Uparty chłopiec/13
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Uparty chłopiec |
Podtytuł | Życie Ludwika Pasteura |
Wydawca | Wydawnictwo J. Mortkowicza |
Data wyd. | 1938 |
Druk | Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa — Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Ludwik Pasteur ma dobrą żonę i dwie miłe córeczki. Jednej dali imię Cecylka, a drugiej Janina; bo tak nazywała się matka Ludwika.
Ma Pasteur wygodne mieszkanie i blizko pracownię.
Jest profesorem, ale ma pięć dni w tygodniu wolnych, kiedy może robić, co chce.
Ma przyjaciół. Nie ma wrogów; dopiero będzie ich miał.
Może żyć wygodnie i spokojnie.
Ale ten wielki uczony nie zna spokoju.
Kto inny zrobi jeden wynalazek, powie ludziom jedną nową prawdę, i już jest sławny i to mu wystarcza. Odpoczywa. Ale Pasteur nie zna odpoczynku.
Pisze do Karola:
— Tak mało wiem. Wszystko dopiero zaczynam. Tak mało czasu. Dlaczego trzeba spać? Szkoda, że nie jesteśmy razem. Razem zmienilibyśmy świat. Źle idzie mi praca. Rok się kończy, a mało zrobiłem. Żona gniewa się, że cały dzień siedzę w pracowni. Biot też radzi, żebym przestał, bo mi się nie uda.
Pasteur jest uparty. Kupuje drogie maszyny. Znów próbuje.
Kiedy był dzieckiem i rysował, też mu się nie zawsze udawało. Miał trudności. Kiedy uczył się w szkole, też bywało trudno.
Pisze tak:
— Trzeba być szalonym, żeby robić to, co zacząłem. Ale nie tracę nadziei.
Bo Pasteur chce zamieniać nie tylko kryształy, ale i rośliny.
Chce zrobić tak, żeby drzewa były takie, jakie są nam potrzebne, jakie chcemy, żeby były.
Wierzy, że można zrobić tak, aby zwierzęta stały się inne; aby słońce tak świeciło, jak chce człowiek; aby nie było ludzi chorych, ani głupich.
Są w wodzie i w powietrzu małe żywe istoty, które zmieniają kryształy. Jest nieznana elektryczność. Jest tyle wielkich tajemnic, nieznanych mocy.
Pasteur wymyśla jakieś zegary, lustra i magnesy. Próbuje i szuka.
O wielkich uczonych piszą, że zrobili to i owo, że zrobili takie i takie odkrycia.
Ale uczony szuka, więc błądzi. Chce, ale mu się nie udaje. Zaczyna i przestaje, odchodzi i wraca. Myli się i poprawia.
Nie udało się, bo zrobił jeden mały błąd, albo brakuje mu czegoś, albo mu przeszkodzono.
Już zdaje mu się, że znalazł, odkrył i wie; ale widzi, że się omylił. Może jutro, może za rok będzie tak, jak chce? Może ktoś inny poprawi jego błąd i zawoła:
— Wiem. Zgadłem. Znalazłem.
Dziesięć lat męczył się Pasteur. Cztery próby mu się udały.
Ale i to, co się nie udało, było ważne.
Pisze polski profesor tak:
— „Pasteur utorował drogę nowej teorii budowy związków chemicznych... Prace Pasteura dały podstawę do obecnych zapatrywań na budowę przestrzenną chemicznych związków.“
Uczony zgaduje i znajduje, a innym pokazuje drogę.