Ułamek z podróży archeologicznej po Galicyi odbytej w r. 1849

>>> Dane tekstu >>>
Autor Józef Łepkowski,
Józef Jerzmanowski
Tytuł Ułamek z podróży archeologicznej po Galicyi odbytej w r. 1849
Podtytuł Okolica Podkarpacka Obwód sądecki
Data wyd. 1850
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
UŁAMEK
Z PODRÓŻY ARCHEOLOGICZNEJ PO GALICYI
ODBYTEJ W R. 1849
PRZEZ
Józefa Łepkowskiego i Józefa Jerzmanowskiego.
OKOLICA PODKARPACKA OBWÓD SĄDECKI

Odcisk z 116 i 117 poszytu Biblioteki Warszawskiéj.

WARSZAWA.

1850.






UŁAMEK
Z PODRÓŻY ARCHEOLOGICZNEJ PO GALICYI,
ODBYTÉJ W R. 1849
PRZEZ
Józefa Łepkowskiego i Józefa Jerzmanowskiego.

Okolica Podkarpacka. Obwód sądecki.

Archeologia w innych krajach tak już pracowicie i szczegółowo obrabiana, u nas jeszcze nauką się nie stała: bo zaledwie dopiéro od czasów wydania piérwszego opisu Krakowa (A. Grabowskiego, 1822 r.) gorliwiéj starożytnościami zajmować się poczęto. Nie zbywa nam wprawdzie na geografiach i opisach ziem dawnéj Polski; ale piérwsze, z dzieł po większéj części krajowych lub niemieckich czerpane, wiele fałszywych umieszczają wiadomości — drugie znów pełne romantycznych opisów: szemrzących strumyków, szumiących gaików, świszczących ptaków i t. p., ani do utworów poezyi, ani do prac archeologicznych policzone być nie mogą. Rzecz to naturalna: nieszczęścia tylekroć kraj nawiedzały, puszczanie się w podróż, by naocznie wszystko obaczyć, było niemożebném; trudno téż, by niezamożny literat mógł wystarczyć na koszta podobnéj podróży, a wiele jeszcze czasów upłynie, nim u nas powstaną archeologiczne towarzystwa, któreby podobnym chęciom, wsparcia materyalnego udzielić mogły. Gdy udało nam się zwiedzić w celu naukowym pewną część Galicyi, ułamek niniejszy jako próbę podajemy na obiatę, na ołtarz świeżo u nas budującéj się świątyni zabytków starożytnych. Odbywając niniejszą podróż razem, w jéj wypracowaniu podzieliliśmy się tak, iż ja obrabiałem głównie część archeologiczną, mój zaś towarzysz J. Jerzmanowski pracował głównie nad częścią bibliograficzną, heraldyczną i dziejową. Uwag i spostrzeżeń nad charakterem i stanem obecnym góralszczyzny nie spuszczaliśmy z oka, i podajemy je tu w każdém miejscu, gdzie się sposobność nadarza.
Przedewszystkiém jednak, jak średniowieczni pątnicy, zmierzaliśmy do świątyń; sam bowiem kościół jest żywym przeszłości świadkiem. Dom boży, mimo burz politycznych i postępu, został przy swoich grobowcach, powagą świętości okrytych obrazach, przy swoich obrzędach, obyczajach, a nawet wiekowych przesądach.
W dworcu szlacheckim, naśladownictwo, cudzoziemszczyzna, wreszcie pojęcia postępowe, zmieniły nawet zewnętrzną postać budynków. Zacząwszy od stroju szlachcica, domowego wychowania i zwyczajów, a skończywszy na sprzętach gospodarskich, znajdziesz tam zwierciadło teraźniejszości, które za każdą polityczną zmianą i pożogą, nowy ukazuje ci obraz. Kościół więc tylko jeden umié opowiedziéć przeszłość. Koło jego to chrzcielnicy przechodził każdy mąż na drogę, którą miał postępować, w nim w obrazach i pamiątkach zostawiał ślady swych czynów; sklepienie wreszcie téjże świątyni odbijało o swe łuki śmiertelne requiem, a kościelny grób przyjmował zwłoki dziedzica. Szukając więc przeszłości i zabytków sztuki, najpiérwéj odwiedzaliśmy kościoły, i ich tu opisem głównie czytelnika zajmiemy.
Za najwyższą nagrodę podjętych przez nas trudów, poczytywać sobie będziemy światłe zdanie krytyki, jeżeli na nie zasłużyliśmy; a mniemamy, że niniejszy urywek z naszéj podróży dowodnie okazuje, że tylko przez podobne pielgrzymki, przez założenie towarzystw archeologicznych, do porządnéj geografii historycznéj kraju naszego przyjść możemy.
Mszana, wieś, 8 mil od Krakowa w przeciwnym kierunku biegu rzeki Raby, 4 mile od Nowegotargu, 6 mil od Nowego-Sącza: poczta, jarmarki, targi. Przez wieś tę przechodzi główny podkarpacki, piękny, z granitowego żwiru usłany gościniec, od ludu zwykle cesarskim zwany. Bita ta droga prowadzi na wschód przez Tymbarg, Limanową do Nowego-Sącza i t. d. na zachód zaś przez Jordanów, Żywiec (Zeubusz) do Białéj. W pobliżu, od wsi Skomelny, bieży znów trzecia droga przez Myślenice, zkąd się w dwa ramiona rozchodzi: do Gdowa i Krakowa. Położenie wsi piękne, a i pod względem rolniczo-przemysłowym nader korzystne, bo leży w kotlinie kilku odnóg, zniżających się do równiny Karpat. Pod kościołem wielki drewniany most na rzece górskiéj Mszance, dodaje okolicy malowniczego widoku.
Pod nazwą Mszany, rozumié się Mszana dolna nad Mszanką, i Mszana górna powyżéj położona, postępując brzegiem rzeki. Obie te wsie stanowiły wraz z przyległościami starostwo mszańskie niegrodowe, którego ostatnim posiadaczem był Ignacy Zboiński kasztelan połocki, opłacający w 1772 r. kwarty złp. 2,135 gr. 11 den. 9. Starostwo to przez cały XVIII wiek było w posiadaniu familii Terakowskich: naprzód Jana stolnika zakroczymskiego, potém syna jego Gabryela pisarza grodzkiego krakowskiego. Część zabudowań koło kościoła: plebania, karczma, tak zwany ratusz, poczta, szkoła i t. p. zwią „Mieścisko”; słuszność téj nazwy potwierdza inwentarz i przywileje kościelne, gdzie przy wyliczeniu należnych do parafii włości, wspomniano na czele: „Msana v. Rosenberg oppidum per Suedos devastatum”. Nazwa Rosenberg nasuwa domysł, że tu Niemcy kolonią miéć mogli.
Kościół drewniany, z takąż wieżą; z kilku przybudowań złożony, stanowi całość niezmiernie oryginalną i niesymetryczną; dziś w nader złym znajduje się stanie. Przywilej erekcyjny tego kościoła, w oryginale złożony w konsystorzu tarnowskim; w inwentarzu jednak przy kościele od r. 1594 dochowanym, znajduje się wierzytelny tegoż odpis, z którego dowiadujemy się, iż kościół tutejszy zbudował i uposażył Kazimiérz W. r. 1345. Przy akcie nadania obecnemi byli: Venerabilis Joan. Wolbran, J. U. D. Praeposilus Ecclesiae S. Nicolai extra muros civitatis Cracov. „Gustaw Zieman Scholast. Msticoriens. in Paienczno Praebendarius Ecles. s. Geronidis[1] ad Cracoviam”. Podług słów inwentarza, do parafii „in oppido Msana”, w 1595 r. należały wsie: Mszana górna, dolna, Mieściska, Słomka, Łostówka, Łentowe, Witów, Niedźwiedź, Konina, Poremba, Olszówka, Raba, Glisne, Kasinka. Z czternastu tych wsi, dziś tylko siedm przy parafii Mszany pozostało, a inne rozdzielone między trzy probostwa: w Porembie, Kasinie i Olszówce, w wieku już XVII powstałe.
Probostwo tutejsze otrzymywali znamienici w zawodzie naukowym i politycznym mężowie, a mianowicie akademicy krakowscy, o ile pamięć ich dochowała się w metrykach i aktach kościelnych, dochodzących XVI wieku. Piérwszego proboszcza napotykamy pod r. 1546 Mateusza de Jasło. Frączkowicz Joannes praep. s. Leonardi Casmiriae et plebanus in Lubień, 1602—1612. Skrobkowicz Joannes phil. Doct. ab a. 1622. Morenda Gabriel[2] J. U. Doct. Górski Jacobus J. U. D.[3] Can. Cat. Cra. Decanus Skałensis Colleg. Om. SS. Crac. Canon. Prothonotarius apostol. 1642 resignavit. Jodłowski Stanislaus[4] J. U. Doc. Can. Cat. Praemysl. Curatus in Krzywcza (w cyrk. przemyśl.) et Strachocin in Mszana, Regalin et Olszówka 1684—1710. Bełza Casimirus sekr. króla Władysława IVgo, kapelan królewski, Praepo. in Myślinicze, tutaj proboszcz od 1642—1683. Josephus de Zakliczyn Jordan Can. Crac. Cat. Archidia. Sandecen. in Padegrodzii Niegowic praepo. in Mszana parochus ab 1710—1718 resignavit. Markiewicz Josephus de Słupnice natus Casmiriae J. U. D. et Philo. Can. Coll. Sandecensis et Cielecens. Decanus Tymbar. Paroch. in Mszana 1757—1801[5].
Wielki ołtarz kościoła ozdobny w rzeźby, mieści piękny, w sposobie bizanckim na złoconym tle malowany obraz: „Zaśnięcie Maryi”. U spodu tego obrazu nad mensą, widzimy wyobrażenia dwóch klęczących księży: piérwsze po lewéj, z siwą brodą, przedstawia J. K. Bełzę, jak to możemy wnosić z liter J. C. B., P. A. P. M. S. R. M. S. a. 1681. Głoski te położone naokoło herbu, oznaczają jego wymienione wyżéj tytuły. Drugie wyobrażenie po prawéj, wnosząc z podobnychże głosek J. Z. P. N. C. M. r. 1681 około herbu Poraj, poczytujemy za portret Józefa Zbłudzkiego (z tytułem: Parochus Niedzwiedzensis). Zamieszczenie tu postaci tych obu księży, domyślać się każe, iż oni przy końcu XVII wieku obraz ten i ołtarz sprawili.
Godne tu jeszcze uwagi obrazy: „Trzej królowie”, obrazek mały w rodzaju bizanckim, po prawéj stronie wielkiego ołtarza; także podobny obraz w bocznym ołtarzu: „Chrystus na krzyżu”, wraz z ołtarzem wzięty z istniejącéj w Mszany przed r. 1813 kaplicy ś. Anny, którą wylew zniszczył. Nową chorągiew, przedstawiającą górali u stóp Maryi, malował Stolarski z Myślenic; prędzéj koloryt, aniżeli rysunek, za zaletę tego malowidła poczytać można. Nad zakrystyą znajduje się wielki skład: rzeźb, obrazów, chorągwi i innych apparatów kościelnych, które przez czas zniszczone, tu złożono. Proboszcz obecny, zacny kapłan obiecał nam, iż każe odczyścić i zawiesić w kościele niektóre z tych pięknych starożytnych obrazów.
Między apparatami kościelnemi piękny, przerabiany nicią złotą i srebrną, i dosyć dobrze jeszcze zachowany ornat, mienią być darem Kazimiérza W.
Większy dzwon kościelny nosi następne na sobie napisy:
M. Jacob Frlicher vixi: nunc auctus mors mihi facia bona est.” Na wieszadle dzwonu na miedzianéj blaszce wyryte: „Anno Dni MDCX die XVIII Januarii benedicta in honorem beatissimae Virg. Mariae. parocho. Rdo. Jacobo Górski i. u. d. ecles. collae. om. SS. Crac. custode. Na drugim dzwonie mniejszym, legenda: Ave Maria gratia etc.
Wspomniona kaplica św. Anny niedaleko dworu położona, przy któréj oddzielnie od kościoła utrzymywany był kapelan dworski, miała zapisany fundusz na utrzymanie w całości budowli i na nabożeństwo 12,000 złp., które, jak stwierdza przywiléj w kopii z r. 1728, Roman de Bogusławice Sierakowski vexilifer vice Capit. et Judex Castr. Cracov. na wsiach Rokicianie i Przybyłowie zapisał.
W mieszkaniu ks. proboszcza widzieliśmy olejno na płótnie malowany obraz „Sąd Salomona” pędzla A. Grzymińskiego. Jestto lichy malarz z Kalwaryi, lecz widać, iż w ukształceniu postępuje, gdyż obraz ten 1836 r. malowany jest bez porównania lepszy od tych jego malowideł, które w okręgu b. rzeczypospolitéj krakowskiéj w okolicy Jaworznia, widziéć można w kościołach. Gdy kilka razy musieliśmy kościół odwiedzić, nie mogąc w nim czynić poszukiwań dla nabożeństw; przeto co nas uderzyło w te chwile, jako obrazek obyczajowy podajemy.
Karpackie echo, zbudzone mszańskiemi dzwony, smętnym, przeciągłym tonem rozległo się w okolicy. Niedługo potém ukazał się orszak pogrzebny, ciągnący do kościoła. Nie uroczystym, powolnym krokiem, jak to w dolinach bywa, ale szybko postępując smagli górale, nieśli na marach sześć trumien z trupami zmarłych na cholerę włościan. Ciekawość, z jakiemi narodowemi obrzędami odbywa się w téj okolicy ów stanowczy akt życia ludzkiego, zaprowadziła nas do świątyni. Nigdybyśmy się jednak nie spodziewali, aby ta pełna uroczystego smutku chwila, co nas mimowolnie strachem i bojaźnią przyszłości przejmuje; aby ta mówię chwila, rozśmieszyć mogła. Rzeczywiście byłto komiczny widok. Ślepy na jedno oko kramarz, wychudły, obdarty dzwonnik, w uroczystéj postaci z ogromnemi waltorniami postępowali naprzód. Niestrojnemi głosy, najpodobniejszemi do myśliwskich lub pasterskich zwoływań, napełnili świątynię. Za nimi szedł organista z bębnem, wybijając marsz, jakby do attaku. Wreszcie ksiądz i kondukt z trumnami zakończyły pochód. Po ustawieniu zwłok na miejscu, trąby i bęben założyły swą rezydencyą na chórze, gdzie się od czasu do czasu odzywały.
Narzędzia te muzyczne, przy każdéj większéj kościelnéj paradzie koniecznie użyte być muszą; a biédny chłopek więcéj płaci za pogrzeb, byleby tylko owa trąba z bębnem dodawała parady przy odniesieniu zwłok nieboszczyka na miejsce wiecznego spoczynku. Wina zaiste wielka spada na kapłanów, że dozwalają, by obrzęd religijny mógł się na sposób komedyi odbywać, z towarzyszeniem niestrojnych waltorń i bębnów. Zwróciliśmy także uwagę naszę na babieniec, którego drewniane ściany, są całe utkane zębami ludzkiemi. Jestto zabobon, w skutku którego dla uratowania się od bólu zębów, wyrwane w przedsionku kościoła, Bogu, jakby jakiemu pogańskiemu bóstwu składają w ofierze. Po nabożeństwie, jak wszędzie, tak i tu udają się włościanie do karczmy. Pijaństwo nie jest tu tak, jak w dolinach pospolitém. Karczma jest dla włościan i dworskiéj służby gazetą. Z natury swéj położona przy gościńcu pocztowym, zdolną jest jak gąbka do wsysania w siebie nowin od przejezdnych. Jestto niejako wędka, na którą karczmarz łowi grajcarki. Przy kieliszku gorzałki, lub tańszego tu niż gdzieindziéj wina węgierskiego, skąpo udziela on nowin, aby gości dłużéj zabawił. Snują się też plany i domysły po głowach wiejskiéj intelligencyi. Kończą się one zwykle prorokowaniem nowéj jakiéj wojny; np. cesarz pójdzie z wiosną na Francuza; a wreszcie z zwykłym wnioskiem: „przecieto da Bóg, że będzie lepiéj”, rozchodzą się dyplomaci. W ogóle góral mało o polityce rezonuje; ani panu, ani urzędnikowi nie wierzy, na nic podpisać się nie chce, i przy staréj wiedzy uporczywie zostaje. Młode jednak pokolenie, obfitszy zapewne owoc dla krajowéj oświaty przyniesie; gdyż liczne grono młodych chłopców widzieliśmy w kościele modlących się na książkach, czego przed kilkunastu jeszcze laty nikt w téj okolicy nie widział. Z funduszu gminy 104 r. c. k., utrzymuje się tutaj nauczyciel trywialnéj szkoły, która w półroczu zimowém bywa otwartą; do 70 wyrostków i dzieci uczęszcza do niéj.
Państwo Poremba Wielka. Wieś Niedźwiedź nad Porombką. Mila od Mszany, bliżéj podgórza Karpat: ma targi i jarmarki. Sebastyan Lubomierski miał szyb w wielickich salinach, zwany (jak Siarczyński mówi) Lednica i Mierziączka. Szyb ten za czasów żupnictwa Prospera Prowany, około r. 1569 zamienił za dobra królewskie Porębę Wielką i Niedźwiedź, które to wsie dobra Lubomierskich zaokrągliły. Konstytucya z r. 1607 (str. 850) potwierdziła tę zamianę; a mimo to, wnukowie Sebastyana Lubomierskiego posiadali rzeczone szyby, o co z niemi długi spór wiodła Rplita[6]. Kościół ma drewniany, r. 1606 wystawiony przez Sebastyana Lubomierskiego hrabiego na Wiśniczu, kasztelana wojnickiego, sandomierskiego, spiskiego i dobczyckiego starosty[7]. Piérwszy proboszcz był Mikołaj Żydowski; był tu także proboszczem St. Foltański Colleg. major. S. Florian. Canon. Dr. Fil. r. 1766. R. 1695 spalił się kościół i tegoż roku nowy z drzewa stawiać poczęto. Znajduje się przy kościele, między metrykami, spis wydatków na stawianie nowéj świątyni, zkąd się wiele ciekawych wiadomości dowiedziéć można:
„Pod r. 1697 do odlewania dwóch dzwonów i sygnaturki, zaciągnął ks. proboszcz zpod Muszyny[8] ludwisarzów dwóch; robili tedy formy i piecz niedziel 14: wzięli od roboty piwo, wódkę i zł. 100...[9]. Materya z Wiśnica, co dał JMć pan marszałek z działa, centnarów 2; kosztem ks. plebana z Wiśnica przez puszkarzów zniesione zostało za złp. 20. Do dzwonów y do spiżu z działa, kupił ks. pleban cyny za zł. 90. Cegła na piecz z Krakowa y robiona w domu, kosztowała zł. 30. Kowal co dzwony kował kosztuje zł. 10.... Kupił ks. pleban ołtarz od św. Anny z Krakowa, ornatów, antepedia, mszał, chorągwie stare, dał zł. 100..... JWJM. pan marszałek nadworny koronny, jako kollator y patron[10] dał zł. 300 na dzwony”....
„Ołtarz św. Antoniego malował malarz z Myślenic z chłopcem niedziel 4; dostał za to 70 zł..... Szymon Skibski robił kościelną robotę. Wyzłacał ołtarze pan Say malarz myślenicki.... P. Jan Dynieński malarz, począł malować zakrystyą. Wojciech Gliński z Zębrzyc robił rzeźbę do ambony y lichtarze..... Od pozłoty y malowania tychże dało się panu Szymonowi Chraczewiczowi malarzowi myślenickiemu y jego synowi zł. 40.... Jan Ogiński malarz, pod dzwonnicą malował niedziel 5; od roboty zł. 40.”
Na okładkach téjże księgi metryk, zapisano: „R. P. 1716 ziemia się trzęsła pod Tatrami w Dunayeckiéj farze; znowu 1717 r. d. 11 marca także się ziemia trzęsła pod Tatrami; trzęsły się Tatry tak, że aże rozumieli ludzie, że budynki upadną w farze Czarno-Dunayeczkiey y w Orawie.”
Przy kościele, w połączeniu z główną nawą, domurował w r. 1846 teraźniejszy proboszcz pięknie w rotundę sklepioną kaplicę. Alfresca w téj kaplicy i obrazy malował J. Rejtarski, wędrowny malarz w cyr. sandeckim; alfresca jeszcze niezgorsze, ale obrazy sklecone z głów kopiowanych z różnych obrazów. Między obrazami kościelnemi nie ma zasługujących na uwagę. Dwa dzwony noszą następne napisy; dzwon mniejszy:
Ad laudem Dni collatoris et fundatoris Josephi Caroli Lubomirski 1696”.
Dzwon większy legendę: Gloria in excelsis etc. „Wiek i lat dziewiętnaście był ten dzwon użyty od piérwszego lania, lecz jak go niedozorem spękano i rozbito, ofiarami i pracą dobréj téj tu porembskiéj fary, tenże nowy za bożemi dary został ulany. Bagiński Jerzy lał ten dzwon z Szcyziscieszena[11] rodem, zmówiony z przodem A. D. 1815”. Na dzwonie w odlewie św. Sebastyan i św. Franciszek. Przy kościele utrzymuje się tak zwana urzędowym językiem, szkoła trywialna.
Niedaleko wsi Niedźwiedzia, postępując przeciw biegowi Mszanki, napotykamy wieś Lubomierz, niegdyś Lutomierskich własność, a może i kolebka; wraz z siedmioma innemi włościami stanowi ona państwo Wielkiéj Poręby. We wsi Lubomierz jest kaplica, w któréj się czasem odprawia nabożeństwo, i huta szklana, któréj produktem góralskie szklane naczynia. Czacki (wyd. Racz. t. III str. 500 przypis 33) wspomina o mniemanym najdawniejszym zabytku dyplomatyki polskiéj, podział majątku Szreniawitów w r. 1188 zawierającym, gdzie już wieś Lobomir Joachim odbiera. Dyplomat jednak ten w wątpliwość jest podany.
Kaszyna czyli Kasina, wreszcie Skrzyldna wieś, zwykle Skrzylna, a nawet Skrzynna przez złe wymawianie zwana, i Szczyrzyc, leżą na jednéj linii, na północ Mszany, ku dolinie Raby i Stradomki. Spuszczając się od Mszany, o dwie mile do Szczyrzyca, spostrzedz się daje odmiana w stroju włościan. I tak, w okolicy Mszany górale chodzą w małych kapeluszach, w krótkiéj na plecach zawieszonéj burce brunatnéj barwy, w koszuli cienkiéj, w pasie skórzanym szerokim, i w zgrabnie z kawałka skóry zesznurowanym chodaku; góralki najczęściéj w czerwonéj na głowie chustce, w ciemno-niebieskiéj spodnicy, przyodziane białą płachtą, obrusem zwaną, w sposobie, jak nam pomniki i obrazy, matrony polskie z zakwefioną głową przedstawiają, a jak to do dziś jeszcze, stare po miastach żydówki nosić zwykły. Spuszczając się już ku nizinom w okolicy Szczyrzyca, widzimy szerszemi rondami opatrzone kapelusze, białe gunie, bóty zamiast chodaków, a u kobiét kształtniéj na głowie upiętą białą chustkę, dłuższą spodnicę, nawet gorset, czego w górach nie widać. Grube sukno na gunie i burki, drelichy na spodnice, płótno, słowem, materyał do ubioru potrzebny, jest dziełem rąk samychże włościan. Nawet używane na zimę kożuszki krótkie baranie, sami sobie przygotowują.
Trzy rzeczone wsie mają kościoły:
Kasina. Szkoła parafialna. Kościół drewniany. R. 1611 albo świątynia ta była na nowo wystawioną, albo reparowaną, jak to dowodzi napis, wyryty na zrębie przy drzwiach głównych: „Puczynowsky A. 1611”; byłto zapewnie majster cieśla, który świątynię tę budował. Tenże r. 1611, za rok budowy kościoła potwierdzają akta kościelne. Wieś ta wraz z przyległemi wsiami: Jodłownika i Stróża, należała do ks. Dominikanów krakowskich; po podziale kraju, wsie te przeszły na własność rządu, a następnie w ręce prywatnych. Kościół należał jako filia do probostwa Skrzyldny, zostając pod zarządem ks. Dominikanów krakowskich do r. 1811; odtąd bowiem odłączony i zamieniony został w probostwo, którego parafią składają dziś wsie Przywiarki i Kasina[12].
Wielki ołtarz kościoła, zdobią piękne rzeźby i starożytne obrazy w guście bizanckim. Boczne ołtarze są dziełem lichego malarza z Oświęcima, Slebarskiego. W piérwszym: „Madonna de la Sezia”; w drugim: „Chrystus na krzyżu”: oba kopiowane z znanych artystycznych utworów. Pod obrazem Chrystusa piękna rzeźba na drzewie: „Bóg Ojciec”. Godny téż uwagi, zawieszony na ścianie obraz w rodzaju bizanckim: „Biskup (może Iwo) przedstawia Chrystusowi klęczącego Dominikana (zapewne św. Jacka)”; z ust Dominikana średniowiecznym charakterem z wstęgi wysnuwają się głoski: „miserere mei Domine, a. 1577”: tło złote. Po prawéj stronie wchodząc w prezbiteryum, wisi wysoko obraz wielki, na którym olejno na płótnie wyobrażona w naturalnéj wielkości postać Przecława Niewiarowskiego, mianego tutaj za fundatora kościoła. Piękny ten obraz odnieść należy do utworów z XVII wieku. Niewiarowski wspaniałéj postaci, strojny w kontusz i delią, u spodu napis:

„Ja wasz był przyjaciel kochani ojcowie,
Niech każdy z was przed Bogiem to powié,
Grzechy me tym tytułem niech będą pokryte,
A od was włości me niech będą pożyte”.

Powyżéj herby Półkozic i Odrowąż, obok których litery P.N.[13]. Po lewéj stronie wielkiego ołtarza stary obraz w sposobie bizanckim na tle złoconém: gruppa świętych, między nimi Marya, przedstawiają Chrystusowi klęczącego, u stóp jego mężczyznę, w polskim stroju; na dole herb Doliwa, u spodu napis gocki, z wielką szkodą do niewyczytania zniszczony. Napis nad chórem: „r. 1760” oznacza zapewne rok odnowienia. Dzwony tutejsze są dziełem Jerzego Bagińskiego z Krakowa.
Skrzyldna. Szkoła parafialna, jarmarki. W wieku XIV i XV własność Ratuldów, którzy się pisali po imieniu téj wsi ze Skrzyldna. Majętność ta przeszła w XVI wieku do Pieniążków, przez zamęzcie ostatniéj tego domu Ratuldownéj za Jana Pieniążka herbu Odrowąż, sędziego krakowskiego, starosty sandeckiego i nowotar.[14]. Kościół drewniany, część nawy wokół wielkiego ołtarza murowana. Oryginalne przywileje erekcyjne i uposażeń, są złożone w archiwum konsystorza tarnowskiego. P. Jarzyna zbudował ten kościół 1315 r. Prokop Pieniążek zmarły 1567 r. kościół ten dobudował, i jego to dziełem jest część murowana. Do parafii Skrzyldny należały wsie: Skrzyldna, Przenosza czyli Glince, Kasina, Wola, Iwanowice, Raciborzany, Jodłownik, Kostrza czyli Reje, Markuszowa, Gruszów. Dzisiejsza rozległość parafii jest ta sama, z wyjątkiem zamienionéj w probostwo filii Kasina, o czém mówiliśmy wyżéj.
Po lewéj stronie wielkiego ołtarza, wielki pomnik z piaskowca: rycerz w zbroi, pięknéj rzeźby, w postaci leżącéj, u góry herb Odrowąż, u dołu Szreniawa; nad postacią napis: „Hoc posilus tumulo Procopius illustr. quiescit Pieniążek clarus dexteritate sua, dotibus ingenii valuit tum corpore praestans, tum fortunae, prosperitate sua. In vultu gravitas, in verbis maxima virtus. Huic fuit et verae religionis amor.
Gratus erat cunctis, mitis comes et pius. Illum pavida mors properans sustulit an. die m. V umbra. Quamvis in medio vitae morior, tamen inde vitam habeo aeternam, mortua vita vale. Mortuus 1ae Aprilis anno 1567, aetatis suae 43”. Na krawędzi pomnika napis zatarty[15].
W wielkim ołtarzu piękny obraz w guście bizanckim: św. Mikołaj, św. Stanisław, w pośród nich Marya. Na zasuwie św. Mikołaj, pędzla samoucznego malarza Nanke, z miasteczka Limanowy. W bocznym ołtarzu: „św. Józef piastujący Chrystusa”; u dołu podpis: „pinxit A. D. 1718 die 26 Septembris. Martynus Zając.”
Dzwon wielki z napisem u góry: „A. D. 1765. Pater celestus sanctificetur nomen tuum”. W środku:
Campana haec rupta et fracta denuo noviter refusa est, sub patrocinio Beatae Mariae ss. Michaëlis archangeli, Annae et Josephi, cura et studio perillustrissimi Magn. ac generosi Dni Josephi de Krempa Swiecicki Burgrabii arcis crac. nec non Rdni. Michaëlis Błaszyński parochi loci. Casparus Kramnitz goss mich von Krompach (Krempach, miasteczko na Spiżu) in Ciritz (zapewne Szczyrzyc)”. Dzwon ten zdobią pyszne odlewy: św. Michał, Marya i Chrystus na krzyżu. Dzwon drugi z napisem:
„A. D. M. G. B. M. V. H. (ad majorem Dei gloriam Beatae Mariae Virginis honorem) sub patricinio ss. Nicolai, Stanislai et Josephi. Josephus Ułanowski P. S. (Parochus Skrzyldnae) fieri procuravit, A. D. 1707. Odléw „Marya”[16].
W księdze Liber memorab. znajduje się spis komendarzy i proboszczów od r. 1601. Gdy najwięcéj piérwszych napotykamy, należy wnosić o hojném uposażeniu tutejszego kościoła, którego naczelnikami musieli bywać znakomici w hierarchii duchownéj prałaci; tém więcéj mniemanie to zdają się potwierdzać dowody, pokazujące, jak liczne kościół ten posiadał dawniéj dziesięciny, gdy do niego oprócz dzisiejszego uposażenia, płacono datki z Topoli (wsi w obwodzie miechowskim król. Pols.), a nawet z Słonkowic pod Warszawą leżących.
Szczerzyc, Ciritz, Monasterium Cirnense. Wieś[17], jarmarki, targi, niegdyś stolica powiatu. Zkąd włość ta do zaszczytu tego przyszła, nie da się nic pewnego powiedziéć. Dawniéj opactwo, dziś klasztor, z kształtu podobny do zabudowań opactwa Cystersów w Mogile pod Krakowem. Budowle wraz z kościołem rozłożone w bagnistéj dolinie. Mimo starożytnych przywilejów, budowę kościoła tego i klasztoru do wieku XIII na tém tu miejscu odnoszących, z stylu budowy w sklepieniu półkolistém to tylko wnioskować można, iż gmachy te pożarem zniszczone, w wieku XVII na nowo zbudowano. Domysł ten potwierdza się, gdy zważymy: iż korytarze i kościół noszą na sobie co do budowy piętno jednego wieku, a w mieszkaniu przeora, widać na murze r. 1644.
Wszedłszy do kościoła drzwiami bocznemi, uderza ponad nimi zawieszony piękny olejno na płótnie malowany obraz, wyobrażający wspaniałą postać pobożnego założyciela, otoczonego gronem dworzan, gdy oddaje przywiléj fundacyi kościoła i opactwa stojącym przed sobą braciom zakonnym. U spodu obrazu podpis:
Theodor Cedro de domo Gryphonum comes in Ruszcza[18] palat. Cracov. fundator monachorum Cisterciensium 1mo in Ludzimierz A. 1231 ac tandem post decennium eosdem monachos transtulit in Szczyrzyc. Obiit a. 1288”. Obraz ten malowany niezawodnie dopiéro XVII wieku, gdyż w ubiorze Cedrona popełnione anachronizmy naocznie zdradzają, że w wieku XIII żyjący, nie mógł używać stroju z wieku XVII. W wielkim ołtarzu pysznéj snycerskiéj roboty, na zasuwie piękny obraz olejno na płótnie: „Wniebowzięcie Najśw. Maryi Panny” przedstawiający. Ugrupowanie świętych i aniołów, rozkład całego obrazu i pyszny pędzel, oznaczają i cechują to dzieło artysty. Pod tym obrazem: „Chrystus na krzyżu”: obraz w sposobie bizanckim na desce, grunt gipsowy, tło złocone.
Gdy budowla kościoła jest w kształcie krzyża, przeto boczne ołtarze stanowią jakby kaplice. Oba w te ołtarze osadzone pięknie rzeźbionych i nader odległéj starożytności sięgających ramach, w wielkie kwiaty i lilie srebrne wyrabianych. Godne w nich uwagi piękne obrazy św. Benedykta i św. Bernarda. Sklepienie malowane alfresco, wystawia dzieje ŚŚ. zakonu, jak się zdaje pędzla A. Radwańskiego Krakowianina. Po bokach w prezbiteryum są piękne stale; na nich zawieszone orły białe: jeden z nich trzyma w szponach herb Gryff, drugi herb jednego z opatów tutejszych, jak to widzimy z ozdób, godła opackie wystawiających. Oprócz pomnika zmarłego niedawno dziedzica tego miejsca ś. p. Kajetana hr. Sierakowskiego kaszt. król. Pols. i małżonki jego z hr. Dzieduszyckich, są tu jeszcze trzy kamienie nagrobne w posadzce przed wielkim ołtarzem; z tych napisy na jednym zupełnie zatarte, na drugim odczytać się daje: „Slanisl..... Drosowski abbas.....; trzeci ku pamięci Fr. Gerard de Hirtemberg Abbatis circensis † 1752. Na dzwonie napis: „Lell mnie Gasparus Krammnitz maister dzwonar obiwatel Krompachsky”. „Post conflagrationem quae accidit XXI Januarii 1765 efformata sum in Szczyrzyc impensis huius monastery. A. D. 1767”. Herb opactwa gryf. Oprócz pięknych ozdób, zdobią jeszcze ten dzwon śliczne odlewy: P. Jezus, Marya, św. Jan Nepomucen.
Jest tu jeszcze w pobliżu mały kościołek we wsi Góra św. Jana, o którym mówi podanie, iż pierwiastkowa jego budowa istniała już przed fundacyą opactwa. W blizkości wieś Żegartowice, z zachwycającą grupą skał, u podnóża których wykute mieszkanie, przez długi przeciąg czasu było siedzibą pobożnego pustelnika, zbrodniczą ręką w 1829 r. zamordowanego. W lesie mają się znajdować ślady zamczyska Tarłów.
Zacni i światli zakonnicy: ks. przeor Wiktoryn Bycan i proboszcz ks. Kajetan Hruszka, rodem Czesi, dzisiejsi przełożeni klasztoru, okazali nam z niezwykłą grzecznością pięknie dochowane przywileje klasztorne od r. 1234 aż do obecnych czasów; gościnnością zaś i współudziałem dla naszych poszukiwań, miłą w sercach naszych zostawili pamięć. Ostatni obdarzył nas krótkim rysem dziejów klasztoru w niemieckim języku, w 1827 roku przez nieznajomego członka zgromadzenia spisanym.


Dzieje klasztoru i opactwa Cystersów.

Dlaczego królowie i możni panowie zakładali klasztory i mnichów do Polski sprowadzili, rzecz ta nie jest dotąd, mimo powagi wielu uczonych, którzy domysły swoje w tym względzie podali, tak rozstrzygniętą, aby o niéj orzec stanowczo. Cokolwiekbądź, czy fanatyzm, czy religia, czy myśl wychowania młodego narodu podług woli i widoków swoich, powodowały ręką hojnych założycieli klasztorów; zawsze jednak skutek tych zakładów był błogim i zbawiennym dla kraju. Najpierwéj w tych wiekach widzimy Benedyktynów. W rozległym kraju, mgły ciemnoty unoszą się nad umysłami, a w celach benedyktyńskich klasztorów, oświeceni zakonnicy pielęgnują nauki, spisują kroniki, i z sprowadzonych do Polski rzymskich autorów dobywają zpod pyłów rozum i oświatę. Ależ Benedyktyni przybyli do Polski wtedy, gdy we Francyi zakon ich do upadku się chylił; przynieśli z sobą dobre, ale i niemało złych ziarn w dobre nasienie się wmieszało. Rozwolnienie karności zakonnéj, zły zarząd powierzonemi ich pieczy dobrami upadek zakonu przyspieszyły[19]. Miejsce ich zajęli w Polsce Cystersi, zakonnicy św. Bernarda[20]. Janik arcybiskup gnieźnieński piérwszy osadza ich w Jędrzejowie. Od téj chwili, w piérwszéj połowie XIII wieku, Cystersi z Jędrzejowa jakby pielgrzymi z ziemi świętéj, rozchodzą się w promienie po całéj Polsce[21]. Wreszcie i Teodor hrabia na Ruszczy, herbu Gryff, wojewoda krakow. syn Sulisława, od gminu Cedrem (Czadrem) zwan (jak świadczy Długosz)[22], zakłada klasztor Cystersów w Ludzimierzu r. 1234. Biskup krakow. Wisław z Kościelca potwierdza i umacnia swoją duchowną powagą tę wolą fundatora[23]. Wśród dzikiéj okolicy buduje modrzewiowy kościołek i klasztor, osadza zakonników[24], nadaje im przylegle Ludzimierzowi dobra: Nowytarg, Dębno, Ostrowicz, Ostrowsko, Wilczepole, Wachsmund, Długopole, Klikuszową, Szaflary, Porębę, Niedźwiedź, Podobin, Olszówkę, Mszanę, Kasinę, Ogonówkę, i dochody z źródła solnego we wsi Rabce[25].
Od téj chwili pod szczytami śnieżnych Tatrów, wśród lasów nieludnéj puszczy, widzimy przez mgłę dziejów, uwijających się Cystersów. Wśród ciemnego boru migają białe habity, czarną przepasane wstęgą, a gdzie stąpi noga Cystersa, walą się pod toporem odwieczne drzewa, lasy się przerzedzają, chaty tu i owdzie wychylają poddasza wśród dzikiéj przed chwilą, mroźnym tatrzańskim wiatrem owianéj okolicy. Ludzie znęceni nadzieją pomyślności, gromadzą się około zatrudnionych rolnictwem Cystersów. Dzwonki chrześciańskie tu i owdzie echem odbijają się w głuchych lasach. Jak jasność dnia białego wstąpiła w ciemne bory, tak i cywilizacya rozjaśnia barbarzyństwo, i z dzikich dzieci przyrody, ze sprowadzonych kolonistów, tworzą się rozległe wsie i osady. Tak więc miejsce posępnego, pochylonego nad księgą Benedyktyna, zastąpił w te wieki Cysters, co z pługiem w jednéj, a krzyżem w drugiéj ręce, ukazuje się w połowie XIII wieku u stóp werchów tatrzańskich. Ależ cień i noc zawsze złe okrywać zwykły. Zpośród owych lasów występują rozbójnicy, i od tych chwil do niedawna, bo do końca zeszłego wieku, stają na zawadzie spokojnego rozwoju, rzuconych przez Cystersów myśli. Ludzimierz kilkakroć, jak dzieje świadczą, ogląda w skromnych celach zakonników, rozbójniczy topór i zniszczenie. Widząc założyciel, że dzieło jego w samym zawiązku tyle przeszkód znajduje i przeznaczeniu swemu nie odpowiada; gdy dłuższy pobyt zakonników w okolicy rozbojami zagęszczonéj, był niepodobnym: zakupił więc Cedro od Jana Sulisława kantora płockiego, kanonika krakows. r. 1237 za 100 grzywien srébra[26] wieś Czyszycz czyli Górę, późniéj Górą ś. Jana nazwaną, na czém teraz (1586) jest wsi sześć[27], i zbudował klasztor z wspaniałym kościołem. Poczém w dziesięć lat od pierwotnego założenia, przeniósł z Ludzimierza Cystersów do nowo zbudowanego klasztoru Szczyrzyckiego, roku 1245. W ten sposób przeniesiony i założony klasztor w Szczyrzycu, poświadcza erekcya przez Cedra, nadana osobnym dyplomatom pod r. 1244[28]. Do powyższych włości dokupuje nadto wojewoda Cedro w 1237 r. od synowca swego wieś Rogoźnik za dwa woły, za sześć łokci sukna brunatnego, i za kilka skórek lisich, a w następnym r. (1238) wieś Krzyszkowice od szlachty Lewosa i Krzyska, za dwadzieścia grzywien srébra i za dwie sukni[29]. Wisław z Kościelca bisk. krak. klasztorowi cysterskiemu świeżo natenczas założonemu przyczynił funduszów, oddając mu dziesięciny ze wszystkich wsi, w posiadaniu jego dotąd będących[30]. Bolesław Wstydliwy przywilejem r. 1254 wydanym, zatwierdza wszystkie nadania, jakie poczynił Cedro wojew. krak. klasztorowi w Szczyrzycu; ze swéj zaś strony dodaje: „si aliquod metalli in territorio eodem a bonis dicti monasterii poterit reperiri, medias ejus ad ducale dominium, abbati medias residua sine hoesitatione semper reddit[31].
Drugi przywiléj tego króla z r. 1251 odkrywa ciekawy szczegół do dziejów kolonizacyi w Polsce. Ten bowiem król, odnosząc się do przywileju Henryka księcia krakowskiego i szląskiego[32] z r. 1234 datum in Danczew, gdzie tenże książę koloniom niemieckim, z wyrąbanych lasów powstałym: Ostrowno, Dunajecz-czarny, Rożnik (Rogoźnik), Lipetnicha (Lepietnica), Słona, Ratajnicka (Ratajniki), Nedelska (Niedzieliska), Stradomia, prawo magdeburskie nadaje, toż prawo zatwierdza i na nową kolonizacyą zezwala, polecając zaludnienie Szlązakami[33]. Trzecim przywilejem z r. 1255 Bolesław Wstydliwy potwierdza donacye poprzedników, i ze wsi Krzyszkowic dziesięciny opactwu nadaje. Prandota z Białaczowa biskup krakowski, za którego rządów dyecezyą, Cedro przeniósł Cystersów do Szczyrzyca[34], osobnym przywilejem z roku 1264 potwierdza klasztorowi wszelkie duchowne wolności, przez poprzednika swego nadane, i dziesięciny ze wsi Poznachowice, Goszczachowa, Dlichowa (Glichów) i Czarnego-lasu[35], do stołu królewskiego należące, za pozwoleniem kapituły krakowskiéj odstąpił, oraz sto łanów frankońskich z téjże wsi nadał[36].
Dekret Jana biskupa krakowskiego[37] z 1296 r., godzący zakonników z rycerzem (cum milite) Ratuldem, który przywłaszczone sobie jus patronatus, ustępuje opatowi szczyrzyckiemu do kościoła św. Jana we wsi Góra[38]. Kazimiérz Wielki przywilejem wydanym w r. 1368 potwierdza darowizny i przywileje poprzedników swoich[39].
Klasztor szczyrzycki aż do r. 1379 zostawał w spokojném posiadaniu dóbr wyżéj wymienionych w okolicy Nowegotargu, które Cystersi przy założeniu klasztoru w Ludzimierzu od swego dobroczyńcy i założyciela otrzymali. Opaci, we wsi Szaflarach należącéj do klasztoru, zbudowali zamek, a to w celu zabezpieczenia dóbr klasztornych do rozbojów, któremi ta okolica przepełnioną była. Zamek ten opat Begis wypuścił w posiadanie jakiemuś przechrzcie, któren tamże za panowania Ludwika króla polskiego i węgierskiego założył mennicę i bił fałszywą monetę. Gdy fałszerz został odkryty, król przebywając wówczas w Węgrzech, rozkazał opatowi ująć go i w więzieniu osadzić. Opat zwlekał z niewiadomych przyczyn rozkaz królewski, a gdy nakoniec do spełnienia jego się zabierał, przechrzta stawił zbrojny opór. Okoliczność ta była powodem, iż Sędziwój z Szubina wojewoda kaliski, starosta krakowski († 1401), z rozkazu królewskiego podstąpił z wojskiem pod zamek, zdobył go i do szczętu spustoszył, mennicę zniszczył, a fałszerza monety żywcem spalił. Z powodu udziału, jaki miał klasztór w tém całém zajściu, zabrano mu wszystkie dobra od początku założenia nadane, i na skarb królewski zajęto roku 1380. Wyrokiem tym dotknięty opat udał się za królem na Węgry, błagając przebaczenia i zwrotu zabranych dóbr. Zagniewany król zezwolił na zwrót wsi Ludzimierza i Krauszowa; względem zaś reszty, kazał opatowi być cierpliwym dopóki sam nie wróci do Polski. Opat Begis nie doczekał się przybycia królewskiego, gdyż w powrocie z Węgier w klasztorze szczawnickim Cystersów[40], ze zmartwienia życia dokonał. Król zaś nie odwoławszy zajęcia, we dwa lata po nim pożegnał ten świat.
Władysław Jagiełło wstąpiwszy na tron polski, majątki szczyrzyckiego klasztoru rozdał częścią w dożywotne posiadanie, częścią w wieczyste rycerstwu polskiemu; a pomiędzy nimi Nowytarg i Szaflary miały być za lichą summę puszczone w zastaw[41]. Po takowém rozproszeniu majątku klasztornego, zostały mu się tylko dobra Ludzimierz, Krauszów i Szczyrzyc, czyli Góra św. Jana. Ówczesny atoli duch religijny nie dozwolił klasztorowi długo w ubogim stanie zostawać. Szlachta wstępująca jeden za drugim do tego zakonu, zapisywała klasztorowi nowe dobra i dziesięciny, tak, że w r. już 1386 posiadał dziesięciny ze wsi: Krzyszkowic, Mogielan, Głogoczewa i Włosani, a późniéj zyskał takowe z okolicznych wiosek: Wiśniowy, Jerzmanowy, Kobielnika, Lipnika, Poznachowic, Raciechowic i Glichowa, a następnie otrzymał w dziedzictwo dobra: Porębczyn, Abramowice, Godusza, Smykoń, Krzyszkowice (powtórnie), Kurdwanów, Bonbasów, Mogilany, Głogoczów, Czysów, Szczyborzyce, Niedzielsko, Droginia, Brzączowice i Popowice, intratną karczmę w Wieliczce. W roku 1502 zamieniono wieś Droginie na sołtystwo Głogoczów, w 1551 wzięto Janowice za Szczyborzyce, a w r. 1560 zamieniono dobra Magielany, Włosań i Głogoczów za Wilkowisko, Markuszową i część Porąbki.
Zwyczajem następnych wieków, wszyscy niemal opaci przemieszkiwali w stolicy, wieszając się dworu królewskiego. Przebywanie opatów szczyrzyckich w stolicy, wystawne i kosztowne życie, nachylało do ubóstwa klasztor, a z czasem i do nędzy; z tego powodu w r. 1642 za panowania Władysława IV, opat Joachim z Mstowa Mstowski († 1655 r.), zajął się oddzieleniem dochodów zakonnych od opackich. I tak, dobra: Raciborzany, Janowice, Dobroniów, Gruszów z Goduszą i Porąbka, wraz z dziesięcinami z dóbr Głogoczowa, Włosani, Wiśniowy, Jerzmanowy, Kobielnika, Lipnika, Poznachowic, Raciechowic i Glichowa, na utrzymanie klasztoru oddzielił; resztę zaś, jako opackie, na własne dochody zostawił. Po nastąpioném w ten sposób oddzieleniu (de mensa et amictu), konwent z dziesięciu tylko składać się był winien osób, a to w myśl statutu przepisanego przez ówczasowego generała i wizytatora Edmunda a Cruce. Opat Domiechowski za rządów swoich[42], liczbę braci zakonnych do dwunastu powiększył. Przez takowe oddzielenie dóbr i dziesięcin od dochodów opackich, została raz na zawsze ustaloną dotacya klasztoru, i przez ówczesnego generalnego kommissarza i wizytatora klasztoru szczyrzyckiego Leonarda Rembowskiego opata peplińskiego[43] przyjętą, a przez Władysława IVgo potwierdzoną w r. 1644, jak przywiléj oryginalny świadczy. Według téj dotacyi, utrzymuje się klasztor do dziś dnia z funduszem na dwunastu zakonników.
Podanie mówi, iż klasztor wraz z kościołem pożar kilka razy dotykał; ostatni raz w r. 1774. W następnym jednak zaraz roku, Onufry Grzymisławski naówczas opat, wspólnym funduszem odnowił go i do dawnego stanu przywiódł.
Ostatnim opatem tego klasztoru był wspomniony Grzymisławski[44], który po wprowadzeniu stanów Galicyi, na sejmie we Lwowie jako magnat Galicyi i Lodomeryi, po biskupach następne zajmował miejsce[45]. Umarł 1794 r., a z jego śmiercią dobra opackie przez b. starostę sandeckiego Tschirsch v. Siegstätten na rzecz C. K. skarbu zajęte[46] zostały, klasztor zaś szczyrzycki pod dozór zakonny opata jędrzejowskiego oddany.
Zabrane dobra opackie przez publiczną sprzedaż przeszły w ręce prywatnych, a większa część, klasztorowi przyległa, dostała się w r. 1806 przez zamianę żup solnych do spadkobierców rodziny hr. Dzieduszyckich[47]. Po odpadnięciu Galicyi zachodniéj w r. 1809, przeszedł klasztor Cystersów, jedyny w całéj Galicyi, pod władzę biskupów tarnowskich.
Klasztor w Szczyrzycu oprócz kościoła, zabudowań klasztornych i gospodarskich, jako téż ogrodu, nic więcéj nie posiada w miejscu swego istnienia. Nabywcy dóbr opackich osiągnęli zarazem prawo do mieszkania opata, i odtąd bezprzykładnym sposobem, zakonnicy wspólnie z dziedzicem w klasztorze mieścić się muszą.
Wspomniana tylekroć własność klasztoru: Dobroniów, Markuszowa, Janowice, Raciborzany, Gruszów z Goduszą i Porąbką, stanowią państwo Janowice, a przeorom służą prawa i ciężary dziedziców.
Według pierwotnych urządzeń klasztoru, księża byli wolni od pełnienia obowiązków, do probostw zwykle przywiązanych. Wsie w okolicy klasztoru położone, jakoto: Mstów, Lassowice, Słupie, Dąbrówka, Krasne, Gruszów, część Sawek, Góra św. Jana (Johannisberg), Szczyrzyce, Krzesławice, Żegartowice, Dobroniów, Porębczyn, Abramowice, Smykoń, Pogorzany, Kwasowice, należały do parafii Góra św. Jana, która była samoistném probostwem i ma osobną erekcyą. Ostatnim proboszczem był ks. Tomasz Wilczewski, po śmierci którego kościół parafialny pod względem budowy znajdował się w najgorszym stanie; a gdy gromady należące do parafii przyczynić się nie chciały do zbudowania nowéj świątyni, gdy ani nadziei nie było podniesienia funduszu, przez zmarłego proboszcza zapisanego na odbudowanie nowego kościoła: zakonnicy kościół własnym nakładem odnowili, i dla dogodności parafian nabożeństwo w niedzielę i święta odprawiali, parafią zaś do klasztoru w Szczyrzycu przenieśli. W skutek tego, gubernium krajowe poleciło konsystorzowi biskupiemu tarnowskiemu[48]: aby przeorowie miejsce proboszcza Góry św. Jana zastępowali. W późniejszym atoli czasie, gdy niektórym gromadom i państwom odległość w uczęszczaniu na nabożeństwo do Szczyrzyca zdała się być uciążliwą; zaniesiono prośbę do władz, na którą też odpowiedziały rozporządzeniem, aby zakonnicy napowrót w Górze św. Jana probostwo utrzymywali z funduszów własnych[49].


Szkoła.

Na wniosek zakonu, gubernium krajowe zezwoliło roku 1793 na zaprowadzenie szkoły (tak zwanéj trywialnéj)[50], i zamianowało nauczycielem Dąbrowskiego, który według przyjętéj organizacyi był płatny z funduszu składkowego przez gromady i państwa w kwocie 103 fl. k. m. 12 gr. W r. 1801 nauczycielowi Janowi Wnękowskiemu pensya o 20 fl. k. m. podwyższoną została przez ówczesną administracyą kameralną szczyrzycką. W siedm lat późniéj, oświadczył zakon rządowi gotowość odebrania na siebie szkoły trywialnéj i obsadzenia jéj zdolnemi z grona swego członkami. W skutek tego, rząd wydał dekret wcielenia szkoły do klasztoru[51]. Uchwała ta weszła natychmiast w życie, a szkoła składała się z dwóch klass, i liczyła w r. 1811 uczniów 48; przyczém dzieci ubogich rodziców otrzymywały w klasztorze bezpłatne mieszkanie i codzienne pożywienie. W r. 1812 przychodzi zgromadzenie w pomoc ogólnéj oświacie z własnego popędu i funduszów, bez przyczynienia się z czyjéjbądź strony, i tworzy szkołę normalną o trzech klassach. Chwalebny ten zakład istniał tutaj aż do roku 1820.
W r. 1818 rząd założył gimnazyum w mieście obwodowém Nowym-Sączu i do współuposażenia zaprosił klasztor szczyrzycki, aby się wnioskiem 3300 złr. corocznie przyczyniał. W ten sposób projektowaną summę zobowiązał się klasztor wnosić; gdy jednak nie mógł zadosyć uczynić zobowiązaniu, rząd summę powyższą do 1,000 złr. w m. k. zmniejszył[52]. I teraz jeszcze, mimo chęci, zakon nie był w stanie urzeczywistnić zobowiązanego wniosku, albowiem dochody z dóbr klasztornych przez zły zarząd nie pokrywały wydatków. Przez uiszczanie dopłaty gimnazyalnéj do takiéj przyszedł zakon nędzy, iż zakonnicy trudniący się wychowaniem młodzieży, zmuszeni byli szukać utrzymania poza murami klasztoru, jako zastępcy opróżnionych w kraju probostw. Z oddaleniem się ich upadł zarazem instytut naukowy. Dziś utrzymuje się przy klasztorze, jako téż przy kościele w Górze św. Jana, zaledwo szkoła parafialna.

W latach 1822 i 1823 doszedł klasztor do takiego ubóstwa, iż zaledwo dwóch a najwięcéj trzech utrzymywało się zakonników, i to pozbawionych środków do życia, gdyż dobra klasztorne z przyczyny zaległych podatków i niewypłacalności dopłaty gimnazyalnéj, rząd w r. 1822 zajął w sekwestr. Summy klasztorne wyczerpnięte, dochody zabrane na rzecz skarbu, kościół, klasztor i pobudynki gospodarcze zrujnowane, a zakonnicy w ostatecznéj nędzy. Ówczesny przeor Tesselin Henkel, znalazłszy w tak smutnym stanie klasztor, udał się przez władzę biskupią z prośbą do panującego natenczas cesarza Franciszka, o zniesienie uciążliwéj dla zakonu dopłaty gimnazyalnéj, od któréj téż na rok 1823 i następne, przez uchwałę gubernialną[53] uwolnionym został.
Przeor Gerard Zimowicz lepszym zarządem majątek klasztoru podźwignął, tak, że w roku 1827 zakon liczył księży dziewięciu i dwóch kleryków; z piérwszych niektórzy kolejno jeszcze tymczasowe zastępstwo w opróżnionych probostwach pełnili. W tym roku polecił rząd sporządzenie inwentarza majątku klasztornego[54].
Roku 1834 zarząd klasztoru szczyrzyckiego przeszedł w ręce zakonników z Czech sprowadzonych, którzy do obecnéj chwili zakon, jeżeli nie w świetności, to przynajmniéj w porządku i dobrym bycie utrzymują. Gdy ostateczną odpowiedzią w roku 1848 przez ministeryum Pillersdorfa, spełzła na niczém otrzymana obietnica przez ś. p. cesarza Franciszka zwrotu dóbr opackich klasztorowi, zakonnicy czescy nie widząc więcéj skutku swych usiłowań, wracają do ojczyzny, a zarząd klasztoru oddają napowrót w ręce Polaków.
Położenie klasztoru w środkowym punkcie miast obwodowych, sprzyjałoby wielce w utrzymywaniu szkół, któreby zakonowi prawdziwą chlubę, a krajowi pożytek przyniosły.


Biblioteka.

Gdy nie mamy żadnych śladów piśmiennych o tworzeniu się i wzroście biblioteki klasztornéj, nic przeto o jéj dziejach powiedziéć nie możemy. To tylko jest pewne, że dawniéj nie była w tym stanie jak dzisiaj, gdyż ze śmiercią ostatniego opata, w r. 1794 wywieziono znaczną część książek do Lwowa, i wcielono wraz z innemi po zniesionych w całym kraju klasztorach do biblioteki uniwersyteckiéj, którą d. 2 listopada 1848 r. spalono. Część także przewieziono do dyecezalnego seminaryum, będącego dziś w Tarnowie. Obecnie bibliotekę w Szczyrzycu obejmuje jedna mała cela o jedném oknie, w któréj się mieści zaledwo 1101 dzieł. Czesi uporządkowali tę książnicę, i katalog sporządzili. Dzieł treści historycznéj znajduje się 110. Są tu jeszcze: Szczygielskiego, Aquila Benedictina; Miracula B. M. V. Tuchoviensae; Bzowskiego, Dzieje kościoła; Kordeckiego, Gigantomachia Częstochovi.; Załuskiego, Inwentarz praw i Listów tom 2gi. Najobszerniejszy dział wymowy kaznodziejskiéj, w pięknie dochowanych exemplarzach: Postylla katholicka ks. Wuika, Krak. 1592 r. 2 tom. Starowolskiego, Świątynia Pańska. Wreszcie: Kazania ks. Rychlewicza, Młodzianowskiego S. I. Waler. Gutowskiego, Powalskiego, Piskorskiego, Chojnackiego, Gorzeńskiego, i Jacka Liberyusza, prob. Boż. Ciała w Krakowie, u Kupisza Łukasza. Krak. 1650, Salarowskiego, Stryjewicza, Ponińskiego, Skargi, Białobrzeskiego i t. d.
Ku południowo-zachodowi od Mszany, postępując w górę rzeki Raby, dojdziemy aż do jéj źródeł w Rabce Wyżniéj. Na téj drodze są następne wsie z kościołami:
Olszówka, wieś, niegdyś z przyległościami starostwo olszowskie, którego ostatnim posiadaczem będąc Roman Sierakowski, płacił w r. 1772 kwarty złp. 2,216 gr. 19, den. 11. Szkoła parafialna, kościół drewniany, z przymurowaną 1836 r. do cmentarza kaplicą grobową, rodziny Fr. Baranowskich. Erekcya kościoła tego ma sięgać 1388 roku; oryginalne przywileje przechowuje konsystorz tarnowski. Między tym rokiem erekcyi a r. 1744, kościół ten był filią Mszany; odtąd dopiéro samoistne Olszówka posiada probostwo. Wiadomość ta o fundacyi i losie kościoła, zapisaną jest pod portretem kardynała Jana Alexandra Lipskiego, bisk. krak. († 1747 r.), zawieszonym ponad drzwiami zakrystyi. W księdze Liber Memorabilium są kopie późniejszych już przywilejów, jakoto: August IIgi potwierdza przywileje swoich poprzedników; sprawa rozdziału Olszówki od Mszany 1744 r. aktów sześć; zapis Romana Sierakowskiego na rzecz kaplicy, przez siebie tutaj zbudowanéj r. 1798. Dochody kościelne są dziesięciny z Olszówki i Raby.
Wielki ołtarz, pysznemi rzeźbami starożytnych czasów sięgającemi okryty, wiele kościołowi dodaje ozdoby. Chrystus na krzyżu, cyboryum, ołtarz śtéj Trójcy, piękne drewniane lwy, pelikany, ryba Jonasza i inne pomniejsze ozdoby kościelne, są dziełem samoucznego snycerza Andrzeja Czesacza ze wsi Waksmunda. Ze względu na autora wielkie tym utworom zalety przyznać należy. Pułap kościelny okryty alfrescami; alfresca te piękne co do rysunku, lecz z barw już teraz obleciałe, są dziełem p. Dwornickiego, który je 1753 r. malował, jak to świadczy napis nad chórem. Alfresca te w oryginale dochowały się tylko w babieńcu, w kościele bowiem odnawiał je w r. 1841 Wiszniowski, lichy malarz z Sącza. W całość budowy kościoła wchodzi jeszcze drewniana kaplica św. Jana Nepomucena, którą r. 1734 Roman Sierakowski dobudował, jak tego, prócz zapisu, dowodzi pięknie wyrabiane votum srébrne, na ołtarzu téjże kaplicy zawieszone. Mąż w stroju polskim klęczy przed ukazującą się z obłoków postacią św. Jana Nepomucena, poniżéj napis: „Romanus a Bogusławice Sierakowski, Vexilifer Palatinatus Cracoviens. cum hoc voto se, uxorem, et totam familiam sub protectionem S. Johannis Nepomucen. praecipui sui patrono offert et commendat”; u dołu r. 1774. Dzwon większy, legenda; r. 1765. Dzwon mniejszy: „A. 1743 Gottfred Schnelrad me fecit Vratislaviae“.
Rabka, wieś, targi, jarmarki, szkoła parafialna. Włościanie trudnią się tkactwem i handlem płótna. Kościół drewniany; oryginalnych aktów niéma, tylko Liber Memorabilium zawiéra o fundacyi kościoła niektóre wiadomości. Piszący tęż księgę mówi: iż wiadomo mu z akt dominikalnych, że już 1570 r. ks. Wojciech Nayemnik był proboszczem parafii rabskiéj, 1605 r. był nim Szymon Petrycy; Józef Aloizy Putanowicz S. T. D. prof. akad. krak. kan. kat. płockiéj, kolleg. WW. SS. prob. w Krak., piastował probostwo od r. 1765—1768. Podług domysłu tegoż pierwotnego autora „Liber Memorabilium“, Jordan Spytek kasztelan krakowski fundował ten kościół, i farę do niego z Skomelnéj przeniósł[55]. Przed rokiem 1634 świątynia spłonęła, a nowo wystawioną tegoż r. Tomasz Oborski biskup laodycejski, suffragan krakow. poświęcał[56]. Parafią Rabki składają wsie: Słone, Rabka i Habowka. W kościele nad tęczą zapisana data odnowienia kościoła, zkąd się dowiadujemy, iż proboszcz tutejszy ks. Andrzéj Antałkiewicz malował pułap alfresco r. 1802. Malowidło lubo niewyborne, jednak na uwagę znawcy zasługuje; portret tego księdza malarza zawieszony jest nad drzwiami w zakrystyi. Lepsze z lichych tutejszych obrazów są: św. Józef, św. Anna, św. Jan Kanty i przenośny ołtarz z pięknie rzeźbionemi ramami: „Marya”, na tle złoconém w sposobie bizanckim. Wit Nanke, malarz naturalista z Limanowy, malował tu chorągiew.
Przed wielkim ołtarzem w kamiennéj posadzce tkwi zatarty nagrobny głaz, z którego ledwie wyczytać można: „Obiit 1628 an. Godney pamięci zacznie urodzony P. St. Sienkowicz”...
Dzwon wielki, napis: „Jesus Chrystus, rex Judueorum, Maria Magdalena, Barbara orate 1558 anni“. Dzwon średni, legenda: „Veni creator etc. Dzwon najmniejszy napis: „Omnis spiritus laudat Dominum. P. S. C. L. Andreas Skomelski F. F. A. D. 1610”.
Przy wchodzie do kościoła za kropielnicę służą dwie kule kamienne z piaskowca; kształt owalny, podłużny, w formie jaja: na oko wysokości 2½ łokcia, szerokości 1 łok. Kule te tak już obrobione, wykopano przypadkowo z ziemi w czasie orki r. 1835 we wsi Rabce Wyżniéj. Jakie mogło być przeznaczenie pierwiastkowe tych ogromnych bomb? W pobliżu kościoła ku wschodowi, w plebańskim gruncie jest źródło solne[57]. Podobne źródła mają być: przy Jordanowie, we wsi Naprawie i pod Babią górą.
Skomelnia biała, wieś, kościół drewniany, excurrenda do Rabki, na górze obok gościńca wśród starych lip. Przy kościele szkółka przed pięciu laty przez b. ks. proboszcza z Rabki Żubrzyckiego zaprowadzona. Szkółkę tę gromada ze składki bardzo szczupłéj, bo rocznie 50 złr. walutą utrzymuje.
Z kopii aktu oryginalnego, dochowanego w parafii Rabki, dowiadujemy się co następuje:
Teodor Cedro herbu Gryff, dostał r. 1204[58] przywilej królewski na wykarczowanie lasów i osadzenie kolonii; osadził więc: Nowytarg i Ludzimierz. Nie mając Cedro potomstwa, fundował w Ludzimierzu klasztor dla Cystersów i te osady im w dziedzictwo oddał. Gdy jednak łotry z Węgier nachodziły klasztor, przeniósł ich do Szczyrzyca, gdzie im korzystanie z przywileju kolonizacyi zalecił. Cystersi mało dbali o zaludnienie pustych i lesistych okolic. Jordan Spytek kaszt. krak. postarał się o odebranie Cystersom owego przywileju i sam kolonizacyą rozpoczął[59]. Roku więc 1550 około swéj wsi Łętowni, która miała kościół i farę, osadził wieś Skomelnią (białą) i kościołek zbudował. Kościołek ten był filią parafii Łętowni dotąd, dopóki tenże we wsi Rabce kościoła nie zbudował; odtąd kościołek św. Sebastyana w Skomelnéj stał się filią probostwa Rabki, dziś excurrenda. Czas spustoszył budowle téj świątyni; roku dopiéro 1776 Wojciech Olechowski organista, rajca nowotarski, swoim i parafian kosztem kościoł odbudował, a ks. proboszcz z Rabki Andr. Antałkiewicz allrescami ozdobił. Powyższą wiadomość o restauracyi kościoła tego czytać także można za wielkim ołtarzem na ścianie zapisaną. Kopią aktu, z którego wiadomość tę czerpaliśmy, uczyniono w roku 1833.
W kościołku tym jest godny uwagi pięknie rzeźbiony ołtarz z starożytną figurą ś. Sebastyana, która według słów rzeczonego aktu, jest pozostałością z pierwiastkowo zbudowanéj świątyni. Kropielnica tegoż kształtu co w Rabce, i z tegoż samego miejsca wykopana.
Sygnaturka z napisem: „A. D. 1615. G. R. L. C. S.” Druga większa bez napisu.
Habówka, wieś. Ztąd już nowy otwiera się krajobraz. W skutku zmiennego klimatu, jeszcze w końcu września zielenieją zboża, i rośliny dojrzałości nie dościgły; ostre powietrze zwiastuje blizkość śnieżystych Tatr, które wreszcie ukazują się na widnokręgu z następnéj góry Obidowy. Kościół Ś. Krzyża na wyniosłéj górze (1956 stóp par. nad powierzchnią morza Baltyckiego)[60], jest excurrendą Rabki. Początek pierwiastkowéj jego budowy odnosi podanie do odległéj starożytności. Szlachcic otoczony przez rozbojów nie widział przed sobą nadziei życia; oddaje się więc w opiekę nieba, i cudownym sposobem wolność i życie odzyskuje: na cześć więc krzyża Chrystusowego, którego znak uczyniony na piersiach udarował go życiem, buduje na tém miejscu świątynię. Dzisiejszy drewniany kościołek niezaprzeczenie jest zabytkiem najwcześniéj z XVII wieku. U proboszcza Rabki tylko inwentarz téj świątyni z r. 1765, podaje wiadomość o jéj istnieniu. Na chórze w kościele r. 1775 zapisany za datę restauracyi. Godne tu uwagi malowidło w wielkim ołtarzu „Chrystus na krzyżu”, zalecające się piękném wykonaniem. Są także niezłe drzewo-rzeźby w bocznych ołtarzach; zapewne dzieło samoucznego wiejskiego artysty.
W blizkości ztąd leży wieś Sieniawa, z któréj lasku Rabica, wypływa źródło rzeki Raby. Rzeka ta szybkim prądem, osobliwie w czasie burzy, wielkie zrządza szkody, zabierając wszystko, cokolwiek jéj na zawadzie staje[61]. W niedalekim téż ztąd lesie ze wsi Spytkowice, wypływa rzeka Skawa.
Klikuszowa, wieś, filia do Nowegotargu, szkoła parafialna. Rok budowy drewnianego tutejszego kościoła niewiadomy. Rok 1787 zapisany jest nad drzwiami zakrystyi za rok restauracyi. Piękny tu starożytny rzeźbiony ołtarz; godne także uwagi rzeźby, roboty Czesacza z Waksmunda i stare wyobrażenie św. Marcina, na chórze zawieszone, które do utworów malarskich z wieku XVII bezsprzecznie należy. Większy dzwon kościelny napisem swym dowodzi, że świątynia ta w XVI już wieku zbudowaną była. Napis ten jest: „Molitor fundavit, Martin Jędrek fieri fecit, A. D. 1579”.
Drugi dzwon nosi napis: „Nakładem gromady y staraniem wóyta Jana Kantego, Józef Szwanderski magister, Jan Raszka, Jan Długi r. p. 1829.”
Nowytarg, Neoforum, Novum-forum, Neumarkt. Miasto to otwiera wstęp do doliny rzek Czarnego i Białego Dunajca i Białki, doliną nowotarską zwanéj. Liczy 3000 mieszkańców, 530 domów, wzniesione jest na 1735 stóp nad poziom morza Baltyckiego, a nad poziom Dunajca 20 stóp[62]. Magistrat, szkoła normalna, apteka, obszerny czworokątny rynek, na środku murowany ratusz. Mieszkańcy prowadzą handel bydłem, dębiankami, winem, a największy przędzą i płótnem. Nowytarg wraz z okolicznemi wsiami, rozłożonemi na owéj równinie, stanowił obszerną królewszczyznę czyli starostwo niegrodowe. Ostatni starosta Fran. Richter podstoli krakow. ożywił przemysł urządzeniem kuźnic i zaprowadzeniem fabryk[63]; opłacał do skarbu król. w roku 1772 kwarty złp. 17,094 gr. 14 den. 6.
Miasto samo leży już w dolinie, w miejscu, gdzie Biały Dunajec do Czarnego wpada. Werchy (grzbiety) Tatr śnieżnych zakończają owę piękną podhalańską dolinę[64]. Odmienne budową, śpiczastemi dachami okryte chaty, lud obyczajem i mową różny od mieszkańców dolin, wcale nowy, i zajmujący przedstawiają obraz.
W magistracie tutejszym dochowały się następne przywileje, o losach i przeszłości tego miasta dokładną podać mogące wiadomość, których oglądanie expon. kommiss. p. Kosel z niezwykłą grzecznością nam ułatwił:
Bolesław książę krakowski i sandomierski nadaje opatowi cysterskiemu w Szczyrzyczu okolice: Białego Dunajca, rzeki Ostrówki, Rogoźni, Łepetnicy, z wolnością karczowania lasów i osadzania kolonij; nadaje im także w posiadanie (Castrum) Szaflary. Przywiléj ten nadany r. 1251 dochowuje się tylko w kopii.
Teodor Cedro nadaje Cystersom kolonią Neumarkt r. 1238. Przywiléj ten także w kopii dochowany dowodzi, że Nowytarg był najpiérwéj niemiecką kolonią i pierwiastkowo Neumarkiem się zwał.
Kazimiérz Jagiellończyk 1487 r. urządza sądy podług prawa magdeburskiego.
Jan Albert 1493 nadaje magistratowi nowotarskiemu prawo patroństwa.
Zygmunt Iszy r. 1523 nadaje przywiléj na jarmarki na św. Jakób i św. Katarzynę. Te trzy dyplomata oryginalne, zdobią pięknie dochowane pieczęcie większe.
Zygmunt August r. 1549 w celu poparcia zamożności zubożałego miasta, nadaje prawo pobierania cła od towarów z Węgier lub do Węgier, nowotarskim gościńcem prowadzonych. Oryginalny ten przywiléj zdobi pieczęć mniejsza.
Zygmunt August r. 1559 za kanclerstwa Ocieckiego przeznacza fundusze na naprawę gościńca do Węgier wiodącego; urządza także opłatę cła.
Zygmunt August r. 1559 potwierdza przywileje miastu od jego poprzedników nadane.
Stefan Batory r. 1578, na mocy przywileju Jana Albrechta godzi sprzeczkę, powstałą między rządcą zamku w Szaflarach. M. Ratholdem (zamek ten przeszedł wtedy od Cystersów w ręce królewskie) a magistratem nowotarskim o prawo patroństwa, i toż prawo magistratowi przyznaje.
Zygmunt IIIci r. 1591 potwierdza przywileje, przez poprzedników miastu nadawane.
Zygmunt IIIci r. 1594 w skutku uchwały ludu (plebiscitum), dochód z cła przeznacza na utrzymanie urzędników magistratu i ławników; w tymże przywileju włączona jest owa ludowa uchwała[65].
Zygmunt IIIci r. 1603 urządza odbywanie sądów na zasadzie prawa magdeburskiego.
Zygmunt IIIci r. 1630 nadaje przywiléj na skład soli i ołowiu.
Władysław IV r. 1634 potwierdza szczegółowe nadania i przywileje miasta.
Michał Korybut r. 1669 potwierdza nadania swych poprzedników; toż samo Jan IIIci r. 1676.
Jan IIIci r. 1680 ustanawia w Nowymtargu skład: soli, glejty, ołowiu i innych towarów, w celu poparcia zamożności miasta.
August IIgi potwierdza prawa i przywileje miejskie r. 1698. Dwa pięknemi odciskami pieczęci ozdobne dyplomata: piérwszy potwierdzenie ogółowe, drugi szczegółowe; oba z pieczęciami większemi.
August IIIci potwierdza przywileje miasta r. 1748; toż Stanisław August r. 1768 i 1772. Prócz tego, w kancelaryi magistratu dochowują się akta wójtowskie i ławnicze od r. 1604 do 1698. Przywileje te, równie jak i szczyrzyckie, zasługują na uwagę i rozbiór szczegółowy, aby je ogłoszono na pożytek dziejów pierwéj, nim je czas lub niewiadomość zniszczy[66].
Herb miasta: S. Katarzyna z mieczem, u jéj stóp orzeł biały ze skrzydłami do lotu. Prócz tego orzeł biały dwugłowny z literą O na piersiach (Oświęcim), i orzeł czarny jednogłowny z głoską Z (Zator); trzy złote korony w białém polu i szachownica.
Kościół w Nowymtargu jest murowany, piękny i obszerny, nad brzegiem Czarnego Dunajca. Oryginalny przywilej erekcyjny Kazimiérza W. z r. 1343, dochowuje się u miejscowego proboszcza, zkąd wkrótce miał być odesłany do archiwum konsystorza tarnowskiego. Dzisiejsza budowa świątyni nie sięga tego czasu, gdyż roku 1794 i 1804 miasto i kościół szkodliwemu pożarowi uległy.
W zakrystyi wiszą portrety ks. Stawickiego i Gaździckiego proboszczów i dobrodziejów tego kościoła. W wielkim ołtarzu wypukło-rzeźba „Chrystus na krzyżu”, obok na tle malowana postać klęczącego kapłana, u dołu podpis: „ks. Szymon Zamoyski dziekan y pleban nowotarski, 1795 r. restaur”. Na zasuwie piękny, ale poprawianiem nieco zeszpecony obraz: „ś. Katarzyna”, dzieło znanego artysty naszego Fran. Lexyckiego[67]. Godne téż tu uwagi: „Marya w wieńcu” (rozenkranz) piękna drzewo-rzeźba, zawieszona nad drzwiami zakrystyi. „Chrystus na krzyżu, przed nim kapłan klęczący” płaskorzeźba na drzewie, pod nią napis: „Joan. Fran. Strzyżański P. N. (pleban nowotarski) 1719 r.”. Wielki ołtarz pięknemi starożytnemi rzeźby ozdobiony. Boczne ołtarze wszystkie prawie 1797 r. restaurowane, zdobią niezłe obrazy: „Przemienienie Pańskie i ś. Walenty” pendzla Jana Jurczyk (jak świadczy podpis), malowane około roku 1830. Ów Jan Jurczyk miał umrzeć w Kalwaryi. Nanke malował téż wiele do tutejszego kościoła; jego jednak roboty na uwagę nie zasługują. Czesacz z Waksmunda wieloma pięknemi drobiazgami rzeźbionemi, ozdobił świątynię.
Wieża zegarowa murowana r. 1766 panuje szeroko i okazale w okolicy.
Dzwonnica murowana 1794 r. służy za bramę na cmentarz kościelny; pięknemi słynie dzwony, na których napisy nie mogliśmy odczytać z utrudnionego na nią przystępu. Szanowny jednak ks. Wańczyk administrator z Klikuszowy, na prośby nasze udzielił nam listownie następującéj wiadomości:
Dzwon wielki przelany 1785 r. za staraniem Wojciecha Olechowskiego, przez Jana Jerzego Knoblocha. Drugi, dzieło tychże z r. 1795. Trzeci, lany r. 1715. Czwarty nosi nazwiska: Mikołaj Klocek, Floryan Litarski i rok 1828.
Na drugim brzegu Czarnego Dunajca, ku północy, na wzniosłym pagórku, przy którym cmentarz parafialny otoczony murem, stoi maty modrzewiowy kościołek ś. Anny.
Kościołek ten, co do swéj tradycyjnéj erekcyi, ma być jednym z najstarszych w całéj Galicyi. Lud prawi, iż rozboje pustoszyli okolicę; apostołowie wiary ś. pracowali nad ich nawróceniem: zmiękły serca rabusiów, odmienili życie i w zamiarze przebłagania Boga za swe zbrodnie, wystawili ową świątynię, a obraz św. Anny skradziony z jednego kościoła na Węgrach, w wielkim ołtarzu umieścili. Modrzewiowa ta świątyńka, jak to świadczy napis na tęczy, erygowana r. 1219, odnawiana r. 1772. Dziś znacznie opustoszała, ma jeszcze tak zdrowe drzewo, iż przez długie lata niszczącemu wpływowi czasu oprzéć się może. Obecnie zajęto się jéj restauracyą w sposób zupełnie nieodpowiedni potrzebie. Ściany kościołka okrywały alfresca, lecz dziś obleciałe barwy rozpoznać ich nie dozwalają. Godne tu uwagi stare, rzeźbione ozdoby ołtarzów; także nowe wyroby Czesacza z Waksmunda.
Na obu pięknie odlanych dzwonach jednaki napis: „Mathiae Weidner me fecit. Cracoviae, 1781”.
Ludzimierz, wieś, pół mili od Nowegotargu ku zachodowi, w nowotarskiéj równinie, nad rzeką Czarnym Dunajcem, w miejscu, gdzie wpadają doń rzeczki: Rogoźnik i Łepetnica; wzniesiona nad poziom morza Baltyckiego 1746 stóp par.[68].
Do roku 1796 było tu jeszcze stare o piętrze, drewniane zabudowanie pierwotnego klasztoru Cystersów; lecz w tymże roku zgorzało, a dziś jeszcze z fundamentów rozpoznać można szczupłą tę budowę. W tymże roku spłonęły także ciekawe starożytne akta kościelne. Zacny i światły tutejszy proboszcz ks. Marcin Kasprowicz, postarał się o kopie różnych dokumentów, tyczących się Ludzimierza[69]. W Liber więc memorabilium czytamy kopią przywileju kościelnego Vislava (Wiesława z Kościelca) biskupa krak., który r. 1234 potwierdza fundacyą Teodora Cedrona i konwent Cystersów ustanawia. W téjże księdze są kopie wizyt, wyjęte z aktów konsystorskich krakowskich. Szkoła parafialna do dziś dnia tu istniejąca, datuje od XVIIgo wieku, w inwentarzu bowiem z roku 1608 (kopia ex Libro beneficiorum) wyznaczone i ograniczone jest pole, jako dochód: „Rectoris Scholae“.
Modrzewiowy ludzimierski kościół, nad samym brzegiem Dunajca jest położony, tak blizko, że o kilka kroków posadę jego podpłókuje, a przecież tyle wieków przetrwał na miejscu. Pełno w nim starożytnych zabytków: ściany zdobiły piękne alfreska, z których barwy dziś obleciały. Ołtarze pięknemi rzeźbami okryte. Wieśniak Wawrzyniec Kułak ze wsi Gliczarowa, z parafii Poronina, słynny sporządzeniem modelu popiersia do pomnika Franciszka Karola, arcyksięcia austr. odlewanego z żelaza w Zakopanéj i tam postawionego: ozdobił tutejszy kościół wielu pięknemi rzeźbami[70]. Przenośne ołtarze, „Marya“ — „św. Mikołaj“, pięknie w sposobie bizanckim malowane, zasługują na uwagę. Godny téż wspomnienia niewielki przenośny ołtarz na desce malowany: „Chrystus na krzyżu, obok klęczy mieszczanin i mieszczka nowotarska“. Ważny to zabytek pod względem stroju polskiego z wieku XVII. Mieszczka owa, na głowie w czepiec podobny do welonu zakonnic przybrana, w krótkiéj jubce zielonéj, lisiém futerkiem podbitéj; przytém biała spódnica, niebieski fartuch, składają strój na owym obrazie przedstawiony. U dołu tego obrazu podpis:

„Za zasługe sprawiedey chwale dan
Sprawiedliwey duszy, ktora się o to starała.
Wieczne przypomnienie zmarły Reginy Bilansky
Którey tu ciało spociwa, z duszą się rozstawszy.
Zatém Jan małżonek iey z miłoszci
Zostawił pamiątke ku jey żiczliwoszczi”.

W wielkim ołtarzu pokazują słynną cudami Maryą: jestto posąg nieszczególnéj roboty, do którego lud okoliczny wielkie ma nabożeństwo. Godniejszy uwagi posąg: „Maryi“, dawniéj w wielkim ołtarzu będący, dziś po prawéj stronie chóru w kościele postawiony.
Napisy na dzwonach:
„Anno Domini millesimo quingentessimo sexto“ (1506).
„Fudit Johan. Georg. Knobloch Neosoli (Bystrzyca w Węgrzech) A. D. 1795. Transfusum ex..... nis Onimphi Tobiaszky parochi Ludzimirensis, ordinis cistercensis.”
Nad wszystko godną tu uwagi sygnaturka, na któréj napis: „Jesus Marya Jozeph 1229“.

Sygnaturka więc ta na pięć jeszcze lat przed erekcyą kościoła lana, jedyną byłaby w tych okolicach z tak odległych wieków pamiątką. Może odgłos tego dzwonka, był piérwszym objawem chrześciaństwa w téj okolicy; może to dźwięk jego piérwszy raz zwoływał mieszkańców boru, na świętą chrześciańską ofiarę. Z odgłosem tego dzwonka, co tak nienaruszony cudownie przez wieki dochował się i do dziś zwołuje lud na modlitwę, piérwszy może raz kolana nieugiętego barbarzyńskiego ludu uchyliły się, przed świętą ofiarą — przed światłem wiary i cywilizacyi, co się z echem tego spiżu, pod Tatrami poczęła.
Do parafii ludzimierskiéj należą wsie: Ludzimierz, Krauszów, Rogoznik i Długopole. Nazwy te lud tłumaczy podług tradycyi następnie:
W czasie napadów tatarskich, dzicz ta w miejscu Ludzimierza mierzyła ludzi, wybierając zdatnych do noszenia broni; niezdatnym w Krauszowie krajano czyli obcinano uszy, a uciekający chronili się we wsi, którą na pamiątkę swéj ucieczki Długopolem przezwali[71]. W Kościeliskach zaś kości tatarskie zasiały pola.
Cystersi aż do niedawnych czasów posiadali kościół i probostwo w Ludzimierzu. O bytności ich świadczy jeszcze alfresko poza wielkim ołtarzem, z podpisem, erekcyą opowiadającym. W malowidle tém, zeszłego zaledwie sięgającém wieku, wystawiony jest Teod. Cedro w chwili nadania Cystersom opactwa.
Pomiędzy Ludzimierzem a wsią Czarnym Dunajcem, znajdują się obszerne torfiska, Bory zwane, które się same lub przypadkiem podczas letnich upałów zapalają. Natenczas w wielu miejscach dobywają się kłęby dymu, i zdaje się, że cała dolina spłonie; lecz znaczniejszy dészcz gasi te płytko zagnieżdżone ognie, a ogniska w dżdżystéj porze zmieniają się w nieprzebyte bagna. Mieszkańcy przyległych wiosek gnoją swe pola torfowatą czarno-ziemią z wspomnionego bagna.
Czarny Dunajec, wieś nad rzeką téjże nazwy[72], wzniesiona na 2,095 stóp nad powierzchnią morza Baltyckiego. Rozległa ta wieś ma bogatych mieszkańców, którzy w najodleglejsze strony Galicyi i Węgier jeżdżą na jarmarki, prowadząc handel znaczny płótnem. Ma szkołę parafialną, targi, jarmarki. Murowane domy o piętrach ze sklepami w blizkości kościoła, raczéj do miasteczka, niżeli do wsi czynią podobnym Czarny Dunajec.
Jak dowodzą kopie aktów erekcyjnych, świątynię w Czarnym Dunajcu fundowali Zofia de Bogusławice Pieniążkowa podczaszyna krakowska, starościna nowotarska, Jan Pieniążek podczaszy krakow. starosta nowotarski[73], Tomasz Mientos sołtys z Czarnego Dunajca, i Szymon Bukowiński; tych fundacyą Zygmunt III potwierdził dopiéro r. 1605. Dzisiejszy murowany kościół stanął w r. 1787 po spaleniu drewnianego, jak napis na dzwonie poświadcza; sklepienie spadło r. 1818, a i dziś sufit walić się zaczyna. W wielkim ołtarzu: „Wniebowzięcie Maryi” i „św. Trójca” na zasuwie, niezgorszego pędzla. Godne uwagi dwa rzeźbione ołtarze, zabytek z dawnéj jeszcze świątyni“.
Plebanią w Czarnym Dunajcu zdobi kilka niezłych obrazów, pędzla samoucznego malarza Andrzeja Madały z Żywca[74].
Pomiędzy proboszczami tutejszemi piérwszego napotykamy Szymona Bukowińskiego r. 1602. Daléj następują: Moises Patritius de Żywiec, 1606; Cesarius Jerzy r. 1637; Sporkowicz Krzysztof 1686 † 1694 r. d. 30 maja; Paczygewski Wojciech fil. Dr. akademik † 1716 d. 9 martii[75]; De Havel Teodor archidyakon infułat kamieniecki, kanon. gnieźnień. 1744; Podoski Junosza Gabryel, refer. regni Poloniae, prepositus cath. Cracoviens, et canon. Gneznen, abbas Miechoviens, mox resignavit 1756[76].
Ogromne dzwony tutejszéj świątyni, umieszczone w wieży zegarowéj, zasługują na uwagę. Na piérwszym z nich, przeniesionym tu z klasztoru XX. Franciszkanów z Starego Sącza, następny napis:
„Ad honorem et gloriam Sanctissimae Trinit. Unigenito Salvatori, Beatissimae V. Maryae, B. Pri. Francisco et omnibus Christicolis hoc opus dicatur, per Rdum. Patrem Bonaventuram Mroczkowski Gvardianum. A. D. 1643”.
„Benedictus Briot Lotharing. me fecit.”
Na drugim dzwonie napis:
„Sub Jacobo Szczurkowski eccles. Czarny Dunajecz P. (arocho). Fudit me Joannes Georg. Knobloch Neosoli post magnum incendium Zerno Dunajecz 1787. Surrexit 1811 ex pia communitate sub judicibus Sebast. Tokarski Notar. Mich (aele) Tilka jur (ato). Joanne Kalis jur (ato). Joanne Fudala. Cas(paro) Barel, Mart(ino) Komperda et To (ma) co.......”
Trzeci dzwon, opisany legendą, lany r. 1643. Czwarty, lał Joan. Georgius Knobloch. Sygnaturkę lał T. R. Litmann, Neosoli, 1810.
Postępując brzegiem Czarnego Dunajca ku Tatrom, napotykamy kościół w Chochołowie.
Chochołów, długa i porządnie zabudowana wieś; ma szkołę parafialną, i kościołek drewniany z XVII wieku, który obecnie nowym murowanym zastąpiony być ma. Akta tyczące się kościoła spalone, sam zaś kościół nic nie zawiera uwagi godnego.
Pod samemi stopami Tatrów, dokoła opasana wysokiemi skałami, nad brzegami Białego Dunajca, leży kraina cyklopów; sąto huty, hamernie i pięknie urządzone walcownie żelaza w Zakopanéj. Piękne budynki fabryczne i mieszkalne, ciągnące się przeszło ćwierć mili ciasnym wąwozem, powstały za naszych czasów. Ta znakomita fabryka, jedyna prawie w Galicyi co do dobroci wyrobu, r. 1701 za Augusta II już tu istniała. Roku 1805 Emmanuel Homulacz, poprzedni właściciel, zakupił ten zakład od Plutowskiego. Dziś hamernie te wraz z dobrami posiada p. Klementyna Homulacz, która tu r. 1847 kościołek drewniany, i szkołę parafialną założyła.
Na prawym brzegu Białego Dunajca, sterczy kościół we wsi Poroninie. W zakrystyi tego drewnianego kościoła, widzimy portret jego założyciela, ks. Marcina Więckowskiego r. 1828. Przed tą epoką, r. 1706 była tu już kaplica.
Kościół ten zdobią niezłe obrazy Fran. Nanke, rodem Szlązaka, obywatela nowotarskiego[77]. Mosiężne apparata kościelne wyrabiał pięknie nowotarski mosiężnik Łapczyński. Rzeźby w tym kościele zdobiące ołtarze, są dziełem wieśniaka-artysty, Kułaka, z Gliczarowa. Przy kościele tutejszym istnieje także szkoła parafialna.
Szaflary, wielka wieś z targami i jarmarkami i szkołą parafialną.
Teodor Cedro wojew. krakow., oddał Szaflary z innemi dobrami na własność Cystersom, jak to widzieliśmy wyżéj. Ludwik król polski i węgierski, rozkazuje Sędziwojowi z Szubina wziąć zamek tutejszy przemocą, przyczém zabiera dobra szczyrzyckiego klasztoru, a z niemi Szaflary na skarb r. 1380. Następca jego Władysław Jagiełło, dobra te między rycerstwo rozdziela. Zdaje się, że wówczas Szaflary wraz z Nowymtargiem dostały się prawem zastawu Ratuldowi, skoro w r. 1477 wszczęty spór o tę wieś, Kazimiérz Jagiellończyk przyznał Ratuldom, za pokazaniem do niéj prawa[78]. Ostatnim posiadaczem Szaflar był Marek Ratuld z córką jedynaczką, która poszła za Jana Pieniążka herbu Odrowąż, sędz. krak, starostę sądec. i nowotar., a z nią przeszła ta majętność w ręce Pieniążków[79].
Kościół murowany sklepiony, fundował Szymon Zamojski proboszcz nowotarski, za pieniądze, które znalazł po swoim poprzedniku Józefie Sawickim. Kościół ten stanął r. 1799; przedtém jednak istniała drewniana świątynia, gdyż już za czasów buntów Napierskiego r. 1651, o istnieniu tu kościoła w Spominkach Ojcz. Amb. Grabowskiego (tom I, str. 85) wzmiankę znajdujemy. Godne tu uwagi dwa pięknie rzeźbione ołtarze z starego kościoła, oraz ołtarze przeniesione z franciszkańskiego kościoła z Starego Sącza. Piękne rzeźby wykonywał tu Kułak z Gliczarowa; obrazy malował nieźle Jan Kanty Wojnarowski z Krakowa, roku 1832[80]. Dzwony: jeden z roku 1611, drugi z roku 1714.
Niedaleko dworu, na pionowo do poziomu spadającéj skale, stoi piękna altanka w miejscu, gdzie, jak to widzieliśmy z dyplomatów, stał już w XIII wieku zamek szaflarski[81].
Ostrowsko, wieś, pół mili od Nowegotargu, na gościńcu cesarskim. Niegdyś starostwo, czyli tak zwana dzierżawa. Ostatnim posiadaczem dożywotnim był Jan Grabianka, i w r. 1772 płacił kwarty do skarbu król. złp. 2,021 gr. 24 den. 16.
Drewniana świątyńka budowana tu przez Cieszkowskiego, dzierżawcę r. 1746. Do probostwa tutejszego należy filia w Białce, wsi nad rzeką tegoż nazwania, i exkurenda w Łopuszny o ćwierć mili ztąd. Jest tu także szkoła parafialna.
Kościół w Białce, wystawiony r. 1637. W obu tych świątyniach oprócz rzeźb samoucznych snycerzy, nic niéma godnego uwagi.
W poblizkiéj téż wsi Odrowąż istnieje kościół. Z Odrowąża, dziedzictwa Pieniążków (herbu Odrowąż), prawdopodobnie słynni Odrowąże początek wzięli[82].
Erekcya kościołka w Odrowążu odnosi się do XVII wieku, i wtedy był filią Czarnego Dunajca; od roku dopiéro 1834 posiada własną parafią i szkółkę parafialną.
Łopuszna nad Dunajcem, wieś. Mały modrzewiowy kościołek, na samym brzegu Dunajca postawiony, jest nader starożytny i osobliwego rodzaju alfreskami okryty. Alfreska te mimowolnie przenoszą nas w czasy blizkie apostolstwa wiary ś. w Polsce; a przypatrując się im, przypominają stare malowania w cerkwiach ruskich. W babieńcu ustawiona chrzcielnica, dziś bezużyteczna, zbudowana wedle ruskiego obrządku na trzy piramidalne piąterka, z naczyniem u spodu do zanurzania chrzczonych służącém, naprowadza na domysł, iż ten kościół pierwiastkowo był dla wyznawców ruskiego obrządku zbudowany. Domysł ten potwierdza szczególny w téj okolicy obyczaj, nazywania się z wyłuszczeniem imienia ojca i dziada; np. Frankowego Wojtka Józef. Te spostrzeżenia dozwalałyby mniemać, że okolica ta Rusinami była zamieszkałą. W parafii poronińskiéj są włościanie Tatarami zwani, którzy mają być potomkami zostałych tu z XIII wieku. Niektórzy widzą nawet dotąd odmienne rysy w tych potomkach mniemanych Tatarów[83]. W okolicy znów Ludzimierza, niemieckie nazwy wieśniaków przypominają nam owe nadania Cystersom prawa kolonizacyi, o czém mówiliśmy wyżéj. Sąsiedztwo mieszkańców tutejszych z Węgrami, a mianowicie z Orawiakami i z Spiżanami, wpływa téż wiele na ich mowę i obyczaj. Do stroju nawet góralskiego przybywa w tych stronach mały guzikami nasadzany spencerek, który na sposób węgierski (na madziar) noszą pod hazugą (gunią). Kobiéty do stroju świątecznego używają żółtych butów i czerwonéj sukiennéj, baranami lub lisami podbitéj, galonami obszytéj sukmany. Obyczaje, powieści gminne, osobliwie téż przysłowia i idyotyzmy tego ludu, na uwagę zasłużyć powinny. Dla przykładu przytaczamy tu kilka idyotyzmów z téj okolicy: lach (mieszkaniec dolin), pyré (ścieszka wydeptana od kóz), cierpiałka (męka Pańska), zły raz (szubienica), niepili (obcy), statek (bydło), centyrz (cmentarz), guśla (skrzypce), watra (ognisko), duchanie (tytuń), drapa (przykry bok góry), kirkak (na plecach), grula (ziemniak), fujawica (zadymka), skała (każdy kamień), niewiasta (synowa), bursa (nasz karnawał), zboże (owies), jarzec (jęczmień), gadzina (drób’), gruby statek (nierogacizna), smerek (świérk), karpiel (brukiew), gacek (nietopérz), ciekawy (złodziéj), zdatny (oszust), juhas (pastérz), baca (starszy pastérz), bacówka (buda pasterska), ciupaga, wataszka (siekiérka), hawiarz (górnik), srężoga (mgła na pogodę), tyrzeń (tydzień).
Wracamy się jeszcze do powieści ludu. Powieść gminna od czasu, jak ją pojęto i całą jéj ważność zrozumiano, zasłużyła u nas na uwagę tylu już uczonych i poetów. Tatry osobną w tych zbiorach stanowićby winny materyą. Tatry, te jedyne prawie polskie góry, zaludniła wyobraźnia tysiącem dziwnych i oryginalnych postaci, które jako fantastyczni mieszkańcy gór olbrzymich[84], pilnują tu ukrytych w jaskiniach skarbów. Ubogiemu zawsze na myśli dostatek; nie dziw więc, że goral siejąc na urwiskach nikły owies, marzy o złotéj pszenicy, o skarbach, które przed nim piekielne siły zakryły. Mnóstwo podobnych powieści osnuło skały tatrzańskie, a przecież nikt nam porządnego ich zbioru nie podał. Goszczyński Seweryn pisząc w Łopuszny swoję Sobótkę[85], umieścił w niéj kilka powieści, które w tych stronach zasłyszał. Piękneto poema, ale nie wierna dziejowa opowieść gminnéj klechdy. Ufamy, że ta uwaga nasza natchnie kogo do téj ważnéj pracy, a wkrótce zobaczymy na szczytach Tatrów, obok geologów, i poetów zbierających kwiaty góralskiéj fantazyi.
Zasługują téż na uwagę i badanie: architektura chat góralskich, budowa mostów, trafność i logiczność w odgadywaniu zmian powietrza, co jest skutkiem bezustannego przestawania z przyrodą, która się zawsze człowiekowi wdzięcznie odpłaca.
Wróćmy do opisu kościoła w Łopuszny. Godne tu uwagi: starożytnie rzeźbione ołtarze; daléj nad zakrystyą zawieszony obraz olejny „ś. Romuald na puszczy” pięknego pędzla; ołtarz otwierany, pięknie w sposobie bizanckim na tle złoconém malowany, a nareszcie wiele obrazów, ś. Mikołaja wystawiających.
Dzwon większy nosi napis: „Antone Eremita ora pro nobis” herb Wieniawa, naokoło niego głoski: „K. C. Ł. N.”. „Ten dzwon przelany sumptem Piotra Y Katarzyny Raców, y staran. W. K. Y. P. B. A. D. 1737 na wieczną Boga chwałe, B. P. M(aryi) y ś. Antoniego pusteln. honor.”
Dzwon mniejszy z legendą: „Antone Dominus tecum etc.
Godny tu jeszcze uwagi, dochowany w dworcu dziedzica Łopuszny, jako pamiątka familijna, ubiór z czasów konfederacyi barskiéj. Krój tego munduru zupełnie podobny do naszego sakpaltota: wyłogi pąsowe pluszowe, takież klapy i zagięcia szosowych dolnych końców. Ponieważ mundur ten jest sporządzony ze skóry łosiowéj, przeto go w owe czasy łosicą zwano. Srébrne guziki z orłami, i ładownica łosiowa z pąsowemi frendzlami, z krzyżem wyszytym na klapie, dopełniają ten ważny dla malarzy zabytek[86].
Tutaj nad brzegami Dunajca, znajdowaliśmy kamienie pokryte bisiorem fijołkowym (Byssus Jolithus, Linneus), Dematium petracum (Pers.). Kamienie te pokryte są czerwoną barwą w żyjącym stanie i wydają podczas wilgotnego powietrza woń fijołkową; zasuszone przemieniają barwę na popielato-szarą, która znika: ztąd ich tu zwią kamieniami fijołkowemi. Poniżéj Łopuszny nigdzie ich niéma, ale począwszy ztąd, coraz ich więcéj znajdujemy idąc pod wodę; tak dalece, że w dolinach Kościeliska i Zakopanego, bliżéj źródeł Białego i Czarnego Dunajca, jako téż ponad rzeką Białką, od Morskiego Oka płynącą, całe brzegi tych trzech rzék tym okrągłym kamieniem wysłane, czerwono wygadają.
Harklowa, wieś. Staréj budowy lamus tutejszy, z strzelnicami, godny widzenia.
Kościół drewniany, jodłowy, jak tradycya pisana podaje, fundowany r. 1354. Roku 1731 zgorzała plebania, a z nią i akta kościelne. Alfreska na suficie kościoła tego tymże sposobem, co w Łopuszny malowane, odległéj sięgają starożytności; alfreska zaś na ścianach malowano r. 1738, za probostwa ks. Ochalskiego, jak to dowodzi napis nad drzwiami zakrystyi. Stare rzeźby zdobiące ołtarze, roboty Czeszacza z Waksmunda, obrazy w sposobie bizanckim, godne tu uwagi. Pokazują tu nad tęczą, Chrystusa na krzyżu, na którym jest zapisany rok 1001, i za tak odległéj starożytności zabytek podają tę pamiątkę; o czém wątpić należy, wnosząc ze zdrowego drzewa z którego krzyż ten ściosany. Może to podobniéj będzie niewyraźnie napisany rok 1661. Na środku kościoła kamień grobowy z napisem:

D. O. M.
Heu Viator!
Hic est peccator
Privatus vita
Sepultus ita
Orate pro eo
Ut sit cum Deo
Obiit a. 1715.

Dzwon większy lany r. 1554. Przy kościele tutejszym jest także szkoła parafialna.
Dembno, wieś. Kościół drewniany modrzewiowy. Świątynia ta wygląda dziś tak, jakby dopiéro co wyszli z niéj ruscy kapłani. Wszedłszy w nią stajesz w zdumieniu, bo jakiś duch słowiański zdaje się tutaj panować wśród ciszy. Wnętrze okryte nader świeżo dochowanemi alfreskami w guście słowiańskim, w sposobie podobnym do malowań, o których pod Łopuszną i Harklową wspominaliśmy. Ołtarze bizanckie piękne i cało dochowane. Wielki ołtarz w kształcie szafy, pod względem pędzla i starożytności, na szczególniejszą artysty i archeologa uwagę zasłużyć winien. Przedstawia on Maryą, Chrystusa, św. Stanisława i św. Mikołaja. Nad tęczą kościoła krzyż, a nad nim unosi się alfresko malowany, orzeł Jagielloński.
W Dembnie był zapewne kiedyś zamek, bo w przywilejach wspominać zwykli: „Dembno aula regia”. Okolice Dembna do najpiękniejszych w podtatrzańskiéj dolinie policzyć należy. Gościniec jak wstęga po kwiecistéj łące, wśród pięknych po obu stronach rozsianych, rozsuwa się widoków. Dunajec tuż przy gościńcu płynący, jest granicą Galicyi od Węgier. Na prawym brzegu téj rzeki usadowiły się stare, wieżami w niebo sterczące spizkie wsi: Fridmann i Uj-Bela (Nowa Biała). Tuż za Dembnem, obok pięknego wielkiego mostu, Dunajec łączy się z Białką[87].
Maniowy, wieś, szkoła parafialna. Z kopii akt dawnych téj wsi „villa regia” zwanéj, dowiadujemy się, że r. 1526 Zygmunt I opatrzył plebana kościoła w Maniowy przywilejem na zbieranie drzewa, polowanie i rybołówstwo w obszernéj okolicy Dunajca, od wsi Dembna (aula regia), aż do Sromowca niżniego.
Od wieków był tu drewniany modrzewiowy kościołek, w XVII zaś wieku murowany; lecz tak piérwszy, jak i drugi, rwiący Dunajec w czasie wylewu pogrzebał w swych nurtach. Dziś stojący na wzgórzu murowany kościół, stanął z funduszu skarbowego za cesarza Franciszka r. 1819. Późniéj Maniowy, wraz z innemi starostwa czorsztyńskiego dobrami, przez publiczną sprzedaż przeszły w ręce prywatnych. Oglądając obrazy i chorągwie kościelne, napotykamy tu znów nowego, samoucznego niezłego malarza, Gubalskiego, z Tylmanowy. Gubalski niezaprzeczenie wyżéj nad Nankich uważany być winien.
Na wysokiéj murowanéj wieży, kołyszą się dwa wielkie dzwony. Mniejszy nosi napis: „Campana haec fusa A. D. 1607 sub. pleb. Alb. Kościel.”
Do tutejszego kościoła należą dwie exkurendy, tojest kościół w Dembnie wyżéj opisany, i w Sromowcach wyżnich.
W oddaleniu, na cmentarzu parafialnym, stoi modrzewiowa kapliczka, zbudowana na pamiątkę moru, jak świadczy dochowany w kościele konsekracyjny dokument, z roku 1723. Józef z Zakliczyna Jordan kan. kat. krak. O. P. Dr., archid. kolleg. sandec., poświęcał tę świątyńkę. Godne tu uwagi w szczątkach dochowane pyszne bizanckie obrazy: „Marya, św. Mikołaj, św. Stanisław i św. Katarzyna”. Obrazy te dawniéj, jak widać, jeden składany stanowiły ołtarz.
Czorsztyn, pierwiastkowo zapewne Schorstein, Zornstein. Tuż przy gościńcu jadąc ku Sączowi, nad brzegiem Dunajca, na stroméj skale, wznoszą się jakby szkielet, ruiny zamczyska Czorsztyna. Dunajec szmaragdową wstęgą przecina dwie przeciwległe skały, na których jak trupy dwóch dumnych średniowiecznych wasali, stoją ruiny dwóch zamków: Czorsztyna w Galicyi, i Niedzicy (Dunavetz) na Spiżu[88]. Widok z zamku Czorsztyna, śmiało nieporównanym nazwać się godzi. Jest on dziki, a przecież piękny i zachwycający: wokoło cisza, śmierć. Fantazya ludu djabłami i całą czeredą nocnych straszydeł zaludniła zamczysko. Pełne rozmaitości urocze Pieniny[89], to nagiemi, to obrosłemi świerkiem skałami przeglądają się w burzliwym Dunajcu. Ku zachodowi rozwija się szeroki widnokrąg nowotarskiéj doliny, a nad tém wszystkiém, jak tamtoświatowe duchy, unoszą się olbrzymie Tatry, śnieżną bielą odziane. Dzikość tego miejsca, brak ruchu, życia, przeznaczyły ten zamek na siedlisko zbójców, którzy go kilkakrotnie zamieszkiwali.
Zbudowanie zamku Czorsztyna odnosi się do najodleglejszych wieków. Kazimiérz W. odmurował go, rozszerzył i umocnił. W r. 1401 opanowali ten zamek Grot Słupecki herbu Rawicz, i Jan Rogala kasztelan inowrocławski; naczelnicy bandy rozbójniczéj, jak orły z Czorsztyna czyhali na zdobycz[90]. Dopiéro r. 1402 pewien dworzanin Jagiełły zamek ten zdobył; Słupecki uszedł, a Rogala pojmany długo zostawał w więzieniu, aż za przyczyną Zawiszy Czarnego, król go wolnością obdarzył[91]. Podobnież r. 1434 rabusie z Czechów i Rusinów złożeni, wypadając z Czorsztyna, wielkie w kraju i w Węgrzech szkody czynili. Na zjeździe Zygmunta cesarza z Władysławem Jagiełło w Lubowni, Jagiełło wziął zastawem od cesarza Spiż za 37000 kóp gr. prag.; w akcie téj ugody dodano: „Aby pieniądze w zamku Dunajcu złożone, przez królewskich ludzi do Czorsztyna posłano”[92]. Przebywał tutaj Jagiełło w roku 1423, i w czwartą niedzielę postu wyruszył z Czorsztyna, a na polach wsi Sromowce spotkawszy się z cesarzem Zygmuntem, udali się do Kesmarku na Węgry, gdzie traktat przyjaźni między sobą spisali[93]. Władysław Warneńczyk kr. pols. udając się na objęcie tronu do Węgier 1440 roku, przybył tu z świetnym orszakiem, i rozstał się z odprowadzającą go matką Zofią i bratem Kazimierzem, zkąd więcéj nie wrócił.
Zamek w Czorsztynie (jak lustracya podaje w r. 1616) był w dobrym stanie budowy, chociaż nader źle uzbrojony; miał tylko 4 hakownice i żadnéj innéj strzelby. Kiedy Jan Kazimiérz pod Beresteczkiem opierał się Kozakom i Tatarom, Chmielnicki usiłował w całéj Polsce stan wiejski przeciw szlachcie podburzyć. Natenczas niejaki Alex. Napierski (1651 r.) dla większéj wziętości mieniący się ze Stembergu Kostką, z pomocą niecnoty Gocławskiego, burzył odezwami w imieniu Chmielnickiego lud tatrzański, obiecując większe swobody i wkrótce nadciągnąć mające posiłki. Ubieżał bez straży będący zamek czorsztyński, i w nim bankietował ściągając bandy górali. Spieszna wyprawa nadwornéj milicyi biskupa krak. Gembickiego, zdobyciem zamku położyła koniec grożącéj rzezi. Napierski wraz z innemi pochwycony, za dekretem u szubienic kazimierskich pod Krakowem na pal wbity został[94]. W czasie wojny szwedzkiéj Jan Kazimiérz uchodząc z Polski schronił się do Czorsztyna 1655 roku, lecz gdy i tu po krótkim pobycie nie widział się być bezpiecznym, wydalił się za granicę.
W czasie zamieszek, wszczętych wstąpieniem Augusta III na tron polski, z Stanisławem Leszczyńskim, okolica tutejsza była widownią łupieztw, zniszczenia, niezliczonych krzywd zrządzonych tak przez wojska cudzoziemskie, jako i własne. Czorsztyn mianowicie, całe starostwo, a w niém osobliwie biedny lud, okropnego doświadczał prześladowania[95]. Lustracya r. 1765 znalazła zamek już znacznie spustoszały i osądziła z obecnego stanu, że wielkiego wymagał nakładu na podźwignienie, na co starosta wystarczyć nie mógł, dodając: „Szkodaby było, żeby tak kosztowny pograniczny i obronny zamek, miał przyjść do ostatniéj desolacyi”[96]. Czorsztyn z przyległemi włościami stanowił niegrodowe starostwo, które opłacało 1772 r. kwarty złp. 7195 gr. 12 den. 17.
Przed sześćdziesiąt laty jeszcze zamieszkały ten zamek, stał się późniéj pastwą piorunów, od których spalony; mieszkańcy zmuszeni byli opuścić pustkowie. Ostatnim starostą czorsztyńskim był Józef Potocki[97]. Dziś ledwie kilka ścian dochowało się z téj wspaniałéj ruiny.
Kończąc rzecz o Czorsztynie, przypominamy sobie, że już nasz Kurpiński w swéj operze: „Bojomir i Wanda” usiłował dźwiękami muzyki wygłosić całą piękność czorsztyńskiéj okolicy.
Widok zamku Czorsztyna, oprócz ryciny Oleszczyńskiego wydanéj w Paryżu, znajduje się przy Ziewonii, noworoczniku lwowskim z r. 1834, i w Przyjacielu Ludu.
Krościenko. Licha mieścina, 1300 przeszło mieszkańców. Ubogie zabudowania rozrzucone po obu brzegach Dunajca. Okolica mniéj piękna, zamknięta; ciasna przestrzeń otoczona zewsząd lesistemi górami, na maleńkim ogranicza się widnokręgu. Miasteczko Krościenko ma szkołę trywialną, i źródło wody mineralnéj[98].
Herb miasta: baran z chorągwią. Nazwa Krościenko ma pochodzić od tak zwanego koszyka na garnki, albowiem garncarze Rusini, podług podania mieli być piérwszemi, którzy po zniszczeniu okolicy przez Tatarów w miejscu tém osiedli.
Na drugiéj stronie Dunajca, przy brzegu, leży wielki kamień, wokoło którego bije źródło. Do tego kamienia jest przywiązana powieść, że na nim św. Kunegunda z Węgier przypłynęła i spisała po nim swoją laską dotąd nieodczytane głoski. Za miasteczkiem wznoszą się wysokie góry Pieniny; na jednéj niezmiernie stroméj skale, popod którą płynie Dunajec, pokazują szczątki murów z zamku św. Kunegundy. Nader trudny przystęp do tego obronnego niegdyś zamku dał pewnie powód do pobożnéj legendy, jakoby go anieli zbudowali. W czasie drugiego napadu Tatarów (1259—1260), ukryła się tutaj św. Kunegunda wraz z siostrami i 70 zakonnicami z klasztoru Staro-Sądeckiego. Tatarzy obiegli zamek, lecz podług powieści, którą i Długosz w życiu téj świętéj powtórzył, na prośby jéj tak gęsta mgła upadła, iż oblegający znaleźć się nie mogli, i tym sposobem zamek ocalał. Z szczątków tego zamku tylko piwnica nieco się w całości dochowała.
Kościół w Krościenku murowany. Wiek jego budowy ledwo na wiek XVII oznaczyć się da z pewnością, akta bowiem spłonęły; a z dochowanych, najstarszą datą jest r. 1644, gdy był proboszczem Stanisław Czarnecki. R. 1665 Tomasz Oborski suffrag. krak. poświęcał kościół; byłoto zapewne poświęcenie po odnowieniu lub restauracyi. Tak Krościenko, jak i cały okrąg aż po Dembno, należały dawniéj do parafii w Grünwaldzie. Kościół w Krościenku nad samym brzegiem Dunajca wiszący, nieraz już woda niszczyła. Dowód to niezaprzeczony, że tak w tém miejscu, jak i w innych wsiach, gdzieśmy kościoły tuż nad rzeką położone wspominali, Dunajec inném przed wiekami płynął korytem. Piękne rzeźbione starożytne ołtarze, zasługują w téj świątyni na uwagę. Znów tu ruszczyzna; lud prawi, że kościół ten był przed wieki ruski. Dawniéj miano tu monstrancyą ruską z trzema gotyckiemi wieżyczkami i mszał ruski, a dziś pokazywał nam proboszcz kielich miedziany i patyny miseczkowate wklęsłe, o których przeznaczeniu do ruskiego obrządku zapewniał.
O wielu to już dotąd ruskich zabytkach w tych okolicach wspominaliśmy, a jeszcze o wielu wspomniéć nam wypadnie. Że Rusini przed Władysławem Jagiełłą tu byli a nie późniéj, to z kilku dat budowy kościołów, przeznaczonych na ich obrządek, prawie z pewnością wnieść można; lecz, czyli przed, czy po napadzie Tatarów tutaj się osiedlili? jest to dla nas zagadką, bo postać świątobliwéj Kunegundy w okolicy Rusinami zaludnionéj, nie mogłaby się z dziejową pewnością pogodzić. Naszém zdaniem, dotąd istnieli w téj okolicy Rusini, dopóki otoczeni zewsząd wyznawcami rzymskiego obrządku, nie stracili głównych cech swéj wiary, i z sąsiedniém sobie plemieniem górali, w jedność się nie spoili. Niezaprzeczony to bowiem dowód, że gdy lud zmieni obrządek religijny, wtedy traci główną charakterystykę swéj narodowości. Co bądź prawdą się komu w téj sprawie zdawać będzie, prosimy, aby wiadomości swych publicznie udzielił.
Wróćmy do opisu kościoła w Krościenku. Ozdobne dzwony noszą na sobie następne napisy: „Ad honorem B. V. Maryae fecit me Petrus Waygner, ludwiserz, anno 1803. Rumore lent. vidt. Kroszczen”.
„Sancte Urbane ora pro nobis 1794”.
Do probostwa tutejszego należy kościół filialny w Szczawnicy i dwie exkurendy w Grünwaldzie i Sromowcach niżnich.
W księdze wspomnień (in libro memorabilium) czytamy, iż 25 kwietnia 1840 r. dało się czuć w okolicy Krościenka wielkie trzęsienie ziemi. Tamże zapisano, iż: „r. 1845 spadł w téj okolicy dészcz siarczysty; na polach osiadła powłoka siarczana, a i w powietrzu zapach siarki trwał przez czas niemały”. Gdziekolwiek znaleźliśmy podobne meteorologiczne zapiski, podajemy je w myśli, że znawcom na użytek naukowy posłużą.
Tylmanowa, wieś, szkoła parafialna. O budowie kościoła tutejszego żadnego niéma podania; 1756 r. kościół, plebania i akta spłonęły. Że świątynia dawniéj tu istniejąca miała być ruską, znów nas o tém zapewniano, a na dowód pokazywano nam ołtarze, które ze starych przemalowano. Widać, że obrazy te były w sposobie bizanckim malowane, a święci przybrani w apparata, przez kapłanów ruskiego obrządku używane. Ks. Wolski proboszcz tutejszy zaraz po spaleniu kościoła odbudowywać go począł; a jak się z rozpoczętéj przez niego księgi wspomnień dowiadujemy, ołtarz wielki z Krościenka dla kościoła w Tylmanowéj nabył. Dzwon téż z Krościenka pożyczył; gdy jednak dzwon ten zkąd był pożyczony nie powrócono, mieszczanie krościeńscy spór długi z Tylmanowianami wiedli. Do dziś dnia jednak dzwon w Tylmanowéj pozostał. Napis na nim jest następny:
„Gaspar Kramnitz, obyw. z Krampach z kawałków dawnego dzwonu lał nowy r. 1758”. Widać, iż dlatego dzwonu tego nie oddano, że się we dwa lata po pożyczeniu potłukł.
Do tutejszego probostwa należy kościół filialny w Ochotnicy.
Łącko, wieś, targi, jarmarki, szpital, szkoła parafialna, ostatnia osada Mazurów podkarpackich. Murowany kościół zbudowano dopiéro około r. 1818, jak to tenże rok nad wchodem do wieży wyryty przekonywa. Dawniéj istniejąca tu świątynia, spłonęła wraz z aktami kościelnemi r. 1802. Następnych jednak dat z pozostałych dokumentów dowiedziéć się można. W r. 1530 napotykamy proboszczem Michała z Lipnicy, w r. 1540 Jana Boczkowskiego, a około r. 1600 Mateusza z Sieciechowa. R. 1557 dochody probostwa już oznaczone były. R. 1608 odbyta wizyta mieni tutejszy kościół drewnianym. R. 1576 Byliczka Dorota, abbatyssa sandecka, zbudowała i uposażyła tu szpital. W księdze wspomnień zapisano następny wyjątek z krakowskiéj księgi Długosza Liber beneficiorum: „Hic in agris villae Lancko invenitur aurum optimum naturaliter de terra errumpens”.
Sklepienie kościelne zdobią godła: Nałęcz, Doliwa i nieznany nam herb węgierski. Ołtarze tego kościoła są ozdobione pysznemi rzeźby, jak świadczą napisy na początku wieku XVII fundowane. Szczątki z pięknych obrazów w guście bizanckim, winny zwrócić uwagę biegłych w rzeźbie i malarstwie. Św. Mikołaj i św. Stanisław, dwa niemałéj wartości obrazy na płótnie olejno malowane, stanowią niby wrota, poza ołtarz wiodące. Na jednym z tych obrazów, które niezaprzeczenie należą do płodów XVI wieku, da się odczytać: „Martinus hanc me veste contexit”. Widać, jestto imię malarza, lub téż owa postać przedstawiać ma św. Marcina. Na mensie jednego z ołtarzy jest kamień, stanowiący niegdyś pomnik ks. Wojciecha Fabianowicza proboszcza i dobrodzieja kościoła, kanon. sandeckiego, † 1683 r. Najgodniejsze tu uwagi są: monstrancya olbrzymia, prawie cudownie ukryta i uratowana w r. 1811. Monstrancya ta wytwornéj roboty, złożona z trzech gotyckich wieżyczek, św. Mikołaja i św. Stanisława postaciami ozdobna, uważana jest za zabytek po wyznawcach ruskiego obrządku. Ależ ta ruszczyzna i św. Stanisław w parze zawsze z św. Mikołajem, enigmatycznemi dla nas być nie przestają! Drugim wielkiéj wagi starożytnym zabytkiem jest chrzcielnica z piaskowca, niezbyt misternéj, ale pięknéj roboty. Chrzcielnicę tę uważamy za pomnik sztuki przynajmniéj z XIV wieku. Na tarczach jéj ozdobę stanowiących, są pojedyncze litery trudne do odgadnięcia. Zdaje się, że takby je czytać wypadało: J(esus) N(asar.) R(ex) J(udeor.) 1.4.2.3. Kształt chrzcielnicy, jako téż tarcz owych z głoskami, podajemy tu w ogółowym przerysie, aby bieglejsi od nas znawcy sąd, zdanie i orzeczenie bliższe o tym starożytnym zabytku dać mogli.

Na kamiennéj, murowanéj r. 1818 wieży, dwa umieszczone dzwony następne noszą napisy:
„Fusa in loco. Sacerdos me fecit A. 1809”.
Jestto dzieło ks. Bigosa, którego roboty dzwony, już kilka razy z tym, co i niniejszy, podpisem wspominaliśmy. Napis na dzwonie drugim:
„Cura A. R. Caspari Czekayski P.(lebani) et D(ecani) Caccensis[99] A. 1836, a Francesco Stanke Olomucii fusa”.
We wsi Łącku żył sławny samouczny rzeźbiarz, fabrykant ewancygerów fałszywych, chłop Jan Gromada; który przed kilku laty podobno w więzieniu umarł.
Jazowsko, wieś, nad Dunajcem. Szkoła trywialna. Jak się z ksiąg kościelnych dowiadujemy, r. 1605 już był pleban przy kościele tutejszym, a przedtém, kościół jazowski był exkurendą Łącka. Był on drewniany, a niezawodnie w XVI jeszcze wieku stawiany. Z tego jednak kościoła, pozostały ledwo pięknie rzeźbione i malowane, starożytne ołtarze; budowane jeszcze w owym szesnastowiecznym guście stawiania ołtarzy na trzy stopnie, jakby piętra, zwężające się ku górze, a zwykle gotycko zakończone. Dziś istniejący kościół murowany, sklepiony, wystawił ks. Jan Owsiński proboszcz r. 1717, i brat jego Stanisław Owsiński, rolnik, a to z jałmużn i składek. Historyą téj fundacyi wymalowaną i opisaną, widziéć można na ścianie za organami. Oryginał konsekracyi téj świątyni, na pargaminie, wydany przez biskupa Michała Kunickiego sufragana krakow. r. 1740[100], dochowuje się w aktach kościelnych.
Ważne tu dochowały się metryki kościelne, a między innemi od r. 1680, w których ks. Jan Owsiński prob. tutejszy po każdym skończonym roku, zapisuje dobrodusznie wszystkie wydarzone szczegóły wypadków tak krajowych, zaszłych w okolicy, jako i jego osobistych. Kronika ta, którą my Rocznikami jazowskiemi zowiemy, doprowadzona jest do r. 1726 włącznie, odkąd ją znów bratanek jego i następca na probostwo ks. Stanisław Owsiński dociągnął do r. 1744[101]. Niezmiernéj jest wagi dla dziejopisa, geografa i statystyka, a dla powieściarza obrazującego wiek XVIII, nieoszacowanym byłaby materyałem. Posiadamy ją w całkowitym odpisie, a jeżeli okoliczności pozwolą, wydać nie omieszkamy. Można z tych zapisków powziąć wyobrażenie o morowém powietrzu w r. 1710, gdy w Sączu nie nastarczono grzebać trupów, a psy je na miejscach publicznych rozszarpywały. Pod rokiem 1720 czytamy opis tortur, które na winowajcach publicznie odbywano. Znajdujemy tam opisy wielu dziś już nieobchodzonych obrzędów narodowych i religijnych, uwagi o stanie Polski, o napadach nieprzyjacielskich, przechodach wojsk, rozbojach i rozterkach między możnowładczą i okoliczną szlachtą. Czytamy tu opis komet, widzianych w tym długim ciągu lat; stan lata i zimy, jesieni i wiosny; powodzie, ulewy, burze i mrozy nadzwyczajne; przy każdym roku nie zapomina dodać, jaki był plon, urodzaje, ceny zboża, głody i pomory. Opisuje skrzętnie klęski, jakie tę okolicę dotknęły przez pożary, szarańcze i rozboje. Dobroduszny ten widać ksiądz, ale sknera, skarży się ciągle, że nie ma ani grosza w jego kalecie, i zapisuje, ile na uciążliwe podatki, na szczegółowe potrzeby domowe wydać musiał. Jestto więc ważny zabytek, o zamożności i wewnętrznym stanie téj części Polski dokładny obraz podający.
Na dzwonach jazowskich następne są napisy: „Textorus Plebanus Jazoviae et Preisoviensis (w Przyszowie) A. D. 1629. Balzer Ruguł fecit me”.
„Fundit me Georgius Vierd Epperiesini (Preszów) M.D.CLI (1651)”. Oba te dzwony, pięknym odlewem zwrócą uwagę znawcy giserstwa.
W przyległych lasach pokazywano nam wydrążenia w skałach, gdzie groźni rozbójnicy w okolicach tutejszych, wygodnie w wieku zeszłym przemieszkiwali. Na wysokiém wzgórzu widać z kamienia wykute krzesło, z którego, jak lud tutejszy prawi, dowódzca do zgromadzonych towarzyszy przemawiał. Tutaj miał schronienie słynny z rozbojów Józef Baczyński ze swemi wspólnikami, którego pod jesień r. 1735 schwytano, i na zamku w Krakowie osadzono. W następnym zaś roku schwytano na Spiżu Łazarczyka z Tylmanowy podhetmaniego tamtegoż, i w Lewoczy wraz z siedmioma téj bandy, głowy ścięto[102].
Pod Kadeczą przewieźliśmy się na prawy brzeg Dunajca, a straciwszy z oczu podtatrzańską górzystą okolicę, ujrzeliśmy wieże Starego Sącza.
Stary Sącz, Sandecz, Sandecia, antiqua Sandecz, Vetus Sandecz, Alt-Sandetz, nad ujściem Popradu do Dunajca; dziś liche miasteczko, liczące 4700 mieszkańców. Magistrat, ratusz przerobiony z klasztoru XX. Franciszkanów, szkoła główna. Herb miasta: orzeł biały jednogłowy, na tarczy w polu pół pąsowém, pół niebieskiém. Kilka domów w owym staropolskim, gościnność pod cieniami cechującym stylu, tu i owdzie rozsiane, zwracają uwagę przechodnia.
Początek Starego Sącza sięga panowania Kazimiérza Sprawiedliwego. Król ten 1186 r. zamek Sandesch, Oświecim i Zator nadaje dożywotniém prawem Wichfrydowi z Niemiec przybyłemu, z wolnością używania prawa magdeburskiego[103]. Bolesław Wstydliwy posagu swéj żony Kunegundy, córki Belli IV króla węgierskiego używszy na potrzeby kraju, przywilejem w r. 1257 datowanym, natomiast jako posag miasto Stary Sącz ze wszystkiemi tego mienia przyległościami terra Sandecensis (w które przeszło sto wsi wchodziło i rozciągały się aż pod węgierską granicę), ze wszystkiemi prawami, przywilejami i dochodami, bez ograniczenia i wyjątku, wiecznemi czasy Kunegundzie daruje i zapisuje; zastrzegając tylko, aby królowa darowizny swojéj obcego narodu ludziom nie puszczała w posiadanie[104]. Podczas drugiego najścia Tatarów miasto napadnięte, uszło od zniszczenia przez dzielny odpór mieszkańców i wezwanych w pomoc górali. Miasto prowadzić musiało w tym i następnym wieku znaczny handel, gdy mieszczanie krakowscy zawarli w r. 1329 umowę, którą się obowiązują, towary przewozić do Węgier i napowrót przez Sandecz, a Sandeczanie nawzajem towary lądem do Torunia przez Kraków. Kazimiérz W. obdarza antiquam Sandcz r. 1357 prawem magdeburskiém. Nadaje mieszczanom wolność łowienia ryb w Popradzie i Dunajcu, i dozwala polowania w granicach miasta; oraz ustępuje im górę przy sadzawce z wszelkiemi użytkami, za opłatą rocznéj daniny. Zygmunt król węgierski opanował miasto w roku 1411, a uchodząc przed nadciągającém wojskiem polskiém, miasto spalił[105]. Zygmunt III przywilejem z r. 1602, stanowi targi w poniedziałek każdego tygodnia i jarmarki trzy: na św. Trójcę, na Narodzenie N. P. i św. Elżbietę. Wojny szwedzkie zniszczyły miasto. Za czasów Kazimierza Jagiellończyka znajdować się tu musiał zamek, skoro synowie jego w nim przebywali, ostre wiodąc życie; odzież ich składała się z grubego sukna, w zimie zaś kożuchami odziani byli. W tém ustroniu doskonalili się królewiczowie w umiejętnościach około r. 1475, pod dozorem nauczycieli, Filipa Kallimacha Buonacorsi, i Jana Długosza słynnego dziejopisarza[106].
Przedewszystkiém uderza tutaj piękna gotycka budowa klasztoru PP. Klaryssek. Wejdźmy w to starożytne ustronie św. Kunegundy, w którém jeszcze w wieku XIII piérwsze rozgłosy modlitw chrześciańskich obijały się o mury klasztoru, zbudowanego przez tę królowę dla zakonnic św. Klary, żyjących wedle reguły św. Franciszka. Po śmierci męża (r. 1279), owdowiała królowa wstąpiła do założonego przez siebie klasztoru, przeżywszy w nim lat 13. Uposażyła św. Kunegunda w r. 1280 wieczyście klasztor, zapisując mu na własność Stary Sącz, wraz z dobrami do niego należącemi i ze wszystkiemi dochodami i przywilejami, od króla Bolesława sobie nadanemi[107]. Przez tworzenie nowych osad i kupno, posiadać miał klasztór w XVI wieku 49 włości. Obsypany w ten sposób dobrodziejstwy klasztor Staro-sądecki, stał się jednym z najbogatszych w Polsce. Ludwik król pols. i węgier. uwolnił w r. 1381 włości klasztorne od ospu i wszelkich ciężarów; dla uznania zaś swéj władzy polecił do skarbu dawać po 4 gr. z łanu, miarę żyta i dwie owsa[108]. Dalsze koleje klasztoru są nieznane; gdyż wszelkie zabytki dziejowe tego zakonu się tyczące raz usunięte z miejsca, więcéj już do niego nie wróciły. Wskrzeszonemu zakonowi nie pozostało dziś nic więcéj, jak wspomnienia tradycyjnie dochowane. Rząd austryacki w r. 1782 wszystkie dobra i dochody klasztoru, wraz z ich prawami, zajął na fundusz religijny. Nowicyat zamknięto, przywileje i archiwum klasztorne przewieziono do Lwowa, a srébra kościelne w r. 1811 zabrano na potrzeby toczącéj się naówczas wojny. Wskrzeszony na nowo zakon zajmuje się teraz wychowaniem dziewcząt, których 200 przeszło przebywa rocznie.
Jak podanie mówi, Węgrzy klasztor zbudowali i z tego powodu herb ich pozostał dotąd na ścianach klasztoru. Herb ten mieści w sobie cztéry rzeki: Drawa, Sawa, Cisa, Dunaj, i trzy góry: Tatra, Fatra, Matra; ponad tarczą krzyż z czterema ramionami.
Niezadługo (roku 1292) św. Kunegunda dopełniwszy życia wielkiemi cnotami znakomitego, umiera; kościół płonie; znać, że sklepione mury kościoła ocalały w czasie pożaru. Węgrzy po tém spaleniu blachy dali na pokrycie dachu. Dziś kościół, wraz z piękną wieżą pokryty miedzią. Facyata i wieża kamienna zdaleka uderzają. Chór dorównywający wielkości wnętrza kościoła, równie jak i cała świątynia, niezłemi alfreskami żywot św. Kunegundy przedstawiającemi, okryty; tylko część kościoła presbiteryum stanowiąca, uważać należy za zabytek budowy z XIII wieku. Zabudowania klasztorne rozciągają się w czworobok, tak, iż kościół zamyka jeden bok tego czworokąta. W murze klasztornym widać jeszcze strzelnice, a nawet jedna baszta w całości się dochowała; był więc obronny. Zdala klasztor ma postać warowni, panującéj nad miastem. Wewnątrz zabudowań klasztornych jest kanał, który dostarczaniem wody i wyprowadzaniem nieczystości niemałe przynosi dobrodziejstwa. Dziwną o tym kanale słyszeliśmy opowieść: na mocy przywilejów św. Kunegundy, żydzi nie mogli zamieszkiwać téj okolicy; gdy jednak w r. 1822 sprowadził się do miasta propinator żyd i zaczerpnął wody z kanału, woda wyschła, a rząd staraniem swojém dopiéro na nowo ją do kanału sprowadził. W pobliżu klasztoru okazują téż cudownie na oczy działającą wodę w kapliczce. Długosz opowiada w Życiu św. Kunegundy: „Znużona ta zakonnica zapragnęła zdroju, uderza laską o ziemię, piętrzą się wytryskujące wody, a z zostawionéj laski lipa wyrasta.” Lipa ta, jak mówią, przez wieki stała przy kapliczce i niedawno podobno pod toporem runęła. Na zewnątrz kościoła oglądamy dwa następne pomniki: piérwszy z czerwonego marmuru wyobraża w płaskorzeźbie rycerza klęczącego u stóp Chrystusa. Jestto pomnik Jana z Lipia Lipskiego, rządcy staromiejskiego, zmarłego r. 1631[109]. Drugi z takiegoż marmuru ku pamięci Stefana Lipskiego, zmarłego r. 1627. Wstępując w progi świątyni, zasługują najpiérwéj na uwagę główne kamienne gotyckie odrzwia, z napisem: S. L. A. D. 1597. Rok ten dowodzi, że około tego czasu kościół restaurowano, ołtarze atoli i ozdoby kościelne noszą na sobie cechy różnych wiekowi stylu, i rzec można, że każdy ołtarz inném od drugich wyróżnia się piętnem. W treści wielkiego ołtarza widzimy św. Trójcę na srebrnéj blasze, w pięknéj wypukło-rzeźbie wystawioną; ozdoby jednak z pobożnych ofiar złożone, szpecą wielce ten utwór sztuki złotniczéj. Słupy mozajkowe wspierają tęczę ołtarza, zbudowanego w guście włoskim. Na stopniach napis: „Constantia Jordanówna Abbatissa Vetero Sandecensis errexit A. D. 1696”. Po obu stronach wielkiego ołtarza, śliczne obrazy św. Klary i św. Walentego, włoskiego pędzla. Stalla niezłe ozdabiają malowidła. Dalsze boczne ołtarze: po prawéj „św. Kunegunda” na tle złoconém (odnawiany r. 1661); po lewéj, téjże roboty „Marya”, uderzają wytwornie rzeźbionemi ozdobami. W kaplicy św. Kunegundy, w kamiennym prostym sarkofagu, przechowywały się prochy téj świętéj, w trzysta lat po śmierci tu przeniesione, teraz umieszczone na ołtarzu za szkłem. Z reszty ozdób téj kaplicy zasługuje na wspomnienie: stary obraz św. Kunegundę przedstawiający i drewniana w sukni statua, jak podanie niesie, jeszcze za jéj życia robiona[110]. Nad wszystkie jednak rzeźby, które ten kościół aż do zbytku i przesytu posiada, najgodniejsza uwagi wytwornie drzewo-rzeźbiona, złocona, w gwiazdę zbudowana ambona r. 1671, jak na niéj świadczy napis. Na posadzce pod tąż kazalnicą, na stosownym pedestalu, spoczywa leżący Abraham; z łona jego wyrastają dwie gałęzie winogron, które oplatając całą ambonę, kończą się u jéj wierzchołka. Na każdém z gron winnéj latorośli przedstawia się postać jednego z królów z pokolenia Abrahama; w ogóle figur 11; u wierzchołka Chrystus. Inni każą być temu arcydziełu rzeźbiarstwa, genealogią królów węgierskich. Zdaje nam się jednak, że nasz w tym względzie opis jest najgodniejszym wiary, i krytykę wytrzyma. Po lewéj jednego z bocznych ołtarzów, oglądamy z czarnego marmuru pomnik Samuela Łapki † 1643.
Na wielkim dzwonie kościelnym niéma napisu. Na dzwonie mniejszym następna legenda: „Libera nos domine a fulgure et tempestate: A. 1766”. Na zegarowym: „Zophie Boczkowska A. D. 1616”. Na najwyższym u szczytu wieży będącym: „Me fecit Hedwigis Trzeczikeska abbatissa”.
Pragnąc obejrzéć tak wielką w bibliografii wartość mający rękopism Długosza „Życie ś. Kunegundy”, postaraliśmy się za pośrednictwem zacnego ks. kapelana Ignacego Lissaja o wstęp do klasztoru.
Rękopis ten od czasu, gdy go Długosz dla zakonnic napisał, aż do roku 1830 w klasztorze dochowany, jako pomnik dziejowy, osobliwość bibliograficzna i jako pamiątka miejscowa, zasługiwał na uwagę uczonych. Dziś wstępując w mury klasztoru staro-sandeckiego, piérwszém naszém pragnieniem było, ujrzéć ten ważny zabytek. Z jakiémże zadziwieniem powzięliśmy od ksieni zakonu wiadomość, że zakonnice nie umiały cenić téj drogiéj dla nich pamiątki, i wydały ją z murów klasztornych, nie mając nadziei odzyskania jéj kiedykolwiek.
Najwcześniéj po zniknięciu owego rękopismu widział go i opisał p. Żegota Pauli. Bibliograf ten podróżował po Galicyi r. 1831, a zatém oglądał rękopism, w rok po jego zniknięciu. Nie wiemy, dlaczego p. Pauli, który wiedział czyją własnością jest rękopism, okrył tajemnicą nieprawego posiadacza, którego imię było mu znaném? W opisie bowiem swéj podróży po Tatrach[111], tak mówi o rzeczonym rękopiśmie Długosza: „Książkę tę na pargaminie in folio ręką Długosza ozdobnie pisaną, widziałem u jednéj osoby tamtejszéj. Piérwsze dwie karty wyzłacane i ozdobne malowidłami, zostały wycięte. Zawiera stronnic 66, na końcu podpis: Dlugossius Longinus anno 1473. Tytuł rękopismu: De vita, miraculis gloriose et beate femine Conegundis polonie ducisse virginis[112].“
Przejdźmy pokrótce koleje, jakie ów rękopism przechodził. Panny u zakonnic się kształcące, wycinają dwie piérwsze karty ozdobne. Roku 1830 ks. Serwaciński pożycza z klasztoru rękopism, zatraca go, lub téż komu innemu odstępuje. R. 1831, jak wyżéj powiedzieliśmy, pan Pauli ogląda go u jednéj osoby tamtejszéj. R. 1833 ks. Serwaciński umiera i z nim ginie tajemnica o losie rękopismu. Napróżno hr. Tytus Działyński, zwiedzając Sącz, szuka rękopismu i wyznacza nagrodę 400 reńskich k. m. za zwrócenie go klasztorowi. Zakonnice obojętne, o rękopism się nie troszczą. Roku dopiéro 1846 ksiądz Głowacki z Poronina umiera i na łożu śmiertelném wyznaje, że rękopism Długosza jest między jego książkami, i prosi, aby go zakonnicom wrócono. Zakonnice znów według swego zwyczaju obojętnie się około odszukania rękopismu krzątają; uprzedzają jednak pana Rylskiego, komornika sądowego, do licytowania pozostałości przeznaczonego, o swojéj pretensyi do książek po Głowackim. Pan Rylski obiecuje pamiętać, a w klasztorze jak nie ma rękopismu, tak nie ma; gdyż on tymczasem wyszedłszy z Sącza, po Krakowie wędrował i ślady jego przechodu niepamięcią i zadawnieniem zacierać się poczynają. Rękopism ten i ze względu na jego wewnętrzną i bibliograficzną wartość, godnym jest szacunku, i jako pamiątka miejscowa zakonnicom wrócony być winien.
Zwróciliśmy więc całą uwagę zakonnic na ważność straty, jaką poniosły; radziliśmy, aby zebrawszy ślady wskazujące na drogę, którą rękopism w swojéj wędrówce postępował, podały takowe szanownemu biskupowi dyecezyi tarnowskiéj, aby ten miłośnik zabytków ojczystych, drogą urzędową o zwrot rękopismu mógł się dopomniéć. Jeżeli zakonnice i nateraz zaniedbają swego świętego obowiązku, to może przynajmniéj głos niniejszy dojdzie ks. biskupa, i wynalezienie téj drogiéj zguby przyspieszy[113].
Otóż i ta jest korzyść z naukowych po kraju wycieczek, że ludzie co je odbywają, do uratowania ginących zabytków przeszłości przyczynić się mogą. Na zakończenie opisu klasztoru sandeckiego przytoczyć wypada, iż zakonnice przechowują z większą bez porównania jak rzeczony rękopism starannością, tak zwaną stopkę św. Kunegundy. Św. Kunegunda uciekając przed Tatarami, na drodze, którą postępowała, zostawiać miała po kamieniach cudowne ślady swéj stopy. Kamień ten piaskowy, dziś w drewnianéj skrzynce zachowany, ma na sobie rzeczywiście ślad małéj nogi, jakby w glinie wyciśniętéj. Stopka ta w lesie pod wsią Łopuszną znaleziona, z zniesionego w Starym Sączu klasztoru Franciszkanów tu przeniesioną została.
Kościół farny ś. Elżbiety. Ani śladu niéma piśmiennych dokumentów, mogących dać wiadomość o przeszłości téj świątyni. Na drodze ku Podegrodziu miał stać przed wieki farny kościół ś. Krzyża. Świątynia ta spłonęła r. 1251 i na jéj miejscu obecnie istniejący kościół miał być zbudowany. Nie wiadomo, kto był fundatorem. Podanie przypisuje założenie kościoła jakiemuś Węgrowi; nie wspomina jednakże o jego nazwisku. Co bądź, gotycka téj świątyni budowa dalekiéj sięga starożytności.
Wielki ołtarz ozdobny, mieści w sobie piękną wypukło-rzeźbę „Wniebowstąpienie Chrystusa”. Po lewéj wielkiego ołtarza wisi portret proboszcza tego kościoła ks. Fran. Bajerskiego. Pięknie rzeźbione ołtarze, obrazy w sposobie bizanckim, starożytne stalle pod chórem, zalecają się wartością archeologiczną. Obrazy téż na zasuwach ołtarzy, jak ś. Joachim i ś. Anna, godne uwagi. W bocznéj kaplicy mieści się ładny obraz historycznéj treści: Bolesława Wstydliwego i ś. Kunegundę, ślubujących czystość, przedstawiający. Nieumiejętne poprawki zeszpeciły wielce ten obraz. Kaplica P. Jezusa ozdobiona portretami: ks. Skrudzińskiego kanon. kol. sand. Praepos. Vete. Sand. † 1784, i Franciszka Józefa Petrykowskiego Abba. de Paroślo fundator capell. B. Conegund. 1756 a. obiit[114].
Wielki piękny dzwon nosi napis: „Benedictus Briot Lotaring. me fecit. Josephus Masler, Sophia Bydłoniówna A. 1647”. Głos tego dzwonu jest nadzwyczaj piękny.
Drugi rozbity dzwon nosi napis: „Manus Ignatii (Bigos) sacerdotis me fabricavit sumptu praepos. Bayer”.
Trzeci lany 1820 r. kosztem tegoż Jana Bayera.
Na końcu miasta, gdzie cmentarz miejski, stoi murowany sklepiony kościołek św. Rocha, jak świadczy napis nad chórem na sklepieniu: Świątynia ta wystawioną była w czasie powietrza w r. 1664. Pod tym rokiem umieszczone litery: M. L. E. L. R. SS. i herb Drużyna. Na niezłym obrazie św. Anny r. 1645. Na obrazie św. Rocha w wielkim ołtarzu r. 1662. Po lewéj wielkiego ołtarza portret ks. Fiutowskiego proboszcza staro-sandeckiego † r. 1779.
W pobliżu Starego Sącza leży wieś:
Moszczanica. Drewniany kościołek w téj wiosce był przed wieki parafialnym. Data poświęcenia jednego z ołtarzy jest rok 1646; a więc istnienie świątyni téj już w wieku XVII z pewnością naznaczyć można. W ołtarzu wielkim jest niezły olejny obraz św. Mikołaja; na tle obrazu, widać Stary Sącz jeszcze murem opasany. Ołtarz ten poświęcał suffragan krakowski Kunicki roku 1740.
Na drodze do Nowego Sącza, obok gościńca, stérczy kościołek we wsi:
Biegonicach. Z inwentarza kościelnego z roku 1653 dowiadujemy się, iż św. Kunegunda księżniczka polska, r. 1269 dała: „Unum mansum (łan) agri“ na wybudowanie kościoła, a to „Ex consensu Reverendi Pauli Episcopi Cracoviensis”[115]. Roku 1646 po zniszczeniu kościoła, był na nowo odmurowany i poświęcony przez biskupa Tomasza Oborskiego suffragana krak. Szczątki nader pięknych bizanckich obrazów, stanowiących składany niegdyś wielki ołtarz, oglądać można w dzwonnicy. Godne tu także uwagi obrazy w bocznym ołtarzu, pięknego pędzla z wieku przeszłego: „S. Szymon i S. Szymon Juda. Chrzcielnicę z r. 1660 zdobią piękne kamienio-rzeźby.
Byli tu proboszczami akademicy krak: Jaroszewski Adam AA. LL. et Phi. Doct. Official. Sand., Pałaszowski Kazimiérz Dr. Phil. Canonic. Colleg. Sandomir. od 1711 do 1738.
Dzwonów jest tutaj trzy; jeden największy ma na sobie rok 1664.
Nowy Sącz, Sądecz, Sandetia, Neu-Sandetz[116]. Miasto rozłożone przy ujściu Kamienicy do Dunajca; ma 5000 mieszkańców, gimnazyum, szkołę główną o cztérech klassach, i szkołę trywialną dla płci żeńskiéj. Stolica obwodu, urząd obwodowy i magistrat. Miasto niegdyś murem dokoła opasane, starożytne, odwiecznemi gmachami swemi zdolne zwabić archeologa; niejeden téż już współzawodnik nasz odwiedzał ten warowny niegdyś gród. Kazimiérz W. stanowiąc r. 1365 najwyższy sąd prawa niemieckiego na zamku krakowskim, policzył Sandecz do sześciu miast, w których wyznaczeni przez króla rajcy, stanowili najwyższą instancyą. Tutaj Ludwika król. węgiers. wjeżdżającego na tron polski przyjmowała szlachta w r. 1370, a w sześć lat późniéj matkę jego Elżbietę, obejmującą rządy w imieniu syna. Władysław Jagiełło wyprawił z Sącza (r. 1410) Witolda W. ks. litew. do cesarza Zygmunta, z upomnieniem wiernego dotrzymania przymierza. Przyjmował tu także Jagiełło posłów cesarskich (1412), uniewinniających swego pana z nieprzyjaznych postępków, żądając dalszego ponowienia przymierza, a w r. 1419 zjechał się Jagiełło z cesarzem na naradę, w zamiarze podniesienia wojny przeciw Turcyi. Kazimiérz Jagielloń. (r. 1471) odprowadza trzynasto-letniego syna Kazimiérza (późniéj świętego), wezwanego na tron węgierski[117]. W roku 1522 miasto zgorzało; w r. 1611 powtórnie, wraz z kollegiatą i kościołem XX. Franciszkanów. W czasie wojny szwedzkiéj (r. 1655) Sącz znów w większéj części spalony, w r. 1711 morowe powietrze wyniszczyło w nim całą prawie ludność, a w 1753 roku pożar zniszczył miasto, kościół i kaplicę Franciszkanów. Sącz niegdyś ludny, kwitnął przemysłem i obszernym handlem[118]. Były tu wielkie składy win węgierskich, jak tego dowodzą obszerne piwnice pod miastem. Sącz był stolicą powiatu, kasztelanii mniejszéj i starosty grodowego, którym w r. 1772 będący Stanisław Małachowski, wnosił do skarbu kwarty złp. 6,750. Tu urodził się sławny w bibliografii drukarz Jan z Sącza, który około r. 1526 i 1533 w Krakowie i w Pułtusku miał swoję pracownią. Tu sławny wynalazca trójcy chemicznéj, zwolennik Paracelsa, Sędziwój alchemik ujrzał światło dzienne r. 1676[119]. Jan z Gwiazdowa Śniadecki słynny teolog i kaznodzieja w XVII wieku był dziekanem tutejszéj kollegiaty. Wreszcie Jan Januszowski, gramatyk i drukarz, późniéj ksiądz i pleban w Solcu, a w końcu archidyakon kollegiaty tutejszéj, † 1613[120].
Herb miasta: trzy wieże, w średniéj halabardnik[121]. Z warowni dawnego grodu ledwie kilka murów rozwalonych zostało, które jak tutaj, tak i po całéj Polsce jedyną przeszłości i najwymowniejszą są spuścizną. W stronie północnéj stérczy jeszcze starożytna baszta. Ruiny zamku nad Dunajcem, od strony rzeki z długiego i pięknego mostu, nadzwyczaj wspaniałym uderzają widokiem. W kilku całych izbach, widać podobno jeszcze ślady malowideł, sztukateryj i ozdób; tego jednak oglądać nie mogliśmy, gdyż ruiny owe zapełniają magazyny wojskowe; okna nawet wspaniałe są do trzech części zamurowane. Pod zamkiem są głębokie piwnice. Z pozostałéj wieży pyszny widok na piękną okolicę naddunajskiéj doliny, nie dozwala się oderwać oku. Od strony miasta, mnóstwo nikczemnych bud i klitek przyczepiło się do murów zamkowych. Czas strawił całą świetność tego zamku, w którym królowie nasi przemieszkiwali i cesarze gościli, a ręka ludzka dokonała reszty. Dziś kanały i nieczystość dokoła opasują ten zamek.
Starożytny ratusz na środku rynku stojący, zawiera obfite skarby do dziejów i dyplomatyki polskiéj. Dyplomata, przywileje, księgi ławnicze od r. 1400, przywileje prywatne, listy królewskie i inne zabytki piśmienne, od czasów dopiéro objęcia urzędu syndyka i dozorcy tych pomników, przez światłego p. Józefa Morońskiego, w lepszym porządku i poszanowaniu są przechowywane. Przedtém bowiem, pargaminowych przywilejów używano na okładki do książek, a pieczęcie topiono na smarowidło do obuwia. Chorągwie zdobyte na Karolu XII królu szwedzkim, przed trzydziestu laty zużyły mieszczki na gorsety. Miecze dawniéj przez magistrat miejski, przy którym było jus gladii, do exekucyi używane, obecnie w czasie stanu oblężenia zabrano.
Przejdźmy do wykazu dyplomatów, które nam szanowny ich nadzorca oglądać dozwolił.
„Anno 1299 privilegium reginae Griffinae Principis. Ducis. Cracov. Lesconis uxoris etc. super centum mansos civitati NeoSandecensi perpetuae incomparatis (sic) haereditario jure etc“.
W innym przywileju Mikołajowi Advocato (wójtowi) Sandecensi, Bartoldowi i Arnoldowi braciom jego na mocy przywileju Władysława króla polskiego i Wacława króla czeskiego księcia krak. i sandomier. r. 1292 nadanym, czytamy: iż tymże służyło prawo do założenia miasta Nowego-Sącza na miejscu królewskiéj wsi Kamienicą zwanéj. Opisuje tu skład tego miasta; wspomina między zakładami publicznemi: „duo balnea, unam curiam, in qua peccora mactantur, quae Kutehoff (szlachtus) vulgo appellatur“. Mówi daléj: „Sed de Apothecis, Cameris Pannorum mensi 6 sutorum et manellis de examinatione libra plumbi et aliis omnibus structuris eadem civitate de quibus utilitates aliquae provenire poterunt, eorundem proventum 6 pars advocato cedet et 5 partes debent applicare pro communi utilitate et commodo civitatis.“ Nadaje téż król prawo pobierania drogowego, jako dochód miasta. Ze swych lasów 10 mansos (łanów) miastu daruje, mieszkańcom dozwala nie opłacać drogowego. Na jarmarki całą oktawę św. Małgorzaty przeznacza. Prawo polowania w lasach gminie miejskiéj, jako przychód nadaje. Zaprowadza wreszcie prawo magdeburskie, jak to w Krakowie i innych miastach wówczas było.
Kazimiérz król: „datum Cracoviae A. 1333” potwierdza wszystko, co przodkowie jego miastu nadali; oddając Sącz (hanc Advocatiam communicato nostrorum bonorum) Mikołajowi i Jerzemu wójtom (Advocatibus) i ich sukcessorom. Przytomni temu aktowi byli: „Naugius Castellanus, Spicimirus palati., Zbigniew Cancellar. Crac., Janana Cast. Sandec., Andreas Dapifer, Żegota Gladifer Crac. i Herman Procurat”.
To, co nadali miastu: Kazimiérz W., Ludwik, Władysław I i II, Kazimiérz III Jagiellończyk, Jan Albert, Alexander, Zygmunt I, Zygmunt August i Henryk Walczy, potwierdza Stefan Batory 1577 roku.
Władysław IV na żądanie Tomasza Pytlikiewicza i Stanisława Rogalskiego rajców magistratu Nowego-Sącza, potwierdza prawo magdeburskie i inne przywileje, przez poprzedników jego miastu nadane r. 1633.
August III opierając się na przywilejach poprzedników swoich, a mianowicie na przywileju Jana IIIgo, który miastu nadaje prawo na składy żelaza, miedzi i innych kruszców, jako materyał lub jako wyrób z Węgier idących, i przepisuje miarę na sól, stanowiąc konfiskatę budy, gdyby jéj nie zachowano; na przywileju Jana Kazimiérza, który przepisuje opłatę od towarów i tę na dochód miasta przeznacza („a vase uno vini grossos 15, a tunna salis gro. 6, a centnario aeris gro. 3, a centnario chalibis ferri gr. 2”): obywatele jednak miejscy opłaty téj do skarbu wnosić nie mają, ale jest przeznaczona na odnowę muru i warowni miasta; na przywileju Władysława IV nadanym w Warszawie r. 1639, w którym przepisuje opłatę od kruszców gr. 2 od centnara i 15 gr. od beczki miodu siedmiogrodzkiego; na koniec na przywileju Jana III z r. 1685, gdzie żydom nie dozwala posiadać domów i kramów w mieście pod utratą tychże: na mocy mówię tych wyliczonych przywilejów, wydał August III w Warszawie w r. 1752 jeden ogólny, powyższe potwierdzający[122].
Kościół ewangelicki. Jestto najstarszy zabytek z przeszłości Nowego Sącza. Dawniéj kościół ten posiadali XX. Franciszkanie, ztąd ulica jeszcze nazwę Franciszkańskiéj nosi. Budowa kościoła w kształcie rotundy, którą mienią być dawniéj tylko kaplicą[123], a jako miejsce kościoła naznaczają przestrzeń dziedzińca.
Nad bramą „Errecta a. 1672 P. R. C. S.” Herby Drużyna i Prawdzic; obok bramy szczątki starożytnéj baszty czy dzwonnicy. Zakrystyą wraz z jéj pysznemi gotyckiemi odrzwiami (jak w Niepołomicach), uważamy za jedyny zabytek pierwiastkowéj budowy kościoła. Na zewnątrz kościoła czytamy nie współczesny, ale z XVII wieku, następny napis na marmurze:

„Fundatori Ecclesiae haec Titulo,
Nativitatis B. V. M. cum suo conventu fratribus
minoribus Conventualibus.
Fundata et errecta est a Sere-
nissimo Venceslauo Bohemiae et Poloniae Rege
Anno Dni 1297
cujus Dedicationis Solemnitas
celebratur Dominica prima post
festum Nativitatis B. M. V. — 1640”[124].

Wnętrze kościoła okrywają piękne gipsatury w guście włoskim. W zakrystyi przechowuje się 12cie postaci apostołów; piękne te drzewo-rzeźby są jeszcze zabytkiem ze starego kościoła. W wielkim ołtarzu jest przed kilku laty malowany niezły obraz: „Chrystus w Ogrojcu”.
Na zewnątrz kościoła, na dziedzińcu, widzimy potłuczony pomnik z czarnego marmuru, z postacią zbrojnego rycerza; obok rozbita tarcza z herbem Gryff. Na gmachu dawniéj klasztornym, a dziś mieszkaniu pastora, czytamy na wmurowanych w ścianę marmurach następne napisy. Napis piérwszy należał niezawodnie do składu rozbitego pomnika:

D.  O.  M.
Generosus Joannes Dobek Łowczowski de Łowczów
Dapifer terrae Cracov. etc.

Żył za czasów Zygmunta III°, urodził się r. 1553; był posłem do Turcyi, Szwecyi i Moskwy. † 1628 r.[125].
Napis drugi poprzedza tarcza, ryta na kamieniu z herbami: Gryff, Habdank, Drużyna i Geralt.

„Tu Zophia Dobkowa z domu Marcinkowka
Czney pamięći podstolina niekiedi Krakowska
Odpoczywam z inszemi pochowana w źiemi
Polićzona iuż w poczet z paniami świętemi
Nieprzeciwiąc się nikdi przierzen bożemi
Danam bila w manżelstwo niekdi Piegowskiemu
Któremu dwu synaczków ku sławie powiła
W boiazni bożei zawsze przystoynie cwicziła
Po zeiśćiu towarzysza w manzielstwa pierwszego
Dostałam się w dom zacne Dobka podstolego
Człowieka y w pokoiu i w boiu sławnego
Wszystki Polski korunie dobrze znaiomego
Na posługach koronnich lata swoje strawił
Mim sinom wiecznie sławi wizerunki zostawił
Sluząc bowiem oiczyźnie z serca uprzeimego
Z odwagą tak i kosztem iak i zdrowia swego
Gdi odiechal pode Lwow wtem ia sfrasowana
Zesłam w Bogu — przetoż tu leze pochowana
Przetoz was wielce panie napominam
Zostawaicie w zalach swich wierne prosze mniemam
Ten nagrobek małzonek milośćią zięty
Połoził końcąc affekt w miłości zaczęty
Bierzcie wzór z mego panie zeszcia załosnego
Miarkowacz z każdem czasem ze serca swoiego.
...........(reszty brakuje)...........

Kościół farny św. Małgorzaty, okazałéj gotyckiéj budowy. Przywilej erekcyjny na kościół i istniejącą tu dawniéj kollegiatę w kopii dochowany, wskazuje założyciela Zbigniewa Oleśnickiego biskupa krakowskiego r. 1448. Inni za rok założenia podają r. 1450[126]. Zdaje się, że to nie jest pomyłką, gdyż budowa kościoła kilka lat trwać mogła. Kollegiata przy tym kościele w wieku XVI i XVII składała się z dwunastu kanoników[127]. Na pięknéj, dwiema wieżami ozdobnéj facyacie, widać kamienio-rzeźby, herby: Orzeł biały, Pogoń, i nieznany herb: pochyłoległa strzała z krzyżem na jéj ramieniu, z rokiem 1507, i monogram, którego dziś zakon Jezuitów za godło swoje używa. W kaplicy Matki Boskiéj Bolesnéj, obok drzwi, pomnik żelazny Franciszka Xawer. Ridels † 1808 r. Wszedłszy do świątyni, niepospolita jéj obszerność uderza przedewszystkiém. Dawniéj był kościół gotycko sklepiony, gdy jednak podpierające słupy runęły, upadło sklepienie, które dziś w głównéj nawie zastąpił sufit. Lubo wszystkie ołtarze z piękności rzeźb zasługują na uwagę, jednak wielki ołtarz, na trzy wysokie piętra zbudowany, pyszną rzeźbą się zaleca. Dwadzieścia obrazów z życia św. Norberta ozdabiają stalle, przeniesione tutaj z kościoła Norbertanów po zniesieniu zakonu. W bocznym ołtarzu jest słynny cudami obraz Przemienienia Pańskiego, po zniesieniu Franciszkanów przeniesiony z ich kościoła. Wyobraża ten bardzo starożytny obraz twarz Chrystusa, według podania, przez św. Łukasza na tablicy z cyprysowego drzewa malowaną[128].
Pod kazalnicą pomnik czworoboczny z czerwonego marmuru (wysoki 1 łok. 1 ćw. 2 cal.; szeroki 1 łok. 5 cali). W treści pomnika: dwie figury w stroju polskim, stojące pod krzyżem Chrystusa. Wyrób ostry, mniéj dokładny; wokoło napis: „Hoc sarcophago recondi voluit cineres corporis sui suorumque, honesta Sophia Poławińska que obiit a. d. 1625 mense Julii die nona aetatis vero suae 70.“ U spodu pod rzeźbą:

D.  O.  M.
Kto tu jest, co tu leży, ieżeli chcesz wiedzieć
Zophia Poławińska śmiem imie powiedzieć.

Przyszedłszy do starości w cnoty ozdobiona
Z wiary, sławy i postępków nigdy nie shańbiona.
Coż się przedtym uczciwym życiem swym scyciła
W tym przecie małym grobie kości położyła.
Gdyż się trafi nastąpić na kamień gdzie leży
Proś żeby Pan Bóg zniszczył z dusze iei zmazę.

Naprzeciw chrzcielnica spiżowa; wokół legendy z pisma ś., rok 1552 i monogram:

Obok chrzcielnicy pomnik z tak nazwanego pińczowskiego kamienia. Postać zmarłego wyobrażona w wypukło-rzeźbie leżąc; jestto pomnik Erazma Karcz rajcy Sącza, † 1584. Przed ołtarzem św. Trójcy kamień z napisem do niewyczytania zatartym:
„Anna Pelczina coniunx mastissa hoc sarcophago recondi voluit cineres spect. Nic. Pelczina mariti sui, qui obiit a. d. 1597.

..............................
Vindex iusticiae consiliquae potens Nicole.
Pełka iaces in...... tes tacus......
pidiossus...... dent super.....quiescit.

W kaplicy św. Jana Nepom. zpod ołtarza wygląda kamień grobowy z piaskowca. W wypukło-rzeźbie widać zatartą już postać sędziwego starca w stroju polskim. Z zatartych liter, któremi pomnik wokół jest opisany, ledwo wyczytać można: „Hoc sub monumento.... decessit XIX sept. hora XIIII a. d. MDLXV[129].
W tak zwanym skarbcu, czyli w zrujnowanéj kaplicy pełnéj nieczystości i szczurów, wśród starych potłuczonych ołtarzów, w nadzwyczajnym nieporządku, znajdują się akta dawnéj kapituły kollegiaty tutejszéj. Gdy jednak same tylko szczury zajmują się przewracaniem i porządkowaniem tych dokumentów, przeto przez lat kilka doprowadziły je do tego stanu, że dziś wieleby pracy potrzeba, aby z nich naukowy wynieść pożytek. W tymże skarbcu odszukaliśmy dzwonki, złożone tu po zburzeniu drewnianego kościoła św. Krzyża, jednego z najdawniejszych, który istniał obok drogi ku Staremu Sączu. Jest tu podanie, że w nim jeszcze św. Wojciech nabożeństwo odprawiał; ostatnią zaś słowiańską liturgią miał w nim odprawiać roku 1440 kardynał, a potém metropolita kijowski i carogrodzki Izydor, przejeżdżając na Ruś[130]. Dzwonki te zalecają się pięknym odlewem. Jest téż w témże schowaniu dzwonek z zburzonego kościoła św. Walentego; nosi na sobie następny napis: „Ad honorem S. Valentini in suburbio Sandecensi Andreas Kriomski Neo Sandecensis 1678 donavit”.
Na pięknéj dzwonnicy zbudowanéj r. 1631, zawieszono trzy dzwony. Piérwszy z nich, może po Zygmuncie krakowskim największy w całéj Polsce, ma obwodu 14 łokci. W czasie dzwonienia na chmury podczas burzy, pękł z nadzwyczajnego uderzenia. Głos jego jest donośny, smętny, przerażający i dziwny. Słysząc go podczas pogrzebu, przypominają się mimowolnie słowa krakowskiego wieszcza:
„Tak ponury i rzewny, jak przeczucie zgonu”.
Dziś nie poruszają go więcéj przy dzwonieniu, ale uderzają sercem w boki. Dzwon ten pięknemi odlewami „Maryi i Chrystusa” ozdobny, arcydzieło sztuki giserskiéj, jest, jak napis dowodzi, dziełem Polaka Eliasza Wagnerowicza z Lublina. Napisy na tym dzwonie są następne:
„Sancte Mich. Arch. defende nos in praelio, ut non pereamus in tremendo iudicio divino auxilio fudit me..... (tu odłupany kawał, na którym, odszukawszy go w rzeczonym skarbcu, przeczytaliśmy: „Heliasz Wagnerowicz pixidiarius”)..... Lublinensis. In te Domine speravi, non confundas me in aeternum. Mors est omnium rerum finis. A. D. 1617”. Na drugim dzwonie napis: „Joannes Nicolaus,” i wokół legenda z pisma św. Na trzecim dzwonie r. 1671.
W domach obok kościoła farnego znaleźć można na podłogach, w piwnicach, i po dziedzińcach kamienie nagrobne, których napisy albo zupełnie starte, albo wiele czasu poświęcićby należało na ich odczytanie.
Naprzeciw domu w którym dziś urząd pocztowy ma swoje kancelarye, stoi kapliczka murowana, zapełniona mnóstwem: świéc, ziela, obrazów, obrazków, figur, firanek, i t. d. Jestto pamiątka wystawiona, jak dowodzi napis r. 1771 na miejscu, gdzie dawniéj w skutku miejskiego prawa miecza, wyroki na śmierć wykonywano. Z tegoto powodu lud wielkie ma nabożeństwo do téj kapliczki, i co wieczór mnóstwo świéc zapala na ofiarę. W miejscu tegoż domu pocztowego istniał dawniéj kościół ś. Wojciecha.
Kościół ś. Ducha miał zaś, jak podanie niesie, stać w ulicy, gdzie dziś cmentarz miejski.
Kościół jezuicki. Kościół ten zbudowany około r. 1409 przez Władysława Jagiełłę pierwiastkowo na szpital, potém na klasztor Norbertanom przeznaczony. W r. 1410 Jagiełło za bytności swéj w Sączu, pobudzony namową swego kaznodziei Jana, rodem z Czech, założyć i hojnie uposażyć miał opactwo ś. Norberta[131]. W ostatnich czasach dostał się klasztor z kościołem Jezuitom, którzy w r. 1831, gdy z Tyńca pożarem wypłoszeni do Sącza przybyli, tak kościół, jak i otaczające go gmachy odrestaurowali i w wzorowym porządku utrzymują. Dziś, gdy Jezuitów wywołano z państwa austryackiego, fundusze im odjęto i na szpital miejski obrócono. Zostało jednak trzech członków tego zakonu, którzy się tymczasowo utrzymują, pełniąc przy kościele duchowne obowiązki. Wnętrze téj pięknéj gotyckiéj świątyni okrywają gustowne alfreska, pędzla Marynowskiego, mieszkającego dziś w Krosnie. Pysznie i gustownie ozdobny ten kościół przynosi zaszczyt swoim odnowicielom; ale brak charakteru religijnego i powagi, czynią tę świątynię podobniejszą do salonu, niż do przybytku bożego. Wielki ołtarz zdobi piękny obraz w sposobie bizanckim „Marya“. Przedewszystkiém zasługują na uwagę: ś. Ignacy w bocznym ołtarzu, kopia z Rafaela, pysznego pędzla wiedeńskiego malarza Steinte (1834). Także „Chrystus“ z włoskiego oryginału we Lwowie malowany, dar arcy-księcia Ferdynanda D’Este b. gub. Gal. Wreszcie w bocznym ołtarzu: „ś. Stanisław Kostka“ niepośledniego pędzla. Pod nim obrazek: „Marya“, malowany przez Pietrzyckiego S. J. Zdobi téż ściany kościelne piękny obraz „Maryi“ w sposobie bizanckim, i Władysław Jagiełło w naturalnéj wielkości, w stroju rycerskim. Pancerz stalowy z złotemi kwiatami, nogi okryte żelazną blachą, zakrzywiona szabla, płaszcz purpurowy z wiszącemi rękawami, podbity futrem, stroją tego króla. Z lewéj strony na obrazie: orzeł polski, u spodu obrazu napis:

„Vladislaus Jagiełło, Fundator
Ecclesiae et Monastery Istius
Anno Domini 1409”[132].

W bocznym jeszcze ołtarzu godny uwagi Chrystus na krzyżu; rzeźba wykonana z niezwykłą dokładnością co do wyrobu anatomii, podług rysunku ks. Sztyrmera[133], przez Plaskiego stolarza ze Sącza. W korytarzu wisi wielki olejny portret Jana Pawła Lasoty Sczkowskiego, który kościół r. 1746 odnowił, a umarł jako ostatni opat norbertański r. 1781.
Dawne dzwony tego kościoła znajdują się obecnie w Szczyrzyku pod wsią Łodygowicami i Bielskiem. Teraźniejsze dwa dzwony odlewał Bagiński z Krakowa.
Idąc ulicą wiodącą do zamku, minąwszy most drewniany na Dunajcu, przeszło 200 łokci długi, ujrzysz wieś Chełmiec, a w niéj tuż za mostem mały drewniany:
Kościół ś. Heleny. O fundacyi świadczy następny napis na tęczy: „Ten kościół nakładem Jéj Mości Przewielebnéj Panny Heleny Marchockiéj na ten czas ksieni Starosandeckiéj zakonu ś. Klary na cześć P. B. y wystawienie ś. Patronki wystawion roku 1686“. Jedyną osobliwością tego kościoła jest obraz olejno nieźle na płótnie malowany, ogromnéj wielkości, rozpięty na całéj ścianie kościelnéj. Obraz ten jest bez ram, a mimo to wielkość jego jest taką, że gdyby go w ramach umieszczono, nie zmieściłby się na żadnéj ze ścian tego kościoła; widać więc, że nie ten kościół był pierwiastkowém miejscem jego przeznaczenia, a więc tu zkądinąd przeniesiony został. Treść obrazu następna: w obłokach ś. Franciszek, ś. Jacek, Bóg Ojciec, Chrystus i Marya; na tle obrazu w oddaleniu widać zamek, po lewéj postacie kardynałów i papieża, po prawéj kardynał w książęcéj mitrze, i jakby nasi królowie Zygmunt August, Zygmunt IIIci, a za nimi panowie polscy. U dołu obrazu czworoboczny kamień z napisem: „Mnemosynon R. Stanislai Veianecii Parochi olim Biegunicensis[134] vigilantis religione in Deum, pietate in omnes celebris. Benemerenti, amici amice, quod nolent libenter ex voto contra votum restiterunt qui legis haec dic duo verba: salvus quiesco, salvi vite. Obiit A. D. 1624 die 27 April. aetat. 48”.
Na owym malowanym kamieniu, okrytym powyższym napisem, klęczy ksiądz w komży. Koloryt w całym obrazie niezły, rysunek dokładny, twarze snać portretowane; ogół obrazu liczy 36 głów. Obraz źle utrzymany, barwy oblatują; bez miłosierdzia pokaleczono go gwoździami, przybijając na nim drewniane ozdoby, które dopiéro w celu obejrzenia obrazu i odczytania napisu, odjęliśmy.







  1. Byłto może kościół św. Gertrudy, prebenda kollacyi rajców krakow. który stał na wale na wejściu z ulicy Siennéj za Nową-bramą, zburzony za rządu austr. Przy nim grzebano ciała wyrokiem ściętych (Krak. i Okol. A. Grab. 1844, str. 290). Może téż istniał przy Krakowie inny jaki kościół św. Geronidy, o którym opisujący Kraków zamilczają.
  2. Późniéj proboszcz kątski, wielu biskupów audytor, zmarł 1644 r. (Nies. T. VI).
  3. Był professorem prawa; około r. 1651 rektor, i na téj godności w roku 1652 zmarły. Niemiłe on po sobie wspomnienie zostawił w dziejach akademii krak., przez mnożone w zgromadzeniu niezgody i kłótnie z władzą biskupią (Sołt. O stanie ak. krak. str. 326).
  4. Pisarz panegiryków wierszem łacińskim.
  5. Napisał panegiryk dla 4 kandydatów łacińskim wierszem: Fasciculus laureati honoris, w Krak. druk. ak. 1737 in fol.
  6. Wieliczka przez dra F. Boczkowskiego, 1843 r. Siarczyński Obr. wiek. panow. Zygm. III. T. I, str. 287—288.
  7. Ten Sebastyan otworzył był źródło bogactw i dostojeństw dla domu tego imienia. Nabył Wiśnicz z przyległościami po Kmitach i otrzymał od Rudolfa cesarza niemieckiego tytuł dziedzicznego hrabi na Wiśniczu. Żywot i zasługi jego w pokoju i wojnie opowiadają Niesiecki i Siarczyński. Pochowany przy kościele ks. Dominikanów w Krakowie, w odbudowanéj przez siebie kaplicy, jak świadczy napis grobowy. Umarł d. 22 czerwca 1613 r.
  8. Muszyna, miasto w obw. sandeckim nad samą granicą węgierską, którą Poprad tuż płynący odgranicza. 2,000 mieszkańców. Na wysokiéj górze panował zamek; dziś zaledwo szczątki widać. Muszyna wraz z jedénastu przyległościami i zamkami była aż do podziału kraju własnością biskupów krak. Władysław Jagiełło w r. 1391 darował tę majętność Janowi Radlicy bisk. krak. † 1392. (Świadczy kopia donacyi na miejscu).
  9. Według Czackiego tablicy ewaluacyi monet, licząc podług stopy 1786 r. wynosił 1 złoty ówczesny, złoty 1 gr. 11 szel. 2.
  10. Józef Karol Lubomierski koniuszy kor. marsz. nad. w końcu 1702 r. marsz. w. k. starosta sandom. zator. lubaczew. niepołomic. lubomski, rycki † 1703 r.
  11. W odpisie niniejszym nie zachodzi żadna pomyłka. Bagiński, jak wiemy od niego, urodził się w Cieszynie.
  12. Rozróżnić tu należy nazwy: Kasina, a Kasinka; Kasinka bowiem jestto wioska o ½ mili od Kasiny na prawym brzegu Raby położona, która, jak wyżéj widzieliśmy, należy do parafii Mszany, a niegdyś własność królewska. Dzierżawa (tenuta) zostawała w posiadaniu Kazim. Wykowskiego kaszt. czerwonogr. Płaciła w r. 1772 kwarty 1,457 zł. 8 gr. 5 den.
  13. Przecław Niewiarowski herbu Półkozic, którego wyobrażenie oglądaliśmy, nie był fundatorem tutejszego kościoła, ale był wielkim dobroczyńcą ks. Dominikanów krak. Będąc bezżennym zapisał im wieczną darowizną dobra: Jodłownik, Kostrzą, Ryje, i Markuszową z przyległościami, † 1599 r. pochowany w kaplicy Ligenzów, swych przodków, w kościele dominikańskim w Krakowie. Brat jego młodszy, Jan, legował tymże Dominikanom wieś Kasinę 1596 r. On téż może był i założycielem niniejszego kościoła (Niesiecki T. 6, p. 562. Pruszcz Klejnoty krakow. Świątnica Pańska ks. Mikołaja Sicykowskiego 1743 r.)
  14. Niesiecki t. 8, kar. 96 wyd. lipskie.
  15. Był on synem wyżéj wspomnianego Jana starosty nowotargskiego, dziedzica Skrzyldny; żona Anna Pukarzewska her. Szreniawa, który na nagrobku widzimy. Zwłoki jego spoczywają tutaj, jak świadczy Niesiecki (w Herbarzu t. VII kar. 290).
  16. W każdym kościele, nieraz z niebezpieczeństwem i narażeniem zdrowia i życia, staraliśmy się o zdjęcie napisów z dzwonów, i sądzimy, iż odkrycie gisserów, niebłahym będzie nabytkiem do dziejów sztuk i zakładów ludwisarskich w Polsce starożytnéj.
  17. Starowolski in vita Episcopo Cracov. zowie miejsce to Maria vallis.
  18. Ruszcza, wieś w okręgu b. Rplitéj krakow. 1½ mili od Krakowa w stronie wschodniéj. Po Cedronach dziedzicami téj wsi byli Wierzbiętowie, po których w rusieckim kościele piękne zostały pamiątki.
  19. Szczygielski: Tinecia, Pharos Benedictina.
  20. Cystersi są odłamkiem Benedyktynów Kluniackich, których kolebką był klasztor Citeaux w ziemi burgundzkiéj, zkąd Cystersami nazwani zostali.
  21. W Mogile (1229 r.), w Bledzowie nad Obrą (1238), w Konarowie (1253), w Obrze (1231), w Ołoboku nad Prosną (1213), w Paradizicu (1234), w Przemęcie nad Obrą (1278), w Peplinie w dyecezyi pomorskiéj (1267), wreszcie (1220 r.) w Żarnowcu, Chełmie, Toruniu, Henrykowie, Kamieńcu, w Cyrycu pod Wrocławiem, Nowocelniu, Jemielniku i Wieloradzu w Morawie.
  22. Histor. Polon. edit. Dobromil. p. 586.
  23. Że przed tą datą istniał już w Ludzimierzu kościołek, o tém opierając się na r. 1229 wyczytanym na dzwonku, przy opisie Ludzimierza wspominamy.
  24. Cystersów tych sprowadził z Włoch i z Jędrzejowa; do Jędrzejowa zaś Cystersów sprowadził Janik arcybis. gnieźnieński z klasztoru Morimont z Burgundyi 1140 r.
  25. Świadczą dzieje tego klasztoru, na miejscu spisane z dawnych dokumentów.
  26. Podług tablic Czackiego, grzywna w r. 1300 wynosiła dzisiejszych złp. 64.
  27. Paprocki Herby rycers. pols. str. 71.
  28. Dyplom ten dochowuje się na miejscu.
  29. Paprocki Herby rycers. pols. l. c.
  30. Długosz in Hist. polon. edi. Dobromil. l. c.
  31. Dyplomat ten i dwa następne są na miejscu.
  32. Henryk I Brodaty książę wrocławski panował natenczas jako przywłaszczyciel opieki nad małoletnim Bolesławem, † 1238. Urządzał Polskę na sposób niemiecki.
  33. Wnosić należy, że ci koloniści musieli być Szlązakami a nie Niemcami, gdyż nazwy tych włości nie zdradzają germańskiego pochodzenia, a osadzenie tych okolic cudzoziemcami, dawno już przed Henrykiem Brodatym znane było.
  34. Prandota z Białaczowa wstąpił na biskupstwo krak. po śmierci Wisława roku 1242. † 1266.
  35. Nazwisko téj włości zupełnie już znikło.
  36. Przywiléj ten jest na miejscu; przy nim pięknie dochowana pieczęć wyobraża katedrę krakowską. Nakielski in Miechovia p. 40 przytacza powyższy dyplom jako z r. 1244.
  37. Jan Muskata II b. k. † 1320.
  38. Ratuldowie byli wówczas właścicielami sąsiedniéj wsi Skrzyldnéj, a do patronatu kościoła w Górze św. Jana mogli miéć prawo jako wnukowie wojew. Cedra lub blizcy krewni. Niesiecki bowiem twierdzi w t. II str. 275, 276 (wyd. lips.), iż Zdysław i Ratuld byli wnukami Teodora Cedra, z syna jego Jana hrabi, zwanego Żyła. Przywilej Jana bisk. kr. znajduje się na miejscu.
  39. Dyplom ten znajduje się na miejscu.
  40. Dziś w komitacie spiskim.
  41. Tak podają spisane na miejscu dzieje w rękopiśmie.
  42. Ks. Domiechowski Przecław, najprzód przeor mogilski (1646), a potém opat szczyrzycki w r. 1672, liczy się pomiędzy kaznodziejów naszych. Ogłosił drukiem cztéry kazania pogrzebowe: Matka Bolesna, Raj Zabaw, Rumacya do Narożnika, Praktyka żywéj Wiary, 1647 r. w 12ce. Nadto: Zebranie przywilejów łask i odpustów bractwa Szkaplerza św. błogos. P. Maryi z góry Karmelu; w Krakowie, w drukar. Lenczewskiego Berłutowicza, 1650 w 4ce.
  43. Opactwo peplińskie w dyecezyi pomorskiej, nad rzeką Wierzyczką, założone r. 1267. Niesiecki (t. 8 str. 105 wyd. lips) wspomina o Rembowskim, iż blizko lat 40 był kommissarzem zakonu Cysterskiego; ojczyznie dobrze zasłużony. † 1649.
  44. Jedyną pamiątką po opatach tutejszych jest portret Grzymisławskiego, zdobiący mieszkanie dzisiejszego przeora.
  45. Kuropatnicki w Geografii Gal. i Lodom. Przemyśl., 1786.
  46. Archiwum opackie zabrane i do Lwowa przewiezione; dziś téż żadnego w klasztorze nie można znaléźć pisemnego śladu do życia tutejszych opatów: nawet nazwiska ich są dziś zakonnikom obce.
  47. Posiadał następnie te dobra Kajetan Sierakowski kaszt. król. polsk.; ze śmiercią jego i małżonki z domu hr. Dzieduszyckiéj, dostały się spadkiem Eugeniuszowi hr. Dzieduszyckiemu, znanemu z cnót obywatelskich.
  48. Dekretem z d. 3 marca 1789 r. (L. 12,324) do konsystorza tarnowskiego.
  49. Dekret z 15 października 1813 (L. 33,409).
  50. Dekret 31 lipca 1793 (L. 21,356).
  51. Dekret z d. 5 sierpnia 1808 r. (L. 28,217).
  52. Dekret z d. 15 października 1819 r. (L. 50,783).
  53. Dekret z d. 2 stycznia 1822 r. (L. 52,589).
  54. Dekret guber. z d. 12 kwietnia 1827 r. (L. 15,035).
  55. Byłto jeden z téj familii, który do najwyższych godności w kraju doszedł. Pisał się on Wawrzeniec z Melsztyna Spytek Jordan; był kasztelanem sądeckim i podskarbim w. kor., późniéj wojewodą sandomierskim, następnie krak. W r. 1565 otrzymał kasztelanią krak., na któréj umarł 1568 r., pochowany u św. Katarzyny w Krakowie. Słynął z biegłości w prawie koronném i z gładkiéj wymowy. (Starożytności krak. J. Ł. zeszyt I. Paprocki str. 473, Niesiecki).
  56. Głośny z licznych sakryfikacyj; poświęcił kościołów 143, ołtarzów 705, kapłanów 2185 i t. d. † r. 1646 (Kukliński Stanisław S. J. Virtutes Th. Oborski Ep. Laod. etc. Cracoviae, 1664 in 4to).
  57. Patrz wzmiankę o tém źródle w Roczn. wydziału lekar. krak. tom IV. od. II.
  58. Data powyższa zdaje się być fałszywie położoną, jak to czytelnik przekonać się może, przejrzawszy rzecz o Szczyrzyczu.
  59. Ztąd się pokazuje, iż, gdy Skomelnia leży o trzy mile od Nowegotargu, a prawo kolonizacyi i tu sięgało, więc rozciągłość tego przywileju była nader obszerną.
  60. Badania rzeczy przyr. w Galicyi. Lwów. 1845 str. 21.
  61. Raba od źródła swego do Wisły, do któréj wpada niedaleko Ujścia-Solnego, przebiega mil 16. Szerokość jéj od 4—40 sążni (Badania rzeczy przyr. w Gal. str. 179).
  62. Według obliczeń p. L. Zejsznera w Bibliotece Warsz.
  63. Kuropatnicki Geogr. Galicyi. 1786 r., str. 33.
  64. Hale znaczy u ludu Tatry.
  65. Taka uchwała tycząca się wewnętrznego stanu miasta, nazywała się wielkierzem, i służyła miastom osadzonym na prawie magdeburskiém. (Czacki tom I, str. 296).
  66. PP. Baliński i Lipiński w Starożytnéj Polsce tom II str. 225, przytaczają jeszcze następne przywileje, których tu nie znajdujemy; Kazimiérz W. r. 1346, Dytrykowi v. Teodorykowi Sija pozwala założyć miasto Novum Forum na 150 łanach frankońskich, nadając mu wiele wyliczonych w wspomnioném miejscu przywilejów. Zygmunt I r. 1535 wyznacza za drogę do Węgier gościniec do Orawy idący. Wreszcie oprócz małoważnych stanowień, znajdujemy tu obszerną treść przywileju Zygmunta III z r. 1619, w którym zawiązanemu towarzystwu nadaje prawo dobywania miedzi, srebra i innych kruszców, w okolicy Nowegotargu i Czorsztyna odkrytych. W ciekawych szczegółach określa tu Zygmunt III należne jemu i towarzystwu korzyści. Władysław IV r. 1647 pozwolił każdemu poszukiwać kruszce w téj okolicy. Rozważając piérwszy przytoczony tu z Starożytnéj Polski przywilej ten, któryśmy jako najdawniejszy w kopii oglądali; powstaje sprzeczność, którąby tylko dokładne przekopiowanie i porównanie obu przywilejów usunąć mogło.
  67. Starożyt. Krakow. J. Ł. ..... zeszyt 7.
  68. Według L. Zejsznera; patrz Badania rzeczy przyrodz. str. 21.
  69. Ks. M. Kasprowicz wspólnie z p. Kamińskim wypracowali Kronikę doliny nowotarskiéj, z dokumentów w rękach sołtysów i wójtów dochowanych: lecz ten ważny rękopism 1846 r. zaginął.
  70. Wawrzyniec Kułak, młody jeszcze, bo ledwie 30 lat liczący włościanin, wyrabia piękne rzeźby i do najlepszych między samoucznemi rzeźbiarzami policzyć go należy.
  71. Tradycyjny ten wywód nazwy Ludzimierza nie usprawiedliwiają dzieje; dyplomat bowiem erekcyjny zakonu Cystersów w Ludzimierzu, jak widzieliśmy, jest z r. 1234 i już w nim ta pierwotna Cystersów siedziba nazwę Ludzimierza nosi, a Tatarzy mogli tu najwcześniéj pojawić się dopiéro r. 1241. Baliński i Lipiński w Starożytnéj Polsce T. II str. 227, cokolwiek inaczéj to podanie opowiadają, ale zawsze Tatarzy występują na scenę.
  72. Czarny Dunajec wypływa zpomiędzy skał we wsi Kościeliska, a połączywszy się z potokiem Białego pod Nowymtargiem, zasilony w dalszym biegu Białką i Popradem, wpada do Wisły blizko Opatowca. Rzeka ta ma 16 mil biegu, 40—60 sążni szer.
  73. Jan Pieniążek podczaszy krak., poseł na sejm r. 1589. ztamtąd deputowany do kwarty rawskiéj (Konstytu. str. 561), starosta nowotarski. Żona Zofia a nie Helena v. Elżbieta, jak Niesiecki mylnie pisze w tomie 7 str. 292, wydanie lipskie.
  74. Andrzéj Madała, syn sławnego w okolicy rzeźbiarza. Na obrazach swych podpisuje się: Madalski.
  75. Był seniorem szkoły P. Maryi w rynku. Napisał panegiryk stylem napuszonym: Aquila supremi Jovis ministra etc. Cracoviae, typis Nico. Schedel. 1687 in fol. ark. 3. (Juszyński T. 2 str. 34)
  76. Został w końcu arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem r. 1767. † 1777 (Krasicki w przyp. do Niesiec. T. 7, str. 351 wyd. lipskie).
  77. Rozróżnić tu należy roboty owego Nanke, od innych tegoż imienia. Ten bowiem Franciszek, miał trzech synów malarzy, którzy pomimo że samouczni, jednak tylko w liczbie bohomazistów mieścić się mogą.
  78. Niesiecki, tom 7 str. 96, wyd. lips.
  79. Paprocki Herby rycerstwa pols. str. 558.
  80. Pisząc niniejszy traktacik, zostawiliśmy miejsce na przypis o pracach p. Wojnarowskiego, lecz nie raczył nam nadesłać tychże wykazu.
  81. W r b. wyszła we Lwowie: Geografia Galicyi przez Hip. Stupnickiego. Jestto tak liche dzieło, że wstydby nas było krytykować tę ramotę. Otóż w tém sławetném dziele Szaflary, Zbyszyce i mnóstwo innych wsi, dostały od p. Stupnickiego przywileje na miasta!
  82. Starowolski in Polonia pag. 420, Odrowąż w Sandomierskiém uważa za gniazdo téj rodziny.
  83. Podanie niesie, iż w czasie drugiego najazdu Tatarów (r. 1259—1260), odcięty oddział od hordy Nogaja miał w tém odludném miejscu pozostać. Dla fizyologa niezmiernie ważny przedmiot do zbadania. Ślady nawet bitwy dziś jeszcze można tu rozpoznać w dolinie Biała-woda, leżącéj pod górą Gewontem, przy drodze z Zakopanego do Kościelisk. Wielkie mnóstwo rozrzuconych po niéj kości ludzkich, wnosić każe, iż tu mogła być porażka Tatarów, albo może dopiéro Szwedów.
  84. Schles. Sagen. Gödesche.
  85. W Noworoczniku Ziewonia. Lwów, 1834 r. Sobótka nie jest w Tatrach znaną.
  86. Kończąc rzecz o Łopusznie, składamy tu winną podziękę W. Leonowi Tetmajerowi, poczuwając się do wdzięczności dla niego za gościnne staropolskie przyjęcie i uprzejmie udzieloną pomoc naukową.
  87. Rzeka Dunajec składa się z trzech pomniejszych, rzek tojest: z Czarnego Dunajca, który w dolinie Kościeliska ma źródło i przez tę dolinę płynąc, przerzyna równie nowotarskie, przez Chochołów, Czarny Dunajec, Ludzimierz aż pod Nowytarg; z Białego Dunajca, który ma źródło za hutami żelaznemi w Zakopanéj, płynie przez Zakopane, Poronin, Biały Dunajec, Szaflary aż pod Nowytarg, gdzie się z Czarnym Dunajcem łączy; z Nowegotargu już pod nazwiskiem tylko Dunajca płynie przez Waksmund, Ostrowsko, Łopusznę, Harklowę popod Dembno ku Maniowom; gdzie między Dembnem wsią polską i Fridmanem, wsią węgierską, naprzeciw Maniów, wsi polskiej, przyjmuje do siebie trzecią rzekę, nazwaną: Białka, która stanowi granicę od Węgier. Ma ona początek z Morskiego Oka, przyjmując wody od 5ciu stawów; i inne z węgierskich gór; płynie, doliną, którą droga do Morskiego Oka; ztamtąd poza wsie polskie: Brzegi, Bukowina, Białka, potém poza wieś węgierską Nową Białę (Uj-Bela), nakoniec poza wieś polską Dembno, którą minąwszy, łączy się z Dunajcem. Białka wpada za Dembnem pod Fridmanem do Dunajca, jak to wyżéj powiedzieliśmy. Między Dembnem i Szlembargiem na Dunajcu jest most duży, ale jeszcze wyżéj, nim Białka do Dunajca wpada, t. j. na głównym trakcie z Nowegotargu przez Maniowy, Czorsztyn do Węgier.
  88. Nedetz śmiałą wzniesiony ręką na stroméj skale wapiennéj, wiszącéj nad brzegiem Dunajca. Zdaje się ze względu jego położenia, że na strażnicę graniczną współcześnie z Czorsztynem założony został. W wojnie Jana Zapolia księcia siedmiogr. i współzapaśnika z Ferdynandem o koronę węgierską (1530), znajdował się Nedetz w ręku Piotra Kostki z Siedlca, dowódzcy oddziału wojska Zapolia, zpod którego odparł zastępy niemieckie. W r. 1601 naprawiono go, upiększono i rozszerzono, jak to można widziéć z napisu nad bramą zajezdną rytego na marmurze. „Georgius Horwat in Palocza, Dunayecz et Landok Dominus ac Haeres hoc Castrum virtute sua organisavit, exornavit, et ampliavit, Anno Domini M. D. C I.” Zamek ten jest dziś w stanie jeszcze dobrym i zamieszkały, zdobi go piękna kaplica. Więzienia obszerne w baszcie i pod bramą, przeznaczone są dla ciężkich przestępców. Tutaj zbierała się także przed r. 1849 węgierska szlachta, mająca w ręku władzę wykonawczą sądową, na zjazdy, które się kilka razy do roku odbywały.
  89. Pieniny zajmują jednę milę ☐. Poczynają się pod Czorsztynem, a kończą za Krościenkiem. Najwyższy szczyt Pienin zwie się Sokalica.
  90. Grot Słupecki oddał się życiu awanturniczemu natenczas, gdy został z kraju wywołany za zabicie Jana Ossolińskiego kasztel. wiślic. w zwadzie o granicę wsi Dwukłos (Niesiecki. Bielski tom 13 str. 213).
  91. Kromer, De origine et rebus gestis Polon.
  92. Generzych: Osobliwości miasta Keszmarku, tom I, str. 148.
  93. Moraczewski: Dzieje rzeczyposp. pol. T. 2, str. 132.
  94. Wspominki Ojczyste Amb. Grabow. T. I.
  95. Roczniki jazowskie; rękop.
  96. Starożyt. Pols. T. I.
  97. Płata wojska i chléb zasłużonych, r. 1771 str. 4.
  98. Niedawno założono tu kąpiele. Części składowe mineralnéj wody odkrytéj w Krościenku są: w 2 fun. wody = saletranu sody 3,049.470, solanu wapna 7,436.650, węglanu sody 1,750.911, węglanu magnezyi 7,844.555, gazu kwasu węglowego 27 cali sześciennych. Dr. Herbich botanik odkrył tu roślinę: „Chryzanthemum Zawadzki” od niego nazwaną, którą w dziele: Additamentum ad floram Galiciae opisał i wyobraził.
  99. W obwodzie sądeckim nie znamy nazwiska podobnego dekanatu.
  100. M. Kunicki herbu Bończa sufragan i archidyakon krak., dziekan kapituły gnieźnieńskiéj, opat mogilski. Mąż pełen cnót i zasług publicznych, opiekun małoletniego Ignacego Krasickiego, późniéj znakomitego pisarza i biskupa warmińskiego. Umarł r. 1751 (Krasicki w dopeł. Niesiec. tom 5).
  101. Ks. Jan Owsiński † dnia 7 lutego r. 1727. Stanisław † 1746.
  102. Roczniki jazowskie; rękop.
  103. Czacki O Litews. i pol. praw. T. I str. 274.
  104. Świadczy kopia przywileju, znajdująca się w urzędzie kameralno-ekonomicznym staro-sądeckim w tomie III aktów. Oryginał w r. 1782 przesłano do gubernium we Lwowie.
  105. Bielskiego M. Kronika pol. T. 14.
  106. Starożytna Polska T. 2.
  107. Przywiléj ten w Gubernium, kopia w urzędzie kameralno-ekonomicznym w miejscu.
  108. Staroż. Pol. T. 2.
  109. W Niesieckim wyczytujemy, że był starostą sądeckim.
  110. Ciekawi szczegółów grobu św. Kunegundy i jéj cudów, mogą czytać takowe w książce: Droga Zbawienna do grobu B. Kunegundy i t. d. przez księdza Wincentego Sienickiego S. T. lektora zako. kaznodziej. w Krakowie, r. 1769 w 8ce.
  111. Rozmaitości Lwowskie z r. 1835. Ner. 51 z 19 grudnia.
  112. M. Wiszniewski w IV tomie Hist. Liter. str. 93, 94, 95, opisuje szczegółowo ten rękopism. Zaczyna się on od słów do biskupa krakowskiego Jakóba z Sienny: „Joannes Longinus Canonicus Cracoviensis monet hortatur et impellit Jacobum Episcopum Cracoviensem pro canonisatione Sancte Conegundis Poloniae Ducissae, cujus genus, virtutes, religionem, gesta et prodigia in hoc describit libello”. Długosz czerpał z dawniejszego żywotu św. Kunegundy, przez jakiegoś Stanisława Franciszkana króciuchno napisanego, do którego, jak sam mówi, przydał wiele rozdziałów. W XVII wieku wyszło tłumaczenie owego żywotu, gdy ks. Jan Fox archid. krak. wizytator zakonu (Miechovia § III) zwiedzając klasztor, ksienią Zofią Boczkowską do jego wydania po polsku, namówił. Wyszedł téż w Krakowie 1617 r. in 4to str. 288, z tytułem: „Żywot św. Kunegundy zakonu św. Klary, księżnéj polskiéj, za powodem ks. Jana Foxa, archidyakona krak. na polskie przez ks. Przecława Mojeckiego przetłumaczony”. Kopia owego rękopismu na papierze miała się znajdować w bibliotece Załuskich. Biskup kijowski Załuski widział jeden rękopism téj treści u Jezuitów w Krakowie.
  113. W nr. 5 Dodatku literackiego do krakowskiego pisma „Czas” z r. 1849, uczyniliśmy stosowną publiczną w tym względzie odezwę do JW. ks. biskupa dyecezyi tarnowskiéj.
  114. Ten Petrykowski kustosz i oficyał sandecki, proboszcz w Starym Sączu i Igłowie, napisał: Żywot św. Kunegundy, w języku łacińskim, w skróceniu z wydanego po polsku przez ks. Marc. Frankowicza, dla użytku Węgrów (jak mówi) i wydał w Tyrnawie 1744 r. w 4ce, str. 162.
  115. Był nim Paweł z Przemankowa.
  116. Rycina miasta znajduje się w Przyjacielu Ludu r. 1837 nr.35: tamże w tomie z roku 1841, nr. 47, dwa widoki zamku, od wschodu i południa.
  117. Bielski M. w Kronice pols. tom 14, 15.
  118. Starowolski: Polonia (w Zbiorze Miclera) T. I.
  119. Wiszniewski M. Metoda Bakona tłumaczenia natury.
  120. Siarczyński w Obrazie Zygmunta III. T. I.
  121. P. Żegota Pauli w swoich Starożytnościach galicyjskich, wydawanych we Lwowie r. 1838, str. 44, podaje następny opis pieczęci miasta N. Sącza, którą widział przy dyplomie z r. 1323. Widać na niéj św. Małgorzatę ze smokiem; dokoła napis: S. (igillum) advocati atque civium d (e) Kemientz; w środku: Bta (beata) Marg. (arita) virg. † edi. Pieczęć ta z wosku zwyczajnego, na jedwabnym amarantowym sznurku”.
  122. Oprócz tych przywilejów, pp. Baliński i Lipiń. w Starożytnéj Pols. tom 2, str. 217, wyliczają: Przywiléj Wacława króla czesk. i wówczas księ. krak. z r. 1294, w którym tenże Bartoldowi i Arnoldowi na 72 łanach miasto zakładać dozwala. Będzie to może omyłka w dacie lub potwierdzenie wcześniejszego przywileju, który przytoczyliśmy. R. 1365 Kazimiérz W. ustanawia sądy podług prawa niemieckiego. Zygmunt I po zgorzeniu miasta w r. 1522, uwalnia mieszkańców od opłaty czopowego na lat 14. R. 1554 dozwolono mieszkańcom zakupywać dla handlu sól z zup bocheńskich. Jan III r. 1682 po zniszczeniu miasta przez powietrze i wojnę szwedzką, za zgodą mieszkańców, dozwala żydom budować się w ruinach opuszczonych; zastrzegając sobie, aby przeciw rzeczom św. nie bluźnili. Wykonywali widać żydzi wiernie to zalecenie, bo i mieszkańcy Sącza, jak widzimy z dyplomatów, za nimi się ujmowali, a i podanie mówi, że w czasie wydarzonego pożaru w Sączu, żydzi wraz z katolikami modlili się w kościele XX. Franciszkanów przed obrazem Przemienienia Pańskiego, i klęcząc wołali: „przemień!”
  123. Kaplicę tę na nowo miał wystawić r. 1654 Konstanty Lubomirski podczaszy w. koronny, starosta sandecki, jak się o tém dowiadujemy z książki: „Zbiór historyi, łask i cudów obrazu Przemienienia Pańskiego, przez ks. Bonawent. Sikorskiego, Kraków r. 1767, w 8ce.
  124. W Starożytnéj Polsce T. 2, str. 223 znajdujemy rzecz o tym napisie.
  125. Mówią o nim Konstytucye sejmowe z r. 1606 fol. 897 i z r. 1613.
  126. Przyjaciel Ludu nr. 35. R. 1837.
  127. Zbigniew Oleśnicki bisk. krak. i kardynał fundował tę kollegiatę, i osadził cztérech przy niéj prałatów, tyleż kanoników i tyleż wikaryuszów, dla których mieszkanie należyte z muru wyprowadził, jak mówi Niesiecki (T. 7 str. 76) wsparty powagą dziejową Kromera, Starowolskiego, Cichockiego i innych. Umarł Zbigniew r. 1445 d. 1 kwietnia, będąc 32 lat biskupem krak. Paprocki, a za nim Okolski jednego z nim być rozumieli Zbigniewa, który z biskupa kujawskiego został r. 1480 arcybiskupem gnieźnieńskim i umarł r. 1493. Damalewicz in Vitis Episcop. Vladislav. Cracoviae:, et Archiepiscop. Gnesnen. Varsov.; błąd ten wyjaśnił i sprostował. Mimo to, nie w jednym z naszych pisarzy napotkać można nieoględność w braniu obu Zbigniewów za jednego.
  128. Opis tego obrazu jest nawet drukiem ogłoszony w rzadkiéj dziś książce, w przypisie 1 na str. 447 cytowanéj.
  129. Starowolski in Monumenta Sarmat., nie przytacza żadnego pomnika z obudwóch Sączów.
  130. P. Ż. Pauli w Podróży po Galicyi r. 1831, w Rozmaitościach Lwow. r. 1835, nr. 49, podając tę wiadomość, nie przytacza źródła.
  131. Starożytna Polska tom 2, str. 219.
  132. Rysunek tego obrazu wykonany przez Mściwoja Marynowskiego, znajduje się w Przyjacielu Ludu R. 7 (1840), nr. 50.
  133. Ks. Jezuita Styrmer, żyjący w wieku przeszłym, a zmarły na początku naszego, zwiedziwszy jako missyonarz Anglią i Chiny, umarł w zakonie jezuickim w Połocku. Słynął słusznie jako rytownik i mistrz w wyrobach rzeźbiarskich na kości słoniowéj. Zostawił po sobie wiele blach gotowych pod prasę.
  134. Nie mogliśmy znaleźć sensu w tym napisie. Będąc w Biegunicach pragnęliśmy się dowiedziéć z akt kościelnych o ks. Veianecie. Znaleźliśmy tylko, że był proboszczem w Biegunicach od r. 1608 do 1621, w którym zrezygnował. Był on téż kan. kat. krakow.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Józef Łepkowski, Józef Jerzmanowski.