Suplika do Jego Królewskiéj Mości
←Przedsięwzięcie miłości | Suplika do Jego Królewskiéj Mości Wybór poezyj Liryków księga druga Adam Naruszewicz |
Wyprawa armaty moskiewskiéj na arcypelag→ |
Czas, co najtrwalsze obala budowy,
A k'woli zmiennéj płonnym włada światem,
Zwinął nakoniec szwadron Jezusowy,
Gdziem od lat tylu prostym był sołdatem.
Kraj mi jest świadkiem, żem poczciwie służył;
Nie padła na me serce żadna skaza,
Bądź mię za pieszka kiedy zakon użył,
Czy-m grzbiet osiodłał rączego Pegaza.
Już wiek stargany przez twardą żołnierkę
W pełnym niesłusznéj rejmencie ohydy,
Przyjdzie na błędną puścić poniewierkę,
Lub dyszéć w kącie miedzy inwalidy.
Bez chleba kęsa, bez roli zagonu
Wstyd mi, lecz muszę dolę mą otwierać.
Użal się, królu, z wysokiego tronu,
A nie daj z głodu na starość umierać.
Niech pod twym berłem nie będę przykładem,
Co świat o naszych literatach plecie:
Kładną cytrynki na stół przed obiadem,
A gdy wycisną sok, rzucą na śmiecie.
Póki mam siły i podołam sławie,
Którąś mi sprawił, panie, twym zachętem,
Siadam za stołem z książęty na ławie;
Każdy mię kocha, bom nie jest natrętem.
Lecz wiek na czole piąty krzyżyk pisze,
Febowe dziewki nie chcą bawić ze mną;
Długo się człowiek głową nakołysze,
Nim mu myśl zrządzą do rymu przyjemną.
Więc gdy przestaną zgoła bywać z laty,
A sława zniknie bez swego zasiłku,
Nie mając własnéj biedny starzec chaty,
Być mu w szpitalu z poety na schyłku.
1773, VIII, 298 — 300.