Szkicownik poetycki/36
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Szkicownik poetycki |
Wydawca | J. Mortkowicz |
Data wyd. | 1939 |
Druk | Drukarnia Naukowa T-wa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Dziś, gdy liczna gromada wróbli przybyła pod moje okno, gdzie im rzucam codziennie bułkę, siemię i owsik, narzuciło nam się podrastające kurczę, gwałtownie połykając co się tylko dało.
Biegało na żółtych gwiaździstych stopach, płochliwe i natrętne równocześnie.
Własność sąsiadów, łakomie hodowana na rodzinny, niedzielny stół. Odczuwam głęboką antypatję do tego ubogiego stworzenia i próbuję odgadnąć jej przyczyny.
Brzydota? Nie. Ropucha nawet znajduje w sercu mojem przytułek! — To co innego. Może za wiele wkoło tego pierzastego dziecka atmosfery ludzkiej, zapachu gospodarstwa kuchennego, w którem się obraca los jego nieszczęsny.
Żylasty upiorek, z głową przystrojoną zaczątkiem grzebienia, zabiega wkoło potrzeb swego przesądzonego żywota...
Nie śmiem go odpędzać, ale z niechęcią odwracam się od niego, patrząc na zabłąkaną pomiędzy wróble uroczą pliszkę, która przechadza się rytmicznie, jakby sprężyną poruszana wtył i naprzód, chwaląc swój piękny ogonek...
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Podły los kurczęcia brzydzi mnie. Oto jak biednemu wiatr w oczy wieje i niczyje serce nie sprzyja.
Jest granica litości! Potem zaczyna się — gniew.
Są stopnie nędzy które już nie wzruszają, gdyż nie wolno być aż takim parjasem!
Brzydactwo biega dalej i podjada wróblom ziarna.
Co robić? wykupić niedołęgę od bliskiej śmierci? Ależ nie ujdzie ludzkim rękom, a mnie wyśmieją wszyscy gromkim śmiechem!
— Nie ma sposobu na twój czyściec, przebrzydła istoto, i za to cię właśnie tak bardzo niecierpię.
Obciążasz bezsilne moje sumienie.