<<< Dane tekstu >>>
Autor Janusz Korczak
Tytuł Uparty chłopiec
Podtytuł Życie Ludwika Pasteura
Wydawca Wydawnictwo J. Mortkowicza
Data wyd. 1938
Druk Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego
Miejsce wyd. Warszawa — Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
12.

Niespokojne były czasy. Mówili ludzie, że będzie wojna.
Niedobrze było uczonym. Trudno było pracować, bo rząd nie miał pieniędzy. A uczonemu potrzebne są drogie maszyny, drogie szkła, lampy, piece do gotowania, stoły i szafy do butelek i słojów, drogie proszki. Trzeba kupować różne naczynia, lupy, rurki, klatki, kadzie.
Były wtedy bogate fabryki, ale szkoły były biedne. Jeżeli uczony miał bogatego ojca, sam wszystko kupował za własne pieniądze.
Gdy Ludwik Pasteur dostał nagrodę za swoje prace, także wydał połowę pieniędzy na pracownię. Ale to było za mało.
Niedobrze było uczonym. Szkoły były ciasne. Jeżeli uczony chciał mieć pracownię, musiał szukać miejsca w piwnicy albo na strychu.
Trudno pracować, gdy ludzie się kłócą, i nikt nie wie, czy będzie za rok tam, gdzie teraz mieszka i pracuje.
Ojciec Marji, żony Ludwika, też przenosił się z miasta do miasta. Z Orleanu posłali go do Angoulème (Angulem). Potem do Douai (Due). Z Douai do Tuluzy. Z Tuluzy do Cahors, z Cahors do Strasburga.
I Pasteur musi wyjechać.

Kłócili się wtedy ludzie. Ten, kto wczoraj był przyjacielem, dziś robił się wrogiem. Kłócili się naczelnicy.
Zawsze tak jest, gdy czasy są niespokojne.
Ale Pasteur się nie zmienił. Karol był i został jego przyjacielem. Tak samo profesor Biot.
Biot ma już lat 80. Smutno staremu uczonemu, że jego młody przyjaciel Pasteur jest daleko. Biot przez całe życie poszukiwał prawdy o kryształach, a Pasteur przez cztery lata pracy lepiej od niego poznał kryształy. Cóż z tego, że Biot ma ordery, ma kolegów ministrów? Potrzebny mu jest Pasteur. Chce, żeby Ludwik był w Paryżu.
— Napisz, drogi przyjacielu, jak pracujesz. Chcę żyć jeszcze, żeby wiedzieć, co robią młodzi dla nauki francuskiej. Przyjedź do mnie na wakacje. Niech ojciec twój też przyjedzie.

Jedzie stary garbarz do Paryża i wiezie podarek: owoce ze swojego ogrodu w koszyku.
Jedzie Ludwik i też wiezie podarek: pudełko, w którem ułożył starannie ciekawe i mało znane kryształy. Gościnnie przyjął ich Biot.
Napisał potem do ojca Ludwika list:
— Szanowny Panie! Raz jeszcze dziękujemy Panu, ja i moja żona, za smaczne owoce. Radzi jesteśmy, że siedzieliśmy przy jednym stole z naszym przyjacielem i jego rozumnym i poważanym ojcem.
Gdy Pasteur dostał później order za swoje odkrycia, Biot powiedział:
— Za co innego dostał ojciec krzyż legii honorowej od Napoleona. Za co innego dostał syn order. Ale jeden i drugi zasłużyli na swoje ordery.
I powiedział jeszcze:
— Jeśli Ludwik postawi na swoim stole fotografie ojca i moją, to będą to fotografie dwóch ludzi, którzy go tak samo kochali.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Goldszmit.