Tako rzecze Zaratustra/O ludziach wzniosłych
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | O ludziach wzniosłych |
Pochodzenie | Tako rzecze Zaratustra |
Wydawca | Towarzystwo Wydawnicze „Ignis” S. A. |
Wydanie | nowe |
Data wyd. | 1922 |
Druk | Drukarnia Narodowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Toruń, Warszawa, Siedlce |
Tłumacz | Wacław Berent |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała część druga Cały tekst |
Indeks stron |
O LUDZIACH WZNIOSŁYCH
Ciche jest dno mego morza: któżby odgadł, że kryją się na nim kapryśne potwory!
Nieporuszona jest ma głębia: jednakże lśni się ona od pływających zagadek i uśmiechów.
Wzniosłego widziałem dziś, uroczystego, pokutnika ducha: o, jakże śmiała się ma dusza z jego brzydoty!
O piersi wzdętej, jako ów, co oddech w sobie zaparł: tak oto stał tutaj wzniosły i milczący:
Obwieszczony szpetnemi prawdami, tym łupem łowów swoich, w potargane szaty zasobni; wiele też i cierni na nim widziałem, — wszakże róży jeszcze nie dostrzegłem.
Nie nauczył się on jeszcze śmiechu i piękna jeszcze nie pojął. Ponury powróci ten łowca z lasu poznania.
Powrócił on z walki z dzikiemi zwierzętami, lecz z jego powagi wyziera jeszcze dzikie zwierzę, — nieprzezwyciężone!
Oto stoi on tu niczem tygrys, gotów do skoku; nie znoszę ja jednak tych napiętych dusz, nie do gustu są mi ci wszyscy powściągliwi!
Powiadacie mi, przyjaciele, że o gusty i smaki spierać się niepodobna? Ależ wszelkie życie jest waśnią o gusty i smaki!
Smak: to jest waga zarazem i ciężarki i ważący; a biada żyjącemu, któryby żyć zechciał bez waśni o wagę, ciężarki i ważących!
Bodajżeby się on znużył swą wzniosłością, ów wzniosły: wówczas dopiero jego piękno wznosić się pocznie, — wtedy go skosztuję i zasmakuję w nim.
I wówczas dopiero, kiedy od siebie odwróci się on, przeskoczy swój cień własny — i zaprawdę! we własne słońce skoczy wtedy.
Zbyt długo w cieniu siedział, wyblakły lica pokutnikowi ducha; nieomal że się nie zagłodził oczekiwaniami swemi.
Wzgarda kryje się jeszcze w jego oku, a wstręt okala usta jego. Spoczywa wprawdzie teraz, leci, jego spokój nie ułożył się jeszcze w słońcu.
Jak byk czynić powinien; a szczęście jego ziemią pachnieć powinno, nie zaś wzgardą ziemi.
Jako białego byka widziećbym go pragnął, gdy parskając i rycząc wiedzie lemiesz: a ryk jego powinien sławić wszystko, co ziemskie!
Ciemne jest jeszcze jego oblicze; cień dłoni błąka się po niem. Ocieniony jest jeszcze zmysł oka jego.
Czyn jego jest jeszcze cieniem na nim samym: dłoń zaćmiewa działacza. Jeszcze czynu swego on nie przezwyciężył.
Lubię ja wprawdzie jego kark byka: chcę jednak i oczy anioła w nim ujrzeć.
I swej woli bohaterskiej oduczyć się jeszcze musi: wyniesiony być powinien, a nie wzniosły: sam eter winien go unosić — bezwolnego.
Poskramiał potwory, rozwiązywał zagadki: lecz wyzwolić winien on jeszcze nawet i swoje potwory oraz zagadki, niebiańskiemi dziećmi uczynić je winien.
Jeszcze się jego poznanie śmiać nie nauczyło i bez zawiści być; jeszcze się jego rwąca namiętność nie ukoiła w pięknie.
Zaprawdę, nie w sytości winno zamilknąć i zatonąć jego pożądanie, lecz w pięknie! Wdzięk jest we wspaniałomyślności wielkodusznego.
Ramię założywszy nad głowę: tak wypoczywać powinien bohater, tak winien przemagać i wypoczynek nawet.
Lecz właśnie dla bohatera piękno jest rzeczą najtrudniejszą. Niedościgłe jest piękno dla wszelkiej woli gwałtownej.
Nieco mniej, nieco więcej: to właśnie stanowi tu wiele, jest niemal wszystkiem.
O zwiotczałych mięśniach stać i o wyprzęgniętej woli: to jest dla was wszystkich rzecz najcięższa, wy wzniośli!
Gdy się moc łaskawą staje i znijść raczy ku widoczności: pięknem mianuję znijście takie.
Od nikogo tak piękna nie pragnę, jak od ciebie, ty potężny: dobroć twa winna być twem ostatniem pokonaniem samego siebie.
Posądzam cię o zdolność do wszelkiego złego: przeto właśnie chcę dobra od ciebie!
Zaprawdę, śmiałem się nieraz z tej słabizny, co się za dobrą uważa, ponieważ ma wątłe łapy!
Cnotę kolumny naśladować winieneś: w miarę jak wzwyż sięga, staje się ona piękniejszą i coraz to bardziej smukłą, a wnętrznie coraz to twardszą i wytrzymalszą.
Pięknym stać mi się jeszcze winieneś, a pięknu własnemu zwierciadło w pogotowiu trzymać.
Wówczas dusza twoja boskiemi zapłonie pożądaniami; a uwielbienie będzie nawet i w twej próżności!
Gdyż to jest tajemnicą duszy: wprzódy bohater opuścić ją musi, zanim nawiedzi ją w marzeniu — nadbohater. —
Tako rzecze Zaratustra.