Witaj piękne jezioro Popradem nazwane!
W Minguszowskiéj dolinie obszernie rozlane,
Połyskujące ciemno-niebieskawą wodą,
Otoczone wspaniałą do koła przyrodą,
Która się w tém zwierciadle malownie odbija,
I za sobą las świerków odwiecznych rozwija,
A tych grube korzenie wrosły w twardą ścianę,
Utrzymując na sobie pnie burzą zerwane
Opuściwszy gałęzie. A skały w około
Ciemną kozodrzewiną ustroiwszy czoło
Wystają rozmaicie, a ich rozpadliny
Zamieszkał śnieg wieczysty, a mchy i krzewiny
Pokornie u stóp głazów kąpiąc się we wodzie,
Przypatrują się swojéj majowéj urodzie;
Widać skały i niebo i chmure jak płynie
Po czarującéj sobą Popradu głębinie;
A do tylu piękności wodospad spaniały
Przyczynia się nie mało szumiący ze skały,
Którego bystry odpływ rozbija się nisko,
Czyniąc oku i myśli miłe widowisko,
Któremu napatrzyć się nie można do woli;
Tak sobie malowniczo w swém łożu swawoli....
I nie dba czy mu letnia, czy zimowa pora,
Od zamarzłego w górze uchodzi jeziora
Rzuciwszy ciemne więzy, przy dziennéj światłości
Używa w pełnéj sile rozkosznéj wolności. Nie można się nadziwić téj wielkiéj świątyni,
Bożego świata, który urok na nas czyni!...
Od poranku do zmiérzchu, od zmroku do świtu,
Oko wznosząc od ziemi do nieba błękitu,
Nigdy człek nie ma dosyć, bo z tysiącznych cudów,
Tysiące się pojawia czarów i ułudów,
Któremi nieprzerwanie człowiek zachwycony,
Czuje się być szczęśliwy, lecz nie nasycony;
A poznając ich wieczny byt, czerstwość i ducha,
Mownego ich milczenia uczuciem posłucha. — O! którym czysty umysł czysty zapał nieci,
Schodźcie się tu szlachetni malarze, poeci!
Tu macie wielkie skarby, widoki, kolory,
Tu czerpając natchnienie, bierzcie pyszne wybory;
A mając wraz z pożytkiem cudowną zabawę,
Roznoście na pół świata téj ustroni sławę;
Niech przesąd i ciemnota ostrym swoim zębem
Nie szarpie nas — zwijając się gadziny kłębem,
Niech zginie sama w sobie!... a Tatry spaniałe,
Wkrótce przez was zyskają utrwaloną chwałę!