Szkicownik poetycki/23
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Szkicownik poetycki |
Wydawca | J. Mortkowicz |
Data wyd. | 1939 |
Druk | Drukarnia Naukowa T-wa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Mój towarzysz podróży, przystojny nieznajomy, znużony drogą, zapadł się cały w rytm pociągu...
Rozluźnił mięśnie, rozbroił swoje siły, zamknął piękne oczy i przybrał błogi a niemądry wyraz, z uncją niesmaku w kątach ust.
Nagle opadła mu szczęka, obciążona jakby ołowianym ciężarkiem.
Obraz nieodpowiedzialności, słabości bezbronnej. Człowiek śpiący.
Jednak otwarte jego usta wydają raz po raz głuchy, rytmiczny poryk, pokrewny w dalekiem echu głosom rozpętanych żywiołów i drapieżnych zwierząt.
Z tych instrumentów postrachu najśmieszniejszy, głos ten zadziwia jednak swoją zaczepną urągliwością, surowością i zdecydowaniem.
To natura, matka nasza słodko — naiwna, przychodzi w pomoc śpiącemu półnieboszczykowi, i daje mu ten odstraszający dziwogłos: chrapanie. Z jego pomocą powinien niedołężny śpioch zatrzymać wrogów swoich w przyzwoitej odległości. Wrogów zaciekawionych bezwładem; hjeny czy wrony, lękliwe wobec ruchu, bezczelne w obliczu inercji.
Straszy więc, porykuje poczciwiec, ochraniając się nieświadomie.
Odstraszył by nawet chęć pocałunku, nawet myśl miłosną; z radością da mu każdy z nas święty spokój.
Czując na sobie mój wzrok, warczy jeszcze posępniej, poczem ruchem kilkakrotnie powtórzonym, niepewnym, szarpiącym, narzuca sobie szorstką firankę okienną na twarz...