Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Dziewiąta/Rozdział I
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wyznania |
Część | Księga Dziewiąta |
Rozdział | Rozdział I |
Wydawca | Piotr Franciszek Pękalski |
Data wyd. | 1847 |
Druk | Drukarnia Uniwersytecka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Piotr Franciszek Pękalski |
Tytuł orygin. | Confessiones |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała Księga Dziewiąta Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
O Panie, oto ja sługa twój, jam sługa twój i syn służebnicy twojéj. Potargałeś pęta moje, tobie ofiarować będę ofiarę chwały[1]. Niech cię moje serce i język mój wysławia; niech wszystkie kości moje i władze méj duszy, zawołają: Panie któż podobien tobie[2]? niech mówią a odpowiédz mi, i rzecz duszy mojéj: jam jest zbawieniem twojém[3]. Czémże byłem niestety! Jakimże byłem? Ileż to było złego we mnie, czyli w moich uczynkach, a jeżeli nie w uczynkach, to w moich słowach: jeźli nie w słowach to w méj woli się mieściło? Aleś ty Panie dobroci i miłosierdzia, jedném spojrzeniem twojém przemierzył całą głębokość mojéj śmierci, i z gruntu mojego serca wyczerpałeś źródło skażenia. A w tém wszystkiém o nic więcéj nie rozchodziło się, tylko bym nie szedł za skłonnością méj woli, lecz twoję wypełniał.
Ale gdzież przebywało przez tyloletnią czasu przewłokę, i z któréjże głębi i tajemnego ustronia, nagle wywołane zostało wolne méj woli użycie, „któreby nakłoniło mój kark do łagodnego jarzma twojego, i schyliło barki pod lekkie twoje brzemie[4]?“ o Chryste Jezu wspomóżco mój i odkupicielu! Jakąż przyjemnością nabawiło mnie nagłe wyzucie się z próżnych i zawodnych uciech i roskoszy; z których wyzucie się, bojaźnią mi piérwéj groziło, ale potém opuszczenie ich radość przyniosło. Wyrzucałeś je z mojego serca, o ty prawdziwka i najwyższa słodyczy! wyrzucałeś je, a miejsce ich tyś zajmował, nad wszelką roskosz milszy, ale nie ciału ani krwi; nad wszelkie światło jaśniejszy, ale nad wszelką tajemnicę skrytszy; nad wszelką wielkość i sławę wyższy, lecz nie dla wynoszących się w sobie. Umysł mój był już swobodny od gryzących mię starań, trosk i zabiegów o dostojność i bogactwa, o nurzanie się w nieczystościach, i drapanie niepowściągliwości méj duszy; szczebiotałem już wtedy, jak małe pacholę, chwałę tobie prawdziwéj światłości mojéj, nieocenionym bogactwom, zbawieniu mojemu, Panu Bogu mojemu.