[108]Z KOŁA POSELSKIEGO.
Adresowa debata.
Siedli w ławkach swych posłowie liczni,
Żywą mowę wiedli o adresie;
„Młodzi“ byli „wielce sangwiniczni“,
„Weterani “ wierzyli „w koncesye“.
— „Adres nasz niech będzie orli, śmiały“
Młody trybun rzekł o chmurnych brwiach,
A starosta-poseł wstrząsł się cały.
Sięgnął w kieszeń, i powiedział: — „Ach!“
Na to wyrzekł Marszałek dobrodziej:
— „Adres zbyt gorący jest to błąd,
Nie powinien być — bo akcyi szkodzi“.
Młody trybun na to: — „A to zkąd?“
— „Adres nasz być musi politycznym“.
Tak Stańczyków chór z ław swoich powie;
To wyrzekłszy wzrokiem ironicznym
Spojrzał w twarz młodemu trybunowi.
[109]
— „Strzedz powinniśmy się egzaltacyi!“
Westchnął tak „Kapucyn“ w ławie swej
Szczędźmy zapał do spraw propinacyi“.
— To wyrzekłszy otarł z oczu łzy.
„Adres? — rzekł graf-rodak“ — tak zasada
Parlamentów od wiek wieka chce,
Jest najlepszym, gdy nic nie powiada“.
To wyrzekłszy ubrał nos w pince-nez.
Na to cała urzędnicza klika,
Tak poważny usłyszawszy głos,
Za przykładem pana namiestnika,
Powsadzała dwuszkiełka na nos.
„Adres nasz niech będzie szczery, polski!“
Samborzanin powie na to śmiało;
W kącie zbudził się szlachcic podolski,
I zawołał: “A słowo się stało!“
1877.