobietą świeżo stworzoną przez Boga — dziewicą a zarazem matką.
Gdym ją na okręcie ujrzał, takiego doznałem wrażenia; takiego — gdy na wzniesieniu ołtarzowem stała i taką mi się wczoraj objawiła. Na papierze, który mi oddała, napisałem: „dusza ma tęskni całą swą głębią za kobietą — matką“. Zapewne przeczytała. Nie wstydzę się tego. Niech zna tajemnice mego serca. Ani mię wyśmieje, ani zdradzi. Może zresztą wcale już się nie ukaże. W każdym razie, mówić już z nią nie będę. A jednak doznaję wrażenia, jakbym posiadał przyjaciela, powiernika, którego sympatya mię otacza, któregobym w potrzebie o pomoc prosił. W samotnych wędrówkach po lesie widzę uśmiechnięte jej oblicze, idę pewnym szybkim krokiem, zdaje mi się, że jej ciepłą dłoń w swej trzymam dłoni. Zajmują mię czasem mącące spokój myśli, gorące pragnienie cofnięcia się. — Wtedy przywołuję jej obraz — staje się on amuletem. I orzeźwiające tchnienie jej ducha rozjaśnia mój umysł.
Tak zawsze otacza mię i unosi się nademną jej duch — obrońca.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Peter Nansen i tłumacza: anonimowy.