Wspomnienia z Zakopanego/XXVIII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wspomnienia z Zakopanego |
Wydawca | Księgarnia E. Wendego i S-ki |
Data wyd. | 1901 |
Druk | Rubieszewski i Wrotnowski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Po kilku dniach zawiei i kurzawy, przy znacznym mrozie (–19°), tak, że kordusek pluszcz przyszedł ku wsi i pluskał się w potoku, dzień cichy, ponury! Chmury obniżyły się i obległy niebo razem z górami, stanęły nawet regle w tym gąszczu. Zwolna, leniwo, jakby od niechcenia, zaczął pruszyć drobniuteńki śnieżek. Około południa chmury się rozeszły, zabłysło słabe słońce, i zajaśniał przecudny dzień. W powietrzu najsubtelniejsza mgła, przesłaniająca góry, widoki, słońce i niebo; wszystko widziane jak przez najcieńszą gazę. Nie mgła to jednak, tylko pruszy drobniutki śnieżek — tak miałki, że nie dojrzałoby go ludzkie oko; tylko pod słońce, w blasku promieni iskrzy się powietrze tysiącami iskierek: jedne, lecąc szybko, miecone wietrzykiem, znaczą ślad jak komety, inne lecą wolniuchno, przewracając się, migocąc i ginąc w przestworzu jak żagiewki, które lokomotywa czasem wśród nocy wyrzuca, tylko nieskończenie drobniejsze. A w tym dżdżu delikatnych kryształów, które dają pojęcie o pyle kosmicznym, które stoją na granicy rzeczy widzialnych, widnieją sennie białe lasy smrekowe, poliniowane z czerni i bieli, nasiąka światło słoneczne i mieni się śnieg — dziś znowu inny, nierówny, chropawy, jak szlachetny papier Watmana do rysunków kredkowych. I świat ludzki, ta wieś w dali, kościół, gaje, drogi, wyglądają jak fantazya, zabawka, w tej niby mgle, niby pyle, przetopionym w wielką jasność!