Z powodu piętnastolecia zebrań prawniczych

<<< Dane tekstu >>>
Autor Adolf Suligowski
Tytuł Z powodu piętnastolecia zebrań prawniczych
Pochodzenie Z ciężkich lat (Mowy)
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1905
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Z powodu piętnastolecia zebrań prawniczych.
W październiku 1892 r.

Nie spostrzegliśmy się chyba, kiedy zebrania nasze doczekały się swego piętnastolecia. A jednak jest to faktem — piętnaście lat z rzędu już się zbieramy ku wzajemnej rozrywce, a jak sądzę, ku wzajemnej korzyści i pożytkowi.
Zebrania nasze miały rozmaite chwile. Bywały gwarne i tłumne, bywały spokojne i ciche. Przy stole do wykładu siadali prelegenci różnej miary i różnego usposobienia, z różnemi ideami i różnymi poglądami. Rzucono dużo uczciwych myśli, przy dobrej woli niejedna myśl w czyn się oblekła. Bywały i mniej pomyślne wydarzenia. Pod tym względem przychodzi na pamięć ta chwila, w której ktoś z dziwną nierozwagą chciał siać ziarna narodowego pesymizmu, przychodzi na myśl i ta druga chwila nieszczęśliwych odczytów, które, zdawało się, że mogą dać powód do tak niepożądanej u nas rozterki wyznaniowej.
Na szczęście wyszliśmy z tych wstrząśnień zwycięsko!
Duch roztropności przezwyciężył chwilowe przeciwności i zapanował niepodzielnie wśród naszego grona, a jak śmiem przypuszczać, zapanował na stałe!
Stąd nie bez słuszności dzień dzisiejszy w życiu naszych zebrań uważać możemy za dzień zwycięstwa, dzień radości i wesela!
Jeżeli teraz zwrócimy się ku warunkom naszego ogólniejszego życia, to i pod tym względem zebrania nasze przetrwały różne czasy. Zaczynaliśmy w r. 1877 pod wpływem ciężkiego ciosu, jaki spadł na kraj w postaci obcych sądów, z obcym językiem i obcymi sędziami. Chwila była bolesna — niestety! nie wyczerpywała ona czary goryczy. Nie przeczuwaliśmy może nawet wtedy, ile stopni złego przekroczyć jeszcze w ciągu życia wypadnie. Wprawdzie, raz jeden zdarzył się moment, krótki zresztą, pewnego złagodzenia sytuacyi, pewnego przynajmniej wstrzymania zapędów exterminacyjnych, lecz po tym momencie ileż spotkało nas nowych niespodzianek, ileż przykrych dotknięć, ile obrazy dla czci i godności narodowej, ile niezasłużonych a ciężkich boleści!
We wszystkich tych chwilach zbieraliśmy się, i w tem wspólnem obcowaniu może bezwiednie, a przecież istotnie, szukaliśmy wzmocnienia do dalszej cierpliwości, może bezwiednie, a przecież istotnie, szukaliśmy pokrzepienia ducha! Tak jest! pokrzepienia ducha!
W naturze ludzkiej z woli Boga złożone jest pragnienie zbliżania się do bliźnich, do tych, którzy z tej lub owej przyczyny, z takiego czy innego tytułu, z jakichkolwiek względów stoją koło nas blisko. Ludzie nie zdają sobie nieraz z tego sprawy, nie wiedzą o tem, ale ulegają temu. Jest to sprawa instynktu, a dodać trzeba instynktu zdrowego i dobrego, za którego sprawą rodzą się różnego rodzaju ludzkie związki i stowarzyszenia, zgromadzenia i zebrania. W tym instynkcie znajdują one swoją przyczynę bytu, swoje prawo do istnienia.
Jeżeli tak jest, jeżeli to wynika z istoty duszy ludzkiej, to kiedyż więcej aniżeli dzisiaj u nas zachodzić może potrzeba zadośćuczynienia temu pragnieniu? Jak podczas wielkiej burzy, w chwili huczącego ponad głowami huraganu zaskoczeni w lesie tulą się do siebie, i w tem zbliżeniu nabierają odwagi do przetrwania burzy, dla doczekania się lepszej pogody, tak i my dzisiaj potrzebujemy ożywienia i pokrzepienia wśród swoich, wśród blizkich, we wzajemnem zbliżeniu.
W istocie, gdzie zasadnicze prawa człowieka są na każdym kroku łamane i zaprzeczane, gdzie prawda jest zapoznana, gdzie złość i niegodziwość są wywyższone, a cnota i uczciwość prześladowane, cóż pozostaje ludziom wśród tej smutnej zawiei, jeżeli nie stać ramię przy ramieniu w zwartych szeregach, by mężniej znosić ciężką dolę, jaka przypadła w udziale!
Jest jeszcze jedna strona zebrań naszych, na którą pragnąłbym zwrócić uwagę. Chcę tu mówić o pracy, która stanowi główną treść naszych zebrań i wypełnia lwią część czasu dla nich przeznaczonego. Jest to praca drobna, a przecież ważna, bo ciągła i oparta na udziale licznych jednostek. Z drobnych cegiełek powstają wielkie gmachy, z drobnych cegiełek wznoszą się pomniki, które imponują wiekom.
Ktoś z uczonych powiedział, że wśród rozwalonych murów naszego gmachu narodowego pozostawiono nam zaledwie swobodę lepienia gniazd jaskółczych. Niestety! jest w tem zdaniu pewna doza prawdy. Nie przestraszymy się jej jednak i pójdziemy naprzód, lepiąc nasze gniazda, jak kto może, i o ile może, i przechowując w nich poczciwe tradycye, wiarę w siebie, wiarę w siły narodu i w sprawiedliwość dziejów!
W tej mrówczej nieustannej i ciągłej pracy kryje się tajemnica lepszej przyszłości, może niezrozumiałej dla nieświadomych i wątpiących, może zbyt odległej dla niecierpliwych i zdenerwowanych, ale pewnej i niewątpliwej przyszłości, o której uczciwemu obywatelowi powątpiewać nie wolno!
Zbierajmy się i łączmy! Zestrzelmy myśli w jedno ognisko i w jedno ognisko duchy!
W harmonii i zgodzie, dłoń w dłoni, serce przy bijącem sercu kroczmy śmiało naprzód! Niech żyją, niech kwitną zebrania prawnicze!





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adolf Suligowski.