[99]WIOSNA
Z CYKLU „NIEPOKALANA”
Wypłynęła światłem z rannej tęczy,
Mgłą, jak lekką szatą, owinięta,
Córa ziemi — bez zmazy poczęta...
Przed Nią ziemia rozmodlona klęczy,
Ku Niej sierot bezdomnych rączęta 5
Świecą w rannej modlitwie i tęczy...
Wypłynęła, lekką mgłą owiana,
Niepokalana...
Po promieniach, po drgających kroczy
Na świecące łzami ros niziny 10
Siostra nędznych — a sama bez winy...
Ku niej smutne, roztęsknione oczy
Obracają sieroce dzieciny...
Ona — strojna w ranny brzask uroczy,
Spływa... zorzą poranną skąpana, 15
Niepokalana...
I po trawkach zieleniących płynie,
Śnieżną stopką otrącając rosy...
Dziewiczości — kłaniają się kłosy;
A co kwiatek lilijowy minie, 20
[100]
To on, w czyste wpatrzony niebiosy,
Świeży pączek młodością rozwinie,
Drży... bo kwitnąć kazała mu z rana
Niepokalana...
Płynie Czysta — po nizinnej ziemi, 25
Wśród narzekań, smutków i niedoli...
Tu skinieniem budzi żyzność roli,
Tam pięknością — ptaszęta oniemi...
Płynie... płynie po nizinnej ziemi
W dziewiczością świetlnej aureoli, 30
Nad niedolą sierot rozpłakana,
Niepokalana...
Pod biedaczą strzechę szczęściem rzuci,
To sierocą łezkę światłem zetrze...
Za Jej przejściem — bóle, smutki bledsze, 35
Bo się Ona za nieszczęsne smuci.
Świeci... płynie gwiazdką przez powietrze...
Za Nią wietrzyk szeleszcząco nuci,
Ku niej głosy płyną co dzień z rana:
„Niepokalana...” 40