Złote myśli z dzieł J. I. Kraszewskiego/Sztuka — Artysta

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Złote myśli z dzieł J. I. Kraszewskiego
Rozdział Sztuka — Artysta
Redaktor Stanisław Wegner
Wydawca N. Kamieński i Spółka
Data wyd. 1879
Druk N. Kamieński i Spółka
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Sztuka — Artysta.

Artysta jest kapłanem, a przez pojęcie i uczucie piękna więcéj się czyni dla ludzi, niż przez danie im dobrego bytu.

Choroby wieku. T. II.



Artysta nie jest, nie powinien być rzemieślnikiem malującym twarze, drzewa i przedmioty pewne, mniéj więcéj prawdziwie i dokładnie; ale poetą co myśl wielką, uczutą, pojętą i wyrywającą się na świat puszcza nań strojną we wszystko co jéj dać może, aby ją widomą, ucieleśnioną, dotykalną uczynił. Bez tego twórczego ognia co unosi mistrzów, co uświęca i oczyszcza sztukę, co ją dzieli od rzemiosła nie ma obojga.

Sfinx. T. I.



Są niestety i jakże wielu podobnych artystów, co siadając do pracy zadanéj jak szewc do skrojenia buta, zimno, mechanicznie, bezmyślnie, na traf się zdając, przypomnienia za tworzenie biorąc.
Sfinx. T. I.



Grecka sztuka szukała linii tylko pięknéj do wydania swéj myśli; idealizowała ciało i jego kształty, nic więcéj. Nowa nie wyrzekając się formy, posługując się linią, przebija kształt powierzchowny i wyprowadza na wierzch duszę, myśl, jednem słowem: wyraz. Wyraz oznacza, że nowa sztuka przemówiła, że otwarła usta; stara była piękną, ale niemą.

Sfinx. T. I.



Jeden tylko Bóg, mógł na swe dzieło wejrzawszy powiedzieć, że było dobre; a artysta! artysta chyba upadłszy na duchu, na umyśle i wyobraźni, przeżywszy się moralnie, poklaśnie temu co stworzył.

Powieść bez tytułu. T. I.



Każdy artysta pióra, ołówka czy dźwięku, powołany jest do wylania na świat idei z któréj zarodkiem się urodził, a którą do najwyższéj potęgi rozwinąć i wykształcić się obowiązany. Jeden malując piękno podnosi oczy ku bóstwu i ideałowi, odzwierzęcając człowieka, drugi śle mu do duszy z dźwiękiem pieśni myśl, która nicią niewidzialną z nią się łączy, trzeci odtwarzając kształty natury, odkrywa w niéj typ pierwotnéj idei Bożéj i idealizując człowieka, świat, wskazuje niemal jaka dusza, w tem ciele żyć powinna. Nic tu nie może stawać na przeszkodzie objawieniu myśli wewnętrznéj, potrzeba ją z siebie wydobyć.

Powieść bez tytułu. T. III.



Nigdy u nas krajowi artyści nie zrobią trzeciéj części tego, co lada sztukmejster zagraniczny, a każdy domorosły aktor powinien się modlić do Boga nie tyle o talent, ile o nazwisko włoskie, francuzkie lub niemieckie.

Powieść bez tytułu. T. IV.



To co się zowie tworzeniem w człowieku, jest oddaniem najlepszéj jego części, jest wylewaniem się na zewnątrz, jest uszczerbkiem i ofiarą nieopłaconą. Płyną myśli, uczucia, obrazy, całe światki drobne, ale wypróżnia się dusza, ale w niéj potem pustki i ściernie. Nieraz tak u końca zawodu z człowieka pozostanie próżny dzban tylko wysączony do kropelki.

Powieść bez tytułu. T. IV.



Sztuka nie jest tak łatwą jak się zdaje: pochwycić kształty, użyć ich jako głosek do napisania myśli, nie dosyć jeszcze gdy w pustéj duszy myśli właśnie zabraknie, bo się jéj pracą i wewnętrznem skupieniem ducha nie zasiało.

Boża Czeladka. T. II.



Wieleż to artysta umieć musi, nauczyć się, poznać, żeby wszystko potrafił odtworzyć, nie powierzchownie i mniéj więcéj trafnie, ale z poczuciem charakteru i znaczenia. Nie ma prawie gałęzi nauk, którejby badać nie potrzebował, nie ma rodzaju studjów, któreby mu były zbyteczne; prawdziwie wielcy artyści wszyscy byli, jak Michał Anioł, Leonardo Rubens, Rafael, ludźmi wielostronnymi, i pracowali życie całe na wypełnienie dani, który jest tylko nasionkiem.
Boża Czeladka. T. II.



Co się tyczy sztuki, z małemi wyjątki, wyobrażenia powszechności o niéj, są tak dziwnie dziecinne, tak cofnione, tak smutnie dowodzące braku rozwinienia zmysłu sztuki, że płakać potrzeba nad losem artysty, co się u nas urodził i na pozostanie w kraju okolicznościami skazany, męczy się i łamie z światem niepojmującym go, nieumiejącym ocenić. Los artysty smutny i wyżéj portretu nikt nic nie rozumie; ludzie bogaci, ci co wszędzie wyłącznie są podporą artystów, tu, jeśli mają iskrę uczucia i zamiłowania, jadą do Włoch, kupują co zagraniczne. I nie dziw — nie wielu jest u nas ludzi, coby wykształconemu smakowi wystarczyli, swojemi utwory. Coż za tém idzie! oto powszechne przeciw swoim uprzedzenie i powszechne artystów poniżenie, niedostatek, rozpacz; nakoniec talentu jeźli jest, zamarcie.

Latarnia Czarnoksięzka. T. II. (Odd. II).



Artysta dzisiejszy to sztukmistrz, a nie mistrz w sztuce, to rzemieślnik kapryśny, co się wyuczył trudności, co zna wszystkie sznurki (ficelles) rzemiosła swego. Ale dla mnie rozpłakany pastuszek grający sobie w polu na dudce piosenkę natchnioną... jest daleko nad niego większym artystą.
*   *   *



Mistrz powinien o ile człowiekowi dozwolono, być mistrzem w duchu i mistrzem w żywocie.

Gawędy o literaturze i sztuce.



Są tacy co czcząc muzykę, kochając ją, kryją się z nią jak ze skarbem... i to są tylko prawdziwi artyści! Jeżeli przepełni ich uczucie, które wylać potrzebują, nie patrzą jak i przed kim, byle sympatyczne ucho i duszę znaleźli, nie targują się o cenę biletów. Grają tak drzewom i lasom i prostemu chłopkowi, jakby ich królowie słuchali; to są artyści tylko, a ci rzemieślnicy muzyczni, kupczący w kościele, technicy i wirtuozy, sprzedający uczucie, którego nie mają, jak fabrykowane assygnaty.

Dola i Niedola. T. III.



Artysta co gra dla popisu, nigdy w pełni idei dźwiękiem wydać nie może, bo słuchacze na których się ogląda, których się lęka, kradną mu ciepło z piersi, odejmują z rąk siłę.

Jasełka. T. II.



Sztuka zjawiła się, gdy pierwszy poeta, spojrzał na dzieła swoich poprzedników, rozpatrywał się w nich dla dojścia jak tworzyli, co pod jaką objawili formą, i swoje uczucia, myśli, w naśladowanych już objawił kształtach.

Tak więc każdy przedmiot przynosi z sobą na świat formę jedyną, konieczną, sobie właściwą.

Nowe studya literackie. T. I.



Poezya, ten szósty, a raczéj jedyny zmysł, którym pojmujemy i wiążem wszystko dla ogółu rozpierzchnione i niepojęte, jest wodą żywiącą naszych bajek, karmi, poi, wskrzesza i czyni nieśmiertelnym.

Dwa światy. T. III.



Uczucie piękna, to uczucie — przeczucie niebios, to tęsknota do doskonałości, która szuka wdzięku formy aby jéj przypominała piękność wieczną ojczyzny nieśmiertelnwj.

Tomko Prawdzic.



Sztuka jest-li w materyałach, z których buduje? w kruszczu, który roztapia, w marmurze, który dłutuje, w barwach, któremi się stroi? Nie... ona jest w duchu, który z najlichszego przedmiotu wyprowadzić może ideę piękna.

Dwa światy. T. I.



Mistrze są zesłańcami niebieskimi.

Na cmentarzu — na wulkanie.



W narodzie artystów, inne myśli, inne życie! O! poczciwy to naród, sercem młody zawsze, głową stary, uniesieniem dziecinny, a poczciwy, a poezyą przerosły!
Pod włoskim niebem.



Któż lepiéj, kto pełniéj pojmuje świat od artystów prawdziwie imienia tego godnych.

Pod włoskim niebem.



Sztuka objawia się człowiekowi jak bóstwo, cała od razu w blasku swym i chwale, jak Bóg Mojżeszowi w ogniu i piorunach... ten co ją potroszeczku, po kropli chce zebrać, nigdy jéj nie zrozumie, nie pojmie, nie ujrzy...

Na cmentarzu — na wulkanie.



Artysta który żyje w sobie i dla siebie, nie jest godzien tego nazwiska... On jest niczem, dzieła jego są wszystkiem; całego ducha, co ma najbardziéj Boskiego w piersi w nie wlać powinien... to co stworzy będzie nim, on sam narzędziem, przez które natchnienie i myśl Boża przejdzie w te utwory.

Na cmentarzu — na wulkanie.



Często wielki mistrz nie odpowie wyobrażeniu, jakie sobie pospolicie o nim czynią! szukają oni w nim tego, czego już w nim nie ma, co przelał w dzieło.. i dziwią się gdy zobaczą suchą łupinę. Ziarno już arcydziełem rozkwitło.

Na cmentarzu — na wulkanie.



Skarżą się miałkie umysły, że wszystko już wyczerpane, że naśladownictwo tylko pozostało nam, cośmy przyszli za późno, że geniusz ludzkości zleniwiał; ale skargi to są tych, co daléj za skorupę tego co jest nie przejrzeli... Mamy ogromne lasy dziewicze do zdobycia...
Na cmentarzu — Na wulkanie.



Niech wam będzie na szczęście ludzie kamienni, co nie miłujecie pieśni, śmiejecie się z poezyi, wyszydzacie uczucie i wierzycie w rozum tylko; nikt z tych, co cierpią sercem, na waszą prozę się nie pomienia. A jeźli świat ma się przerobić wedle waszéj formy i programu, błogo nam będzie umierać, abyśmy go nie widzieli.

Czarna Perełka.



Artysta prawdziwy ma w sztuce wiekuistą i zawsze młodą kochankę, ma cel życia...

*   *   *



Artysta ma swe posłannictwo jak sztuka, bo często jest wyznaczonym na to, aby idee wyraził jaśniéj, aby ubrał w kształty to co było bezcielesne, aby do ludzi przemówił barwą i linią o tem czemś, czemu słowo samo nie starczy... Im dziś więcéj materyalizuje się świat i ludzie, tem wyższe powołanie artysty. — Prawda, że pochlebcy tłumów co malują, aby się sprzedawali, stworzyli realizm i szkołę prozy a śmiecia, ale sztuki kapłani wyrwać ją powinni z téj kałuży.

*   *   *



Cóż bowiem jest sztuka? co artysta? sztuka nie jest głupiem małpowaniem natury i prozaicznem tłumaczeniem myśli; ale tworzeniem ideałów, ale spotęgowaniem życia ziemi i wszystkiego co ono wyraża.
Sfinx. T. I.



Człowiek tworzy, bo stworzony jest na podobieństwo Boże; ale utwory jego znikome; myśl oderwana od łona artysty błyszczy chwilę tylko i opada bańką mydlaną. Czem człowiek? a czemże dopiero dzieła jego?

Sfinx. T. II.



Sprofanowano dziś sztukę jak wszystko, stała się przedajną, stała się chleba kawałkiem nie ołtarzem. Dzisiejszy artysta pracuje dla sławy, bo sława mu chleb daje, ale ostatecznie dla chleba nie dla potrzeby własnéj duszy. Któż dziś fresk zrobi za worek miedziaków, kto go odmaluje darmo dla chwały Bożéj i dla wywnętrzenia swéj myśli.

*   *   *



Prawdziwy artysta woli umrzeć z głodu, niż świętością frymarczyć.

Jasełka. T. I.



Jak literatura, tak inne sztuki jéj pokrewne i z nią razem stanowiące wielką całość sztuki — są różnemi językami na wyrażenie różnego stopnia myśli ludzkich. One wszystkie trzymają się za ręce i wedle symbolicznego rodowodu starożytności, są sobie rodzonemi siostrami.

Nowe studya literackie.



Czytanie, muzyka, malarstwo kształcą człowieka, podnoszą go, czynią obojętnym na małe nędze życia, gdy się wielkim jego staną celem, a zajmując go silnie, ileż mu oszczędzają spojrzeń smętnych na świat, uczuć przykrych — ile passyi nieszlachetnych zabijają w zarodzie.

Latarnia Czarnoksięzka. T. IV.



Dwa zdaje mi się są życia w życiu poety, jedno powszednie, drugie odświętne; często je dzieli cały świat sprzeczności, dwóch ludzi zamyka się w jednym — poeta nie może być natchnionym całe życie.

Dziwadła. T. II.



Są organizacye, dla których muzyka wedle dowcipnego wyrażenia francuzkiego pisarza jest najkosztowniejszem z hałasów, ale są inne posiadające szósty zmysł harmonii, dla których ona pokarmem, ciałem myśli nie mogących inaczéj się uprzytomnić, światem całym niedostępnym mowie, nie dającym się odtworzyć barwą, ni linią ni słowem... ni światłem ni żadnym z języków, którymi mówi stworzenie o niestworzonem... o nieśmiertelnem. Dla tych istot równie ona nieodbitą do życia w pełni jak słońce, powietrze, jak pieśń, jak chleb, jak idea Boga... jak wiara w nieśmiertelność.

Czarna perełka.



Poeta na tym świecie jestto roślina przesadzona z Afryki pod biegun lodowaty. Wzniesie się i uschnie pod mroźnym oddechem świata, pod zimną ręką Eskimosów, którzy ją będą chwalić, ale nie ogrzeją, ale nie zrozumieją! — Próżno wyglądać będzie swojego słońca i nieba, lody, mchy tylko, niedźwiedzie i cielęta morskie otoczą go, będą wąchać, próbować, kosztować, — aż póki nie zniszczą. Poeta jak upiór, — na świecie, lecz nie z tego świata, wstaje dla cierpień i męczarni, rozprasza ludzi swojem przybyciem, mówi do głuchych, żebrze litości obcym im językiem, a cóż mu z szumnego Requiem i wieńców po śmierci, kiedy je rzuci dłoń zimna, jak niechętną jałmużnę?

Pokój ich duszom w grobie, bo go nie znały na ziemi!

Poeta i Świat.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.