[57]UNIWERSYTETY
Rękom, wplątanym w potrzaski katalogowych kartek,
Mur chiński liter żałobnych górne niebiosa przesłania:
Co noc jest Noc Zmartwychwstania
I Wielki każdy jest Czwartek —
Czas zrzucić maski!
O, melancholjo szarych ławek,
O, pobielane pustką szyby,
Jesienią pachną mokre grzyby
I nęcą szlichtady sadzawek!
Sale, gdzie w czarnej krawatce profesor
Mówi do murów trupie słowa,
I gdzie na wąskiej nad nicością kładce
Podają ręce odnowa
Stara panna w podzięce i przyszły asesor.
[58]
Seminarja duszniejsze nad pyły bibljotek,
Czaszki schylone nad żmudne foljały, —
Dla fraszki zabijacie cudny marmur ciała,
Wy, mózgów proletarjat,
Które co dnia gruchoce Konieczności młotek!
Bluźniącemu na katedrze
Słowo przemieni się w żmiję,
Która krew jadem przeszyje,
Kiedy do serca się wedrze.
Chrystus Pan ze świątyni
Kupczące gniewem wygnał —
On i nad wami uczyni
Płomiennej zemsty sygnał!
[59]
Runie zza Tatr,
Jak mórz ogromy,
Gorący wiatr,
Co spala domy!
Trzeba być bożym krzykiem,
Co, pijacki, wypada z szynku,
Albo kamiennym pomnikiem
Na rynku!
Nad lądów pierścienny krąg
Święty Burzyciel powstanie,
Wkrąg dźwignie Zmartwychpowstanie
Jasnowidzących rąk.
Nad chłodne niebo łuków nić
W sklepienie dumy zepnie mosty —
O, być jak one prosty,
O, żyć.