Wspomnienia z Zakopanego/X
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wspomnienia z Zakopanego |
Wydawca | Księgarnia E. Wendego i S-ki |
Data wyd. | 1901 |
Druk | Rubieszewski i Wrotnowski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Silny mróz; mówią o 10°, wspaniałe słońce cicho, milcząco, nizko przesuwa się ponad granią, i w dolinie cicho, milcząco, jasno. Zdaje się zapowiadać wspaniały dzień, jeden z wielkich, jasnych dni zimowych, kończących się żółtą wieczorną zorzą. Lecz tam na górach, pośród najcudniejszej pogody — dziwne zjawisko: niewidzialna i nie dostrzeżona uchem siła podnosi słupy tumanu. Na Kasprowej, na stoku Czerwonego Wirchu za Giewontem, zrywają się kurniawy, podlatują w górę jak warkocze deszczu jesiennego, jak grzywy olbrzymiego potworu, jasne, białe, przezroczyste, szamocą się, rozwiewają i opadają. To wiatr halny szaleje na tych wyżynach, gdy w dolinie Zakopanego panuje niezamącona cisza, ani duchnie choćby najlżejszy wiaterek, ani zachwieje się proporczyk, zatknięty na nowym domu. Chwilami na jasnych, ośnieżonych górach zapanuje cisza — przypadną do ziemi śnieżne miecielice, lecz znów z wściekłością zrywa się wichura, jak turbo proroka Ezechiela, i wznosi się słup śniegu, który tu zdala, na tle nieba, wygląda jak wychlust pary z olbrzymiego gejzeru. Takie zjawisko jest zwykle przepowiednią zbliżającego się w dolinę wiatru halnego.