Sztuka u Słowian, szczególnie w Polsce i Litwie przedchrześcijańskiéj/XVIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Sztuka u Słowian, szczególnie w Polsce i Litwie przedchrześcijańskiéj
Wydawca Wydawnictwa drukarni A. H. Kirkora i sp.
Data wyd. 1860
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

XVIII. NEKRO-CERAMIKA.

Starożytna ceramika Słowiańska, niema ani tych wytwornych kształtów, którą się Grecka odznacza, ani barw świetnych, i ornamentacyj bogatych Etruskiéj, Rzymskiéj i innych ludów garncarki. Jest to w ogóle wziąwszy, i nielicząc wyjątków piękniejszych, jakby piérwsze rozbudzenie się kunsztu, złożone zmarłym na ofiarę; piérwsza i niezręczna próba wyrażenia myśli, sposobem całkiem abstrakcyjnym, idealnym, dla którego wzorem w naturze są tylko kielichy kwiatów, ich liście, i niektóre zjawiska świata roślinnego.
Proste w ogólności są naczynia grobowe Słowian, jak lud ten był prosty, i poświadczają, że niemiał dość swobody umysłu, dość środków materyalnych, by się wyłączniéj czci piękna poświęcił. To co wiemy o losach i życiu Słowiańskich ludów, niedozwala nam nawet poszukiwać u nich misternych naczyń południowéj Europy i Azyi, chociaż widoczna jest, że wzory Greckie i Rzymskie były dobrze znane Słowianom, i naśladowanie ich niekiedy jest bardzo wyraźne.
W jednéj z mogił Ukraińskich, bliżéj osad Greckich nad Pontem, znaleziono w grobowcu trzeciego okresu, naczynie Greckie, wytwornéj roboty, z figurami i bronzową nalewką; w innych tamże mogiłach dioty i urny, widocznie są pochodzenia Helleńskiego. Z drugiéj strony w Szlązku, w Wielkiéj-Polsce, w Czechach, znajdują się naczynia, lampy, kółka, nacechowane naśladownictwem Rzymskich tego rodzaju pomników. Nieszczęściem bojownicy i rolnicy Słowianie, zmuszeni chwytać na przemiany za pług i oszczep, niemieli czasu, ani zasmakować w sztuce Greków, ani skrzętniéj odwzorowywać Rzymskich prototypów, ani na własną, stalszą uprawę artystyczną się zdobyć.
Pomimo to wszystko, utwory ceramiki krajowéj Słowiańskiéj i Prusko-Litewskiéj, wielce zasługują na uwagę, i niesą bez pewnego właściwego im wdzięku, a największą ich pięknością jest szczęśliwa niekiedy linij głównych prostota. Profile tych urn uderzają często pewną spokojną kombinacyą szlachetnie obmyślanych kształtów, całością harmonijną, uczuciem instynktowém piękności, choć nieforemnie wydaném, ale widomém. Tam gdzie z gliny chciano odtworzyć wzór jakiś żywy, naprzykład twarz ludzką, jak na urnach znajdowanych pod Gdańskiem i Tczewem, lub ptaka (Szlązk i Lubasz), gorzéj daleko udawało się niewprawnym artystom. Wpadali oni w niezgrabną fantastyczność, i tworzyli cóś zamało naturalnego z jednéj, zbyt niewykończonego z drugiéj strony; były to zaledwie próbki niepewne i nieśmiałe. Za to naczynia, których ozdoby są prostsze i z linij tylko złożone, nieustępują czasem najpiękniejszym urnom innych krajów, daleko wyżéj w sztuce wykształconych; a niektóre przy nich nawet postawione, zwracają oczy swą szlachetną i ujmującą prostotą.
Rozmaitość urn, i wyrobów garncarskich u Słowian, była nadzwyczaj wielka, wartość też ich artystycznie różna, począwszy od popielnic misternie wyrabianych, polewanych, narzynanych, i mis wyginanych pięknie, do prostych niemal garnków i dzbanków, nieskończone tu stopniowanie. Ku zachodo-południowi trafiają się z grubszéj z kwarcem tłuczonéj gliny, a obok z cieńszéj, polewane, malowane, a nawet złocone. Oprócz obrzędów pogrzebowych, naczynia tego rodzaju służyły, jak widać ze starych poematów Czeskich, i do innych uroczystych obchodów; w Sądzie Libussy naprzykład, wspomniane są święte naczynia (osudie svaté w 73), w które dziewice zbierały głosy sędziów.
Zadziwiającém jest, że w XIV i XV wiekach, w cztery wieki po przyjęciu przez Polskę i rozkrzewieniu się Chrześcijaństwa, pamięć obrzędów i sprzętu pogańskiego tak zatartą została, że popielnice i garnki grobowe uważano za dziwny jakiś płód ziemi, za samorodne twory natury. Wielka ilość urn odkopywanych najprzód w Wielkiéj-Polsce, w początkach uważaną była za jakąś igraszkę przyrodzenia. Podziwiano je, opisywano, że są dość miękkie świeżo dobyte z ziemi, a późniéj wystawione na powietrze twardnieją; i dopiéro zdatne się stają do użycia.
Długosz (lib. I, 45), wspomina z zupełną wiarą o tych samorodnych garnkach pod Nochowem, niedaleko Szremu w Poznańskiém i pod Kościeliskiem dobywanych. („Duabus rebus regio Polonorum prodigiosa et miranda est. Una quod incampis Villae Nochow, prope oppidum Szrem in Poznaniensi Diecesi situe, item in villa Kozielisko in districtu Paluki, prope oppidum Lekno universi generis sponte et sola arte naturae absque omni humano adminiculo variarum formarum, et iis similes, quas humanus convictus habet in usu, sub terra nascuntur ollae; tenerae quidem et molles dum consistunt in nativo nido sub gleba, sed dum fuerint extraetae et vento vel sole duratae satis firmae, diversis formis et quantitalibus compositae, non secus quam artificio figuli effigiatae etc“).
Nie sposób jest dziś wytłómaczyć sobie, by tak dalece wszelka pamięć pogrzebów pogańskich zatartą być mogła, że uczeni nawet dobyte żale, za samorodne jakieś garnki brali. Mamy przecię dowody, że istotnie popielnic inaczéj sobie, jak igraszką natury wytłómaczyć nieumiano: świadectwo Długosza i pobudzoną ciekawość królewską, która jako cud owe garnki dobywać przy sobie kazała. Wreszcie niepowinniśmy się dziwić Długoszowi i współcześnym jego, gdy w sto lat późniéj, w r. 1571, jeszcze w Postylli J. Mathesius’a, w Norymberdze drukowanéj, jest podobna wzmianka o popielnicach, domysł, że mogą ze starych pochodzić grobowisk, ale razem i przypuszczenie, że to być mogły naturalne, nie ręką zdziałane, przez Boga i naturę utworzone garnki. („Natürliche, ungemachte und von Gott, und der Natur gewirkte Töpfe“). Balbin (miscell. dec. I, lib. 1), cytowany u Vocel’a (12), wspomina także o urnach, jako o garnkach samorodnych[1].
Długi czas upłynął, nim na te szczątki dawnych zapomnianych epok, zwróconą została uwaga badaczów; zdaje się, że w XVI w. już odkopywać je i oceniać poczęto, najprzód w tych krajach, w których się najłatwiéj na tego rodzaju zabytki trafiało u nas, W Wielkiéj-Polsce i w Prusiech.
W XVI wieku zwróciły uwagę odkryte pod Gdańskiem urny, z monetami złotemi i srebrnemi, Ottońskiemi i Kufickiemi, o których wspomina Szütz kronikarz Pruski.
Później w roku 1656, także około Gdańska, na górze zwanéj Pogańską, odkryto groby i urny, w kamiennych mogiłach, poustawiane porządnie, i te już w biblijotece miejskiéj w Gdańsku zachowywano. Nieco późniéj w r. 1664, natrafiono na Hagelsbergu, pod Gdańskiem, na nadzwyczaj ciekawą popielnicę, na któréj wieku osadzona była figurka bronzowa (z mięszaniny miedzi i cyny), wystawiającą płaczącą niewiastę.
Posążek ten półpiąta cala wysokości mający, z obu rękami utrąconemi, z których jedna w sto lat blizko późniéj znalazła się, — w r. 1748 jeszcze się w Gdańsku zachowywał. (Rysunek jego i opis ma się znajdować w xiędze rękopiśmiennéj aktów różnych, do historyi miasta odnoszących się, z r. 1748, T. I, str. 1 — 30).
W saméj Polsce dopiéro w XVII wieku, i to przypadkowo, wynaleziony zabytek tego rodzaju, piérwszy dał powód do uczonego badania i rozprawy, na nieszczęście cudzoziemcowi. Wprawdzie my wówczas niemieliśmy jeszcze czasu rozkopywać mogił pogańskich, kopiąc groty nieprzyjaciołom lub sobie, a przeszłość zapominała się dla żywéj teraźniejszości. Zresztą w sąsiednich Czechach, także piérwsze dzieła, obszerniéj o starożytnościach grobowych i pomnikach nekroceramiki traktujące, ukazały się dopiéro w drugiéj połowie XVIII w. (Tu należą: K. J. von Bienenberg: Alterthümer Böhmens, wydane w Königsgratz, 1779, i tegoż: Historya miasta Königsgratz. Prag. 1780. Najznakomitszém dziełem, obejmującém starożytności Czeskie, jest d-ra Kaliny von Jäthenstein: Böhmens heidnische Opferplätze, Gräber und Altherthümer).
W Szlązku, Miśnii i Łużycach, znajdowane gęsto urny, wcześniéj na siebie uwagę zwróciły i wywołały rozprawy uczone, w początku więcéj na domysłach, niż na znajomości rzeczy oparte. Tu wspomnieć także należy, że inne pominiemy, Słowiańskie starożytności zabytki, zebrane w okolicach Hamburga, dawnych Bohborów, i w r. 1728 przez C. D Rhode opisane, a wydane przez D. J. A. Fabriciusa, i t. d.
Piérwszy, co odkrytą przypadkowie urnę Polską opisał, był Jakób a Mellen Lubeczanin, który całą o niéj wydał rozprawę (Jacobi a Mellen Lubecensis historia Urnae sepulchralis Sarmaticae, Anno CIↃIↃCLXXIX[2], repertae (1679), ad Excel. virum D-r Georgium Wolfgangum Wedetium, Jenae Typ. Samuelis Krebsij Anno CIↃIↃCLXXIX[2]. (1679), in 4-to, 32, pp. i tablic V, z których jedna urnę tę wyobraża).
Mellen pisze, że urna o któréj mowa, piérwsza z Polskich, która zwróciła na siebie uwagę uczonych i wywołała osóbną rozprawę, na swój czas dosyć ciekawą, znalezioną została w Wielkiéj-Polsce w Poznańskiém, niedaleko Smigla, między Poznaniem a Lesznem, w r. 1674. Grobowiec, w którym ją odkryto, należący do wieku przejścia od bronzu do żelaza, otoczony był kamieniami w pewnym kształcie regularnym, a nawet wykwintnym, ułożonemi (eleganti tamen serie). Po kamieniach ukazały się kawały rudy kruszcowéj, glina i węgle, a pod niemi mnóztwo urn wielkich, przykrytych glinianemi pokrywami, koloru czerwonawego, niekiedy w szary wpadającego. Każdy z nich otaczały kamienie spore, na półtrzecia łokcia w ziemię zaryte. Naczynia pełne były kości białych; w jedném z nich była iglica (rodzaj stylu), i różne odłamki kruszcowe, srebrne, miedziane, bardzo mało żelaznych. Pod każdym kamieniem stała jedna urna większa, z dwóma mniejszemi, niekiedy kamykiem małym zamknięta.
Za dotknięciem popielnice się rozsypywały, kości w nich były płowe i czarne, niektóre także rozsypujące się łatwo. Oprócz zwykłych żalów, znaleziono tu jeszcze płaskie miski, i krążki gliniane (jak w Lubaszu), różnego rodzaju naczynia i tacki, i rodzaj kielicha glinianego cylindrowego, w którego głębi było kilka niedogniłych nitek. W innych urnach były igły (style), szczątki kruszcowe, trochę włosów i kamień zwany piorunkiem. Rozryte, bardzo obszerne cmentarzysko, dzieliło się na wiele loszków, wydrążeń pełnych urn, w których po jednéj, po trzy i aż do dwunastu stało razem. Opisana urna większa jedna i mniejsza, służą za prototypy wyrobów glinianych w wielkiéj liczbie odkrytych.
Popielnica większa miała kształt zwyczajny, u spodu nieco zwężona, wydęta wyżéj, ku górze znowu ścieśniona, i niedługą zakończona szyją, bez żadnych ozdób, zupełnie gładka. Zrobiona była z gliny, a raczéj błota zamięszonego i wypalonego. Na wizerunku dość jest zręczna i kształtna.
Inne pomniejsze, przez Olearyus’a przysłane z pod Smigla, miały, piérwsza jedno ucho i kształt garnka, z przedłużoną szyją, to jest u spodu zwężoną podstawę, wydęcie potém koliste i cylindrowe, dość wysokie zakończenie; inne znalezione tamże, były formy kubków, mało wydętych, podobne do piérwszéj ale bez ucha, i jedna ozdobną była wypukłym pasem wyginanym, jakby uch z sobą połączonych, ale nieprzedziurawionych. Wszystkie te zabytki, opisane przez Mellen’a, i porównane przezeń z Rzymskiemi, znajdować się mają teraz w Muzeum Berlińskiém.
Oprócz tych wykopalisk Wielko-Polskich rozpoczynających szereg późniejszych odkryć archeologicznych, zwróciły wkrótce uwagę urny, które w Prusiech dobywać poczęto. Wzmiankował o nich Hartknoch, w swoich rozprawach o starożytnościach Pruskich, mianowicie o popielnicach odkopanych w Buglak w Samlandyi, (Dissertatio XIII, S. V).
Wydał o nich rozprawę Chr. M. Reusch w r. 1724 z licznemi rysunkami, dosyć ciekawemi dzisiaj, które dozwalają porównać różne, w rozmaitych czasach czynione poszukiwania. (De Tumuli et Urnis sepulchralibus in Prussia etc. disserente, M. Chr. M. Reusch, et respondens Chr. Guil. Lau. Regiomenti Litteris Reusnerianis, in 4-to, str. 66 i Tab. III. Toż powtórzone z dodatkami, których nieznamy w Erlaüterte Preussen, T. III i IV, Königsberg, 1726 — 1728).
Reusch, niebardzo do rzeczy wstęp zrobiwszy, napomyka, że dwojakie są urny Pruskie, jedne roboty ręcznéj, lepione, drugie wyraźnie toczone kołem, i ślady tego sposobu wykonania na sobie noszące. Ostatnie też piękniejsze są i kształtniejsze. Jest tu spis wykopalisk Pruskich starannie ułożony.
Najprzód mówi o popielnicach Sambijskich, jednéj pod wsią Plewiszki, drugiéj w inném miejscu znalezionéj, obu niewytwornego kształtu. Ostatnia u dołu niemal zaokrąglona, jako popielnice Rzymskie, w górze trochę tylko zwężona, miała dwa ucha, a z nich jedno pojedyńcze, drugie podwójne. Na niéj pas z ozdób zębatych dokoła; w środku pełna była kości: zdaje się, że możnaby ją policzyć do rodzaju urn zawieszanych.
Cytowane tu są także liczne popielnice, w wielu miejscach w Natangii znajdowane, ale niczém się szczególném nieodznaczające, odkopywano je w grobowiskach, otoczonych kamieniami; — inne z pod Ejlau, z izbic kamiennych; — z pod Balgi (Honeda), — z okolicy Heiligenbeil, z kopców głazami pokrytych i z głazów zbudowanych, ze szczątkami drótów bronzowych; — z pod Angerburga, Czartowego Ostrowa, ze Stallen dóbr Dönhoffów, — z pod Rastemburga, — z Schwarzstein, z ziemi Barthów, — z pod Kamionki, Warpun i t. d. i t. d.
Wylicza także mnogie popielnice, odkryte około Marienburga, w lesie pod Lichtfeld, na ziemiach Elblągskich w Chełmińskiém, i na Pomorzu około Gdańska. W ogólności urny te, jeśli rysunki ich są wierne, za co się zdaje Niemiecka ręczyć dokładność, wszystkie były kształtów zręcznych, niektóre ozdabiane wypukłemi pasami, uchami, guzami, a wszystkie z pokrywami najrozmaiciéj także poprzybieranemi. Na jednéj z urn wykopanych pod Gdańskiem, znaleziono nawet cóś nakształt napisu runicznego, o którym obszernie uczeni Niemieccy i Duńscy rozprawiali, ale go sobie wytłómaczyć niemogli.
Rzączyński nasz poczciwy, dzięki niesystematyczności swego dzieła, wspomina w niém także o urnach, pisząc o kopalném królestwie, jakby do niego należały. Opatrywał on ich wiele; i jako najpospolitszy kształt wymienia, zwężający się u podstawy, wydęty w pośrodku, zwężony znowu w górze i zakończony szyją. Takie widział on w biblijotece Gdańskiéj, gdzie i figurkę na Hagelsbergu wykopaną oglądał, — w biblijotekach miasta Torunia i Elbląga, z pierścieniami srebrnemi i bronzowemi, zapewnie przez ucha przewlekanemi. Wspomina także, o wielkiéj urnie wykopanéj, z ośmią mniejszemi pod Tczewem, ozdobnemi w pierścienie kruszcowe i pełne innych metalicznych sprzętów.
Cytuje także urny Pruskie, nie gliniane, ale jakoby kruszcowe (z bronzu), pełne piwa, którym podobne w Litwie znajdować miano. Tego rodzaju naczynia są wszędzie nadzwyczaj rzadkie; trafiały się jednak, jak widzimy, w prowincyach nad-Baltyckich i na Ukrainie. W Czechach znaleziono jedną podobną, pod Szlan, (dziś jest własnością pana Pachel); a na drugiéj z pod Weltrus tamże, pokrywa była srebrna.
Rzączyński mówi jeszcze o popielnicach, wykopywanych w Poznańskiém, około Ryczywoła, Gembic i Pampowa, (z pieniążkami jakoby św. Wojciecha, wyobrażać mającemi); o urnach z pod Smigla, i t. d. Pisze jeszcze, że w roku 1721, w Sierakowie (Auctuarium 33), wiatr wywiał urny wielkie wśród kamieni stojące, czarne i płowe, z kośćmi i węglami; a w jednéj z nich znaleziono kamyk okrągły, w innych długie ostrza i iglice, (dwudziestu ośmiu z nich rysunki zobacz w Collectaneis Vratislavien 1722). Znajdowano także wiele urn Polskich pod Rawiczem, które wedle Rzączyńskiego przejść miały do Wrocławia.
Poszukiwania tego rodzaju, ku końcowi XVIII, w początkach XIX wieku, stały się coraz pilniejsze i częstsze, tak, że mnóztwo w różnych latach i stronach, żalów z epok najrozmaitszych odkryto. Wymienim tu tylko te, które się nam ważniejszemi dla historyi ceramiki naszéj, lub geografi jéj, być zdają.
Dotąd najliczniejsze i najłatwiejsze odkrycia grobowisk dokonane zostały w Wielkiéj Polsce, gdzie pospolicie z epoki bronzu i żelaza, popielnice znajdują się w wielkiéj liczbie, co dowodzi, że w tych czasach, z Prusami wespół, kraj ten najludniéj był zamieszkany. W Poznańskiém na Kraśnéj Górze, pod Lubaszem nad Wartą, przy kościele parafijalnym (który zapewnie stanął na miejscu dawnéj bożnicy), odkopywano znaczną ilość popielnic i łzawnic, przez lud tutejszy, ślicznie nazywanych żalami. (Wspomnienia W. Polski, T. I, 164. Przyjaciel ludu, 1843, N. 15, gdzie i rysunki).
Z urn tych, dobytych na Kraśnéj-Gorze, wiele odznaczały się kształtami wcale udatnemi; wszystkie prawie, jak powszechnie Polskie i Słowiańskie, miały formę Kanopejską (u dołu i w górze zwężającą się), z szyją rozmaitéj długości cylindrową, z uchem jedném lub dwóma. Dolna ich cześć była wyrabiana jakby w liście wypukłe od góry do spodu idące, fugowate. Glina doskonale widać wymieszona i wypalona, nabierała osychając po wydobyciu twardości i czerwonawego koloru. Ozdoby rysowane, składały się z punktów, centek i karbów. Wszystkie niemal stały na podstawach i pokryte były wieczkami, jak popielnice Pruskie. Znajdowano je czasem po kilka razem z kośćmi palonemi wewnątrz; inne, które musiały zawierać potrawy i napoje ofiarne, były próżne. Oprócz urn, znajdowano i krążki gliniane (tacki), kółka miedziane; a najosobliwszy podobno był ptaszek gliniany, godło jakieś czy zabawka, dana ukochanego dziecka popiołom do mogiły.
Podobne cmentarzyska rozkopywano także pod Trzemesznem pod Bolemowem nad Rawką, w Kotowie pod Grodziskiem, (Przyjaciel ludu, R. VII — 1); w Gnieźnie znaleziono złamek urny, z napisem runicznym.
Żale te były tak rozmaite, że dwóch nawet zupełnie do siebie podobnych nieznaleziono; niektóre bardzo wielkie, inne (łzawnice i balsamki), tak drobne, że najmniejsza z nich, ledwie cal sześcienny trzymała. Stały razem po dwie, po pięć, po ośm. Pospolicie jedna tylko w takiéj kupce była największa, zawierała popioły, inne zdawały się próżne. Wyrabiane były z gliny czarnéj lub czerwonéj, pomięszanéj z źwirem, lub tłuczonym kamieniem. W jednym grobie znaleziono trzy naczynia, powkładane jedno w drugie, a najmniejsze z nich dopiéro zawierało popioły. Rhode wspomina o tak ustawianych popielnicach, pod Hamburgiem. Wielkie żale, pokryte były wierzchem wypukłym, z takiejże mięszaniny glinianéj zrobionym, mającym czasem małe uszko. Wierzchów tych najwięcéj znajdowano potłuczonych, a i popielnic samych większa część była zniszczona.
Oprócz wymienionych, znajduję wzmiankę o cmentarzyskach w Wielkiéj-Polsce, w Grabonogu pod Gostyniem, w powiecie Krobskim w Krajewicach, w Górze pod Szremem, w Ciszkowie, Mikołajewie, Miłkowie, Sokołowie, w Olesinie nad jeziorem zwaném Wielkie, i w Międzyrzeczu, gdzie znaleźć miano urny z napisami, które posiada szkoła realna, tamże.
W r. 1818, odkopano w Kaliskiém (koło Koła), urny czarne, żółtawe, brunatne, z gliny palonéj, pełne popiołów, podobne do Wielko-Polskich, o których podano wiadomość w ówcześnym Pamiętniku Warszawskim (1819, T. XIII). Dwie z nich były, jak ze szczątków widać, zawieszone na łańcuchach. Ozdoby w głąb’ ryte, najwięcéj w kształcie różnych zębów i wyżłobień, lub pereł rysowane były. Jedna misa ofiarna do Lubaskiéj podobna, Greckie kształtem przypominać się zdaje, i cale do naczyń dziś używanych się niezbliża.
Inne w tymże r. 1818, z pod Opoczna, ofiarowane były towarzystwu Przyjaciół nauk które otrzymało wielką urnę z pod Cygowa (obwód Stanisławowski), o milę od Stanisławowa, odgrzebaną w pagórku.
W r. 1824, toż towarzystwo, otrzymało popielnice, z pod wsi Drochlina, w obwodzie Olkuskim, jedną napełnioną popiołem, kośćmi spalonemi i piaskiem, drugą z pieniążkiem Adryana-Augusta. Przeszły także do zbioru tego (1824), powynajdowane popielnice, ze wsi Łączynek, w województwie Płockiém (pod Cichocinkiem), urna z pod Xiążenia w obwodzie Warszawskim (1825), popielnica wielka gliniana, z dwóma mniejszemi, wykopana pod Brudzewem o milę od Koła w Kaliskiém, w r. 1827, i inna wielka, ze wsi Stare-Miasto, pod Koninem, (1828). Pamiętniki towarzystwa, dały rysunek pięknéj czarnéj, wypalonéj, bardzo mocnéj urny, odkopanéj między Kołomyją, a Kamionkami. Znaleziono ją w kopcu sypanym, pełną popiołów w bryłki pozlepianych, z wierzchu pokrytą nadgłówkiem zbroi, a obwiniętą krótkim obosiecznym pałaszem. W tymże zbiorze znajdowały się urny z pod Opinogóry, i z innych okolic Polski.
W r. 1828, w Kujawskiém pod Płowcami, wykopano popielnice gliniane, z pieniążkami Trajana (Kolumb, art. Gawareckiego, 1828 r.).
W. r. 1829, otrzymało znów towarzystwo Warszawskie, urnę z popiołami z obwodu Sochaczewskiego, z pod wsi Jakterowa, i trzy z Woli Rostockiéj w Kaliskiém, jedną większą, około garnca trzymającą z popiołami i żelaztwem; dwie mniejsze, a z tych jedną całkiem zasklepioną.
Do ważniejszych tego rodzaju odkryć, zaliczyć także potrzeba urny Galicyjskie, których rysunek dał Żegota Pauli, (Starożytności Galicyjskie XVI).
Było ich sześć różnych, wszystkie w pośrodku znacznie pękate i wydęte, oprócz jednéj miski ofiarnéj, robione z blado-żółtawéj i czarnéj gliny, polewane i niepolewane. Ozdobami ich były kreski układane w zęby, i ucha pojedyńcze i podwajane. Około najpiękniejszéj wysmukłéj, obwinięty był krótki miecz obosieczny. Wiemy jeszcze o bardzo licznych popielnicach, które wiatr rozwiewając piaski, odkrył pod Błotkowem nad Bugiem (Terespol); próbki ich były w Puławach.
W r. 1841, d. 16 kwietnia, włościanin orząc na gruncie wsi Nowodwory, obok Tarchomina, (mila od Warszawy), pomiędzy Wisłą a lasem Tarchomińskim, wydobył z piasku urnę glinianą, w pół napełnioną ziemią, a do pół szczątkami spalonych kości. O naczyniach, które późniéj tu dobyto, tak pisze sprawozdawca. „Są one podobne do tych, jakich wiele odkrywają w okolicy Kalisza; mają kształt pękatego dzbanka bez ucha; u jednego kształtu wazek znajdują się z obu boków, po dwie wyniosłości, jakby miejsca ucha zastępujące. Zdaje się, że je raczéj wyrabiano ręką, niżeli kołem toczono; widać, że w epoce ich roboty sztuka garncarska była jeszcze w kolebce. Skorupa ich gruba, jak w donicach, już wypalana do czerwoności dachówki, już niedopalona, koloru surowéj gliny. Materyałem, z którego są robione, a który jest zagadką dla garncarzy dzisiejszych, zdaje się być zwyczajna glina, do któréj dla mocy wmięszano na proch tłuczony granit. Widać bowiem w ich odłamie, a często i na powierzchni wiele kanciastych ziarn kwarcu, feldspatu i miki, który tu i ówdzie, jak złoty piasek połyskuje. Skorupa zaraz po wygrzebaniu z ziemi jest miękka, i nader łatwo się rozłamująca; wystawiona na powietrze, znacznie twardnieje.“
W głębokości około łokcia, stały te urny prawie pionowo, otworami do góry, bez pokrywek, napełniały je kości spalone i węgle; wielkość ich jak wszędzie, niebyła jednostajna, od dwugarncowych, dochodziły do bardzo maleńkich, zapewnie dziecięce kości, ofiary, łzy i balsamy zawierających.
Do piękniejszych i wielce starożytnych pomników ceramiki, należą trzy naczynia w r. 1816, znalezione w Proszowskiém pod wsią Gruszewem, wraz z kamienną siekierą. Kształty ich szlachetne, ozdoby perłowe, starannie wypukło wyrabiane, odróżniają wielce od innych późniejszych. (Rysunek dały Roczniki towarzystwa Przyjaciół nauk).
Z Litewskich tego rodzaju zabytków, kilka przedstawił nam E. Tyszkiewicz (Rzut oka, Tab. 6, 1; 23, 4, — Badania, Tab. I, f. 1). Są to raczéj garnuszki niż dzbany, a kształt ich niczém się nieodznacza. Jedną w nich rzeczą ciekawą są znaki jakieś, może cechy rzemieślników, wyciśnięte na dnie, niebezprzykładne i w urnach Wielko-Polskich: bo na jednéj z nich znaleziono krzyż, między ramionami którego, były cztery perły. Piérwszy z tych znaków Litewskich, jest liniją horyzontalną, z dwóch końców dwóma zębami zakończoną; z tych dwa w dół, dwa do góry zwrócone; — drugi jest niby pięciopromienną gwiazdą.
„Garnki, pisze Tyszkiewicz, wszystkie prawie są jednostajne, nietak jak w Wielkiéj-Polsce rozmaitéj wielkości i formy; zwykle są z gliny żółtawéj, ozdabiane różnemi niezręcznemi rysunkami.“ Autor niechce nawet wyrokować, czy były wypalane, co jednak ze wszech miar do prawdy podobna.
Z Kurlandyi, garnek będący własnością tamtejszego prowincyonalnego Muzeum, podobny zupełnie do Litewskich, i niczém się od nich nieróżniący, z nieco tylko węższą szyją, podaje nam rysunek u D. Kruse, (Necrolivonica, Tab. XXXV); tamże mamy drugi Inflancki w Cremor odkryty, (Tab. XXVI), odznaczający się czarną paskowatą ozdobą falistą. W ogóle Inflanty i Kurlandya, jak Litwa, nieobfitują w tego rodzaju zabytki.
Na Wołyniu, o ile wiemy, bardzo ich także niewiele dotąd odkryto, a jedném z najciekawszych wykopalisk, jest to, którego owoc mamy przed sobą.
Między starym Konstantynowem a Lubarem, we wsi Kustowcach ś. p. Kajetana Czarneckiego, na dziedzińcu przed nowo zmurowanym domem, był kurhanek, który dziedzic rozkazał splantować; znaleziono w nim znaczną ilość kości ludzkich, dwie popielnice małe, wycisk jakiś na blaszcze bronzowéj zagubiony, i na kościach bransolety i zwitki spiralne bronzowe, rdzą zieloną okryte. Dwa garnuszeczki, bardzo niewielkich rozmiarów równe oba, dosyć kształtne, udało się dobyć całe. Piérwszy z nich czerwonawego koloru z gliny z kamieniem tłuczonym wypalany, węższy od spodu, mocno pękaty w środku, kończy się krótką szyjką o dwóch odpowiadających sobie uszkach; drugi co do kształtu bardzo doń podobny, i tejże wielkości, z gliny czarniejszéj, ma jedno tylko ucho, a naprzeciw niego dwa wypukłe podwojne garbki, które są rodzajem ozdoby w urnach grobowych często spotykanéj. W równej z niemi linii obiega dokoła pas punktów wyciśniętych, a poniżéj ozdoba w głąb’ ryta, składająca się z szerokich zębów, czterma kreskami oznaczonych. Obie te popielnice, dosyć starannego wyrobu, niesą bez wdzięku, osobliwie ozdobniejsza ostatnia, na któréj są ślady jakby ciemnéj polewy.
Ku zachodowi postępując, zabytki grobowe tego rodzaju, w Szlązku i Czechach, coraz są wytworniejsze, ozdobniejsze, i znać w nich jasno naśladowanie Rzymskich naczyń, form, a w ogóle wpływ obyczaju Rzymskiego. Urny Czeskie (zobacz rysunki u Vocel’a) odznaczają się wcale pięknemi linijami, rozmaitością form i starannością wykonania; popielnice i piękne misy ofiarne z pokrywami wyginanemi, zarówno uwagę zwracają. Forma najpowszechniejsza jest Kanopejska, zwężona u dołu, ale rozmaite i różnych rozmiarów szyje, odróżniają garnki, już z kształtu do Inflanckich podobne, do starych Polskich, lub całkowicie oryginalne. Zdaje się że jedno z naczyń u Vocel’a, z długą a wązką flaszkowatą szyją, musiało służyć raczéj do libacyi, niż do przechowania popiołów; toż inne mocno wydęte, z krótką cylindrową szyjką, i parą uszek przy niéj osadzonych. „Część urn w Czechach dobywanych, powiada Vocel, jest grubéj roboty, inne pięknie i starannie wykonane i ozdobne; niektóre są polewane ciemno, inne czerwono. Składają się po większéj części z gliny, czasem z ziarnami kwarcu zmięszanéj; barwa ich bywa najrozmaitszych odcieni, czarniawa, brunatna, i czerwona; znajdowano niektóre z brzegami złoconemi. Niewiele z nich ma ucha, inne całkiem są gładkie, bez ozdób żadnych, to znowu ryte w paski proste, w kratki, w wężyki i falowate ornamenta. Pod względem kształtu, dzieli je Vocel na garnkowate, miskowate dzbaniaste, flaszkowate i t. d. Ostatnie, gdy są małe, pospolicie za łzawnice bywają brane; Vocel ma je za rodzaj balsamek, w których oleje wonne zamykano, do namaszczenia ciała. Flasze większe z uchami mogły, jak sądzi, napełniane być napojami, które przy grobach stawiano. Czasem jedna wielka urna, znajduje się otoczoną mniejszemi, to znowu drobne zawarte bywają w większéj.
W grobach zawierających szkielety niepalone, naczynia ofiarne stoją z obu stron głowy, a czasem w nogach.
Odkopana wielka mnogość urn w Königsgrätz, przy robieniu fortecy, taką przedstawiała rozmaitość, że w pośród nich, dwóch prawie jednakowych znaleźć się nietrafiło.
Oprócz obfitego wykopaliska w tém miejscu, Vocel przywodzi znajdowane urny w okolicy Szlan, pod Weltrus, Kolinem (jedna z najpiękniejszych), Leitmeritz, Altodabor, Budecz, Lewy-Hradec, Stockau, Podmokl, Hlizów, i t. d.
Urny Szlązkie, równie jak Czeskie, zwracają uwagę, nietylko rozmaitością swoją, ale ozdobnością większą, rysunkami rytemi na nich, kolorowaniem, i kształtami kunsztownemi; — niektóre z nich są przepyszne. (Widzieć je można rysowane w dziele Büsching’a, o starożytnościach Szlązkich: Die heidnischen Alterthümer Schlesiens-herausgegeben von J. G. G. Büsching. Leipzig, 1820, 1824. Znam tylko zeszytów cztery). Naczynia te są bardzo rozmaite, ale się w ogóle podzielić dają, na ofiarne kubki, miseczki i garnuszeczki drobne, i wielkie popielnice i misy, trzecim rodzajem są wyroby gliniane, jako lampy, grzechotki i kółka symboliczne. Urny większe robione są z gliny grubo ziarnistéj z kwarcem tłuczonym; drobne wyroby, z bardzo delikatnie wymieszonego materyału, po większéj części pięknego żółtawego tonu glinki.
Małe naczyńka mają kształt prostych kubków, garnuszków z uchami (pojedyńczemi po większéj części), miseczek (pater), z rączkami, a niekiedy w nich, jak w większych, trafia się forma kantowata, nad którą wznosi się cylindrowa szyja. Ozdabiane bywają rytemi pasami, z kresek złożonemi, zębami podobnemi, kółkami i listkami; ornamentów wypukłych mają mało.
W popielnicach większych, między któremi długie, hładyszowate, jak Polskie prawie się nieznajdują, kształt bywa niekiedy bardzo oryginalny; zacytujemy tu jedną z najpiękniejszych w r. 1819 odkopaną w kawałkach pod Puszańcem, nadzwyczaj kunsztownie wykonaną i rysunkiem wybornego smaku ozdobną.
Kilka także garnków i mis, kolorowanemi, czarnemi, czerwonemi, żółtemi, rysunkami okrytych, na wzmiankę zasługują.
Oprócz tego, grobowce Szlązkie obfitują w mnóztwo drobnych wyrobów glinianych, kółek jakichś, mających znaczenie mistyczne, miseczek i kubków podwójnych (bliźniaków) i potrójnych, grzechotek w kształcie ptaszków, kadzielnic, i lampek do Rzymskich podobnych, rzadkich wreszcie grobów Słowiańskich. Cała też nekroceramika Szlązka, bogactwem i pięknością swoich wyrobów, przechodzi znane nam innych stron Słowiańszczyzny zabytki.
Trafiają się tu, drobne zwłaszcza naczyńka z gliny, tak delikatnie wymieszonéj i pięknéj barwy, że je pod tym względem, porównać można do Etruskich i Greckich.
Do popielnic Słowiano-Litewskich wyjątkowego kształtu i wyrobu, należą przedstawiające twarze ludzkie, które w Prusiech tylko znajdowano: w okolicy Tczewa (Dirschau) i w Kleinkatz pod Gdańskiem (1836). Ostatnie, dziś znajdujące się w Muzeum Berlińskiém, mają na szyjach twarze ludzkie, pod któremi wyrabiane są dziwne postacie źwierząt i ludzi; (opisujący dodaje i planet?). W grobie, w którym je odkryto, było urn dziewięć i przedmioty bronzowe.
Takież same prawie urny, z pod Tczewa, znajdować się mają w Muzeum Wrocławskiém, z twarzami na szyi: na usznéj ich wypukłości, dziurka do zawlekania pierścienia (kolca). Rzadkie te są i osobliwsze zjawiska, tak bezprzykładne, że zrazu zawahać się potrzeba, nim się w prawdziwość ich uwierzy.
Dotąd, wyjąwszy odkryte im podobne w Kastel pod Moguncyą, o innych tego rodzaju niewiemy; zdają się one należeć do ostatniéj najbliższéj nas epoki; odkryto je w jedném tylko Pomorzu. Zresztą, niemając rysunków tych zabytków, o wartości ich artystycznéj, charakterze i wykończeniu, sądzić niemożemy.
Odrębnemi zupełnie cechami i doskonałością form, naznamionowane są Ukraińskie zabytki ceramiczne, widocznie pochodzenia Greckiego, i z Greckich naśladowane wzorów. Wpływ Helleński, przez osady Greków nad Pontem rozszerzony, w głębi jeszcze kraju się okazuje. Niektóre urny, nietylko są naśladowane z Greckich Diotas, ale czysto Greckie.
Obok nich, trafiają się i proste garnki, starożytne urny krajowe; ślad, że się tu schodziły, rzec można, dwa światy staro-Słowiański, ze staro-Greckim. Tak w naczyniu znalezioném, między Piszczalnikami a Łazurcami (Grabowski, Ukraina, T. VIII. d.), niepodobna niewidzieć w rękojeści i wytwornym kształcie budowy jego, w prześlicznéj linii profilu, wpływu sztuki Greckiéj i jéj użyczonego tchnienia; a obok postawiona popielnica (Tab. IX), z gliny czerwonéj, z obwódką perłową, podobna zupełnie kształtem do urn Polskich (naprzykład Mellenowskiéj z pod Smigla), jest płodem czysto krajowym, acz szlachetną odznaczającym się prostotą.
Dwie Diotas (Tab. X), ze Skwiry i Taraszczańskiego, czysto są Greckie i wytwornie piękne, tak, że je za całkiem obce i przywiezione uważać można; Amfora zaś, z pod Piszczalnik, może już w kraju, pod wpływem sztuki Greckiéj wyrobiona, to niema tych szlachetnych linij i proporcyj czystych, które w dwóch piérwszych uderzają najniewprawniejsze oko. Zakończenie górne i dolne, jest nieco barbarzyńskie, wygięcie samego korpusu, nietak zręczne, szyja zbyt prosta, ogół zdradza naśladownictwo, (Tab. XI). Waza w rodzaju Etruskich, Grecka pokryta figurami (T. XII), znaleziona w Kaniowskiém, między Piszczalnikami i Łazurcami, że niemoże być wyrobem krajowym, mówić niepotrzeba. Zadziwia nas nawet znalezienie jéj na Ukrainie.
Naczynie (Diota), (Tab. XV), między Petrykówką a Komejkówką znalezione, (w Zwinogrodzkiém), jest także czysto Greckie, — linije jego ogólne, ucho, wydęcie szyi, proporcye części, najdobitniéj tego dowodzą. Całość pełna wdzięku.
Oprócz tu wymienionych, wspomina pan Grabowski o garnkach i naczyniach, w Sawarkach, w Korosteszowie, w Chodorowie, dobywanych. Wszystkie te Ukraińskie pamiątki, o ile je z prac komissyi Archeologicznéj, i p. M. Grabowskiego znamy, odznaczają się cechami wybitnemi od innych Słowiańskich. To zetknięcie się sztuki Słowiańskiéj z Grecką, bardzo widoczne, jest pod historycznym względem nawet pełném znaczenia. Stosunki osad Greckich, handel ich i związki Olbii z ościennemi, rozciągały się daleko daléj i szerzéj w głąb’ kraju, niżeli dotąd sądzono.








  1. Kromer, w swojéj Polonia, tak samo cudowne urodzenie popielnicom przypisuje.Przyp. Red.
  2. 2,0 2,1 Przypis własny Wikiźródeł Prawdopodobnie powinno być — ↀDCLXXIX.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.