<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Kasprowicz
Tytuł Szaja Ajzensztok
Pochodzenie Mój świat
Pieśni na gęśliczkach i malowanki na szkle
Wydawca Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“
Data wyd. 1926
Druk Zakłady Graficzne Instytutu Wydawn. „Bibljoteka Polska“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SZAJA AJZENSZTOK

Huczy wiatr, szumi bór,
Przyszedł na świat „a szwarc jur“.
Czarny rok! straszny rok:
Umarł Szaja Ajzensztok!

Lat może dziesięć przesiedział
Na nowotarskim szlabanie
I czekał, zbierając myto,
Na Pańskie zmiłowanie.

Huczy wiatr, szumi bór,
Przyszedł na świat „a szwarc jur!“
Czarny rok! straszny rok:
Umarł Szaja Ajzensztok!

Może Pan zdejmie z niego
To powszedności brzemię
I każe mu się pomodlić
Pod murem w Jeruzalemie.

O, wnet się wybierze w drogę,
Żona mu kugli napiecze,
Weźmie trzy paczki tytoniu,
Takie jest szczęście człowiecze!

Pan będzie łaskaw na niego,
Pobłogosławi mu pracę,
Pozwoli mu w Jeruzalem
Zjeść wielkanocną macę.


Lecz wprzódy, — „o Panie Boże!
Wyznaję Ci to otwarcie“ —
Wyda za adwokata
Piękną córeczkę Klarcię. —

Jakież to będzie wesele:
Ryby się wiją w ukropie!
Wokół talerze latają
Przy skocznym „a mazeltopie“.

A potem jeszcze to jedno:
Na wszystkich śmierć przychodzi,
Nikt się jej nie obroni,
Toć umierają i młodzi!

Starego ojca pochowa
Na nowotarskim kirkucie,
Zaśpiewa „Awinu malkenu“
O żałośliwej nucie.

A potem, a potem, a potem —
O nowotarski szlabanie!
Z twej babilońskiej niewoli
Szaja się wydostanie.

Huczy wiatr, szumi bór.
Przyszedł na świat „a szwarc jur!“
Czarny rok! Straszny rok:
Umarł Szaja Ajzensztok!

Nareszcie, o dzięki Ci Boże!
Los jego już się odmienia:
Kupuje konia w Kieżmarku
I tęgi wózek z jasienia:


Od sioła jeździ do sioła —
O każdej wioszczynie pamięta,
Nabywa, co tylko może:
Gęsi, barany, cielęta.

A ciągle, wracając do domu,
Już po zachodzie słońca,
Jak będzie w Jeruzalemie,
Marzy i marzy bez końca.

Nabywa cielęta, baranki,
Skóreczki kocie, zajęcze,
A ciągle w swe Jeruzalem
Wytrzeszcza ślepia, jak w tęczę...

Wybierze tam się niebawem
Już o najbliższej wiośnie,
Lecz wprzódy syn jego Josek
Niech jeszcze trochę podrośnie.

Karczemkę mu piękną zostawi,
To jeszcze tylko ma w głowie,
Albo też jatkę porządną,
Ha, może w samym Krakowie.

A potem, a potem, a potem, —
Od czego tęgie ma ciemię, —
Wykąpie się w świętej mikwie
Już w samem Jeruzalemie.

Bądź zdrów mi, bądź zdrów mi, bądź zdrów mi,
Ty nowotarski szlabanie!
Z twej babilońskiej niewoli
Szaja się wydostanie.


Huczy wiatr, szumi bór,
Przyszedł na świat „a szwarc jur!“
Czarny rok! Straszny rok:
Umarł Szaja Ajzensztok!





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kasprowicz.