Teodorowi Mommsenowi

<<< Dane tekstu >>>
Autor Antoni Sova
Tytuł Teodorowi Mommsenowi
Pochodzenie Życie tygodnik
Rok I (wybór)
Wydawca Ludwik Szczepański
Data wyd. 1897
Druk Drukarnia Narodowa F. K. Pobudkiewicza
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Maciej Szukiewicz
Źródło Skany na Commons
Inne Cały wybór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ANTONI SOVA.



Teodorowi Mommsenowi.

Tobie, któryś znienacka uderzył mój naród, zaciekły Starcze
Brutalny, chciwy! Tobie, na skraju mogiły,
Bastardzie rzymskiej buty Cezarów i zwycięskiej Germanii,
Tobie, niesyty sławy, zaślepiony starcze,
Śpiewam te mściwą pieśń barbarzyńcy, którego budzi tentent rumaków!
Miażdżącym żelaznym ciosem
Pogardy biję w twe zgrzybiałe oblicze,
Ty fanatyku okrutnego cesarstwa,
Biję w twą skroń pomarszczoną, w twe wargi nerońskie
Sine, spienione bezsilną wściekłością!

»Rozum« tedy znalazłeś w zwaliskach Rzymu,
Rozum, co teraz jatki i rzeź ukochał,
I czaszki rozwala spętanych, zwalczonych ofiar?
Co dla twego zjednoczonego Imperium poskramia niewolników,
Których rad widziałeś zdeptanych stopą tryumfatorów
Kornych wobec Cezarów, hordy otroków,
Których zamienić pragnąłbyś w płatne żołdactwo w służbie imperium!

Nędzny heroldzie niewoli!
Wyżej, ponad rozkwitłe szczyty swej ojczyzny
Twój wzrok nie sięga!
Radbyś wszystko zmiażdżyć cynicznie
Kołami zdobywczych rydwanów.
Dziką zaborców stopą!
Teraz, po wojennych tryumfach twego Imperium
Chcesz resztę Europy pokonać,
Nędznie upokorzyć.
Zawładnąć Helotami, wyssać im szpik z kości,
W pochód swój tryumfalny wprządz ich jak bydło
I rzekomych barbarzyńców przedzierzgnąć
W zaciążnych twego niesytego Imperium!


Ale jak niegdyś, dawno już
Wzgardziliśmy Rozumem twego Lutra,
Reformatora tuczących się z lubością mieszczuchów,
Co z bogobojnymi samicami płodzą dzieci,
Dzieci — gnębicieli wolności —
Tak i dziś gardzimy twym dzikim, starym Rozumem.
Obce mu nasze, świata wszego męki!
Jestże w nim męstwo zgonu dla idei?!
Płonież w nim ogień męczennika Husa?!

I dlatego, ty starcze! osiwiały
W usługach gwalcicielskiego Imperium,
Ty, dla którego skryte są mysterye dusz uciśnionych
Cóż dziś po twej wiedzy i szanownej siwiźnie?
Twój biedny mózg nie przesiąkł światłem Sprawiedliwości,
Nie pojął rozkoszy posłannictwa odmłodzonych ludów,
Nie pojął, że stara kultura, gdy nakłada pęta,
Nie grzeje i oświeca,
Lecz kulą cięży u nóg galernika!
I cóż po twej szanownej siwiźnie,
Jeśli zdziecinniałe paplać frazesy,
Ty, nad grobem pochylony starcze,
Zapomniałeś zwiastować Mir i Ludzkość,
Zwiastować koniec Przemocy i Nienawiści,
Skoroś zapomniał ułomność twą z światem pojednać
Modlitwą wszystko wskrzeszającego Współczucia?
I cóż po twej szanownej siwiźnie,
Skoro ciemnocie hołdujesz
Dziś, gdy miliony wszechludzkie cierpiąc cierpienia
Do Odrodzenia bram kolącą?
Gdy ulicami starych miast
Przeciąga Swoboda dusz
I natrząsa się z twego Cesarstwa —
Gdy w tłumie uciśnionych kast i ludów
Błyskają pierwsze pochodnie humanizmu
Jak pośród Barbarzyńców, na słupach Nerona zatkniętych
Błysnęło światło Chrystyanizmu!

Kiedyś u twego grobu, o który sie wnuki zatroszczą,
Puste twe oczodoły jarzące olśnią pochodnie
I znajdą ocenę twe słowa,
Upadek twej rasy wieszczące —
Ja jednak pierwej z tą różą krwawą,
Co wzrosła smutna na łanie naszej zdeptanej doby,
Chcę stanąć u twego grobu
I rzucić tę różę za tobą, stary despoto,
Aby cie wiecznie paliła swą cierpką, żrącą wonią!

Tłom. z czeskiego Maciej Szukiewicz.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Antonín Sova i tłumacza: Maciej Szukiewicz.