<<< Dane tekstu >>>
Autor Klemens Junosza
Tytuł Wieszczka z Ypsylonu
Podtytuł Fragment z dziejów burzliwéj młodości
Pochodzenie „Kolce“, 1875, nr 2-3
Redaktor S. Czarnowski
Wydawca A. Pajewski i F. Szulc
Data wyd. 1875
Druk Aleksander Pajewski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


VII.
Rubli srebrem 14 kop. 30.

Mówiliśmy poprzednio, że nasz bohater zanim wyrzekł stanowczo „pojadę“ poprzednio długo, długo wpatrywał się w kosmatą powierzchowność futerka, zwanego jonatkami.
— I ktoby się domyślił, że te właśnie jonatki przedstawiały materjał, dający się przerobić na miejsce w omnibusie pocztowym, kursującym pomiędzy Ypsylonem i Lambdą?
A jednak tak było w istocie. Jonatki to Kalifornja kosmata. Bo zwykle w ciężkim, kawalerskim żywocie, wiosenne porównanie dnia z nocą, nie pozostaje bez śladów. Sprowadza ono za sobą zmianę futer na paletoty wiosenne, i słusznie, bo tym sposobem oszczędza się kłopotu z subjekcjonalną konserwacją od molów i wszelakich futrożernych owadów.
Los jonatek był zdecydowany.
O godzinie 4 po południu, stawiło się kilkunastu brodatych Dawida potomków, którzy po obejrzeniu towaru założyli między sobą spółkę nie akcyjną, i każdy z uczestników wysypał na stół w gotowiźnie przypadającą na niego opłatę.
Tym tedy sposobem, gdy po długich pertraktacjach, przedmiot sprzedaży został nareszcie oszacowany, kupujący wysypali na stół górę miedziaków, która miała realną wartość rs. 14 kop. 30.
Futro wyjechało w objęciach synów Izraela, którzy kłaniając się we drzwiach, kilkakrotnie powtarzali:
— Niech W. Pan zdrów spozitkuje!
Spożytkować miedzi za rs. 14 kop. 30 — to arcy miła satysfakcja. Ci ludzie chyba zapomnieli o egzystencji grünszpanu.
Rs. 14 kop. 30! Czy wy macie pojęcie co to jest Rs. 14 kop. 30, w monecie brzęczącej i kursującej na wszystkich giełdach krajowych. To jest ani mniej ani więcej, jak 1430 kopiejek, 953⅓ trojaków, 715 czworaków, 572 piątki, 476⅔ szóstaków lub 256 dziesiątek!!
Co za wspaniałe cyfry! Czego można dokonać za Rs. 14 kop. 30, dowiecie się niebawem.
Można sobie kupić paczkę cygar „Havanna“ Rygskich za kop. 40, — pudełko zapałek wiatrowych, co ma znaczyć, że nie gasną na wietrze, za kop. 4, opłacić bilet za miejsce w omnibusie pocztowym z Lambdy do Ypsylonu, co kosztuje Rs. 2 kop. 4; sypać pocztyljonom na każdej stacji po kop. sr. 5 na piwo, co na czterech stacjach wyniesie kop. 20. Można zjeść obiad w smutnej oberży na drodze za kop. 45, wypić pół butelki piwa zwanego bawarskiem za kop. 7½ i można wyjechawszy z Lambda o godzinie 9 rano, stanąć o 7 wieczorem w Ypsylonie. Można przytem na wszelki wypadek zakonserwować resztę, aby nie mieć spalonych okrętów, czyli aby mieć odwrót wolny i swobodny.
Spytacie, zkąd autor przyszedł do przekonania, że to właśnie a nie co innego, można wykonać za Rs. 14 kop. 30?
A to dla tego, że bohater naszego opowiadania zaręczył autorowi słowem honoru i zaklął się na dzieci, że w ten, a nie inny sposób, użył otrzymaną za futro gotowiznę.
To zapewnienie samo przez się uwalnia autora od zapisywania szczegółowych szczegółów, i czytelnik znajdzie to bardzo naturalnem, że w następującym rozdziale zobaczy bohatera w Ypsylonie.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Klemens Szaniawski.