Uparty chłopiec/14
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Uparty chłopiec |
Podtytuł | Życie Ludwika Pasteura |
Wydawca | Wydawnictwo J. Mortkowicza |
Data wyd. | 1938 |
Druk | Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa — Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Ludzie kupują cukier i sól, ale nic ich nie obchodzi, że to są kryształy.
Znają kwaśne mleko, ale nie myślą o tym, dlaczego mleko kwaśnieje?
Jedzą chleb. Dlaczego do wypieku chleba potrzebne są drożdże? Dlaczego placki i babki raz rosną i są doskonałe, a drugi raz się nie udają?
Piją piwo, wino i wódkę. Jak to się robi?
Dlaczego mięso psuje się i gnije?
Dlaczego zdrowy człowiek może się zarazić od chorego?
Dlaczego chorują krowy, konie i owce, kury i motyle?
Dlaczego w brudzie rodzą się robaki?
Dlaczego jedna kobieta urodzi dziecko i żyje i jest zdrowa, a druga umiera?
I dziś jeszcze nie wszyscy to wiedzą, albo coś niecoś wiedzą. Ale wtedy nikt tego nie wiedział.
I teraz nie wszyscy chcą się dowiedzieć.
Ale Pasteur był uparty w poszukiwaniach i mówił:
— Chcę i będę wiedział. Dobrze będę wiedział i wszystko — dokładnie, gruntownie. Będę sam wszystko robił i pracował. A potem nauczę innych.
Kiedy Pasteur był studentem, przeczytał w książce, że zapałki robi się z fosforu, a fosfór można wydobyć z kości. Przeczytał, jak się to robi.
Kupił kości, spalił je w piecu, zebrał, połamał, roztarł na proszek, położył na wagę, nalał płyn, który książka wskazała.
To była pierwsza jego próba naukowa i pierwsza radość. Zdobył fosfór, nasypał do słoika.
Takich prób będzie robił setki, tysiące.
Jeżeli próba się nie uda, nic nie szkodzi. Nie stracił czasu nadaremnie.
Nauczył się, że tak jest niedobrze, że trzeba robić inaczej. Dowiedział się, że tą drogą niczego się nie dowie. Nauczył się, jak trzeba pracować.
Coraz lepiej będzie mieszał i gotował, coraz lepiej będzie mieszał i ważył. Coraz więcej zna kwasów i soli, proszków i kryształów. Coraz więcej widzi przez lupę i przez mikroskop.
Coraz łatwiej przelewa płyny z butelki do butelki, żeby nie wylać, a potem dobrze zakorkować.
Pilnuje się, żeby nie złamać, odstawić na miejsce; żeby pamiętać, gdzie postawił; żeby zapisać, co robi, co widzi.
Robotnik przy maszynie musi być ostrożny i uważny, bo może zepsuć, uderzyć się albo skaleczyć. Uczony w pracowni jest także robotnikiem i jeszcze bardziej musi się pilnować.
Nie wiemy, ile razy Pasteur skaleczył się i sparzył, ile razy przewrócił butelkę i wylał, ile razy postawił coś albo położył, a potem szukał. Ile razy był zmęczony i śpiący, a wtedy łatwo się pomylić.
Ale wiemy, że za lat 30 Pasteur będzie badał wściekłe psy. Z pyska wściekłego psa, który rzuca się i gryzie, będzie brał ślinę trującą. Ten straszny jad szalonego psa będzie zastrzykiwał myszom i królikom.
W pracowni swojej będzie gromadził chorą krew i mocz i zgniłą ropę wrzodów.
Dużo razy powie mu żona:
— Bądź ostrożny. Uważaj. Tak bardzo boję się o ciebie.
A Pasteur odpowie:
— Bądź spokojna. Umiem obchodzić się z trucizną.
Pasteur był naprawdę uważny i ostrożny.