Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1881/26
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1881 |
Pochodzenie | Gazeta Polska 1881, nr 220 Publicystyka Tom V |
Wydawca | Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff |
Data powstania | 3 października 1881 |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Zakład Narodowy im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór artykułów z rocznika 1881 |
Indeks stron |
Olbracht Łaski, wojewoda sieradzki. Wizerunek historyczny na tle dziejów Polski XVI wieku, przez Aleksandra Kraushara. T. 2, u Gebethnera i Wolffa. Ród Łaskich należał w XVI wieku do najznakomitszych w Rzeczypospolitej. Świetność jego za czasów prymasa doszła do apogeum. Olbracht, bohater krausharowego opowiadania, urodził się w zamku kesmarskim i doszedłszy lat, ujrzał się jednym z najpotężniejszych i najbogatszych panów w kraju. „Królewięta“ już i wówczas wywierały przeważny wpływ na losy Rzeczypospolitej, lubo wpływ ten nie był tak zgubnym, a działalność mniej osobiste cele mająca na celu niż w czasach późniejszych. Prócz świetnego nazwiska i majątku, Łaski przyniósł na świat i inne przymioty, jako to: nadzwyczajną urodę, niepospolite zdolności, bystry rozum, męstwo i wielką wymowę, a gdy przy tem nie brakło mu i ambicji, zdawał się być do wielkich celów przeznaczonym. Wykształcenie odebrał jak najstaranniejsze, młodość upływała mu w towarzystwie ludzi słynnych z nauki i talentu, pod których wpływem wrodzone zdolności jego rozwinęły się na kształt bujnego kwiatu. Dziwił też ten magnat całą Europę i wszędzie zjednywał sobie uwielbienie, którego nawet widoczne jego wady nie zdołały osłabić; wadami temi były porywczość, lekkomyślność, niespokojność ducha dochodząca do awanturniczości. Łaskiemu brakło silnych podstaw moralnych i siły, by się ich trzymać zawsze w życiu — dlatego niedalekim od prawdy jest sąd, że był to świetny warchoł. Wrażliwy na wszelkie nowości, chwycił się kalwinizmu, ale w nim nie wytrwał. Przeszedłszy następnie na łono katolicyzmu, stał się ukochanem dziecięciem Kościoła, protegowanym Hozjusza, nuncjuszów w Polsce i samych papieży. Ambicja jego sięgała wysoko i daleko. Nie dość mu było ogromnych posiadłości w Rzeczypospolitej i państwie Habsburgów; marzeniem jego była Mołdawia i jej tron. Popierał on jednych hospodarów przeciw drugim — zrzucił z tronu Al. Lepusnano, a osadził na nim awanturnika Heraklidia. Potem, zrażony niewdzięcznością tegoż, znów przestał go popierać, dzięki czemu tron dostał się w ręce Tomży, ściętego później we Lwowie. Zmieniając hospodarów, miał Łaski ustawicznie na myśli chwycić w końcu rzeczy dla siebie hospodarstwo. Tymczasem jednak wyprawy jego i machinacje mogły wtrącić Rzeczpospolitą w niepożądaną wojnę z Turcją. Przyczyniło to niemało kłopotu Zygmuntowi Augustowi i licznym sejmom, na których osobiście stawał Łaski. Wyprawy wołoskie i utrzymywanie całych armii na swoim żołdzie zachwiały i kolosalną fortunę Łaskiego, skutkiem czego, po śmierci pierwszej swej żony, żeni się z ks. Beatą Ostrogską, matką słynnej Halszki, i zagarnia cały majątek żony. Postępowanie z nią jest plamą na pamięci Łaskiego, więzi on ją bowiem prawie do śmierci w Kesmarku, mimo starań książąt Ostrogskich i mimo instancyj ich wnoszonych aż do cesarza. Mimo jednak wszystkich swoich wad osobistych i politycznych, Łaski nie jest jeszcze typem możnowładcy późniejszego, który nieraz swoim interesom podporządkowywał interesa ogólne. W ważnych dla Rzeczypospolitej chwilach Łaski umie poświęcić raczej swoje — a gdzie obowiązek patriotyczny staje jasno, — tam umie go pełnić. Występuje on jako stronnik Unii i dobry patriota. Podczas najazdu Tatarów zbiera on własnym niemal kosztem rycerstwo i zadaje im straszną klęskę pod Oczakowem — co zjednywa mu równie wielką chwałę, jak popularność. W sprawach jednak domowych wichrzy ciągle. Podczas bezkrólewia zostaje gorliwym stronnikiem cesarza i jest wprost jego jurgieltnikiem. Następnie przerzuca się na stronę Henryka Walezjusza i posłuje do Francji. Otrzymuje za to od dworu francuskiego obietnicę protekcji na hospodarstwo wołoskie. Po ucieczce Henryka wraca znów do cesarza i wszelką siłą stara się przeprowadzić wybór Maksymiliana. W tymże czasie wichrzy mocno. Życie jego prywatne upływa na kłótniach, najazdach, wydzieraniu dóbr kwestionowanych innym posiadaczom i opędzaniu się kłopotom wynikłym z rzekomego małżeństwa z Francuzką, mimo iż księżna Beata była jeszcze przy życiu. Jest to chwila moralnego upadku Łaskiego. Natarczywe jego prośby, zanoszone o pieniądze do cesarza, robią jak najsmutniejsze wrażenie; na takich zaś błagalnych prośbach, listach i układach z posłami ubiegają całe miesiące. Gdy, wbrew życzeniom większości możnowładców, utrzymał się Stefan Batory, Łaski przeniósł się na czas jakiś do Wiednia, biorąc udział w sejmie ratyzbońskim i we wszystkich intrygach przeciw Batoremu prowadzonych. W tym czasie odwiedza Florencję, obsypywany łaskami przez Franciszka Medyceusza. Po powrocie ponownym do Wiednia zastaje tam posła Iwana Groźnego, Żdana Kwasznina, który ofiaruje mu żołd za pomoc w napaści na Rzeczpospolitą na współkę z cesarzem. Wówczas jednak uśpione sumienie porusza się w dumnym magnacie. Łaski, mimo nienawiści do Batorego, opatruje się, że chodzi tu o zdradę kraju i podział Rzeczypospolitej; wybucha więc w sposób mniej parlamentarny jak cny, i mówi do posła: „Chłopie! by mi nie szło o dwór carski, tedybym ci dał ten list zjeść w czemś niesmacznem i nauczyłbym cię ludzi uczciwych doświadczać. Aleć tak powiadam: Nie noś mi drugi raz takiego listu, bo pewnie zjesz“. — Jakoż nie był to jeszcze wiek XVIII. Łaski tak dalece przejrzał w tej stanowczej chwili, że postanowił się wycofać z konjunktur przeciwnych Batoremu. Przyczyniła się do tego i chwała, jaką król okrył się po zwycięstwie. Łaski więc wraca do kraju i odtąd jest wiernym stronnikiem królewskim. Występuje on czynnie w procesie Zborowskich jako oskarżyciel przeciw Krzysztofowi, który ze strony Iwana podobne odebrał propozycje. Zresztą życie jego zawsze jest burzliwe. Walczy on teraz o swój rodzinny Kesmark i stara się go wydrzeć z rąk różnych niemieckich i węgierskich zastawników. Po utracie Kesmarku wyjeżdża z niewiadomych i niewyjaśnionych przez autora powodów do Anglii. Przyjmowany przez Elżbietę jak udzielny książe, przez swoje przymioty, hojność i wykształcenie oraz sławę wojenną staje się podziwem Anglików. Miasta otwierają przed nim bramy i wydają uczty na jego cześć, uniwersytety zaś wydają dysputy. Wówczas to odbyła się i słynna dysputa Giordana Bruna z uczonymi angielskimi. Wzmianka o niej w Lewesie i o słynnym księciu polskim Alasco była właśnie dla Kraushara powodem poszukiwań, a następnie napisania monografii o Łaskim. Pobyt magnata w Anglii kończy się mniej sławnie. Zbytnia rozrzutność doprowadziła go do długów, a gdy ofiarowaną mu przez Elżbietę pożyczkę odrzucił — zmuszony był potajemnie opuścić Anglię. Czy Szekspir brał z niego wzór do swego Don Armada w komedii swej, zatytułowanej Stracone zachody miłości — jest wątpliwem. Jest to przypuszczenie i nic więcej. W czasowej elekcji po zgonie Batorego, między innemi kandydaturami „piastowskiemi“ postawiona była kandydatura Łaskiego; nie miała ona jednak wiele widoków, gdyż jakkolwiek sława Łaskiego była wielka, nie miał on jednak opinii człowieka statecznego. Sam on stanął po stronie Zygmunta III i oddał mu pewne usługi tak w chwili sporu z Maksymilianem, jak później w czasie pobytu króla w Szwecji — i zatargów z Karolem Sudermańskim. Z wiekiem przychodzi nareszcie i statek, dlatego ostatnie lata spędza Łaski już spokojniej na gojeniu ran zadanych fortunie i w troskach o syna Hieronima, młodzieńca wielkich nadziei. Pod koniec życia łączą Łaskiego stosunki przyjazne z Zamoyskim. Umierają obaj prawie współcześnie.
Przymioty Łaskiego przeważyły w opinii współczesnych jego wady, gdyż wyrażają się o nim przeważnie pochlebnie (Solikowski, Kochanowski etc.). Był Łaski dziwną mieszaniną dobrych i złych przymiotów. Leżały w nim w zarodzie wszystkie wady przyszłych możnowładców, które w końcu zgubiły Rzeczpospolitą. Łaski jednak był jeszcze zbyt dobrym patriotą, by przejść pewną granicę. Widać to z zajścia ze Żdanem Kwaszninem. Był to raczej człek niepohamowany niż zły, pyszny okaz owego nadmiaru życia, tak częstego w ludziach z czasów renesansu. Mimo iż był człowiekiem rozumnym i wytrawnym, nie podobna go było obrachować i zgadnąć, kiedy usłucha złego lub dobrego natchnienia. Jest to przy tem typowa postać i, jako taka, wdzięczny przedmiot do monografii. Z drugiej jednak strony wiódł on życie tak czynne, a sprawy jego tak były połączone z wielką ówczesną polityką i sprawami Rzeczpospolitej — że jego historia jest zarazem historią publiczną lat spółczesnych. Bezpośrednim wynikiem tego jest, że historyk Łaskiego ma do czynienia z nadmiarem materiału i, jeśli nie chce pracy swej rozszerzać zbytecznie, musi stać się pobieżnym i poniekąd suchym. Nie umiał uniknąć tego i Kraushar, lubo nie jest to bynajmniej jego winą. Po prostu, zbyt wielka ilość wypadków nie chciała się mieścić w ramy monografii — niektóre sprawy są zatem ledwie dotknięte — inne opowiedziane po trochę. Potrafił jednak autor utrzymać wszędzie charakter wojewody w należytem oświetleniu, i to jest jego zasługą. W ogóle książka jest owocem pracy usilnej, opartej na źródłach. Jest ona ciekawą, ponieważ ciekawym jest sam człowiek, którego opisuje — byłaby zaś niezmiernie ciekawą, gdyby mogła być więcej malowniczą. Że ścisła nauka, oczytanie się w źródłach i budowa na dokumentach nie sprzeciwia się malowniczości — dowodem na to Kubala. Prawda, że Kubala ma najwięcej do czynienia z momentami dziejowemi, gdy Kraushar musiał objąć ogromny zakres czasu od r. 1533 do 1605 i opowiedzieć prawie wszystko, co się w tym czasie działo. Zważywszy na to, dziwić się tylko należy, że opowiadanie nie stało się jeszcze suchszem i bardziej pobieżnem.