Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Pierwsza/Rozdział VII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Augustyn z Hippony
Tytuł Wyznania
Część Księga Piérwsza
Rozdział Rozdział VII.
Wydawca Piotr Franciszek Pękalski
Data wyd. 1847
Druk Drukarnia Uniwersytecka
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Piotr Franciszek Pękalski
Tytuł orygin. Confessiones
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga Pierwsza
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii
ROZDZIAŁ VII.
Niemowlę jest grzeszném.

Zmiłuj się litościwy Boże. Biada ludziom dla ich grzéchów. Wyznaje to człowiek i ty litujesz się nad nim; boś go utworzył, aleś grzéchu w nim nie stworzył. Któż odświéży w méj pamięci grzéchy niemowlęctwa mojego? Ponieważ „nikt przed tobą nie jest czystym od grzéchu [1], ani nawet niemowlę, którego życie dniem jednym jest na ziemi,“ któż mi je na pamięć przywiedzie? Czyliż nie jedno którekolwiek teraz maleńkie dziecię, w którém widzę to, czego o samym sobie nie pamiętam?
Czémże wtedy grzeszyłem? czyliż nie tém, że płacząc chciwie żądałem piersi? Lecz jeżelibym z podobną chciwością dzisiaj żądał nie już niemowlęcego, ale zastosowanego do wieku mojego, pokarmu, nie okazałżebym się śmiesznym i słusznéj nagany godnym? Na taką w ów czas zusługiwałem naganę, ale że jeszcze nie mógłem zrozumieć karcącego, bo ani zwyczaj nagany, ani zdrowy rozum nie dozwalał mnie strofować. Te piérwsze skłonności prawdziwemi są błędami, bo w późniejszym wieku wykorzeniamy je i od nas odrzucamy, i nigdym nie widział, iżby człowiek, obdarzony zdrowym rozsądkiem, chcący rzecz jaką oczyścić ze złego, z wiadomością odrzucał rzeczy dobre. Czyliż to może być dobrém i chwalebném, kiedy dziecię w tak młodziutkim wieku żąda z płaczem szkodliwéj dla siebie rzeczy, i od razu gwałtownym gniéwem się zapala na ludzi niepodwładnych, na osoby wolne i starsze wiekiem, na rodziców nawet, i na wielu roztropnie piérwszemu skinieniu jego woli nieposłusznych, bijąc je, usiłując ile siły dozwalają wszelką na nich wywrzeć złośliwość dla tego, że mu szkodliwego dlań odmówili posłuszeństwa?
Zaczém, słabość niemowlęcych członków jest niewinną, ale nie serce niemowlęcia. Widziałem i bacznie uważałem zazdrością ujęte dziecię; jeszcze mówić nie umiało, a zbladłe roziskrzonemi gniéwem oczyma patrzało na spólnie ssące niemowlę. Rzecz to wiadoma prawie każdemu; matki jednak i karmicielki mniemają, jakoby z téj namiętności dzieci swoje oczyścić zdołały, trudno jednak pojąć jakich środków doborem. Ale jestże to niewinność, gdy małe dziecię napojone już z tego samego piersi źródła mlékiem obficie płynącém, nie może ścierpieć równą potrzebą ściśniętego spólnika, którego życie jedynie tym samym utrzymuje się pokarmem? Lecz pobłażamy cierpliwie tym błędom, nie dla tego, jakoby mniéj szkodliwe, albo zbyt małe były, ale że po niemowlęctwie w następnym wieku znikają. A chociaż podobnym wadom przebaczamy w dziecięciu, w doroślejszym jednak wieku dostrzeżone surowo karcimy.
Ty więc Panie Boże mój, któryś wlał w niemowlę ducha żywota, utworzyłeś ciało (które jak widzimy opatrzyłeś zmysłami, wszystkie pospajałeś członki, i całą najdrobniejszych żyłek osnowę misternieś powiązał, okazałym ozdobiłeś je kształtem, a dla zupełnego zachowania i ocalenia, wszelkiemi żywotnéj istoty ubogaciłeś dążnościami), rozkazujesz mi, abym ciebie z rozwagi tak dziwnego dzieła twojego wysławiał, tobie wyznawał, i wielbił ś. Imię twoje o! ty najwyższy! bo jesteś Bogiem wszechmocnym i nieskończenie dobrym, chociażbyś tylko to uczynił, czego nikt inny zdziałać nie może, tylko ty sam jeden; bo od ciebie pochodzi wszelka zmiana bytu; tyś zawiązkiem wszelkiego kształtu, boś najkształtniejszy, i nieodmienném prawem twojém wszelkie rzeczy urządzasz.
Ale Panie, ten wiek, w którym życia mojego nie pamiętam, jedynie o nim obcéj powadze mówiących uwierzyłem, i z przykładu innych niemowląt domyśliłem się iż go odbyłem; lubo ten mój domysł bardzo jest pewny, wstydzę się jednak doliczyć go do mojego życia, które na tym świecie odbywam. Równym on jest owemu, który pomroką niepamięci osłoniony, w łonie méj matki upłynął.
„A jeżeli, w nieprawościach poczęty jestem, i w grzéchach matka moja w łonie swojem mnie żywiła[2]“ gdzież proszę cię mój Boże, gdzież ja niegodny sługa twój Panie, i kiedy byłem niewinnym? Lecz mijam ten czas, jakiż z niego dla mnie pożytek, którego ani siadu nie znajduję w méj pamięci.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Augustyn z Hippony i tłumacza: Piotr Franciszek Pękalski.