Gęśli!... znów trącam cię!...
Twe dźwięki, kurzawy letargiem uśpione
Chcę zbudzić, z strun długo milczących;
Nastroić, do uczuć mą duszę palących,
Do myśli — co schną niewcielone; Gęśli!... odezwij się!...
Dotknąłem strun...
I spłynął z nich, tonów zdrój mętny; —
Wesołych — jak sen lat dziecinnych;
Burzliwych — jak młodzian namiętny;
I rzewnych — jak echo dum starych, rodzinnych, Co w dziwny splatały się ton.
I jakąż pieśń,
Z rozstrojonych spoję ułamków?...
Czy przeszłość wywołam z pod cieni?...
I pójdę jak minstrel — do zamków,
Zasiąść śród ruin, i z kamieni Wiekową strząsnąć pleśń?...
Czy uszcznę kwiat
Młodzieńczych marzeń?... co jak puchy
Wiosenne, lekko wzlatują do góry,
I jak Osyana duchy,
Żeglują w chmurach, nad chmury W błękitny fantazyi świat.
Czy się zapuszczę w kraj
Uczuć i serca — niezbadany?...
Gdzie wszystko: — i niebo z swem słońcem,
I ziemia z obliczem kwitnącem,
I lodozwały, i wulkany — Piekło — i Raj.
O nie!... z pod obcych nieb,
Z dalekich, głuchych krańców świata,
Myśl, snuje pajęczy wątek
Tęsknot rojeń i pamiątek;
Gdzie najpiękniejsze lata, Tumanny zamknął step.
Tam, wichru szum
Wtórował czuciom piersi młodej;
Piorun, ognistym przemawiał z chmur językiem;
Znów — martwa cisza w obszarach bujnej przyrody
Tylko duch trącał, lecąc po stepie dzikim O echa zbłąkanych dum.
Gęśli!... ty wesprzyj mnie!...
Nie biegła cię ręka poruszy,
Ni nutą stroję cię rodzinną;
Więc tonom, co ze strun mej duszy,
W czarowne twe struny przepłyną, Niech stepów harmonija tchnietchnie.