Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Pierwsza/Rozdział VI

<<< Dane tekstu >>>
Autor Augustyn z Hippony
Tytuł Wyznania
Część Księga Piérwsza
Rozdział Rozdział VI.
Wydawca Piotr Franciszek Pękalski
Data wyd. 1847
Druk Drukarnia Uniwersytecka
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Piotr Franciszek Pękalski
Tytuł orygin. Confessiones
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga Pierwsza
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii
ROZDZIAŁ VI.
O niemowlęctwie człowieka, i o wieczności Boga.

Ale jednak pozwól mi klęczącemu u podnóża twéj chwały mówić do twego miłosierdzia „acz ziemią i popiołem jestem[1].“ Dozwól mi jednak mówić, bo to jest nieogarnione miłosierdzie twoje, do którego mówię, a nie człowiek mój oszczerca. I ty pewnie uśmiechasz się ze mnie, ale zaraz obrócisz się i zlitujesz nade mną. Cóż tedy chcę mówić mój Boże, jeźli nie to: iż nie wiem zkąd przybyłem tu do tego, iż tak powiem życia śmiertelnego, albo raczéj, śmierci żyjącéj?
I od razu przygarnęło mnie do siebie twoje miłosierdzie, jak to słyszałem od ojca i matki mojego ciała, w któréj ukształciłeś mnie w okresie czasu, bo sobie tego sam na pamięć nie przywodzę. Zaraz więc obdarzyłeś mnie pociechą ludzkiego mléka. Ani matka moja, ni moje karmicielki piersi sobie mlékiem nie napełniały: ale ty Panie przez nich udzielałeś mi niemowlęcego pokarmu, według twego postanowienia, i twéj opatrzności bogactw urządzonych w piérwszym zawiązku przyrodzenia. Od ciebie pochodziła równie moja wstrzemięźliwość, abym nie żądał więcéj tego, czegoś mi nie dawał, jak niemniéj karmicielek moich przyrodzone uczucie: iż chciały mi udzielać tego, co z daru twojego odbierały, wedle umiarkowanego wszakze ku mnie przywiązania chciały mi tego udzielać, czém ich twoja hojność obdarzyła. Dobrém było dla nich to udzielanie mi pokarmu, przez co sobie ulgę czyniły, i dla mnie dobrém z nich, czego były źródłem, chociaż nie były przyczyną. Od ciebie Boże pochodzi wszelkie dobro, z ciebie Boga mojego całe moje zbawienie. Tego mnie późniéj dopiéro głos twój nauczył potężnie wołając na mnie wewnętrznemi i zewnętrznemi darami, któremi nas hojnie obsypujesz. Wtedy bowiem jedynie ssać umiałem, cieszyć się rzeczami, które bawiły moje zmysły, a płakać, gdy urażały moje ciało, nic więcéj. Późniéj nieco począłem się uśmiechać wprzód we śnie, potém na jawie. To wszystko powiedziano mi o mnie, uwierzyłem temu, bo w innych niemowlętach te same widzimy skłonności, moich jednak żadnego śladu nie zachowałem w pamięci. Tak więc pomału i nieznacznie poznawałem gdzie jestem, i wolę moję usiłowałem wyjawić tym, którzy ją wykonać mieli, lecz na próżno; bo ta była wewnątrz mnie, oni zaś zewnątrz, i żadnym swoim zmysłem nie zdołali wejść do méj duszy. Ruszałem więc mojemi członkami, wydawałem rozmaite głosy, jako znaki méj woli podobne, ale te drobne znaki, które i jakie okazać zdołałem, niedoskonałemi jednak były onéj tłumaczeniami. A kiedy mnie nie usłuchano nie mogąc mnie wyrozumieć, lub, aby się szkodliwych rzeczy żądającemu, méj woli nie sprzeciwili, unosiłem się gniewem ku osobom starszym, że mi nie były posłuszne, i ku wolnym zupełnie od méj posługi, i mściłem się nad niemi płaczem. Takiemi uważałem inne niemowlęta, które widzieć mi się trafiło, i te niemowlęta lepiéj mi to wyjaśniły, acz mnie nie znały, że takim byłem, aniżeli dobrze mnie znający opiekunowie moi. Atoli niemowlęctwo moje dawno już umarło, ja jednak żyję. Ty zaś Panie żyjesz nieustannie, i nic w tobie nie zamiera; ponieważ przed zawiązkiem wieków, i przede wszystkiém, co tylko „poprzedniém nazwać się może“ ty jesteś, a jesteś Bogiem i Panem wszystkiego coś utworzył; u ciebie stoją nieporuszone przyczyny wszystkich rzeczy przemijających, i wszystkich rzeczy zmieniających się nieodmienne trwają początki, jak i wszelkich bezpowodowych i doczesnych wieczne istnieją powody. Powiédz mi w upokorzeniu proszącemu cię, powiédz Boże miłosierny mizernemu i nędznemu słudze twojemu, powiédz mi: czyli moje niemowlęctwo nastąpiło po jakim upłynionym wieku moim, czyli i ten czas jest wiekiem, który odbyłem w méj matki łonie? bo równie o nim namieniono mi nieco, i widziałem ciężarne niewiasty. Ale przed tym jeszcze wiekiem, o najsłodsza serca mojego rozkoszy litościwy Boże, byłżem gdzie indziéj, lub jaką istotą? któż mi na to odpowié: nikt zapewne: ni ojciec ni matka w tém objaśnić mnie mogli, ni innych ludzi doświadczenie, ni pamięć moja sobie tego nie przypomni. Nie uśmiechaszże się ze mnie, iż o takie rzeczy badam cię wielki Boże, ty który nakazujesz mi, abym ci wyznawał i wysławiał cię za to, com pojąć zdołał? Wyznaję ci Panie nieba i ziemi i dzięki ci składam za piérwszy mego życia zawiązek i za wiek niemowlęcy, którego sobie na pamięć nie przywodzę; dozwoliłeś jednak człowiekowi domyślać się o sobie czém był, z tego, co w innych niemowlętach uważa, i aby zawierzał powadze swoich także piastunek, które wiele rzeczy o nich rzetelnie mówią. Już wtedy istniałem i żyłem, a przy końcu mojego niemowlęctwa szukałem znaków, któremi usiłowałem uczucia méj duszy innym do pojęcia wynurzyć.
Od kogóż innego pochodzi taka istota, jeżeli nie od ciebie Panie? któż może być sprawcą siebie samego? Jestże jakie inne źródło, z któregoby istnienie i życie, w nas płynęło, jeżeli nie to, z którego nas wywodzisz? ponieważ dla ciebie istnieć i żyć, jedną i tą samą jest własnością, ile że najdoskonalszém istnieniem i najwyższém życiem ty sam jesteś. — Najwyższym jesteś i nigdy się nie zmieniasz, ani dla ciebie przemija dzień dzisiejszy, chociaż się w tobie odbywa, bo w tobie są wszystkie czasy, i nicby nie miało swojego przechodu jeżelibyś ręką twoją nie ogarniał wszystkiego. A ponieważ twoje lata nigdy się nie kończą więc „twoje lata nieustannie są dniem dzisiejszym[2].“ O! ileż to dni naszych, i dni ojców naszch już upłynęło w twoim dniu dzisiejszym, z którego wzięły swój byt i trwałość, ile ich jeszcze upłynie w przyszłości, które wezmą z niego swoje istnienie i swój zakres. „Ty zaś Panie tym samym jesteś:“ i wszystkie rzeczy jutrzejsze, i które nastąpić mają, wszystkie wczorajsze i w upłynionych wiekach, dzisiaj działasz, dzisiaj zdziałałeś.
Nie moja to wina, jeżeli kto pojąć tego nie może, niechaj się cieszy zdumiony mówiąc: dziwne to rzeczy! Niech się i z tego cieszy, i wyżéj tę łaskę ceni, iż cię znajduje, acz tej zawiłości rozmotać nie może, niżeli, chociażby ją pojął i zrozumiał a ciebie nie znalazł.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Augustyn z Hippony i tłumacza: Piotr Franciszek Pękalski.