Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Ósma/Rozdział XII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wyznania |
Część | Księga Ósma |
Rozdział | Rozdział XII |
Wydawca | Piotr Franciszek Pękalski |
Data wyd. | 1847 |
Druk | Drukarnia Uniwersytecka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Piotr Franciszek Pękalski |
Tytuł orygin. | Confessiones |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała Księga Ósma Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
Gdy więc z najskrytszego gruntu serca, głęboka moja rozwaga wywiodła całą nędzę moję, i zgromadziła ją przed oblicze sumienia mojego; powstała stąd wezbrana i straszliwa burza przeciążona deszczem łez rzewliwych. Abym dozwolił wylać się jéj z całym grzmotem nawały, wstałem i odszedłem od Alipiusza. Samotność więcéj jeszcze ułatwiała płaczowi mojemu; oddaliłem się w takiéj odległości, aby jego nawet obecność, nie była mi uciążliwą.
Jak opłakany był wtedy mój stan, poznawał to Alipiusz: nie wiem jakie wyrzekłem słowo, którego brzmienie wydało głos już płaczem wezbrany, i tak odszedłem. On zaś w głębokiém zadumieniu pozostał na tém miejscu gdzieśmy siedzieli. Odszedłem pod figowe drzewo, nie wiem jak rzuciłem się na ziemię i rozpuściłem wodze łzom; wytrysnęły więc z oczu moich strumienie łez jakby krew z przyjemnéj tobie ofiary. I mówiłem do ciebie nie w tych wyrazach, ale w tym sensie: „Ale ty Panie dopókiż[1]? Dopókiż o Panie zapominasz mię do końca[2]? Nie wspominaj starych nieprawości naszych[3].“ Czułem dobrze, jak silnie byłem niemi związany. Wołałem wśród rzewnego łkania: O dopókiż? dopókiż tego będzie? Jutro! i jutro?.. Dla czegóż nie teraz? dla czegóż w téj godzinie méj sromoty nie zakończę?
Mówiłem te słowa i płakałem w goryczy skruszonego serca mojego. Owo nagle z sąsiedniego domu słyszę wychodzący głos, jakby pacholęcia lub dziewczynki, który śpiewał i często powtarzał: „Weź, Czytaj! Weź, Czytaj!“ Zaraz zmieniła się twarz, i ukoił się żal, począłem usilnie dochodzić myślą, jeżeliby to nie było powtarzanie strofy przy końcu jakiego wiérsza w grze, pomiędzy dziećmi używanego: alem nic podobnego nie słyszał, anim wzniecił w méj pamięci. Wstrzymałem napływ łez moich i wstałem z ziemi, nic innego w tém nie uważając jedynie Boskie polecenie, abym otworzył księgę apostoła, i czytał piérwszy rozdział na który trafię. Słyszałem o Antonim, gdy przypadkiem wszedł do kościoła i trafił na czytanie ewangelii: że przyjął jakby do siebie powiedziane te słowa: „Idź sprzedaj wszystko co masz i daj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, a przyjdź i pójdź za mną[4]“ i że takową poradą został zaraz do ciebie nawrócony.
Prędkom więc powrócił na to miejsce, gdzie Alipiusz siedział: bom, wstając z niego, położył na niém książkę apostoła. Wziąłem ją, otworzyłem i cicho czytałem rozdział, na który najprzód rzutem oczu moich trafiłem: „Nie w biesiadach i pijaństwach, nie w łożach i niewstydliwościach, nie w zwadzie i zazdrości: Ale się obleczcie w Pana Jezusa Chrystusa; a starania o ciele nie czyńcie w pożądliwościach[5].“ Nie chciałem czytać daléj, ani tego nie było potrzeba. Zaledwom skończył tych wiérszów czytanie, jakby światłem przekonania w mojém sercu rozlaném, rozproszone zostały wszystkie ciemności powątpiewań moich.
Wtedy założyłem miejsce w książce palcem lub innym jakimś znakiem, czego nie pamiętam, zawarłem ją, i z spokojną już twarzą powiedziałem wszystko Alipiuszowi. On niemniéj oznajmił mi co się w nim działo, czegom nie wiedział. Żądał widzieć ten ustęp, który czytałem; pokazałem mu, a daléj czytając niżeli ja, przyszedł do następujących wyrazów, których nie uważałem: „A słabego w wierze przyjmujcie[6]“ Do siebie on je zastósował, i wyznał to przede mną. Takiém upomnieniem ugruntowany w dobrém i świętém przedsięwzięciu, zgadzającém się z czystemi jego obyczajami, któremi od dawna już bardzo różnił się ode mnie, połączył się ze mną w moim zamiarze od razu, bez namysłu i pomieszania. Spiesznie przychodzimy do méj matki, mówimy jéj o tém zdarzeniu, ona się cieszy, opowiadamy szczegóły jak się stało, unosi się radością, tryumfuje i błogosławi tobie „który możesz daleko obficiéj uczynić dla nas to, o co prosimy albo rozumiemy[7];“ bo widziała żeś daleko więcéj uczynił ze mnie dla niéj, niźli to, o co ona cię z płaczem i westchnieniem nieustannie prosiła. Tak zupełnie nawróciłeś mnie do siebie, żem ani żony nie szukał, i wszelkiéj znikoméj zrzekłem się w świecie nadziei, stojąc już bespiecznie na téj linii wiary, na któréj twoje objawienie przed tak wielu laty mnie stojącego matce mojéj pokazało[8]. „A płacz jéj odmieniłeś w wesele[9],“ daleko hojniéj niżeli się spodziewała, milsze nierównie i czystsze nad owo, którego z wnuków z ciała mojego zrodzonych oczekiwała.
- ↑ Ps. 6, 4.
- ↑ 12, 1.
- ↑ 78, 8
- ↑ Mat. 19, 21.
- ↑ Rzym. 13, 13–14.
- ↑ Rzym. 14, 1
- ↑ Effes. 3, 20. —
- ↑ Tu namienia Augustyn o owym śnie w księdze trzeciéj rozdz. XI skréślonym, który miała ś. Monika o jego nawróceniu.
- ↑ Ps. 29, 12.