Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Dziesiąta/Rozdział XXI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wyznania |
Część | Księga Dziesiąta |
Rozdział | Rozdział XXI |
Wydawca | Piotr Franciszek Pękalski |
Data wyd. | 1847 |
Druk | Drukarnia Uniwersytecka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Piotr Franciszek Pękalski |
Tytuł orygin. | Confessiones |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała Księga Dziesiąta Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Ale czyliż ono takim przypomnienia sposobem mieści się w pamięci, jakim sposobem Kartaginę na pamięć sobie przywodzi, kto ją widział? Nie zaiste; bo życie szczęśliwe nie jest ciałem, więc oczom widzieć się nie dozwala. Czyliż przypominamy je sobie jak liczby? Nie: kto ich znajomość posiada, osiągnienia ich już nie pragnie; Znajomość zaś szczęśliwego życia, roznieca w nas zapał miłości, oraz pragnienie byśmy je rzeczywiście posiadali. Czyliż tak tkwi w naszéj pamięci jak sztuka wymowy, ale nawet i tak nie: chociaż i to imie zasłyszane obudzą we wielu jéj miłośnikach przypomnienie téj sztuki i pragnienie, którzy jeszcze nie posiadają daru wymowy, i to jasno dowodzi, że jéj znajomość istnieje w ich umyśle, któréj jednak nabyli przez zmysły ciała, słysząc innych wymowę do smaku im przypadającą, i takiemi stać się pragną; smak ten był skutkiem ich przyjemności, a przyjemność ta, pochodziła z zewnętrznéj znajomości; aniby żądali nabyć wymowy, gdyby nie mieli w niéj upodobania; ale żaden zmysł naszego ciała wyjawić nam nie może szczęśliwości życia innych ludzi.
Czyliż tak nakoniec, jak sobie wesołość moję w pamięci odświeżam? Tak zapewne. Jeżeli sobie wesołość przypominam w smutku, niemniéj przypomnieć sobie mogę życie szczęśliwe w pośród nieszczęścia mojego. A téj wesołości nigdy nie uczułem przez zmysł ciała: ani wzrokiem, ani słuchem, ani powonieniem, ni kosztowaniem, ni dotykaniem, ale tylko samem duszy uczuciem, którego wyrażenie w pamięci zachowane, obudzą we mnie żal albo wzgardę, według różności przedmiotów wesołość przypominających. Był czas niestety! kiedym się cieszył bezwstydnie, takową uciechę z pogardą i obmierzłością, przypomina sobie moje serce; kosztowałem niekiedy roskoszy dobrych i przystojnych rzeczy, ich pamięć wznieca ku nim pragnienie; że nie są obecne, dla tego ze smutkiem przeszłą wesołość sobie przypominam. Ale kiedyż i gdzie doświadczyłem życia szczęśliwego, iżbym je sobie przypomniał, kochał i pragnął? Nie tylko ja sam, albo mały poczet ludzi, ale jestże choć jeden człowiek, któryby nie chciał być szczęśliwym? Gdybyśmy nie mieli pewnego o niém wyobrażenia, nie życzylibyśmy go sobie z tak pewną woli skłonnością.
Jeżeli zapytamy się dwóch ludzi, czyli sobie życzą wnijść do służby wojskowéj: może jeden powié, że sobie życzy być żołnierzem, drugi odpowié że unika tego zawodu. Jeżeli będą zapytani czyli chcą być szczęśliwymi, bez namysłu obaj od razu odpowiedzą, że to jest szczérém ich życzeniem; że nie w innym zamiarze piérwszy z nich być chce wojakiem, drugi sobie tego nie życzy, jedynie, by szczęśliwymi byli. Lubo jeden w tym, drugi w innym zawodzie swoję roskosz znajduje, razem jednak obaj zgadzają się w swém życzeniu, aby szczęśliwymi byli, jakby niemniéj zgodzili się w odpowiedzi na zagadnienie jeśli chcą prawdziwą cieszyć się roskoszą? Tę więc roskosz zowią życiem szczęśliwém, jedynym kresem, za osiągnieniem którego wszyscy rozmaitemi gonią drogami. Ponieważ roskosz jest rzeczą, któréj uczucia każdy człowiek niekiedy doznawał, zaczém słyszane imie życia szczęśliwego, odświéża jéj znaczenie zachowane w pamięci.