Szósta podróż Sindbada
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Szósta podróż Sindbada |
Pochodzenie | Powieści z 1001 nocy opracowane dla dzieci |
Wydawca | Księgarnia Popularna |
Data wyd. | 1928 |
Druk | S. Sikora |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | anonimowy |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Przez jakiś czas siedział Sindbad w Bagdadzie. Zdawało się, że już mu się wszelkie trudy przygód i podróżowania sprzykrzyły. Lecz oto po jakimś czasie znów do drogi zaczął się szykować. Rodzina odradzała mu, lecz on nie zwracał na to uwagi i udawszy się do portu, przysiadł na okręt, który akurat w morze wyruszał. Wsadził nań swoje towary i pojechał. Przez długi czas płynęli szczęśliwie i Sindbad bardzo dobre interesa robił, zamieniając swoje towary na wyspach okolicznych.
Aż pewnego razu kapitan oświadczył podróżnym, że dostali się w okropny wir, z którego nie ma wyjścia zupełnie. Obok nich była jakaś nieznana nikomu skalista wyspa, z dziwną pieczarą i otworem do niej. Aż raz okręt uderzył ogromnie silnie o tę skałę i rozbił się cały; wszyscy potonęli, tylko Sindbad ocalał.
Zrobił on sobie z desek po rozbitym okręcie tratwę i na niej udał się w głąb pieczary. Długi czas płynął. Pieczara zwężała się coraz bardziej, aż w końcu zwęziła się tak, iż łódka z trudem się przeciskała. Wreszcie i Sindbad nie mógł się już siedzący pomieścić i wkrótce uderzył silnie głową o głaz. Stracił przytomność. Gdy się obudził, leżał na murawie, na jakimś brzegu, a obok niego uwijało się moc czarnych postaci.
Dowiedział się od nich, iż jest na wyspie i w państwie ogromnie bogatego króla Seradyby. Zaprowadzono go do króla i gdy Sindbad rzucił się na ziemię, ten podnieść mu się kazał i bardzo uprzejmie go przyjął.
Kazał sobie opowiedzieć wszystkie przygody i ogromnie mu się Sindbad podobał. Następnie Sindbad opowiedział skąd pochodzi, opowiadał mu o swoim kraju, o Kalifie, tedy król Seradyba obdarzywszy najpierw Sindbada sowicie, wręczył mu list do Kalifa Harema Alraszyda i ogromnie bogate podarki dla niego i wysłał go ze świtą do Bagdadu na swoich własnych okrętach.
Kalif przyjął Sindbada bardzo uprzejmie, dziwował się tak cennym podarkom i kazał sobie o przygodach Sindbada, a także o bogactwie państwa króla Seradyby opowiadać i również Sindbada sowicie wynagrodził.