[153]XV.
„Pan Kopciuszko“.
(Hołd pamięci mej babki.)
— Oj! — smarkacze, smarkacze i wy się porywacie na to, czemu „pan Kopciuszko“ nie podołał?!
Tak mówiła do mnie śp. babka moja, Tekla z Łysakowskich primo-voto Podgórska a secondo-voto Dominikowa Ancowa, gdym, zdaje się w czerwcu 1863 r. wstąpił chwilowo pod rodzinną strzechę. Była to właściwie macocha mojego ojca, lecz go od pieluszek wychowała, żyła w rodzinie naszej aż do śmierci, która nastąpiła w r. 1872., to jest po skończeniu 95 lat życia swego.
Kochaliśmy więc jak prawdziwą babkę a i ona nam się tem samem odpłacała, choć zawsze okazywała więcej słabości dla swoich wnuków i prawnuków Podgórskich — a nawet i praprawnuków się doczekała.
W czasie powstania Kościuszki i jego pobytu w Jędrzejowie, miała ona już lat 17, wspomnienia więc o „panu Kopciuszce“ należały u niej do najulubieńszych.
— Ależ babciu — mówiłem jej nieraz, to „Kościuszko” a nie żaden „Kopciuszko“ był naczelnikiem narodu naszego.
— Co mi tam mówisz, dzieciaku — odpowiadała. — Ja „pana Kopciuszkę“ własnemi oczami tak jak ciebie widziałam, i to nie raz a kilka razy przed nim [154]„dygnęłam“ — to ja wiem lepiej, jak ty i twoje książki, jak on się nazywał „Kopciuszko“ i basta! — takeśmy go tu w Jędrzejowie wszyscy nazywali.
— Bo trzeba ci wiedzieć — mówiła dalej już udobruchana — że „pan Kopciuszko“ po tej sławnej wielkiej bitwie pod Racławicami, stał tu kwaterą z jaki tydzień w Jędrzejowie, w klasztorze u księdza opata. A w mieście i okolicy wojska tu była moc. Byli i ci chłopi z kosami, pod dowództwem Bartosza, co to armaty Moskalom zabrali i piechota z karabinami i ułani i krakusi — a wszystko takie dzielne młode i ładne, że aż serce w piersiach skakało. — Były tam i armaty a Bóg ich wie ile?
Z jakąż radością witaliśmy ich wszystkich, gdy do nas przyszli po Racławicach?! — z jaką nadzieją przypatrywaliśmy się ich musztrom i ćwiczeniom na polach Podklasztorza?! a jak szczere i gorące łzy lały nam się z oczu, gdy na rynku „pan Kopciuszko” do wojska przemawiał!
O! jakiż on był wtedy piękny, szlachetny i wzniosły, gdy w natchnieniu zwycięstwo nam z ludem przepowiadał!
A jednak — potem — przyszły Szczekociny, mówiła dalej łkając babka moja, — przyszły Maciejowice i Warszawa wzięta — „pan Kopciuszko” w niewoli!.. Moskale po raz pierwszy w Jędrzejowie a ja z Anusią na sklepieniu kościelnem ukryta.
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
·
|
Czyż mogę więc wierzyć, dzieci moje, że wy słabemi siłami waszemi zwyciężycie?...
Tu już staruszka zatchnęła się, nie mogąc z wysuszonych źrenic łez dobyć, a ja milczeniem uszanowałem boleść mej babki. — Po chwili zaczęła ona znowu swym prostym językiem.
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
·
|
[155] I księcia Józefa widziałam, ciągnął z Raszyna ku Krakowu, jaki piękny człowiek — a jakie wojsko! Bił on dobrze i Niemców i Moskali — no i cóż z tego? Poszedł z tymi Francuzami, gdzieś utonął — a resztki wojska zbiedzone i pokaleczone po latach wróciły gdzieś z za morza, aby dziadować z krzyżami na piersiach, jak stryj twej matki, pan Michał Karpiński który z głodu na jakiejś wyspie hiszpańskiej szczurami się karmił.
.
.
.
.
.
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
·
|
A ta rewolucya?... (tak nazywali nasi starsi powstanie z 1831 roku) — Było wojsko, pieniądze, były i zwycięstwa — a wszystko napróżno — ...syn mój Antoś poległ pod Ostrołęką . . . . .
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
·
|
ojciec twój był zbyt młody, aby walczyć.
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
·
|
Obecnie, mój Sewerek (prawnuk mej babki) jeszcze nie wylizał się z rany — Antoś (mój brat stryjeczny) dostał kulą w bok pod Górami i omało nie zawisł na szubienicy w Wodzisławiu, a teraz jęczy w więzieniu. Młody Bilewicz dał głowę pod Małogoszczem, Aleksander Sterczyński opuścił żonę — dzieci i poszedł na Sybir, a czy wróci? (nie wrócił nigdy) Kowalski i Dutkiewicz zawiśli na postronkachpostronkach. — Ty sam cudem wyśliznąłeś się śmierci.. Jakże więc mam wierzyć, że podołacie tym, którym „pan Kopciuszko“ nie podołał?
A jednak gdy wspomnę na słowa „pana Kopciuszki“ które z ust jego słyszałam, o świętości, słuszności i sprawiedliwości naszej świętej sprawy, że:
„Z Bogiem i ludem zwyciężyć musimy!!!“ to nie mam odwagi wstrzymywać cię dalej moje dziecko, idź — idźcie wszyscy spełnić wasz obowiązek [156]a pewnie Bóg wynagrodzi kiedyś Polsce waszą ofiarę! — idź błogosławię Cię!...
I poszedłem... i więcej już mej babki nie widziałem...
Za kilka dni byłem pod bagnetami — w więzieniu — skazany na śmierć — ocalony — potem kilka razy chwytany i znów cudownie wybawiony. Nakoniec wygnany i po dziesiątkach lat tułaczki, czuję się szczęśliwym, że młodemu pokoleniu mogę powtórzyć słowa mojej dobrej babki:
— Idźcie w imię Boga, pomiędzy lud, który nasz Naczelnik narodu ukochał, powtórzcie mu z wiarą słowa prorocze mej babki, pouczajcie go o przeszłości, o jego prawach i obowiązkach a w nagrodę Bóg wam zwróci odrodzoną, całą i niepodległą Ojczyznę!
Lwów, w 111 rocznicę bitwy Racławickiej.