Złote myśli z dzieł J. I. Kraszewskiego/Książki
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Złote myśli z dzieł J. I. Kraszewskiego |
Rozdział | Książki |
Redaktor | Stanisław Wegner |
Wydawca | N. Kamieński i Spółka |
Data wyd. | 1879 |
Druk | N. Kamieński i Spółka |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Dzieło powinno być jak orzech; biada dziurawemu i bez ziarna. A ileż to książek, nie wyjmując bardzo seryo i niezmiernie uczonych, w których tylko łupina i próżnia.
W książce to tylko znaleść może człowiek, co ma w sobie.
Stara to i wielka prawda, że każdy w miarę siebie wyczyta na książki karcie; dla jednego ona jest obrazem barw i światłości pełnym, dla innych pomięszanych gruzów stosem.
Książka nie tyle nas sama uczy, ile do rozwinienia naszego pomaga, budząc to, co w nas spoczywa.
Książki są złe i dobre i czytać je umieć trzeba; żywy człowiek nie zgorszy tak, jak ta martwa pleśń zepsucia; wielu ludzi poginęło na duszy nierozważnie okarmiając się strawą, któréj sobie wybrać nie umieli.
Kiedy pisarz wydaje się za długim, nie treść temu winna, ale ten co jéj użyć i skorzystać z niéj nie umiał.
Książka jest najposilniejszym pokarmem, w książce jest treść człowieka, któréj on nigdy prawie się nie powstydzi: ta żywi.
Żywe słowo więcéj jeszcze warte od najlepszéj książki. Książkę każdą człowiek jeszcze musi ogrzać myślą własną, musi ją zbudzić do życia, musi dopełnić sobą: to go wyczerpuje.
Z każdą zniszczoną książką, ginie część jakaś żywota ludzkiego na ziemi.
Same książki wysuszają człowieka, sama myśl wycieńcza, samo słowo lekkiem czyni, uczucie samo ogłupia, samoczyn odbiera władzę sądu; wszystko razem stanowi dopiero człowieka.
Księgi malują świat najlepiéj, nie wówczas gdy myślą, że to czynią, lecz najczęściéj gdy o tem wcale nie wiedzą.
Książki dziś znowu uważają niemal za czczą zabawkę, trzeba też rzec prawdę, że większa ich część pisze się zupełnie tak, jak na teatrze akrobaci przewracają koziołki — dla chleba i dla chluby, nie z przekonania i dusznego nacisku.
Nie jedna książka jako pomnik jest ważną, maluje czas, pojęcia, a przecież niezdrową być może do czytania... trzeba ją chować, ale wiedzieć komu dać czytać.
Ludzie książki szanują, ale bez nich się obchodzą i gdyby nie próżnostka mądrości, nie wieleby do nich mieli smaku, choć to one tak po dziadach nam przekazują pamięć i w nich się chowa doświadczenie... a gdyby ich nie było, ludzie by rozpocząć musieli na nowo od początku.
Nie spoglądamy w wiekuistą księgę świata, w żywą społeczność, w dzieła boże, nie czerpiemy z tradycyi; wszystkiego uczymy się z książek, książki z książek piszemy, z nich jesteśmy rozumni, z nich poczciwi, i z nich koniec końcem wyssawszy co było, pijemy dziesiątą wodę po kisielu.
Do starych ksiąg, głosów dalekiéj przeszłości, mało kto ma powołanie, straszą tu foliały, trupy, świadki umarłéj epoki, mówiące o niéj i wyrażające potrzeby i pojęcia nie istniejące; człek musi nagiąć się, by je pojąć i słowo zawarte w téj twardéj łupinie wydobyć.
Jest-li coby przeszłość i tradycye rodu ludzkiego przechowywało lepiéj nad księgi? nie obowiązek-że święty ochraniać je od zagłady choćby wielką ofiarą? Dają medale za ocalenie życia, jabym równie nagradzał za wyratowanie życia tego, które jest w każdéj księdze.