[91]IX.
R. XXXI. w. 1 — 40.
Układ zrobiłem był z oczami memi,
iż nie popatrzą nawet na dziewicę;
a cóż w nagrodę Bóg mi dał na ziemi?
jakim się działem z wysoka poszczycę?
Aza nie słuszniej ona dola sroga
winna paść mrokiem na zbrodniarza lice,
alibo, który zapiera się Boga?
Czyż on nie widzi moich dróg? nie liczy
kroków mych wszystkich? Jeśli moja noga,
marnoście goniąc, szła na szlak zwodniczy,
albo kwapiła się kiedy ku zdradzie
i dóbr bliźniego nieprawej zdobyczy:
na sprawiedliwej niech mnie wadze kładzie
On — a wnet pozna, czym poczynał krzywo!
Jeślim z dróg Pańskich zszedł i z prawem w zwadzie
[92]
za okiem żądzę serca słał łapczywą,
jeśli do ręku mych przylgnęła zmaza:
niech z siewu mego inszy zbiera żniwo,
ród mój niech do cna wybije zaraza!
Jeśli niewiasta przezemnie zwiedziona,
jeślim u druha drzwi stał z myślą płaza:
niech cudzą dziewką będzie moja żona,
niech jej wstyd nagi obcym ludziom służy!
(Grzech to największy, rdza niewywabiona,
ogień pożerczy i zgubny, co burzy
pokój i człeka strawia, gdy rozpłonie...)
Azam się wzbraniał, gdy ze sług mych którzy
chcieli się sądzić ze mną? (Gdzież się schronię,
kiedy Bóg wstanie na sąd? co odpowiem,
gdy pocznie pytać? On w matczynem łonie
zdziałał nas obu — zarówno, i zdrowiem
opatrzył obu!) Azalim ubogie
z niczem odpędzał? lub nieszczęściem wdowiem
gardząc, okazał kiedy serce srogie?
czylim sam jadał, a nie jadł sierota
wespół z mej misy?.. (Miłosierdzie drogie
[93]
było mi zawdy i z matki żywota
wyniosłem litość!) — Jeżeli wzgardziły
oczy me nędznym, iż ginie u płota,
jeśli mi owszem nie błogosławiły
boki nagiego, że je grzało snadnie
runo mych owiec, jeślim użył siły
przeciw słabszemu: niechaj mi odpadnie
ramię od stawu i niechaj zgruchoce
kość mej prawicy Pan, co w górze władnie!
(Zawdy mnie boskie przerażały moce,
jak wały wzdęte!) Jeśli rzekłem złotu:
tyś siła moja! — lub srebrnej patoce:
tyś me ufanie! — pyszny, żem bez potu
nalazł tak wiela, w dostatków użyciu
zbyt zakochany, — jeślim, gdy z namiotu
nieb wyszło słońce, własną dłoń w ukryciu
na znak czci usty całował grzesznemi
(co grzech jest wielki, zgoła nie ku zmyciu,
zaparcie przeciw Bogu nieb i ziemi!),
jeślim się cieszył, gdy człek upadł słaby,
lub kiedy wróg mój uskarżał się: źle mi! —
[94]
(ust nie wydałem ku grzeszeniu, aby
klnąc snadź, nie zwiodły na mnie klątwy nieba),
jeśli wzdychały kiedy moje raby:
obyśmy mogli nie jeść jego chleba! —
jeżeli owszem nie stała otworem
przechodniom moja przydrożna koleba;
jeślim nieprawość skrywał cnót pozorem,
chowając w sercu złość, jak wyrzut trądu,
jeślim z głupiego nie walczył uporem,
albo strachając się pospólstwa sądu,
nie chciałem pełnić swojej powinności —
(o! gdzież mój słuchacz? śród jakiego lądu
znajdę, kto słowa me na wysokości
powtórzy Panu? kto wypisze księgi
o mojej nędzy, abym je w żałości
czytał i na skroń włożywszy ich wstęgi,
stanął przed Panem, bólem uwieńczony,
by poznał żertwę swojej wszechpotęgi!) —
jeśli wołają przeciw mnie zagony,
i płaczą moje ugory a ściernie,
iżem nieprawie pożywał z nich plony
[95]
a trapił duszę oraczów nadmiernie:
miasto pszenicy niech rola jałowa
oset mi rodzi, miast jęczmienia — ciernie!...
— Tutaj się kończą Ijobowe słowa.